Rewolucji nie będzie
Nie spodziewam się, aby polityka nowego sekretarza obrony Chucka Hagela znacznie odbiegała od tej, jaką prowadzili jego poprzednicy. USA nie przestaną także wydawać pieniędzy na zbrojenia. Może się jednak okazać, że ograniczą wydatki związane z zapewnieniem bezpieczeństwa sojusznikom – twierdzi amerykanista prof. Zbigniew Lewicki.
Jakich zmian spodziewa się Pan po nowej administracji w amerykańskiej polityce zagranicznej?
Gwałtownych zmian nie będzie. Ameryka znajduje się obecnie w komfortowej sytuacji: jest bezpieczna, nikt jej nie zagraża i nie ma powodu, by zmieniać politykę wobec innych państw. Wyzwaniem, jakie stoi przed administracją prezydenta Baracka Obamy, jest podjęcie decyzji w sprawie programu atomowego rozwijanego przez Iran. Decydujący głos może tu mieć nowy sekretarz obrony Chuck Hagel. Nie spodziewam się jednak, aby jego polityka znacznie odbiegała od tej, jaką prowadzili jego poprzednicy.
Republikanie krytykują nowego ministra obrony. Twierdzą, że jest za miękki i woli dyplomację od interwencji zbrojnych. Czy Ameryka przestanie być globalnym policjantem?
Problem, jaki republikanie mają z Haglem, jest nieco innej natury. Krytykował on wpływ proizraelskiego lobby na politykę zagraniczną USA. Poglądy te podziela część amerykańskich polityków, ale nie głosi ich publicznie. Sprawie tej nie przypisywałbym jednak wielkiego znaczenia, bo w konflikcie bliskowschodnim USA nie przestaną być proizraelskie. Większy nacisk położyłbym na pomijaną w dyskusjach sprawę podjęcia decyzji w sprawie Iranu: bombardować czy nie, a może zadowolić się sankcjami ekonomicznymi? Hagel służył w wojsku, był ranny podczas wojny wietnamskiej. Jego głos będzie głosem człowieka, który wie, czym jest wojna. W dotychczasowej dyskusji na temat ewentualnego rozpoczęcia wojny z Iranem pomija się całkowicie doświadczenia irackie. Tak jakby nie było tej interwencji, jakby Irak nie okazał się porażką Ameryki. A przecież podejmując decyzje w sprawie Iranu, nie można uciec od doświadczeń z Iraku i Afganistanu. Dlatego uważam, że obecność Hagla w najwęższym gronie doradców prezydenta Obamy może wpłynąć na bardziej ugodową politykę administracji.
John Kerry – nowy sekretarz stanu w pierwszą zagraniczną podróż wybiera się do Europy i na Bliski Wschód. Jego poprzedniczka Hilary Clinton wyruszyła do Azji. Czy ta zmiana oznacza przesunięcie akcentów w amerykańskiej polityce zagranicznej?
Niewątpliwie Kerry jest postrzegany jako bardziej proeuropejski niż Barack Obama i wiernie realizująca jego wizję Hilary Clinton. W poprzedniej kadencji prezydent Obama wyraźnie akcentował amerykańskie zainteresowanie rejonem Pacyfiku kosztem Atlantyku. John Kerry uważa Europę za ważny kontynent. Mimo że nie przywiązywałbym wielkiego znaczenia do kierunku jego pierwszej podróży, uważam jednak, że jest to pewien symbol, który pokazuje, że po kilku latach Ameryka doszła jednak do wniosku, że to w Europie znajduje się główny punkt pozaamerykańskiego świata.
Wszystko świadczy o tym, że ofiarą kryzysowych cięć padnie także budżet resortu obrony. Analitycy prognozują, że może się zmniejszyć z 4,3 do 3 procent PKB. Czy USA zamierzają przejść podobną ewolucję jak Europejczycy, którzy redukują budżety obronne?
Jeżeli nastąpią cięcia w budżecie Pentagonu, wydatki będą takie jak w 2007 roku. Pamiętajmy, że wówczas USA toczyły wojnę i w Iraku było sto tysięcy żołnierzy. Dziś nie ma amerykańskich żołnierzy w tym kraju, zmniejsza się zaangażowanie w Afganistanie, więc poziom wydatków podobny jak w 2007 roku nie budzi zaniepokojenia. Warto się jednak zastanowić, jak długo Amerykanie będą zapewniać Europie bezpieczeństwo. Stary Kontynent może sobie pozwolić na rozbudowane systemy opieki socjalnej, bo Ameryka ponosi lwią część wydatków związanych z jego obroną. Gdyby przestała to czynić, Europa stałaby się bezbronna albo musiałaby ograniczyć wydatki socjalne. Innymi słowy, USA nie przestaną wydawać pieniędzy na zbrojenia, by przeznaczyć zaoszczędzone sumy na pomoc socjalną, ale może się okazać, że ograniczą wydatki związane z zapewnieniem bezpieczeństwa sojusznikom.
Jak ocenia Pan ostatnie komentarze amerykańskich analityków, poddające w wątpliwość powstanie w Polsce tarczy antyrakietowej?
Nic w amerykańskiej polityce nie wskazuje na to, że tarcza w naszym regionie jest dla Waszyngtonu priorytetem. Prezydent Obama przedstawił kalendarz, według którego do jej instalacji w Polsce miałoby dojść w 2018 roku, gdy skończy się już jego kadencja. Innymi słowy, podejmował zobowiązania dotyczące czasu, gdy o tarczy będzie decydował jego następca, który nie musi pochodzić z Partii Demokratycznej ani podzielać jego poglądów. Obecnie nie można stuprocentowo przesądzać: będzie w Polsce tarcza, czy jej nie będzie. Wydaje się, że sprawa jest zawieszona, aczkolwiek amerykańscy politycy łącznie z ambasadorem w Warszawie robią dobrą minę.
Prezydent Barack Obama w swoim niedawnym orędziu zarysował główne kierunki polityki obronnej swojego gabinetu. Więcej czytaj na portalu polska-zbrojna.pl.
Jakich zmian spodziewa się Pan po nowej administracji w amerykańskiej polityce zagranicznej?
Gwałtownych zmian nie będzie. Ameryka znajduje się obecnie w komfortowej sytuacji: jest bezpieczna, nikt jej nie zagraża i nie ma powodu, by zmieniać politykę wobec innych państw. Wyzwaniem, jakie stoi przed administracją prezydenta Baracka Obamy, jest podjęcie decyzji w sprawie programu atomowego rozwijanego przez Iran. Decydujący głos może tu mieć nowy sekretarz obrony Chuck Hagel. Nie spodziewam się jednak, aby jego polityka znacznie odbiegała od tej, jaką prowadzili jego poprzednicy.
Republikanie krytykują nowego ministra obrony. Twierdzą, że jest za miękki i woli dyplomację od interwencji zbrojnych. Czy Ameryka przestanie być globalnym policjantem?
Problem, jaki republikanie mają z Haglem, jest nieco innej natury. Krytykował on wpływ proizraelskiego lobby na politykę zagraniczną USA. Poglądy te podziela część amerykańskich polityków, ale nie głosi ich publicznie. Sprawie tej nie przypisywałbym jednak wielkiego znaczenia, bo w konflikcie bliskowschodnim USA nie przestaną być proizraelskie. Większy nacisk położyłbym na pomijaną w dyskusjach sprawę podjęcia decyzji w sprawie Iranu: bombardować czy nie, a może zadowolić się sankcjami ekonomicznymi? Hagel służył w wojsku, był ranny podczas wojny wietnamskiej. Jego głos będzie głosem człowieka, który wie, czym jest wojna. W dotychczasowej dyskusji na temat ewentualnego rozpoczęcia wojny z Iranem pomija się całkowicie doświadczenia irackie. Tak jakby nie było tej interwencji, jakby Irak nie okazał się porażką Ameryki. A przecież podejmując decyzje w sprawie Iranu, nie można uciec od doświadczeń z Iraku i Afganistanu. Dlatego uważam, że obecność Hagla w najwęższym gronie doradców prezydenta Obamy może wpłynąć na bardziej ugodową politykę administracji.
John Kerry – nowy sekretarz stanu w pierwszą zagraniczną podróż wybiera się do Europy i na Bliski Wschód. Jego poprzedniczka Hilary Clinton wyruszyła do Azji. Czy ta zmiana oznacza przesunięcie akcentów w amerykańskiej polityce zagranicznej?
Niewątpliwie Kerry jest postrzegany jako bardziej proeuropejski niż Barack Obama i wiernie realizująca jego wizję Hilary Clinton. W poprzedniej kadencji prezydent Obama wyraźnie akcentował amerykańskie zainteresowanie rejonem Pacyfiku kosztem Atlantyku. John Kerry uważa Europę za ważny kontynent. Mimo że nie przywiązywałbym wielkiego znaczenia do kierunku jego pierwszej podróży, uważam jednak, że jest to pewien symbol, który pokazuje, że po kilku latach Ameryka doszła jednak do wniosku, że to w Europie znajduje się główny punkt pozaamerykańskiego świata.
Wszystko świadczy o tym, że ofiarą kryzysowych cięć padnie także budżet resortu obrony. Analitycy prognozują, że może się zmniejszyć z 4,3 do 3 procent PKB. Czy USA zamierzają przejść podobną ewolucję jak Europejczycy, którzy redukują budżety obronne?
Jeżeli nastąpią cięcia w budżecie Pentagonu, wydatki będą takie jak w 2007 roku. Pamiętajmy, że wówczas USA toczyły wojnę i w Iraku było sto tysięcy żołnierzy. Dziś nie ma amerykańskich żołnierzy w tym kraju, zmniejsza się zaangażowanie w Afganistanie, więc poziom wydatków podobny jak w 2007 roku nie budzi zaniepokojenia. Warto się jednak zastanowić, jak długo Amerykanie będą zapewniać Europie bezpieczeństwo. Stary Kontynent może sobie pozwolić na rozbudowane systemy opieki socjalnej, bo Ameryka ponosi lwią część wydatków związanych z jego obroną. Gdyby przestała to czynić, Europa stałaby się bezbronna albo musiałaby ograniczyć wydatki socjalne. Innymi słowy, USA nie przestaną wydawać pieniędzy na zbrojenia, by przeznaczyć zaoszczędzone sumy na pomoc socjalną, ale może się okazać, że ograniczą wydatki związane z zapewnieniem bezpieczeństwa sojusznikom.
Jak ocenia Pan ostatnie komentarze amerykańskich analityków, poddające w wątpliwość powstanie w Polsce tarczy antyrakietowej?
Nic w amerykańskiej polityce nie wskazuje na to, że tarcza w naszym regionie jest dla Waszyngtonu priorytetem. Prezydent Obama przedstawił kalendarz, według którego do jej instalacji w Polsce miałoby dojść w 2018 roku, gdy skończy się już jego kadencja. Innymi słowy, podejmował zobowiązania dotyczące czasu, gdy o tarczy będzie decydował jego następca, który nie musi pochodzić z Partii Demokratycznej ani podzielać jego poglądów. Obecnie nie można stuprocentowo przesądzać: będzie w Polsce tarcza, czy jej nie będzie. Wydaje się, że sprawa jest zawieszona, aczkolwiek amerykańscy politycy łącznie z ambasadorem w Warszawie robią dobrą minę.
Prezydent Barack Obama w swoim niedawnym orędziu zarysował główne kierunki polityki obronnej swojego gabinetu. Więcej czytaj na portalu polska-zbrojna.pl.
|
|
Amerykanie chcą budować tarczę
Pentagon zapewnia, że Stany Zjednoczone nie zrezygnowały z budowy tarczy antyrakietowej w Polsce i Rumunii. – Polska została świadomie wybrana do realizacji dwóch celów. Jednym z nich jest obrona Europy, drugim obrona Stanów Zjednoczonych – powiedziała amerykańska wicesekretarz obrony Madelyn R. Creedon. |
Małgorzata Schwarzgruber
autor zdjęć: Jarosław Wiśniewski
Jak zwiększyć bezpieczeństwo mieszkańców polskich miast?
Ułani szturmowali okopy
Wellington „Zosia” znad Bremy
System identyfikacji i zwalczania dronów już w Polsce
OPW budują świadomość obronną
Ku wiecznej pamięci
Brytyjczycy na wschodniej straży
Dzień wart stu lat
Torpeda w celu
Były szef MON-u bez poświadczenia bezpieczeństwa
Plan na WAM
Polski „Wiking” dla Danii
Kaman – domknięcie historii
Obrońcy Lwowa z 1939 roku pochowani z honorami
Zasiać strach w szeregach wroga
Pierwsze Czarne Pantery w komplecie
„Łączy nas bezpieczeństwo”. Ruszają szkolenia na Lubelszczyźnie
Nieznana strona Grobu Nieznanego Żołnierza w Warszawie
Lojalny skrzydłowy bez pilota
Izrael odzyskał ostatnich żywych zakładników
Formoza – 50 lat morskich komandosów
Aleksander Władysław Sosnkowski i jego niewiarygodne przypadki
Abolicja dla ochotników
Mundurowi z benefitami
Pomorscy terytorialsi w Bośni i Hercegowinie
Jesteśmy dziećmi wolności
Szwedzkie myśliwce dla Ukrainy
Czy to już wojna?
Spadochroniarze do zadań… pod wodą
Starcie pancerniaków
Standardy NATO w Siedlcach
Kraków – centrum wojskowej medycyny
Szef MON-u z wizytą we Włoszech
Awanse w dniu narodowego święta
Awanse generalskie na Święto Niepodległości
Szczyt europejskiej „Piątki” w Berlinie
Kosmiczna wystawa
Niepokonani koszykarze Czarnej Dywizji
MSPO 2025 – serwis specjalny „Polski Zbrojnej”
Palantir pomoże analizować wojskowe dane
Zełenski po raz trzeci w Białym Domu
Wojska amerykańskie w Polsce pozostają
Straż pożarna z mocniejszym wsparciem armii
Pięściarska uczta w Suwałkach
„Road Runner” w Libanie
Sukces Polaka w biegu z marines
GROM w obiektywie. Zobaczcie sami!
Rząd powołał pełnomocnika ds. SAFE
Rekordowe wyniki na torze łyżwiarskim
Nowe zasady dla kobiet w armii
Marynarze podjęli wyzwanie
Arteterapia dla weteranów
Grecka walka z sabotażem
Święto wolnej Rzeczypospolitej
Renault FT-17 – pierwszy czołg odrodzonej Polski
Pierwsze Rosomaki w Załuskach
Gdy ucichnie artyleria
Mity i manipulacje
F-35 z Norwegii znowu w Polsce
Wojskowe przepisy – pytania i odpowiedzi
Pancerniacy na „Lamparcie ‘25”
Im ciemniej, tym lepiej
Dolny Śląsk z własną grupą zbrojeniową
MON chce nowych uprawnień dla marynarki
Sportowcy na poligonie

komentarze