Trudno nie przyznać racji tym, którzy twierdzą, że pięć wojskowych uczelni w stutysięcznej armii to jednak zbyt duża liczba – mówi gen. dywizji Bogusław Pacek, komendant-rektor Akademii Obrony Narodowej.
Resort obrony koncentruje się teraz na reformie systemu dowodzenia. To najważniejsze przedsięwzięcie nie tylko tego roku. Od jego prawidłowego przeprowadzenia zależy wiele. Impulsem do rewolucji w dowodzeniu polskim wojskiem było postanowienie prezydenta RP. Nie zapominajmy jednak, że dotyczy ono także konsolidacji szkolnictwa wojskowego.
Wydawałoby się, że to dużo prostsze zadanie, a jednak w rzeczywistości tak nie jest. Bo za uczelniami kryją się nie tylko profesorowie i ławy szkolne. Reforma w jakimś stopniu będzie dotyczyć i studentów. Zaczęli studia w określonej szkole wyższej i powinni ją skończyć w tej samej. Za niektórymi uczelniami wojskowymi murem stoją także lokalne środowiska, posłowie, senatorowie, wpływowi politycy.
Reforma szkolnictwa wojskowego zapewne potrwa kilka lat, znacznie dłużej niż systemu dowodzenia. Wszyscy pytają o możliwy sposób tej konsolidacji. Dopóki nie ma decyzji, nie wolno siać plotek, wzniecać i tak panującego już niepokoju. Można jednak mówić o wypracowanych przez ekspertów wariantach. Wiele miesięcy temu powstała koncepcja pozostawienia dwóch uczelni wojskowych. Jedna utworzona na bazie niezmienionej Wojskowej Akademii Technicznej z filiami we Wrocławiu, Gdyni i Dęblinie. Druga – Akademia Obrony Narodowej. Ta wersja najczęściej jest przywoływana jako najbardziej prawdopodobna.
Druga koncepcja, nawiasem mówiąc byłem jej orędownikiem, zakładała istnienie WAT połączonego z Gdynią i Dęblinem oraz uczelni dowódczo-sztabowej. Tworzyłyby ją dwie równoprawne uczelnie – AON i Wyższa Szkoła Oficerska Wojsk Lądowych we Wrocławiu. Ten wariant chyba nie ma szans na realizację, bo taki „związek partnerski” wymagałby zgody obydwu uczelni, a we Wrocławiu aplauzu nie było. Pewnie z obawy, że AON może wchłonąć WSOWL. Obawy niepotrzebne, ale trudne do wytłumaczenia. To najbardziej znane warianty. Mogą być jeszcze inne. Prace trwają.
Pozostaje jeszcze kwestia AON. Choć środowisko wojskowe jednoznacznie opowiada się za pozostawieniem tej uczelni w resorcie obrony, powszechnie wiadomo, że Biuro Bezpieczeństwa Narodowego jest zdecydowanie za jej przeniesieniem do cywila i podporządkowaniem ministrowi nauki i szkolnictwa wyższego. Na szczęście to rozwiązanie nie wynika z postanowienia prezydenta tylko z koncepcji BBN, sprawa więc nie jest przesądzona. To prawda, że AON, podobnie jak WAT i inne nasze Alma Mater, jest uczelnią cywilno-wojskową.
Jednak AON jest główną uczelnią kształcącą od majora do generała wszystkich oficerów dla całego wojska. Mamy wojskowe studia polityki obronnej, studia podyplomowe dla oficerów służby zagranicznej. Za chwilę rozpoczynamy na szeroką skalę edukować oficerów na podyplomowych studiach operacyjno-taktycznych. Mamy podyplomowe studia operacyjno-strategiczne. Od początku września rozpoczynamy kształcić – po angielsku – pułkowników, kandydatów na generałów z kilkunastu państw. Nie wspominam o kursach doskonalących i kwalifikacyjnych. W ubiegłym roku dłużej lub krócej w AON edukowało się łącznie około 2000 żołnierzy. Czy można to wszystko realizować w uczelni podporządkowanej cywilnemu ministrowi? Wszystko można.
Mały problem widzę jeszcze przy wykorzystaniu Centrum Symulacji i Komputerowych Gier Wojennych zbudowane za duże pieniądze przez MON. Centrum jest integralną częścią uczelni. Kilkudziesięciu doskonałych specjalistów oficerów bierze udział w większości prowadzonych ćwiczeń wojskowych. Trochę trudno sobie wyobrazić ćwiczenia wojskowe pod nadzorem ministra nauki. No i nie ma co ukrywać, za korzystanie z Centrum pewnie minister obrony będzie wnosił opłaty do cywilnego ministerstwa. Mam nadzieję, że zostaną przeprowadzone jeszcze analizy. AON dzisiaj spełnia oczekiwania BBN i. współdziała także z uczelniami mundurowymi MSW. Ale pod skrzydłami ministra obrony.
Jak widać, problemów dotyczących konsolidacji jest sporo, ale z drugiej strony nie sposób nie przyznać racji tym, którzy twierdzą, że pięć wojskowych uczelni w stutysięcznej armii to jednak zbyt duża liczba. Mamy trzy akademie i dwie wyższe szkoły oficerskie, które cieszą się dobrą opinią. Mają więcej kandydatów niż miejsc, co dzisiaj nie jest już tak powszechne w szkołach wyższych. Z drugiej strony, idzie niż demograficzny i eksperci twierdzą, że z prawie 470 publicznych i prywatnych szkół wyższych zostanie około 300. To argument dla tych, którzy chcą konsolidacji. Ale jak to zrobić, nie wywołując większych emocji?
Akademia Obrony Narodowej od kilku miesięcy prowadzi wykłady w ramach dwóch założonych przy uczelni think tanków – Wszechnicy Bezpieczeństwa i Wszechnicy Obronności.
Studenci pytają o francuską interwencję w Mali |
Kwaśniewski: Europa może stać się skansenem |
|
Goście Wszechnicy. Po prezydencie Wałęsie – gen. Cieniuch |
Bezpieczeństwo jest w naszych rękach |
komentarze