moja polska zbrojna
Od 25 maja 2018 r. obowiązuje w Polsce Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016 r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych, zwane także RODO).

W związku z powyższym przygotowaliśmy dla Państwa informacje dotyczące przetwarzania przez Wojskowy Instytut Wydawniczy Państwa danych osobowych. Prosimy o zapoznanie się z nimi: Polityka przetwarzania danych.

Prosimy o zaakceptowanie warunków przetwarzania danych osobowych przez Wojskowych Instytut Wydawniczy – Akceptuję

Prowokacje wobec NATO mają podwójne dno. W tle problemy społeczne i polityczne Rosji

Wtargnięcie dronów nad Polskę i Rumunię, rajd odrzutowców nad wodami terytorialnymi Estonii, ataki hakerskie na infrastrukturę krytyczną i podpalenia obiektów użyteczności publicznej w krajach wschodniej flanki czy wreszcie intensyfikacja operacji szpiegowskich wymierzonych w członków NATO – oto katalog rosyjskiej aktywności, zarejestrowanej na przestrzeni ostatnich tygodni. Wojna hybrydowa prowadzona przez Rosję nabrała tempa, ale co się za tym kryje? Czy Moskwa rzeczywiście dąży do otwartej konfrontacji z Sojuszem?

Mimo wyraźnej eskalacji i wciąż podsycanej, wrogiej wobec Zachodu retoryki rosyjskiej propagandy, taki scenariusz wydaje się skrajnie mało prawdopodobny. Nic nie przemawia za tym, by Rosjanie szykowali się do rychłej, gorącej wojny z NATO. Ich siły zbrojne wciąż pozostają zaangażowane w Ukrainie, końca tego konfliktu nie widać, ba, nawet nadzieje na jego zamrożenie po porażkach dyplomacji Donalda Trumpa można już uznać za płonne.

Głos „starego Zachodu”

Wydaje się, iż rosyjskie prowokacje mają na celu podsycanie wojny nerwów. Zastraszenie środkowo-europejskich społeczeństw jest tu narzędziem realizacji długofalowych celów, głównie demobilizacji. Mówiąc wprost, Kremlowi zależy na doprowadzeniu do sytuacji, kiedy my, Polacy (i nie tylko), powszechnie zaczniemy myśleć: „zgódźmy się na warunki Rosjan, wtedy przestaną nas dręczyć”. Dotyczy to zarówno wsparcia dla Ukrainy, jak i wyczekiwanej przez Moskwę uległości dawnych demoludów, włącznie ze zrzeczeniem się przez nie prawa do niezależności.

REKLAMA

Przy czym nie chodzi tylko o samo zastraszanie i płynące z tego dla Rosji korzyści. Moskwa testuje zarazem reakcje NATO jako całości, chce wiedzieć, w którym momencie usłyszy twarde „nie!” na drodze do realizacji swojego planu restytucji rosyjskiej strefy wpływów w Europie. Przede wszystkim liczy się dla niej głos „starego Zachodu”, głównie zaś Ameryki. Przy takim ujęciu kluczową staje się potrzeba, by dać Putinowi po łapach na względnie wczesnym etapie tej konfrontacji, kiedy – patrząc z perspektywy interesu Polski (i krajów nadbałtyckich) – czerwone linie nie przebiegają za daleko.

Ofensywa utopiona we krwi

Te kalkulacje nie oddają jednak w pełni motywacji, którymi kieruje się Kreml, intensyfikując prowokacje wobec NATO. Moskwa eskaluje napięcie także z przyczyn wynikających z przebiegu konfliktu w Ukrainie oraz wewnątrzrosyjskich skutków tej wojny. Celem jest wywołanie bardziej spektakularnych reakcji Sojuszu, co z kolei pozwoliłoby rosyjskiej propagandzie jeszcze szerzej rozwinąć skrzydła w temacie zagrożenia z Zachodu. Oczekiwany efekt to taki, który socjolodzy i psycholodzy społeczni nazywają gromadzeniem się wokół flagi. Działania zewnętrznych sił, postrzegane jako nieprzyjazne, mają moc zbliżania społeczeństwa do władzy i właśnie na takiej mobilizacji Rosjan zależy Putinowi. Dlaczego?

Dym nad budynkami miasta po masowych atakach rosyjskich dronów i rakiet, Lwów 12 lipca 2025 r.

Aby odpowiedzieć na to pytanie, trzeba spojrzeć na Ukrainę. Mimo nachalnej rosyjskiej narracji, wedle której armia ukraińska jest w ciągłym odwrocie, front od listopada 2022 roku stoi. Od tego momentu Rosjanie zajęli ledwie 6 tys. km2 Ukrainy, co odpowiada mniej niż procentowi przedwojennej powierzchni kraju. A stracili przy tym ponad milion żołnierzy – zabitych, rannych, wziętych do niewoli – oraz dziesiątki tysięcy jednostek sprzętu. Niedawno zakończyła się ich kolejna ofensywa, w obwodzie sumskim, która, podobnie jak intensywne ataki w rejonie Pokrowska w Donbasie, została utopiona we krwi. Przełomu nie ma, ba, argumentację wedle której wcale nie chodzi o terytoria, a o fizyczne zniszczenie przeciwnika, coraz trudniej oprzeć na faktach. Mimo brutalnego młotkowania na froncie armia ukraińska okrzepła, a gospodarka Ukrainy – w tym zbrojeniówka – radzi sobie w realiach częstych rosyjskich uderzeń dronowo-rakietowych. Co więcej, Kijów zezwolił niedawno mężczyznom w wieku 18-22 lat na opuszczanie kraju, co podważa opowieść o tym, że Ukrainie brakuje rekrutów i wkrótce upadnie, bo nie będzie komu nosić broni. Skoro usunięto ograniczenia administracyjne, najwyraźniej tak źle nie jest, samo zniesienie zaś należy odebrać jako wysłany Moskwie komunikat: „stać nas na takie gesty!”.

By NATO pokazało pazury

Tymczasem dla Putina i jego współpracowników wojna z Ukrainą to gra o wszystko. W tym znaczeniu, że trudno wyobrazić sobie scenariusz, w którym po porażce zachowają oni władzę. Faktu, że po czterech latach „specjalnej operacji wojskowej” zyski są tak marne, a straty tak koszmarne, nie da się ubrać w szaty zwycięstwa. Takich umiejętności nie ma nawet rosyjska propaganda, a taki stan rzeczy winduje determinację Kremla na bardzo wysoki poziom. Wojna musi trwać, Rosja musi coś jeszcze zdobyć. Coś, co uda się sprzedać jako spektakularny sukces, po którym społeczeństwo rosyjskie puści w niepamięć poniesione ofiary.

Tylko jak to zrobić, gdy armii na froncie zwyczajnie brakuje sił? W Ukrainie walczy obecnie 700 tys. rosyjskich żołnierzy – najwięcej od momentu rozpoczęcia pełnoskalowej wojny. A to i tak za mało, by złamać Ukraińców. Odpowiedzią mogłaby być dalsza rozbudowa kontyngentu. Problem w tym, że rozkręcona do granic możliwości kampania rekrutacyjna pozwala w niewielkim zakresie na coś więcej niż pokrywanie bieżących strat. Mało tego, Rosjanie nie garną się na front inaczej niż za wielkie (relatywnie) pieniądze – których zapas w państwowej kasie topnieje w zastraszającym tempie. Przymusowa mobilizacja w miejsce ochotniczego zaciągu? Owszem, jest to rozwiązanie, ale obarczone ryzykiem buntu chronionej dotąd wielkomiejskiej, „białej”, prawosławnej Rosji. Ta godzi się na wojnę pod warunkiem, że jest ona prowadzona rękoma biednej, etnicznie różnej prowincji, a swoich chłopców na nią nie zamierza posyłać. Tymczasem w scenariuszu powszechnej mobilizacji ci „lepsi” obywatele Federacji musieliby do wojska pójść. Jak ich do niego zwabić? Ano rozbuchaną narracją o groźnym Zachodzie, który czyha na Mateczkę Rosję. Wystarczy „złe NATO” sprowokować, by pokazało zęby i pazury. Że w samoobronie? Rosjanie takimi szczegółami nie zajmują sobie głowy…

Marcin Ogdowski , dziennikarz „Polski Zbrojnej”, korespondent wojenny, autor bloga bezkamuflazu.pl

autor zdjęć: YURIY DYACHYSHYN/ AFP/ East News

dodaj komentarz

komentarze


Obowiązek budowy schronów staje się faktem
RAF nad Polską. Cel: patrolować i odstraszać
DefendEye dla wojska, policji i służb ratowniczych
MJR otworzyła ogień
Światowe podium dla zawodniczek Wojska Polskiego
Ograniczenia w ruchu lotniczym na wschodzie Polski
Debiut polskich Patriotów
Australijski AWACS rozpoczął misję w Polsce
„Road Runner” w Libanie
Prezydent w ONZ-ecie: Stoimy w punkcie zwrotnym historii
Kolejne Legwany dla Wojska Polskiego
Nowoczesne MCC dla programu Wisła
200 lat, panie poruczniku!
Już mają brąz, a mogą mieć złoto!
WOT sprawdzał się w Nowej Dębie
Krótka droga na Gotlandię
Małe, ale mogą wiele. Bezzałogowce z WITU
Medale na ściance i na torze regatowym
Polski astronauta opowie o kosmosie
Strzelcy z Czarnej Dywizji najlepsi w Wojsku Polskim
Żandarmeria skontroluje także cywilów
Tusk: Jesteśmy gotowi zestrzelić rosyjskie myśliwce nad Polską
Przedwczesny triumf
Zwycięska batalia o stolicę
Człowiek w pętli
Ciężary, drążek, pot i krew
Prezydent przestrzega przed rosyjską dezinformacją
Czarne skrzynki samolotu „Slaba” zbadane
Katorżniczka z przypadku
Potrzeba matką wynalazku
W poszukiwaniu majora Serafina
Udana rywalizacja na planszach i macie
Rosja eskaluje napięcie w Europie Wschodniej
Pytania o rosyjskie drony. MON wyjaśnia
Święto w stolicy polskiego pentatlonu
Rekompensaty na nowych zasadach
Krok ku umocnieniu obronności
Niemiecki plan zniszczenia Polski
Eurokorpus pod hiszpańskim dowództwem
Kluczowa inwestycja dla sojuszników
Polsko-ukraińskie rozmowy o współpracy
W Sejmie o konsultacjach z sojusznikami
Dwie agresje, dwie okupacje
Javeliny dla polskich żołnierzy
Kawaleria pancerna spod znaku 11
Od akademii do uniwersytetu
Brytyjczycy żegnają Malbork
Nowość z MSPO 2025: pocisk kierowany Spike NLOS
Namiastka selekcji do GROM-u? Taki jest GROM Challenge!
Ochrona dla polskich czołgów
Brytyjczycy na wschodniej straży
Żołnierze USA i Bradleye jadą do Polski
Dwóch polskich żołnierzy zginęło w Stanach Zjednoczonych
Kolejne nieznane obiekty powietrzne odnalezione w Polsce
Nielekka budowa kompleksu dla 21 Lekkiego Batalionu Górskiego
Polsko-ukraińskie rozmowy o współpracy
Poligon zamiast plaży
Setki dronów nad poligonem
Pięciobojowe duety na medal
Ustawa o obronie ojczyzny – pytania i odpowiedzi
Orlik na Alfę
Bewup według Koreańczyków
Poligon dla dronów, test dla sztabowców
Cios w plecy
GROM w obiektywie. Zobaczcie sami!
Żelazna Dywizja zdaje egzamin celująco
MSPO 2025 – serwis specjalny „Polski Zbrojnej”

Ministerstwo Obrony Narodowej Wojsko Polskie Sztab Generalny Wojska Polskiego Dowództwo Generalne Rodzajów Sił Zbrojnych Dowództwo Operacyjne Rodzajów Sił Zbrojnych Wojska Obrony
Terytorialnej
Żandarmeria Wojskowa Dowództwo Garnizonu Warszawa Inspektorat Wsparcia SZ Wielonarodowy Korpus
Północno-
Wschodni
Wielonarodowa
Dywizja
Północny-
Wschód
Centrum
Szkolenia Sił Połączonych
NATO (JFTC)
Agencja Uzbrojenia

Wojskowy Instytut Wydawniczy (C) 2015
wykonanie i hosting AIKELO