Wojskowi studenci z Akademii Marynarki Wojennej zajęli pierwsze miejsce na międzynarodowych regatach organizowanych przez hiszpańską uczelnię wojskową Escuela Naval Militar. Zwycięzcami zostali już drugi raz z rzędu. Mat pchor. Tymon Gajdziński, sternik polskiej załogi, opowiada nam o tym, jak się pływa na Atlantyku i czego uczy przyszłych oficerów marynarki pasja do żeglowania.
Po zeszłorocznej wygranej wróciliście do Hiszpanii w tym samym składzie: mat pchor. Tymon Gajdziński, st. mat pchor. Krzysztof Leński oraz mar. pchor. Waldemar Boczkowski. Czym różniły się obie edycje zawodów?
Mat pchor. Tymon Gajdziński (sternik): Dużych różnic nie było. Polecieliśmy tam po raz drugi na zaproszenie Escuela Naval Militar. Regaty odbywały się w tym samym miejscu, pływaliśmy po Atlantyku w okolicach Vigo. Naszymi rywalami znowu byli podchorążowie akademii morskich z różnych części świata: z Kolumbii, Meksyku, Portugalii, Rumunii, Holandii. Z zeszłorocznych ekip nie przyjechali tylko Peruwiańczycy. Na starcie w sumie stanęło dziewięć reprezentacji.
Czuliście się faworytami?
Trochę tak, bo doświadczenie zdobyte w ubiegłym roku dużo nam dało. Wtedy po raz pierwszy pływaliśmy łódkami Gamba 18, które organizatorzy sprowadzili specjalnie z Brazylii. Z drugiej strony nie wiedzieliśmy, z kim dokładnie przyjdzie nam się zmierzyć. My wróciliśmy na zawody w tym samym składzie, ale pozostałe uczelnie przysłały nowe ekipy i nie znaliśmy nikogo. Teoretycznie to Hiszpanie powinni być faworytami, bo to ich wody i częściej pływają na Gambach, ale nasze doświadczenie i umiejętności wystarczyły, by zdobyć zwycięstwo. Drugie miejsce zajęli Włosi, a trzecie załoga z Meksyku.
Ppor. mar. Ewelina Rucińska: Nasi podchorążowie faktycznie mogli czuć się faworytami, ale też z tego powodu ciążyła na nich spora presja. Oczekiwania były wielkie. Każda ekipa popełniała jakieś błędy, jednak ostatecznie to reprezentacja Akademii Marynarki Wojennej zrobiła ich najmniej i wygrała wszystkie wyścigi. Muszę też podkreślić, że po każdym dniu regat i wejściu do portu nasi studenci nie zajmowali się wyłącznie otaklowaniem swojej łódki, żeby jak najszybciej wrócić do pokoju i odpocząć. Podchorąży Gajdziński i jego koledzy za każdym razem zostawali dłużej, pomagali wolniejszym załogom, dzielili się wskazówkami, udzielali porad.
Jak przebiegł sam wyścig? Była walka z żywiołem?
Mat pchor. Tymon Gajdziński (sternik): Regaty odbywały się przez trzy dni i w sumie odbyliśmy sześć wyścigów po ok. 25 minut każdy. Warunki pogodowe były bardzo zmienne. Pierwszego dnia trzeba było walczyć z wiatrem, który wiał z podobną siłą, ale zmieniał swój kierunek nawet o 90 stopni. Drugiego dnia musieliśmy bardzo dużo balastować, czyli sprawić, by łódka nie płynęła w przechyle. Ostatniego dnia właściwie wcale nie wiało i trzeba było czekać dodatkowe trzy godziny na rozpoczęcie wyścigu. Bywało więc różnie, ale razem daliśmy sobie z tym radę.
Jak wygląda wasza załoga, wiem, że nie wszyscy jesteście z tego samego roku studiów.
Ja i mar. pchor. Waldemar Boczkowski studiujemy na drugim roku Wydziału Nawigacji i Uzbrojenia Okrętowego, st. mat pchor. Krzysztof Leński jest na trzecim roku Dowodzenia i Operacji Morskich. Żegluję od szóstego roku życia dzięki mamie i dziadkowi, którzy zaszczepili we mnie miłość do tego sportu. Zaczynałem w Jacht Klubie Marynarki Wojennej „Kotwica” w Gdyni i mam nadzieję, że będę miał możliwość kontynuować tę pasję w przyszłości nie tylko jako hobby, ale również rywalizując na zawodach. Moi koledzy także mieli wcześniej do czynienia z żeglarstwem. Wszyscy pływaliśmy na łodziach klasy Omega, Puck, Laser czy 420. Dopiero drugi raz mieliśmy styczność z Gambą, ale nie było to dużą przeszkodą. Na każdej łódce żeglarstwo wygląda bardzo podobnie, zmienia się tylko, na przykład, promień skrętu czy szybkość rozpędu.
Mieliście czas na wspólny trening przed regatami?
Niestety nie. W Polsce sezon jeszcze się nie zaczął, więc regaty w Hiszpanii były naszym pierwszym wspólnym żeglowaniem w tym roku. Indywidualnie pływamy w różnych klubach, codziennie dbamy też o kondycję na siłowni w akademickim centrum sportowym, więc byliśmy w formie. A dzięki zeszłorocznym regatom chyba jako jedyni, nie licząc gospodarzy, mieliśmy jakiekolwiek doświadczenie z Gambą.
Jakie jest podejście do żeglarstwa na AMW? Każdy podchorąży musi umieć żeglować, zanim przesiądzie się na współczesne okręty?
Żeglarstwo jest bardzo ważne na początku studiów. Na pierwszym lub tuż po pierwszym roku podchorążowie każdego kierunku muszą odbyć praktyki żeglarskie w Akademickim Ośrodku Szkoleniowym Akademii Marynarki Wojennej w Czernicy lub w Ośrodku Szkolenia Żeglarskiego Marynarki Wojennej w Gdyni. To dwa tygodnie zajęć na Puckach, czyli jachtach przeznaczonych głównie do szkolenia, lub trochę większych łódkach. Potem zdaje się egzamin i zdobywa patent żeglarski. Później tego kontaktu z żaglami jest już mniej. Studenci z niektórych kierunków odbywają jeszcze dwutygodniowe rejsy po polskim morzu, są praktyki na ORP „Iskra”, moja grupa pływała jachtami Delphia 40 do Kołobrzegu, Łeby, Helu. Ale faktycznie każdy podchorąży musi nauczyć się żeglować, zanim zacznie stawiać kolejne kroki na drodze do służby oficera marynarki wojennej.
Ppor. mar. Ewelina Rucińska: Dzięki żeglarstwu podchorążowie wyrabiają w sobie nawyki związane ze służbą na morzu, uczą się dyscypliny, podejmowania szybkich decyzji, wydawania rozkazów. Praktyka pokazuje, że to wszystko przydaje się później podczas służby oficera nawigatora.
Czy AMW wspiera żeglarskie pasje swoich podchorążych?
Mat pchor. Tymon Gajdziński (sternik): Ja i moi koledzy na pewno czujemy takie wsparcie, bo możemy bez przeszkód planować klubowe wyjazdy na zawody. Oczywiście, jeśli nie kolidują, na przykład, z praktykami, które są dla nas priorytetem. Dzięki AMW bierzemy też udział w międzynarodowych regatach we Francji, Hiszpanii, Włoszech i Niemczech. Startujemy w akademickich mistrzostwach Polski. Niedługo znowu jedziemy do Livorno, tym razem w trochę zmienionym składzie, bo kolega z trzeciego roku będzie miał wtedy praktyki. Ale liczymy, że uda nam się zaprezentować z jak najlepszej strony.
autor zdjęć: Akademia Marynarki Wojennej

komentarze