moja polska zbrojna
Od 25 maja 2018 r. obowiązuje w Polsce Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016 r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych, zwane także RODO).

W związku z powyższym przygotowaliśmy dla Państwa informacje dotyczące przetwarzania przez Wojskowy Instytut Wydawniczy Państwa danych osobowych. Prosimy o zapoznanie się z nimi: Polityka przetwarzania danych.

Prosimy o zaakceptowanie warunków przetwarzania danych osobowych przez Wojskowych Instytut Wydawniczy – Akceptuję

Nie tylko „Platynowy wilk”

W ostatnich latach Serbia prowadziła konsekwentną politykę bliskiej współpracy z Rosją. To jednak ulega stopniowej zmianie, a powodem są zarówno rosyjskie niepowodzenia na frontach wojennym i dyplomatycznym, jak i sytuacja wewnętrzna w samej Serbii.

Pod koniec marca w mediach światowych, także polskich, pojawiły się informacje, że w Serbii odbędą się międzynarodowe ćwiczenia wojskowe „Platinum Wolf ’23”, w których poza serbskimi wezmą udział żołnierze ze Stanów Zjednoczonych. Ćwiczenia mają się odbyć na poligonie pod miejscowością Bujanovac na południu Serbii w drugiej połowie czerwca, ale już teraz ta informacja wzbudziła ogromne zainteresowanie komentatorów. Tytuły materiałów prasowych anonsujących to wydarzenie brzmiały sensacyjnie, podkreślano np. to, że Serbia, „najwierniejszy sojusznik Rosji” w Europie, będzie prowadziła ćwiczenia z państwami NATO, gdyż poza Amerykanami na serbskich poligonach mieli się pojawić żołnierze jeszcze dziesięciu innych państw, także należących do Sojuszu. Wskazywano też, że w polityce Belgradu doszło jakoby do swoistego zwrotu, z pozycji prorosyjskich na prozachodnie, a „Platynowy wilk” i podjęcie współpracy wojskowej z Sojuszem miały być znakiem tego zwrotu.

Wydaje się jednak, że o ile do zmiany w serbskiej polityce zagranicznej w pewnym zakresie dochodzi, to jest ona raczej wynikiem wewnętrznej ewolucji, a nie rewolucji. Ani bowiem Serbia z Rosją jednoznacznie nie zrywa, ani też nie wybiera kursu otwarcie proeuroatlantyckiego. W istocie większość zmian zachodzi w zasadzie niezależnie od dobrej woli bądź niechęci Belgradu.

Rzeczywiście, trzeba powiedzieć, że przez lata Serbia uważana była (i sama zresztą się uważała) za państwo blisko współpracujące z Moskwą. Było to szczególnie wyraźne zwłaszcza na tle innych państw Europy Środkowo-Wschodniej, jak Polska czy kraje bałtyckie, zdradzających niechęć do putinowskiej Rosji. Mniejsza o zawsze podnoszone w tym kontekście serbsko-rosyjskie więzy historyczne, językowe i religijne, które zwykle wskazywano dla uzasadnienia takiej pozycji. W ostatnich latach Belgrad uważał Rosję za ważny dla siebie punkt odniesienia przede wszystkim z powodów bardzo praktycznych, mógł bowiem na nią liczyć w kwestii dla siebie fundamentalnej: Kosowa. Dobrze jest przecież mieć po swojej stronie kraj o dużej sile przebicia na arenie międzynarodowej – a Rosja uchodząca za mocarstwo atomowe taką siłę przecież miała. To zawsze wzmacnia moc własnych argumentów w sprawach istotnych, a taka właśnie dla serbskich polityków jest kwestia kosowska. I niespecjalnie się przy tym dla Belgradu liczyło to, że Rosja kwestię Kosowa wykorzystywała instrumentalnie, np. przywołując ją w kontekście zajętego przez siebie Krymu.

Bez zaskoczenia

Zapowiedziane na czerwiec ćwiczenia „Platinum Wolf” z wojskami państw natowskich za sensację raczej trudno jednak uznać. Ćwiczenia pod tym kryptonimem odbywają się rokrocznie od 2014 roku i biorą w nich udział Serbowie i Amerykanie. W minionej dekadzie nie odbyły się one tylko raz: otóż gdy pod koniec lutego 2022 roku Rosja zdecydowała się rozpocząć otwartą interwencję w Ukrainie, rząd serbski wprowadził moratorium na ćwiczenia wojskowe z partnerami zagranicznymi. I odnosiło się to w tej samej mierze do współpracy z Amerykanami, jak też – co warto podkreślić – Rosjanami. I to właśnie dlatego w 2022 roku nie odbył się nie tylko „Platynowy wilk”, lecz także np. „Słowiańskie braterstwo”, ćwiczenia wojskowe, które w minionych latach Serbowie prowadzili z Rosjanami i Białorusinami.

Ogłoszenie, iż w tym roku ćwiczenia z Amerykanami się odbędą, oznacza właściwie tylko tyle, że rząd serbski zdecydował się moratorium znieść. I nie sam fakt zniesienia moratorium jest najciekawszy, ale to, co ewentualnie może nastąpić potem: czyli czy Belgrad zdecyduje się powrócić do współpracy wojskowej z walczącą na Ukrainie Rosją. W świecie zachodnim, do którego przynajmniej nominalnie Serbia aspiruje, putinowska Rosja ma przecież status pariasa. I niewykluczone, że jeśli tylko Rosja byłaby tym zainteresowana, Serbowie, a przede wszystkim sam prezydent Aleksandar Vučić i jego administracja, stanęliby przed poważnym wyzwaniem. Czy podjąć współpracę z krajem, który w deklaracjach uważa się za przyjazny, a który prowadzi agresywną wojnę najezdniczą, i zaryzykować w ten sposób perspektywy współpracy z Zachodem? Czy też otwarcie opowiedzieć się po stronie Zachodu i zerwać z agresorem? Najpewniej serbskie władze nie zdecydują się na żadną z tych opcji i dalej będą balansować, po to, aby jak najwięcej wyciągnąć dla siebie z sytuacji, w której obydwie strony, tj. Rosja i Zachód, zabiegają o uwagę Belgradu.

Kłopotliwe sympatie

Prorosyjskość uważana jest za stały element serbskiej polityki zagranicznej i ma to swoje uzasadnienie historyczne. Jest faktem, że Belgrad nie przyłączył się do sankcji nakładanych na Rosję od 2014 roku w związku z konfliktem w Donbasie, nie zdecydował się też dołączyć do nowych sankcji, wprowadzanych przez Zachód po 24 lutego 2022 roku, czyli po rozpoczęciu otwartej wojny z Ukrainą. Prezydent Vučić nie tak dawno podkreślał, że brak serbskich sankcji wobec Rosji to jego osobista decyzja, ponieważ jego zdaniem to zły pomysł: „Serbia [w okresie rządów Slobodana Miloševicia – przyp. red.] była obłożona sankcjami przez prawie dekadę i nie uważamy, żeby był to dobry sposób rozwiązywania problemów”.

Wprawdzie Serbia korzysta na tym, że nie wprowadziła przeciwko Rosji sankcji i np. serbskie linie lotnicze wciąż utrzymują połączenia lotnicze z Moskwą. W efekcie do Belgradu przyleciało kilkadziesiąt tysięcy Rosjan, w tym wielu uciekających z Rosji przed mobilizacją, Rosjanie zakładają tu swoje firmy, otwierają konta w bankach itp. To jednak nie przełożyło się w szczególny sposób na zwiększenie rosyjskich inwestycji ani na polepszenie współpracy gospodarczej. Serbom wstrzymywanie się od sankcji kokosów nie przyniosło, a po ogłoszeniu przez Międzynarodowy Trybunał Karny nakazu aresztowania prezydenta Putina stało się także grząskie politycznie.

I to jest jeden z istotnych elementów całej sprawy: serbsko-rosyjska współpraca gospodarcza nie wygląda w ostatnich latach szczególnie imponująco. Głównym partnerem handlowym Serbii pozostają bowiem państwa Unii Europejskiej, odpowiadające mniej więcej za dwie trzecie serbskiego importu i eksportu. Wobec tych liczb kilkuprocentowa wymiana handlowa z Rosją nie robi większego wrażenia.

Wspominając o naciskach dyplomacji unijnej, by Serbia „zharmonizowała” z Unią swoją politykę zagraniczną jako kraj kandydujący do członkostwa oraz wprowadziła sankcje wobec Rosji, Vučić zapowiedział, że Serbia chce pozostać na europejskiej ścieżce, ale jednocześnie, jak się wyraził, chce chronić swoich tradycyjnych przyjaciół. To jednak, jak się okazuje, może być trudne. Już w lutym, występując przed serbskim parlamentem, Vučić wprost oświadczył: „Nie jestem entuzjastą tego rozwiązania, ale nie wiem, jak długo wytrzymamy, jeśli nie wprowadzimy sankcji”.

Sprawy gospodarcze są zatem dla serbskiej administracji poważnym powodem do rozmyślań, innym zaś jest geopolityka. W połowie marca za sprawą dyplomacji unijnej udało się uzyskać porozumienie, o którym niewiele się w Polsce mówi: dotyczy ono warunków wstępnych dla normalizacji stosunków dwustronnych między Serbią a Kosowem. To jeszcze nie oznacza rozwiązania problemu kosowskiego, ponieważ nie przewiduje ono np. wzajemnego uznania stron, niemniej jednak jest, jak się wydaje, ważnym krokiem na drodze do uregulowania fundamentalnych kwestii różniących obydwie strony i uładzenia kontaktów serbsko-kosowskich. W takiej sytuacji rosyjskie wsparcie polityczne może tracić na znaczeniu, zwłaszcza że może ono Vučiciowi ciążyć.

I nie chodzi nawet o wydany przez Międzynarodowy Trybunał Karny nakaz aresztowania Putina czy naciski Waszyngtonu, by Belgrad zerwał jakąkolwiek współpracę z Grupą Wagnera, która wśród Serbów szuka ochotników do walki przeciwko Ukrainie. Chodzi raczej o to, że na rodzimym podwórku wyrasta Vučiciowi dość niewygodna konkurencja polityczna, właśnie z Rosją powiązana: serbscy nacjonaliści. To środowiska, które nawet nie tyle są jawnie prorosyjskie, co wręcz proputinowskie. I to wśród nich Jewgienij Prigożyn szukał chętnych do walki na froncie rosyjsko-ukraińskim, z pewnym zresztą sukcesem. Serbscy nacjonaliści często się odwołują do przyjaźni serbsko-rosyjskiej, a jednocześnie ostro występują przeciwko władzom w Belgradzie za „antyserbskie” ich zdaniem działania prezydenta w kwestii Kosowa. W połowie lutego tego roku doszło nawet do ich protestu, podczas którego wprost wzywali Putina, aby „dał im miesiąc, a odsuną od władzy zdrajcę Vučicia”. Liderzy nacjonalistycznej grupy znanej pod nazwą Patrol Narodowy, Damjan Knežević i Dejan Zlatanović, zostali wprawdzie aresztowani za podżeganie do nienawiści i nawoływania do obalenia demokratycznie wybranego prezydenta, niemniej jednak w serbskich środowiskach nacjonalistycznych aż się gotuje.

Jeśli uwzględni się wszystkie te zmienne, to współpraca z szeroko rozumianym Zachodem, w szczególności Unią Europejską, ale też Stanami Zjednoczonymi, jednak bez jednoznacznego zrywania z Rosją może być dla Vučicia opcją najbardziej logiczną i sensowną. Z drugiej strony opowiedzenie się po stronie Zachodu i otwarte wystąpienie przeciw Rosji też raczej nie wchodzi w grę. Sondaże są tu najlepszym wskaźnikiem: w ciągu ostatnich kilkunastu lat poparcie Serbów dla członkostwa ich kraju w UE mocno spadło i sięga ledwie 43% (choć jeszcze w 2009 roku wynosiło aż 73%!). W takiej sytuacji najlepszym rozwiązaniem wydaje się takie lawirowanie, aby i wilk był syty, i owca cała. Wilk może być przy tym platynowy.

dr Robert Sendek , bałkanista, publicysta, dziennikarz miesięcznika „Polska Zbrojna”

autor zdjęć: Ministry of Defence Republic of Serbia

dodaj komentarz

komentarze


Karta dla rodzin wojskowych
 
Wojskowi kicbokserzy nie zawiedli
Ustawa o obronie ojczyzny – pytania i odpowiedzi
Od legionisty do oficera wywiadu
Udane starty żołnierzy na lodzie oraz na azjatyckich basenach
Kto dostanie karty powołania w 2025 roku?
Polskie „JAG” już działa
Wzlot, upadek i powrót
Jutrzenka swobody
Jak Polacy szkolą Ukraińców
Silne NATO również dzięki Polsce
Lotnicza Akademia rozwija bazę sportową
Saab 340 AEW rozpoczynają dyżury. Co potrafi „mały Awacs”?
Kancelaria Prezydenta: Polska liderem pomocy Ukrainie
Cyfrowy pomnik pamięci
Ustawa o obronie ojczyzny – pytania i odpowiedzi
HIMARS-y dostarczone
Polskie mauzolea i wojenne cmentarze – miejsca spoczynku bohaterów
O amunicji w Bratysławie
Ostre słowa, mocne ciosy
Wojskowy Sokół znów nad Tatrami
Szturmowanie okopów
Powstanie Fundusz Sztucznej Inteligencji. Ministrowie podpisali list intencyjny
Operacja „Feniks” – pomoc i odbudowa
Czarna taktyka czerwonych skorpionów
Nurkowie na służbie, terminal na horyzoncie
Wicepremier na obradach w Kopenhadze
Kamień z Szańca. Historia zapomnianego karpatczyka
Uczą się tworzyć gry historyczne
Zmiana warty w PKW Liban
Breda w polskich rękach
Olimp w Paryżu
1000 dni wojny i pomocy
Jacek Domański: Sport jest narkotykiem
NATO odpowiada na falę rosyjskich ataków
Nasza Niepodległa – serwis na rocznicę odzyskania niepodległości
Triatloniści CWZS-u wojskowymi mistrzami świata
Jak namierzyć drona?
Zmiana warty w Korpusie NATO w Szczecinie
Ustawa o obronie ojczyzny – pytania i odpowiedzi
Trzynaścioro żołnierzy kandyduje do miana sportowca roku
Polacy pobiegli w „Baltic Warrior”
Ämari gotowa do dyżuru
Olympus in Paris
Komplet Black Hawków u specjalsów
Czworonożny żandarm w Paryżu
Szef MON-u z wizytą u Podhalańczyków
Patriotyzm na sportowo
Medycyna w wersji specjalnej
Żaden z Polaków służących w Libanie nie został ranny
Powstaną nowe fabryki amunicji
Mamy BohaterONa!
Rosomaki w rumuńskich Karpatach
Szef MON-u na obradach w Berlinie
Hokeiści WKS Grunwald mistrzami jesieni
Saab ostrzeże przed zagrożeniem
Fabryka Broni rozbudowuje się
Dwa bataliony WOT-u przechodzą z brygady wielkopolskiej do lubuskiej
Szwedzki granatnik w rękach Polaków

Ministerstwo Obrony Narodowej Wojsko Polskie Sztab Generalny Wojska Polskiego Dowództwo Generalne Rodzajów Sił Zbrojnych Dowództwo Operacyjne Rodzajów Sił Zbrojnych Wojska Obrony
Terytorialnej
Żandarmeria Wojskowa Dowództwo Garnizonu Warszawa Inspektorat Wsparcia SZ Wielonarodowy Korpus
Północno-
Wschodni
Wielonarodowa
Dywizja
Północny-
Wschód
Centrum
Szkolenia Sił Połączonych
NATO (JFTC)
Agencja Uzbrojenia

Wojskowy Instytut Wydawniczy (C) 2015
wykonanie i hosting AIKELO