Jako jedni z pierwszych odbyli służbę przygotowawczą w nowej, skróconej formule. Choć przyznają, że łatwo nie było, dziś nie żałują swojej decyzji. Co więcej, przekonali się, że chcą rozpocząć służbę zawodową. Poznajcie Annę Adamską, Aleksandrę Ianko i Kacpra Galasińskiego, którzy ukończyli właśnie szkolenie w 12 Brygadzie Zmechanizowanej w Szczecinie.
Zdjęcie ilustracyjne: szkolenie elewów służby przygotowawczej w 12 Brygadzie Zmechanizowanej. Fot. st. szer. Piotr Pytel
Ubiegły rok upłynął pod znakiem pandemii, wiele osób musiało zrezygnować ze swoich planów. Tymczasem wy postanowiliście je zrealizować. Co sprawiło, że w tym trudnym czasie zdecydowaliście się zgłosić do odbycia służby przygotowawczej?
Szer. elew Kacper Galasiński: Od dłuższego już czasu zbierałem się, by wysłać dokumenty do wojskowej komendy uzupełnień. Gdy wybuchła pandemia, sytuacja, również na rynku pracy, zaczęła się radykalnie zmieniać. Coraz więcej firm redukowało etaty albo całkiem się likwidowało. W październiku uznałem, że to dobry moment na wstąpienie do wojska.
Szer. elew Anna Adamska: Podobnie jak kolega, już wcześniej myślałam o wojsku. Pandemia nieco przyspieszyła moją decyzję, by w końcu te plany urzeczywistnić. Pochodzę z Kołobrzegu, miasta uzdrowiskowego. Miałam więc okazję zobaczyć, jak pandemia odbija się na gospodarce, ile osób straciło nagle pracę. Wprawdzie ja i mój mąż ją zachowaliśmy, ale wiedziałam, że mając rodzinę, muszę przygotować plan B. Wydawało mi się, że żaden etat nie da mi takiej gwarancji zatrudnienia oraz stabilizacji i pewności jutra, jak służba mundurowa. Dlatego postanowiłam nie czekać i w kwietniu złożyłam dokumenty w Wojskowej Komendzie Uzupełnień w Kołobrzegu.
Służbę rozpoczęliście w listopadzie w 12 Brygadzie Zmechanizowanej w Szczecinie. Już wtedy obowiązywał – wprowadzony we wrześniu – nowy system rekrutacji oraz skrócona służba przygotowawcza. Jak przyjęliście te nowe rozwiązania?
Szer. elew Aleksandra Ianko: Dokumenty składałam na początku lipca, gdy obowiązywały jeszcze stare zasady naboru. Miesiąc później przechodziłam badania lekarskie, psychologiczne i rozmowę kwalifikacyjną, a potem czekałam na powołanie. Co do samej służby przygotowawczej, nastawiałam się na czteromiesięczny pobyt poza domem, więc wprowadzone w międzyczasie rozwiązania pozytywnie mnie zaskoczyły.
Szer. elew Anna Adamska: Ja także proces rekrutacji przechodziłam według starych zasad. W moim przypadku na powołanie czekałam jednak znacznie dłużej. Przyczyną tego była pandemia i odwołany z jej powodu wiosenny turnus służby przygotowawczej na potrzeby korpusu szeregowych zawodowych. Dopiero jesienią dowiedziałam się o zmianach i gdy w listopadzie trafiłam do 12 Brygady, zaczęłam już szkolenie według nowego, skróconego modelu.
Szer. elew Kacper Galasiński: Dla mnie z kolei, poza trudną sytuacją związaną z pandemią, nowy system rekrutacji i krótszy program szkolenia stały się czynnikami, które zdecydowały o tym, że chcę wstąpić do armii. Po złożeniu dokumentów w październiku jeszcze w tym samym miesiącu stawiłem się w Wojskowym Centrum Rekrutacyjnym w Gliwicach. Tam w ciągu kilku godzin przeszedłem całą procedurę, w tym badania lekarskie, psychologiczne i rozmowę kwalifikacyjną. Dzień później dostałem propozycję służby przygotowawczej w 12 Brygadzie.
Zanim jednak stawiliście się w jednostce, musieliście przejść etap e-learningowy. Trudno było?
Szer. elew Anna Adamska: Dla mnie sporą trudnością było wygospodarowanie czasu na naukę. W ciągu dwóch tygodni musieliśmy przyswoić ogrom wiedzy teoretycznej, co przy pracy zawodowej, małych dzieciach i codziennych obowiązkach nie było proste. Dla mnie to były dwa bardzo wyczerpujące tygodnie. Wiedziałam jednak, że muszę dać radę, bo zaliczenie tego etapu było konieczne, by móc rozpocząć szkolenie praktyczne w jednostce.
Szer. elew Aleksandra Ianko: Całą sprawę na tym etapie utrudniał fakt, że podczas nauki teoretycznej byliśmy w zasadzie zdani sami na siebie. Wszyscy byliśmy nowicjuszami, dla których specyficzna tematyka wojskowa była czarną magią. Poznawanie w teorii procedur, regulaminów, zasad sporządzania meldunków, podstaw nawigacji czy terenoznawstwa bywało niemałym wyzwaniem. Dopiero gdy stawiliśmy się w jednostce i teorię połączyliśmy z praktyką, wszystko stało się dużo bardziej zrozumiałe.
Byliście jednymi z pierwszych ochotników, którzy odbyli skróconą służbę przygotowawczą i w jednostce spędzili nie cztery miesiące, jak wasi poprzednicy, a zaledwie 27 dni. Krótszy okres szkolenia to chyba spore ułatwienie?
Szer. elew Aleksandra Ianko: Owszem, było krótko, ale też bardzo intensywnie. Nie rozpatrywałabym tego zresztą w takich kategoriach. Powszechny przekaz jest taki, że służba przygotowawcza została skrócona i ochotnicy szkolą się teraz tylko przez miesiąc. Faktem jest jednak, że dotychczasowa, czteromiesięczna służba przygotowawcza składała się z miesięcznego szkolenia podstawowego i trzymiesięcznego etapu specjalistycznego. W nowym modelu jako ochotnicy przechodziliśmy jedynie szkolenie podstawowe poprzedzone dodatkowo e-learningiem. Nie oznacza to jednak końca szkolenia. Gdy ktoś z nas trafi już do jednostki jako żołnierz zawodowy, i tak będzie musiał przejść szkolenie specjalistyczne. Myślę, że to bardzo dobry kierunek, bo to w jednostkach najlepiej wiadomo, jakich specjalistów najbardziej potrzeba.
Jak wspominacie czas spędzony w jednostce?
Szer. elew Anna Adamska: Zmiana rytmu dnia, wejście w zupełnie nową dla nas rzeczywistość, do tego codzienny wysiłek fizyczny i mnóstwo nauki. Łatwo nie było, ale choć nie mieliśmy żadnej taryfy ulgowej, to cały czas mogliśmy liczyć na wsparcie dowódców.
Szer. elew Kacper Galasiński: Można powiedzieć, że pobyt w jednostce to był jeden duży test. Każdego dnia nasza wiedza była weryfikowana – czy to podczas nagłych sprawdzianów, czy praktycznych zadań. Nauczyliśmy się działać pod presją czasu i w stresie.
Szer. elew Aleksandra Ianko: Na brak zajęć na pewno nie można było narzekać. Bywało, że po całodniowych zajęciach w terenie trudno mi było znaleźć w sobie siły i chęci do nauki. Dlatego zeszyt z notatkami nosiłam non stop w lewej kieszeni spodni i w ciągu dnia, w każdej wolnej chwili, między posiłkami czy zajęciami, siadałam i zakuwałam.
Przetarliście szlaki następcom. Czy myślicie, że krótsza służba stanie się magnesem dla tych, którzy dotąd nie mogli się zdecydować na pójście do wojska?
Szer. elew Aleksandra Ianko: Sądzę, że tak. Wiele osób, które rozważają taką decyzję, patrzy też na sprawę pragmatycznie: a co, jeśli mi się nie spodoba?, co jeśli nie dam rady?, co się stanie, gdy wstąpię do wojska, a ono nie spełni moich oczekiwań? Wcześniej, gdy służba trwała cztery miesiące, niektórzy, nie chcąc np. stracić zatrudnienia, po prostu nie ryzykowali. Teraz, przy miesięcznej służbie, to ryzyko nie jest aż tak duże, bo nawet gdy z wojskiem nie wyjdzie, to na miesiąc urlopu spędzonego na szkoleniu w jednostce można sobie pozwolić. I zawsze jest dokąd wrócić.
Szer. elew Anna Adamska: Oczywiście, pewno znajdą się i tacy, dla których wyrwanie się ze swojego poukładanego świata nawet na miesiąc może być sporym problemem. Decyzja o wstąpieniu do armii jest też bowiem kwestią dojrzałości i umiejętności zorganizowania sobie różnych spraw. Bo gdy do wojska się już trafi, to życie szybko weryfikuje, czy nadajemy się do służby mundurowej, czy nie.
A jak było w waszym przypadku? Wojsko spełniło wasze oczekiwania?
Szer. elew Kacper Galasiński: Zdecydowanie tak. Dlatego już w czasie służby przygotowawczej zgłosiłem chęć wstąpienia do armii zawodowej. Zaproponowano mi stanowisko celowniczego moździerza w 12 Brygadzie. Teraz przechodzę niezbędne badania, a po wcieleniu do jednostki rozpocznę szkolenie specjalistyczne w tym kierunku. Jestem dyspozycyjny i dla mnie to nie problem, że muszę przeprowadzić się na niemal drugi koniec Polski – ze Śląska, skąd pochodzę, nad morze, do Szczecina.
Szer. elew Anna Adamska: Dla mnie w życiu ważne jest to, na jakich ludzi trafiam i z kim przychodzi mi współpracować. To w dużej mierze decyduje o moich wyborach. W przypadku służby w 12 Brygadzie sądzę, że nie mogłam trafić lepiej. Mam tu na myśli zarówno tych, z którymi odbywałam służbę, jak i instruktorów, którzy nas szkolili. Absolutnie nie żałuję podjętej decyzji, a moja służba w brygadzie tylko utwierdziła mnie w przekonaniu, że chcę zostać żołnierzem zawodowym.
Szer. elew Aleksandra Ianko: Ja również chciałabym jak najszybciej podjąć służbę jako zawodowiec i kontynuować szkolenie. Mam świadomość, że dzięki nowym rozwiązaniom dotyczącym przyjmowania do wojska, ochotników będzie coraz więcej i większa będzie konkurencja. Dlatego nie zamierzam stać w miejscu, tylko dalej się rozwijać. Może postawię na kurs podoficerski lub oficerski?
Służba przygotowawcza po nowemu
W maju 2020 roku, w związku z wprowadzeniem stanu epidemicznego na terenie kraju, został odwołany turnus na potrzeby korpusu szeregowych. Wówczas miało zostać przeszkolonych około 2,4 tys. osób. Miesiąc później wojsko wyszło z propozycją dodatkowego turnusu dla ochotników. Na szkolenie zgłosiło się 700 osób, ukończyło je prawie 550 żołnierzy. Byli to ostatni ochotnicy, którzy przechodzili długotrwałą ścieżkę naboru i odbywali szkolenie według czteromiesięcznego programu służby przygotowawczej.
We wrześniu został wprowadzony nowy system rekrutacji oraz krótsze szkolenie podstawowe (składa się z 40-godzinnego modułu zdalnego oraz skróconego z 47 do 27 dni praktycznego szkolenia podstawowego w jednostce). Dzięki temu zwiększyły się możliwości szkoleniowe jednostek wojskowych i centrów szkolenia. Od września 2020 roku w ramach służby przygotowawczej w nowej formule udało się przeszkolić na potrzeby korpusu szeregowych niemal 6 tys. ochotników (w samej 12 BZ jesienią 2020 roku to prawie 500 ochotników).
W całym 2020 roku liczba przeszkolonych żołnierzy służby przygotowawczej zwiększyła się w porównaniu do lat ubiegłych i wyniosła 10 tys. Rok wcześniej w szkoleniach wzięło udział 7600 osób, a w 2018 roku – 8200.
autor zdjęć: st. szer. Piotr Pytel; zdjęcia uczestników: arch. prywatne
komentarze