Jak powstała szczepionka przeciwko COVID-19 i czy jest bezpieczna? Ile osób musi poddać się szczepieniu, by zażegnać niebezpieczeństwo pandemii – m.in. na te pytania odpowiada gen. dyw. prof. dr hab. n. med. Grzegorz Gielerak. Dyrektor Wojskowego Instytutu Medycznego wyjaśnia, że zaszczepić powinni się ci, którzy dotąd nie przeszli zakażenia koronawirusem, jak i ozdrowieńcy.
Od wybuchu pandemii z nadzieją wyczekiwaliśmy szczepionki przeciwko COVID-19. Udało się i 27 grudnia wykonano w Polsce pierwsze szczepienia. Obecnie szczepią się medycy, a niebawem żołnierze. Nie da się jednak ukryć, że preparat powstał bardzo szybko. Czy do przygotowania szczepionki użyto jakiejś nowoczesnej technologii?
Gen. dyw. prof. dr hab. n. med. Grzegorz Gielerak: Szczepionka przeciwko COVID-19 jest oparta na technologiach genetycznych mRNA (kwas rybonukleinowy – przyp. red.). Ale nie jest to rozwiązanie wypracowane w ciągu ostatnich kilku miesięcy, a raczej kilkunastu lat. Technologia mRNA powstała pod koniec lat dziewięćdziesiątych, a w pierwszej dekadzie XXI wieku zaczęliśmy jej używać w leczeniu pacjentów. Takie rozwiązania przeznaczone są m.in. do leczenia różnego rodzaju chorób dziedzicznych związanych np. z izolowanym niedoborem białka, a także w leczeniu pacjentów onkologicznych.
Prawdą jest, że pandemia koronawirusa wymusiła opracowanie szczepionek, ale chciałbym podkreślić, że w toku powstawania preparatu nie pominięto żadnego etapu badań klinicznych. Postępowano tak, jak w przypadku jakiegokolwiek innego medykamentu wprowadzanego na rynek. Czy szczepionka powstała szybko? Tak! Wcześniej, w latach sześćdziesiątych XX wieku, o rekordzie mówiliśmy w przypadku szczepionki na świnkę. Proces technologiczny trwał wówczas cztery lata.
Tym razem nad szczepionką pracowali naukowcy z całego świata.
Po raz pierwszy w historii obserwowaliśmy współpracę ośrodków naukowo-badawczych i firm farmaceutycznych. Gdy wybuchła pandemia, zawarto międzynarodowe porozumienia stanowiące o solidarności w walce z wirusem i na ich podstawie dzielono się wiedzą, wynikami badań, statystykami etc. Dzięki swobodnemu przepływowi informacji udało się tak szybko osiągnąć sukces.
Na przyspieszenie procesu wytwarzania szczepionki wpłynął znacząco także postęp technologiczny. Sekwencjonowanie struktury materiału genetycznego wirusa trwało kiedyś kilka miesięcy, a w pracy nad koronawirusem zajęło to naukowcom zaledwie 10 dni. Firmy farmaceutyczne, zwłaszcza w Stanach Zjednoczonych, dostały także rządowe gwarancje finansowania badań nad szczepionką niezależnie od wyników, co ograniczyło ich ryzyko finansowe i dodatkowo zachęciło do intensywnej pracy.
Jak działa szczepionka?
Innowacyjność tego produktu polega na tym, że w przeciwieństwie do większości stosowanych dziś szczepionek, nie używamy tu drobnoustrojów żywych lub inaktywowanych. Oznacza to, że pacjentom nie podajemy osłabionego lub zabitego wirusa, a jedynie fragment mRNA – czyli jednego z 14 białek wirusa. Mechanizm działania jest taki: fragment mRNA wnika do komórek człowieka, gdzie pełni rolę matrycy, na podstawie której dokonuje się proces translacji – syntezy kluczowego dla zakażenia komórek białka S wirusa, by samemu po kilkunastu godzinach, maksymalnie kilku dniach ulec biodegradacji. W wyniku tego procesu z komórek uwalniane jest białko, przeciwko któremu układ immunologiczny wytwarza swoiste przeciwciała. Ta szczepionka w sposób aktywny buduje odporność przeciwko wirusowi punktowo, dzięki temu jest bardzo bezpieczna i skuteczna.
Osoby nieprzekonane do szczepień boją się powikłań. Czy rzeczywiście zagrożenie jest duże?
Powikłania poszczepienne możemy podzielić na trzy grupy: łagodne, umiarkowane i ciężkie. O łagodnych mówimy, gdy w miejscu podania preparatu odczuwamy lekki ból, zaczerwienienie skóry, o umiarkowanych, gdy obserwujemy objawy ogólnoustrojowe – ból głowy, stan podgorączkowy czy objawy grypopochodne. Ciężkie powikłania, czyli zagrażające życiu pacjenta w przypadku szczepionek na koronawirusa były jednostkowe. Trzeba zaznaczyć, że badania prowadzono na grupie ponad 25 tysięcy pacjentów. Jest to grupa reprezentatywna i jednocześnie standardowa dla wszystkich testowanych produktów medycznych.
Pamiętajmy: nieporównywalnie większym dla nas zagrożeniem jest zakażenie COVID-19 niż przyjęcie szczepionki.
Skuteczność szczepionki obliczono na 95%. Czy szczepić się powinny wyłącznie osoby, które nie przeszły wcześniej zakażenia?
Nie, szczepieniami objęci będą także ozdrowieńcy. Wyniki badań naukowych jednoznacznie pokazują, że osoby po zakażeniu wytwarzają odporność, która zanika około czwartego–szóstego miesiąca od zachorowania. Odporność po przyjęciu szczepionki jest znacznie dłuższa. Ile potrwa? Tego jeszcze nie wiadomo, bo mamy za krótki czas obserwacji pacjentów z grup testowych.
Żeby szczepienia przeciwko COVID-19 przyniosły pożądany efekt powinny być masowe. Ile zatem Polaków musi zaszczepić się na koronawirusa, żebyśmy wrócili do normalności sprzed pandemii?
Szczepionkę firmy Pfizer stosować możemy u osób powyżej 16. roku życia, a Moderny powyżej 18. Na tej podstawie zakładamy, że w Polsce preparat otrzymać może niespełna 31 milionów osób. Żeby jednak zdobyć odporność populacyjną, musimy wyszczepić około 70% populacji, czyli od 19 do 22 mln Polaków.
Czy wtedy koronawirus zupełnie zniknie?
Nie zniknie, bo wirusy takie jak betakoronawirusy, towarzyszą nam od lat. Tu jednak mówimy o nowym szczepie wirusa SARS, który wywołał efekt pandemiczny. Jeżeli większość ludzi będzie odporna na SARS-CoV-2 to niebezpieczeństwo pandemiczne zostanie wygaszone.
Czyli ważny jest tu czas?
Tak, ze szczepieniami trzeba się spieszyć. Najlepiej byłoby, aby do końca lipca zostało zaszczepionych 65-70% Polaków. Natura nie znosi próżni, a wirus mutuje. Istnieje więc rosnące z upływem czasu ryzyko pojawienia się wariantu (mutacji) wirusa, który w drodze preselekcji wymknie się spod presji aktywowanego dzisiejszą szczepionką układu immunologicznego, co realnie będzie oznaczać cofnięcie się w walce z SARS-CoV-2 niemal do punktu wyjścia.
Są jakieś przeciwskazania do szczepień przeciwko COVID-19?
Firma Pfizer ostrzega, by szczepionki nie przyjmowały kobiety, które planują w ciągu dwóch miesięcy od zastrzyku zajść w ciążę. Zastosowania dodatkowych procedur bezpieczeństwa wymagają natomiast osoby mające dodatni wywiad w kierunku polekowych i/lub pokarmowych reakcji anafilaktycznych. Jakkolwiek chodzi tu przede wszystkim o pacjentów, którzy w przeszłości przeszli ciężkie reakcje anafilaktyczne wymagające np. podania adrenaliny.
Czy Pan zaszczepił się już przeciwko COVID-19?
Jestem ozdrowieńcem, więc muszę jeszcze chwilę odczekać, by przyjąć szczepionkę. Myślę jednak, że w okresie miesiąca będę już po szczepieniu. Ale przeciwko COVID-19 szczepi się już kadra Wojskowego Instytutu Medycznego. Chęć szczepień zadeklarowało w WIM 80% tj. 2500 pracowników, choć spodziewam się, że liczba chętnych jeszcze wzrośnie. Natomiast wśród żołnierzy mamy 100% chętnych do szczepienia.
I niech instytucja, którą kieruję będzie przykładem dla wszystkich sceptyków i zwolenników teorii spiskowych. Zainteresowanie szczepieniami pośród personelu WIM jest tak duże, bo każdego dnia leczymy 200 pacjentów covidowych. Widzimy więc przebieg choroby i skutki, jakie powoduje w organizmie człowieka. Na podważanie sensu szczepień mogą pozwolić sobie tylko osoby, które nigdy z COVID-19 się nie zetknęły i mają do tego żadną lub co najwyżej powierzchowną wiedzę o tej groźnej, podstępnej chorobie.
Osobiście nie mam najmniejszych wątpliwości: szczepmy się, bo tylko tak możemy pokonać pandemię.
autor zdjęć: Michał Niwicz, grafika: MON
komentarze