Chcielibyśmy, aby nasi zawodnicy wystartowali w każdej ze sportowych dyscyplin – mówi płk Leszek Stępień, szef polskiej reprezentacji na Invictus Games 2020. Na igrzyska do Hagi za rok pojedzie 20 żołnierzy, którzy podczas misji lub służby w kraju odnieśli rany. W zawodach, w których bardziej niż medale liczą się braterstwo i walka ze słabościami, Polacy wystartują po raz drugi.
Polska reprezentacja na olimpiadzie Invictus Games Sydney 2018
Rekrutację na Invictus Games 2020 przeprowadziło Centrum Weterana Działań poza Granicami Państwa. Komisja powołana przez szefa Sztabu Generalnego WP wybrała 24 zawodników (czterech rezerwowych) – weteranów i żołnierzy, którzy zostali ranni podczas wykonywania obowiązków służbowych na misji lub w kraju. Są wśród nich także tacy, którzy opuścili już armię. Do Hagi pojadą na zaproszenie fundacji księcia Harry’ego z brytyjskiej rodziny królewskiej, organizatora prestiżowej imprezy.
Na sportowych arenach spotka się za rok 500 zawodników z 19 krajów. W polskiej reprezentacji będzie m.in. szer. Artur Hajduga. Cztery lata temu był działonowym w czołgu Leopard, w którym podczas ćwiczeń na poligonie doszło do pożaru. Doznał poparzeń 25 procent powierzchni ciała i ma dziś orzeczony 85-proc. uszczerbek na zdrowiu. – Dzięki kolejnym operacjom, blizny się zmniejszały, nadal miałem jednak przykurcze. W ich rozluźnianiu pomagało właśnie uprawianie sportu – opowiada. W Hadze chciałby wystartować w lekkoatletyce. Podkreśla, że systematycznie biega, dwa, trzy razy w tygodniu pokonuje dystans co najmniej 10 kilometrów. Szeregowy zamierza także spróbować sił w łucznictwie oraz siatkówce na siedząco.
– Chcielibyśmy, aby podczas zawodów w Hadze nasi zawodnicy wystartowali we wszystkich sportowych dyscyplinach – mówi płk Leszek Stępień, dyrektor Centrum Weterana. Jest ich dziesięć, m.in. lekkoatletyka, łucznictwo, kolarstwo, siatkówka na siedząco, koszykówka na wózkach, rugby na wózkach, kolarstwo, pływanie. Jednak decyzja o tym, w jakich dyscyplinach zaprezentują się polscy zawodnicy, zależy nie tylko od ich umiejętności i aktualnej kondycji, a także od opinii trenera i lekarza.
Aby przygotować się do startu w igrzyskach, żołnierze wezmą udział w sześciu zgrupowaniach, które odbędą się w Wojskowym Ośrodku Szkoleniowo-Kondycyjnym w Mrągowie. Będą tam trenować pod okiem wykwalifikowanej kadry. Płk Stępień, który jest szefem polskiej reprezentacji, dodaje, że zawodnicy będą także ćwiczyć w swoich jednostkach, a pomogą im w tym m.in. trenerzy z klubów wojskowych.
Mł. chor. Marcin Ożarek, który w Pułku Ochrony w Warszawie służy na stanowisku zdolny z ograniczeniami, do igrzysk przygotowuje się od dawna. W 2010 roku na misji w Afganistanie został poważnie ranny, gdy pod Rosomakiem, którym jechał, wybuchła mina pułapka. Dziś ma status weterana poszkodowanego i orzeczony 90-procentowy uszczerbek na zdrowiu. Na Invictus Games chciałby spróbować swoich sił w łucznictwie i lekkoatletyce. – Chcę pokazać, że dam radę, mimo urazów odniesionych na misji – zapowiada.
W polskiej reprezentacji jest także mł. chor. rezerwy Marek Kaniewski, który został ciężko ranny w katastrofie śmigłowca „Sokół” podczas III zmiany PKW Irak. Lekarze ocenili jego uszczerbek na zdrowiu na 45 proc. – Muszę uprawiać sport, bo dzięki ćwiczeniom mogę chodzić bez bólu – tłumaczy. W Hadze chciałby wystartować w pływaniu oraz w łucznictwie. Jest cywilem, dziewięć lat temu odszedł z wojska.
Na igrzyskach wystartuje także czterech zawodników, którzy brali udział w zawodach jesienią 2018 roku w Sydney. – Przekażą kolegom swoje doświadczenia i opowiedzą o duchu Invictusa, który towarzyszy sportowym rozgrywkom. W tej imprezie nie chodzi o zdobywanie medali, lecz o popularyzację sportu oraz rehabilitację rannych żołnierzy – podkreśla płk Stępień. Wśród zawodników, którzy byli w Sydney jest m.in. sierż. Andrzej Skrajny. Na misji w Afganistanie przeżył wybuch miny pod Rosomakiem i po długim leczeniu na nowo musiał nauczyć się chodzić. Dziś służy w 15 Brygadzie Zmechanizowanej. – W Sydney w strzelaniu z łuku klasycznego przegrałem jednym punktem i zająłem czwarte miejsce. Teraz zgłosiłem swoją kandydaturę, bo w przyszłym roku bardzo chciałbym poprawić ten wynik – mówi podoficer. Dodaje, że trenuje 3-4 razy w tygodniu. W składzie reprezentacji jest także kpr. Jakub Tynka, który za swoją postawę na Invictus Games 2018 został uhonorowany w „Plebiscycie na Najpopularniejszych Sportowców Wojska Polskiego”, organizowanym przez redakcję „Polski Zbrojnej”.
Także organizatorzy korzystają z doświadczeń z poprzednich igrzysk. – Tym razem postanowiliśmy dołączyć do ekipy psychologa, który będzie wspierał zawodników – mówi Mariusz Pogonowski, kierownik Zespołu Wsparcia Weteranów w Centrum Weterana, który jest również kierownikiem polskiej reprezentacji na Invictus Games. To nie jedyna zmiana. Mariusz Pogonowski przyznaje, że w odpowiedzi na ankietę, jaką rozesłała fundacja Invictus Games, Polska zwróciła uwagę, że niektórzy zawodnicy z innych państw startowali w zawodach już kilka razy. To sprawia, że dziś są niemal sportowcami zawodowymi. Regulamin igrzysk został więc zmieniony: jeden zawodnik tylko dwukrotnie będzie mógł wziąć udział w igrzyskach.
Podczas Invictus Games zawodnikom towarzyszą rodzina i przyjaciele, którzy dopingują ich w sportowej rywalizacji. Fundacja zaprasza ich, aby podziękować za wsparcie i opiekę nad rannymi żołnierzami. Do Hagi każdy zawodnik będzie mógł zabrać dwie osoby towarzyszące.
Organizatorem wyjazdu polskiej reprezentacji jest szef Sztabu Generalnego Wojska Polskiego, a przygotowaniami do wyjazdu zajmuje się Centrum Weterana. Strategicznym sponsorem będzie, podobnie jak w roku ubiegłym, Polska Grupa Zbrojeniowa.
Z okazji Dnia Weterana Działań poza Granicami Państwa do majowego wydania miesięcznika „Polska Zbrojna” dołączony jest dodatek specjalny – „Kurier Weterana”. Możecie go pobrać z naszej strony. Zapraszamy do lektury!
autor zdjęć: st. chor. sztab. Waldemar Młynarczyk
komentarze