moja polska zbrojna
Od 25 maja 2018 r. obowiązuje w Polsce Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016 r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych, zwane także RODO).

W związku z powyższym przygotowaliśmy dla Państwa informacje dotyczące przetwarzania przez Wojskowy Instytut Wydawniczy Państwa danych osobowych. Prosimy o zapoznanie się z nimi: Polityka przetwarzania danych.

Prosimy o zaakceptowanie warunków przetwarzania danych osobowych przez Wojskowych Instytut Wydawniczy – Akceptuję

Harpie tak, tylko ile?

15 lat temu kupiliśmy nowoczesne F-16, ale decydentom, politycznym i wojskowym, zabrakło wówczas odwagi, aby podjąć także decyzję o głębokiej modernizacji myśliwców MiG-29. Dlatego dziś dysponujemy tylko trzema eskadrami nowoczesnych samolotów i czterema eskadrami, które z roku na rok tracą na znaczeniu bojowym. Oczywiście bardzo się cieszę z zapowiedzi resortu obrony w sprawie przyspieszenia programu zakupu maszyn piątej generacji. Jednak uważam, że planowane dwie eskadry to za mało w stosunku do naszych potrzeb. Optymalnym rozwiązaniem byłby zakup 32 Harpii, ale także kolejnych 32 sztuk F-16 najnowszej generacji. Mając bowiem ponad 110 samolotów wielozadaniowych, nie tylko utrzymalibyśmy nasz potencjał bojowy, ale także znacząco go rozwinęli.

Dlaczego my tak wszystko kupujemy? Na liście zakupów mamy już: samoloty, śmigłowce, bojowe wozy piechoty, okręty podwodne, okręty nawodne, wyrzutnie rakietowe. Mowa też o Harpiach, Krukach, Borsukach, Orkach, Miecznikach, Homarach i jeszcze Wiśle/Patriotach. Jest tak źle z wojskiem, że wszystko trzeba kupić? Nic nie mamy? Przyznaję, że modernizacja armii jest głównym tematem moich rozmów z bliższymi i dalszymi znajomymi. Zwykle powtarzam im, że Siły Zbrojne RP dopadł syndrom, który nazywam „70/80”. Chodzi o to, że polska armia większość uzbrojenia, którym obecnie dysponuje, kupowała w latach siedemdziesiątych i osiemdziesiątych. Wprawdzie okręty podwodne czy samoloty transportowe Hercules to sprzęt, który do służby wszedł w latach 90., ale to także konstrukcje wyprodukowane trzydzieści, a nawet czterdzieści lat temu.

Tymczasem żywotność tego sprzętu (chodzi tu nie tylko o sprawność techniczną, ale przede wszystkim o to, czy dana broń jest na tyle nowoczesna, że spełnia oczekiwania wojska) wynosi mniej więcej trzydzieści–czterdzieści lat. Ktoś powie, że sprzęt można modernizować i ulepszać. Tak, to prawda, ale każda modernizacja ma w mojej ocenie ograniczenia. Po prostu w pewnym momencie nie opłaca się jej robić, gdyż lepiej – niekiedy nawet taniej! – jest pozyskać nowy sprzęt.

I nasze siły zbrojne są właśnie w takim fatalnym momencie swojej historii. Większość uzbrojenia z lat 70. i 80. trzeba wymieniać na nowe konstrukcje. BWP-1, czołgi T-72 i PT-91, okręty podwodne Kobben, śmigłowce uderzeniowe Mi-24, transportowe Mi-2, Mi-8, Mi-17, samoloty Su-22 i MiG-29, transportowe Herculesy, zestawy rakietowe KUB, OSA, Wega… Kupno ich następców to konieczność wydania (w perspektywie dekady czy dwóch) sumy sięgającej dziesiątek miliardów złotych. Ilu dokładnie? Trudno oszacować jakiej kwoty potrzebujemy, ale myślę, że nawet budżet obronny w granicach 4 procent PKB, czyli jakieś 80–90 mld złotych, to może być za mało. Dlaczego? Bo armia nie może tylko wymieniać starego sprzętu na nowy, musi również zyskiwać zupełnie nowe zdolności, a więc kupować broń, której dziś nie ma wcale. Taką jest chociażby Wisła, która będzie kosztować kilkadziesiąt miliardów złotych, czy artyleria rakietowa dalekiego zasięgu Homar, której koszt to kolejne kilkadziesiąt miliardów. A są jeszcze pociski rakietowe dalekiego zasięgu dla samolotów czy nowe samoloty rozpoznawcze Płomykówka...

Nadrabianie zaległości

Reasumując, polska armia ma ogromne zaległości do nadrobienia i tylko niepoprawny optymista może twierdzić, że będzie to łatwe do zrobienia. Nie, nie będzie to łatwe ani finansowo, ani organizacyjnie. Rzeczywistość wygląda niestety tak, że na wszystko nie wystarczy środków, a i możliwości absorpcji tylu zleceń przez krajowy przemysł są mocno ograniczone. Nie da się uniknąć kompromisów i korekt przyjętych kiedyś strategicznych planów modernizacyjnych. 

Kiedy pod koniec ubiegłego roku szef resortu obrony poinformował opinię publiczną, że program pozyskania przez Polskę nowych samolotów wielozadaniowych o kryptonimie „Harpia” – które mają zastąpić w linii MiG-29 i Su-22 – przyspiesza, podniosły się głosy krytyki. Po pierwsze, ze względu na finanse. Bo przecież pieniędzy w budżecie nie będzie więcej, dlatego, aby przyspieszyć Harpię, coś trzeba będzie opóźnić. Moim zdaniem jednak błędem jest założenie, że przyspieszony zakup nowoczesnych myśliwców odbędzie się kosztem innych programów modernizacyjnych. Przy zakupach planowanych na lat 10–15 zawsze można poprzesuwać środki, rozłożyć płatności i znaleźć fundusze na Harpię. Fakt, wymaga to mądrego zarządzania wojskowym budżetem, ale jest to możliwe do wykonania.

Fot. Lockheed Martin

Druga sprawa to wskazanie przez ministra konkretnego samolotu, który chcemy kupić. Kiedy „Harpia” była uruchamiana jako program modernizacyjny, zakładano zakup nowej maszyny wielozadaniowej. Nowej, po prostu. Mógł nią zostać zarówno Eurofighter, F-16, Grippen, czyli maszyny 4 generacji, jak i jedyny sprzedawany obecnie na Zachodzie samolot piątej generacji – F-35. Minister Błaszczak, deklarując, że Harpia ma być samolotem piątej generacji, wskazał więc konkretne rozwiązanie. Wielu branżowych ekspertów skrytykowało szefa resortu za tę decyzję, przekonując, że mocno utrudni nam to negocjacje cenowe z producentem. Pojawiły się też opinie, że naszej armii niekoniecznie są potrzebne aż tak nowoczesne samoloty jak F-35.

Z tym drugim argumentem częściowo się zgadzam, ale o tym za chwilę. Najpierw pozwolę sobie nie zgodzić się z tezą, że wskazując piątą generację już teraz, siadamy do rozmów handlowych z ich producentem na straconej pozycji. Do rozmów z producentem?! Bylibyśmy pierwszym krajem, który kupiłby takie maszyny z pominięciem amerykańskiego rządu. O tym, jak dużo rząd ma do powiedzenia w sprawie zakupu F-35, niech opowie Turcja. A na poważnie, jesteśmy tak bliskim partnerem USA, że mamy prawo oczekiwać pomocy od Waszyngtonu w sprawie zakupu F-35. Jestem pewien, że takie wsparcie otrzymamy. Dla obecnej administracji byłoby blamażem, gdyby kolejny zakup przez Polskę samolotów z USA odbył się na tak samo mało korzystnych warunkach (offsetowych) jak F-16.

Co do argumentu, iż naszej armii niekoniecznie potrzebne są tak zaawansowane technicznie maszyny jak F-35, to uważam, że trzeba na ten problem spojrzeć nieco inaczej. F-35 są zdecydowanie potrzebne naszym siłom zbrojnym. Zalety tej maszyny, jako broni zdolnej przełamywać systemy obrony przeciwlotniczej przeciwnika czy walka na bardzo dalekich dystansach, są niepodważalne. I takich możliwości nam brakuje. Ale F-35 nie rozwiążą do końca problemu następców MiG-ów-29, czyli wyspecjalizowanych myśliwców. 15 lat temu kupiliśmy nowoczesne F-16, ale decydentom, politycznym i wojskowym, zabrakło odwagi, aby podjąć także decyzję o głębokiej modernizacji myśliwców MiG-29. Dlatego dziś dysponujemy tylko trzema eskadrami nowoczesnych samolotów i czterema eskadrami, które z roku na rok tracą na znaczeniu bojowym. Szczególnie dotyczy to Su-22, ale także nieco (tylko nieco) nowocześniejszych MiG-ów-29. Oczywiście bardzo się cieszę z zapowiedzi resortu obrony w sprawie przyspieszenia programu zakupu maszyn piątej generacji. Jednak uważam, że planowane dwie eskadry to za mało w stosunku do naszych potrzeb. Optymalnym rozwiązaniem byłby zakup 32 Harpii oraz kolejnych 32 sztuk F-16 najnowszej generacji. Mając bowiem ponad 110 samolotów wielozadaniowych, nie tylko utrzymalibyśmy nasz potencjał bojowy, ale znacząco go rozwinęli.

Krzysztof Wilewski , publicysta portalu polska-zbrojna.pl

autor zdjęć: Lockheed Martin

dodaj komentarz

komentarze

~bmc3i
1560549000
Nalezy zauważyć, że dosłownie kilka dni temu Pentagon zawarł umowę na dostawę 478 samolotów F35 za łączną wartość kontraktu $34 mld. Jak łatwo policzyć, wychodzi $71 mln za sztukę. Dla porównania cena jednego F-16V to $80 mln za sztukę, cena jednego Rafale to $120 mln za sztukę, Eurofighter zaś kosztuje $140 mln za sztukę. Wnioski nasuwają się same.
9B-DE-20-BB
~Scooby
1559101080
Kompletnie nie zgadzam się z artykułem. tytuł powinien brzmieć "Harpie tak, tylko jakie ?" . 32 sztuki wystarczą by zdominować nasza powietrzną głębie strategiczną ale muszą być: myśliwskie , zasobniki WRE kupić pod F-16 a pociski do zwalczania wrogich samolotów przenieść z F-16 na F-35. Co do innych programów - Orka nie potrzebna = jest parę miliardów zaoszczędzonych . Wiemy , że F-35 może kosztować 80 milionów dolarów - wersja duńska lub 230 - wersja brytyjska . My potrzebujemy wersję za ok 135 mil.
88-49-66-EA

Szczyt NATO: wzmacniamy wschodnią flankę
 
„Armia mistrzów” – lekkoatletyka
Bezpieczeństwo granicy jest również sprawą Sojuszu
Na ratunek… komandos
The Suwałki Gap in the Game
Prezydent Zełenski w Warszawie
Incydent przy granicy. MON chce specjalnego nadzoru nad śledztwem
Zabezpieczenie techniczne 1 Pułku Czołgów w 1920
Rusza operacja „Bezpieczne Podlasie”
Olimp gotowy na igrzyska!
Londyn o „Tarczy Wschód”
„Armia mistrzów” – sporty walki
Patrioty i F-16 dla Ukrainy. Trwa szczyt NATO
Posłowie wybrali patronów 2025 roku
Letnia Bryza na Morzu Czarnym
Hala do budowy Mieczników na finiszu
Kaczmarek z nowym rekordem Polski!
Ankona, czyli polska operacja we Włoszech
Posłowie o efektach szczytu NATO
International Test
„Operacja borelioza”
Sejm podziękował za służbę na granicy
Ustawa o obronie ojczyzny – pytania i odpowiedzi
Nie wierzę panu, mister Karski!
Medycy na poligonie
Z parlamentu do wojska
Szczyt NATO w Waszyngtonie: Ukraina o krok bliżej Sojuszu
Prezydent Warszawy: oddajmy hołd bohaterom!
Lotnicy pamiętają o powstaniu
Za zdrowie utracone na służbie
„Armia mistrzów” – kolarstwo, łucznictwo, pięciobój nowoczesny, strzelectwo, triatlon i wspinaczka sportowa
Terytorialsi w gotowości do pomocy
Awaria systemów. Bezpieczeństwo Polski nie jest zagrożone
Pioruny dla sojuszników
Kmdr Janusz Porzycz: Wojsko Polskie wspierało i wspiera sportowców!
Szczyt NATO, czyli siła w Sojuszu
Specjalsi zakończyli dyżur w SON-ie
W Sejmie o zniszczeniu Tupolewa
Tridon Mk2, czyli sposób na drona?
Most III, czyli lot z V2
Roczny dyżur spadochroniarzy
Włoski Centauro na paryskim salonie
„Armia mistrzów” – sporty wodne
Paryż – odliczanie do rozpoczęcia igrzysk!
Jaki będzie czołg przyszłości?
Krzyżacka klęska na polach grunwaldzkich
Feniks – następca Mangusty?
Silniejsza obecność sojuszników z USA
Ciężko? I słusznie! Tak przebiega selekcja do Formozy
Operacja „Wschodnia zorza”
Polski Kontyngent Wojskowy Olimp w Paryżu
Jak usprawnić działania służb na granicy
Formoza. Za kulisami
Partyzanci z republiki
Spadochroniarze na warcie w UE
Ustawa o obronie ojczyzny – pytania i odpowiedzi

Ministerstwo Obrony Narodowej Wojsko Polskie Sztab Generalny Wojska Polskiego Dowództwo Generalne Rodzajów Sił Zbrojnych Dowództwo Operacyjne Rodzajów Sił Zbrojnych Wojska Obrony
Terytorialnej
Żandarmeria Wojskowa Dowództwo Garnizonu Warszawa Inspektorat Wsparcia SZ Wielonarodowy Korpus
Północno-
Wschodni
Wielonarodowa
Dywizja
Północny-
Wschód
Centrum
Szkolenia Sił Połączonych
NATO (JFTC)
Agencja Uzbrojenia

Wojskowy Instytut Wydawniczy (C) 2015
wykonanie i hosting AIKELO