moja polska zbrojna
Od 25 maja 2018 r. obowiązuje w Polsce Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016 r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych, zwane także RODO).

W związku z powyższym przygotowaliśmy dla Państwa informacje dotyczące przetwarzania przez Wojskowy Instytut Wydawniczy Państwa danych osobowych. Prosimy o zapoznanie się z nimi: Polityka przetwarzania danych.

Prosimy o zaakceptowanie warunków przetwarzania danych osobowych przez Wojskowych Instytut Wydawniczy – Akceptuję

O tym, jak żywa torpeda zatopiła największy polski okręt

8 lipca nad ranem okrętem wstrząsnął potężny huk. Woda w mgnieniu oka wdarła się do maszynowni, pokład zaczął się wybrzuszać, w pewnym momencie wydawało się, że kadłub się przełamie i pójdzie na dno. Tak 72 lata temu kończył żywot ORP „Dragon”, największa jednostka polskiej marynarki wojennej.

ORP „Dragon” należał do krążowników lekkich, ale niech nikogo nie zmyli ów przymiotnik. Okręt miał 136 metrów długości, a jego wyporność sięgała 5,5 tysiąca ton. Innymi słowy: była przeszło dwa razy większa niż wyporność dumy polskiej marynarki, niszczyciela ORP „Błyskawica”. Załogę krążownika tworzyło 462 marynarzy. Został uzbrojony w blisko 30 dział. Najmniejsze miały kaliber 20 milimetrów, największe – 152 mm. – ORP „Dragon” stał się największym okrętem naszych sił morskich – podkreśla Tomasz Miegoń, dyrektor Muzeum Marynarki Wojennej w Gdyni. Niestety, okręt miał także sporo wad. – Rozwijał na przykład stosunkowo niewielką prędkość – wyjaśnia Miegoń i dodaje:  Generalnie był jednostką przestarzałą.

Krążownik został zwodowany w 1917 roku. Przez kolejne dziesięciolecia służył w brytyjskiej marynarce jako HMS „Dragon”. Podczas II wojny światowej walczył przeciwko Niemcom na Atlantyku, operował też u wybrzeży Afryki, gdzie został nieznacznie uszkodzony podczas próby odbicia portu w Dakarze z rąk wojsk podporządkowanych francuskiemu rządowi kolaboracyjnemu. Potem „Dragon” przeszedł na Ocean Indyjski. Brytyjczycy nie zdecydowali się go jednak wystawić przeciwko Japończykom ani podczas bitwy pod Kuantanem, ani na Morzu Jawajskim. Powód: był zbyt wolny.

15 stycznia 1943 roku „Dragon” został przekazany polskiej marynarce. Wówczas to przez pewien czas ważyły się losy jego nazwy. Ponoć Polacy chcieli mu nadać nazwę ORP „Lwów”, ale Brytyjczycy patrzyli na to krzywo. Nie chcieli drażnić Józefa Stalina, przywódcy sowieckiej Rosji. Radziecka Armia Czerwona po wybuchu II wojny światowej zajęła bowiem i okupowała Lwów, trzecie co do wielkości miasto II Rzeczpospolitej. Ostatecznie więc okręt pozostał przy pierwotnej nazwie, co zresztą miało historyczne uzasadnienie. Kiedy w XVI wieku tworzyła się polska flota, jej flagowym okrętem miał zostać galeon „Smok”. – ORP „Dragon” był pierwszym krążownikiem polskiej marynarki. Przejęliśmy go, zachowując anglosaskie zwyczaje panujące na pokładzie. Na przykład przed kabiną dowódcy stał wartownik – opowiada Miegoń.

Sztuczny port „Mulberry” – miejsce osadzenia na dnie ORP „Dragon”. Fot. Wikipedia

Pewien problem stanowiła załoga. Tylko część miała doświadczenie zdobyte na dużych okrętach. Pozostali służyli wcześniej we Flotylli Pińskiej, potem trafili do sowieckich obozów jenieckich, skąd zostali zwolnieni na mocy układów z ZSRR. Byli też tacy, którzy z przymusu nosili wcześniej mundury Wehrmachtu, a potem wylądowali w brytyjskiej niewoli. – Spora część załogi morskiego rzemiosła uczyła się od zera – przyznaje Miegoń.

Latem 1944 roku ORP „Dragon” wziął udział w operacji desantowej wojsk alianckich w Normandii. Okręt skutecznie ostrzeliwał baterie niemieckie, które strzegły wybrzeża. 8 lipca miał pognębić hitlerowców w okolicach Caen. I wtedy na drodze „Dragona” stanął Karl Hans Potthast.

Niemiec ponoć wcześniej służył w lotnictwie, ale odszedł stamtąd, bo dawka adrenaliny okazała się dla niego zbyt mała. Postanowił zostać operatorem żywej torpedy typu „Neger”. Był to niewielki pojazd z ładunkiem wybuchowym. Kiedy zbliżał się do celu, operator w pośpiechu go opuszczał. Problem w tym, że często ucieczka okazywała się nieskuteczna. Potthastowi zawsze się udawało. W kwietniu 1944 roku zatopił brytyjski okręt pod Anzio. 8 lipca bladym świtem, na wysokości Caen zaatakował ORP „Dragon”.

Torpeda spowodowała śmierć 37 marynarzy. Kolejnych 14 zostało rannych. Okręt został tak mocno uszkodzony, że jego remont okazał się nieopłacalny. – Nie szkoda mi tego starego żelaza, i tak nie było nasze. Ale szkoda tych młodych żywotów – powiedział później kmdr por. Stanisław Dzienisiewicz, dowódca ORP „Dragon”.

Operator torpedy, zanim przedostał się do swoich, został złapany i dostał się do niewoli. Zniszczony krążownik alianci przeholowali w pobliże falochronu portu, który powstał krótko po desancie. 20 lipca ostatecznie go tam zatopili.

Kilkadziesiąt lat później ORP „Dragon” doczekał się niecodziennego upamiętnienia. Wizerunek okrętu trafił na okolicznościową dwuzłotówkę.

Łukasz Zalesiński

autor zdjęć: Wikipedia

dodaj komentarz

komentarze

~artm
1468050240
Karl Hans Potthast, wróg-bohater.
64-94-C2-F7

Żołnierze ewakuują Polaków rannych w Gruzji
 
Polsko-australijskie rozmowy o bezpieczeństwie
Więcej pieniędzy dla żołnierzy TSW
Ta broń przebija obronę przeciwlotniczą
Święto stołecznego garnizonu
Posłowie dyskutowali o WOT
Aleksandra Mirosław – znów była najszybsza!
Przełajowcy z Czarnej Dywizji najlepsi w crossie
Strategiczna rywalizacja. Związek Sowiecki/ Rosja a NATO
Wojna w świętym mieście, część trzecia
Polscy żołnierze stacjonujący w Libanie są bezpieczni
Ustawa o obronie ojczyzny – pytania i odpowiedzi
Wojna w świętym mieście, część druga
Kolejne FlyEye dla wojska
Gunner, nie runner
Priorytety polityki zagranicznej Polski w 2024 roku
Czerwone maki: Monte Cassino na dużym ekranie
W Brukseli o wsparciu dla Ukrainy
SOR w Legionowie
Morska Jednostka Rakietowa w Rumunii
Zachować właściwą kolejność działań
Puchar księżniczki Zofii dla żeglarza CWZS-u
Znamy zwycięzców „EkstraKLASY Wojskowej”
Sandhurst: końcowe odliczanie
Systemy obrony powietrznej dla Ukrainy
Wojna w świętym mieście, epilog
NATO on Northern Track
Kadisz za bohaterów
W obronie wschodniej flanki NATO
NATO zwiększy pomoc dla Ukrainy
Więcej koreańskich wyrzutni dla wojska
Ustawa o obronie ojczyzny – pytania i odpowiedzi
Od maja znów można trenować z wojskiem!
Wiceszef MON-u: w resorcie dochodziło do nieprawidłowości
Szybki marsz, trudny odwrót
Active shooter, czyli warsztaty w WCKMed
Operacja „Synteza”, czyli bomby nad Policami
Metoda małych kroków
Donald Tusk: Więcej akcji a mniej słów w sprawie bezpieczeństwa Europy
NATO na północnym szlaku
Rekordziści z WAT
Pod skrzydłami Kormoranów
Kosiniak-Kamysz o zakupach koreańskiego uzbrojenia
Lekkoatleci udanie zainaugurowali sezon
Sprawa katyńska à la española
Zmiany w dodatkach stażowych
Weterani w Polsce, weterani na świecie
Wypadek na szkoleniu wojsk specjalnych
Tragiczne zdarzenie na służbie
Trotyl z Bydgoszczy w amerykańskich bombach
Ustawa o obronie ojczyzny – pytania i odpowiedzi
Polak kandydatem na stanowisko szefa Komitetu Wojskowego UE
25 lat w NATO – serwis specjalny
Ameryka daje wsparcie
Morze Czarne pod rakietowym parasolem
Pytania o europejską tarczę
Jakie wyzwania czekają wojskową służbę zdrowia?
W Italii, za wolność waszą i naszą
Ukraińscy żołnierze w ferworze nauki
Wojskowy bój o medale w czterech dyscyplinach
Pilecki ucieka z Auschwitz
Wytropić zagrożenie
Na straży wschodniej flanki NATO

Ministerstwo Obrony Narodowej Wojsko Polskie Sztab Generalny Wojska Polskiego Dowództwo Generalne Rodzajów Sił Zbrojnych Dowództwo Operacyjne Rodzajów Sił Zbrojnych Wojska Obrony
Terytorialnej
Żandarmeria Wojskowa Dowództwo Garnizonu Warszawa Inspektorat Wsparcia SZ Wielonarodowy Korpus
Północno-
Wschodni
Wielonarodowa
Dywizja
Północny-
Wschód
Centrum
Szkolenia Sił Połączonych
NATO (JFTC)
Agencja Uzbrojenia

Wojskowy Instytut Wydawniczy (C) 2015
wykonanie i hosting AIKELO