moja polska zbrojna
Od 25 maja 2018 r. obowiązuje w Polsce Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016 r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych, zwane także RODO).

W związku z powyższym przygotowaliśmy dla Państwa informacje dotyczące przetwarzania przez Wojskowy Instytut Wydawniczy Państwa danych osobowych. Prosimy o zapoznanie się z nimi: Polityka przetwarzania danych.

Prosimy o zaakceptowanie warunków przetwarzania danych osobowych przez Wojskowych Instytut Wydawniczy – Akceptuję

Przed nim maszerowały żołnierskie serca

– Kiedy dotarła do nas wiadomość o katastrofie, wszyscy byliśmy w szoku. Żołnierze i pracownicy Dowództwa Wojsk Specjalnych spontanicznie przyjeżdżali do pracy – tak jakby obecność w jednostce miała nas przybliżyć do tragicznie zmarłego dowódcy. Z „Polski Zbrojnej” wycięliśmy zdjęcie generała, oprawiliśmy je w ramkę i postawiliśmy przed budynkiem. Chwilę później w tym miejscu było już mnóstwo zniczy – wspomina ppłk Grzegorz Proskura, oficer Dowództwa Komponentu Wojsk Specjalnych. – Wraz z jego śmiercią każdy coś stracił. Armia – kandydata na pierwszego żołnierza, a ja – wspaniałego dowódcę – dodaje.


– Trudno mi wracać do tamtych chwil. Byłem na studiach w Stanach Zjednoczonych, kiedy dowiedziałem się o tej strasznej tragedii. Bardzo to przeżyłem. Ze względu na pył wulkaniczny loty do Europy zostały wstrzymane. A ja wiedziałem, że muszę wrócić do kraju na jego pogrzeb – wspomina gen. bryg. Jerzy Gut, przyjaciel gen. Potasińskiego i ówczesny szef sztabu DWS. – Cztery dni jeździłem spakowany na lotnisko i czekałem na samolot. Na szczęście się udało i mogłem towarzyszyć generałowi w tej ostatniej ziemskiej drodze.

Wiele dni po katastrofie drzwi do kancelarii gen. Potasińskiego wciąż były otwarte. Pracownicy i żołnierze nie mogli się oprzeć, by nie zajrzeć do środka. Każdy miał nadzieję, że zastanie swojego dowódcę przy pracy – jakby nic się nie stało. – Emocje były bardzo duże. Trudno było się pogodzić z nową sytuacją. Każdy się zastanawiał, co będzie dalej – opisuje st. chor. sztab. Tomasz Świerad, dziś pomocnik dowódcy ds. podoficerów w DKWS.

Włodzimierz Potasiński w chwili katastrofy miał 54 lata. Karierę wojskową zaczął w 1980 roku, gdy jako prymus skończył Wyższą Szkołę Oficerską Wojsk Zmechanizowanych we Wrocławiu. Służył na różnych stanowiskach w 6 Brygadzie Powietrznodesantowej, Dowództwie 3 Brygady Zmechanizowanej, Dowództwie Wojsk Lądowych, 2 Brygadzie Zmechanizowanej, 25 Brygadzie Kawalerii Powietrznej i 2 Korpusie Zmechanizowanym. Dowodził kontyngentem sił ONZ w Syrii i dwukrotnie służył w Iraku.

Na początku służby przylgnęła do niego ksywa „Zeb”. – Było to nawiązanie do emitowanego pod koniec lat osiemdziesiątych ubiegłego wieku serialu „Jak zdobywano Dziki Zachód”. Włodek wyglądem przypominał głównego bohatera westernu Zeba Macahana. Ten sam wzrost i sprężysty chód. Do tego wąsy i długi nóż noszony za pasem – wspomina ppłk Proskura. Z powodu noża niektórzy mówili na niego także „Long Knife”, a inni po prostu nazywali „Potasem”. – Mimo kariery wojskowej, generalskich szlifów to był ciągle ten sam Włodek, z którym graliśmy w piłkę. Nigdy nie uderzyła mu sodówka do głowy, nie zmienił się i pozostał wierny swoim przekonaniom – opowiada jego kolega.

– Poznaliśmy się w 1991 roku, kiedy Włodek, jeszcze w stopniu kapitana, dowodził 16 Batalionem Powietrznodesantowym. Jako młody kapitan zostałem wyznaczony na stanowisko zastępcy dowódcy ds. liniowych. Zaprzyjaźniliśmy się. Byliśmy partnerami w pracy i kumplami na boisku. Włodek był świetnym sportowcem. Ostro grał w koszykówkę i nie oszczędzał się, grając w piłkę nożną – wspomina gen. Jerzy Gut.

Po kilku latach drogi zawodowe oficerów się rozeszły, ponownie spotkali się w 2004 roku, podczas szkolenia przed misją w Iraku. Gen. Potasiński dowodził wówczas brygadą, gen. Gut batalionem. – Niespodziewanie spotkaliśmy się na placu Piłsudskiego w Warszawie. Był 15 sierpnia 2007 roku. Otrzymałem wówczas od prezydenta Krzyż Kawalerski Orderu Krzyża Wojskowego za służbę w Iraku, a Włodek odebrał nominację na dowódcę wojsk specjalnych. Spojrzał na mnie i rzucił krótko: „Pomożesz?”. Odpowiedź mogła być tylko jedna – mówi gen. Gut.

Na budowanie zdolności polskich wojsk specjalnych miał plan od samego początku. Był wizjonerem, człowiekiem o niezwykle szerokich horyzontach. Swoimi ideałami i planami zarażał innych. Już w 2007 roku, kiedy powstało Dowództwo Wojsk Specjalnych, zrodziła się inicjatywa, by Polska uzyskała status państwa ramowego w dziedzinie sojuszniczych operacji specjalnych i zdolność dowodzenia nimi. Jego marzenie spełniło się pod koniec 2013 roku. Nasz kraj dołączył do grona kilku państw, które mają takie uprawnienia. W grudniu ubiegłego roku specjalsi zakończyli także roczny dyżur w Siłach Odpowiedzi NATO.

Choć łatwo zjednywał sobie ludzi, w swoim otoczeniu miał nie tylko zwolenników. – Był trudnym przeciwnikiem. Nigdy nie szedł na skróty, nie owijał w bawełnę, nie upiększał rzeczywistości. Czy się komuś to podobało, czy nie, mówił prawdę i twardo walczył o swoje racje. Nie uginał się przed przełożonymi i zwierzchnikami – wspominają jego przyjaciele. – Był człowiekiem niepokornym, gotowym do walki o swoje idee. Włodek wyprzedził epokę. Jego optymistyczne plany wydawały się na początku niepoprawne i mało realne. A jednak się udało – dodaje gen. Gut. Dowódca DKWS przypomina także, że w 2008 roku razem z gen. Potasińskim poleciał do Stanów Zjednoczonych na konferencję dowódców sił specjalnych. – Na sali było ponad 700 doświadczonych żołnierzy sił specjalnych. Włodek, jako jedyny oficer spoza USA, miał wystąpienie. Prostym językiem opowiedział o swoich planach, o rozwoju wojsk specjalnych w Polsce. Jego otwartość przełamała lody. A to co mówił nagrodzono owacją na stojąco.

Ówcześni podwładni Potasińskiego przyznają, że tragicznie zmarły dowódca już za życia był ikoną specjalsów. Mówią, że przed „Potasem” nigdy nie maszerowały żołnierskie buty, lecz serca. – Pracujemy wśród reguł, których Pan nas nauczył. Wiemy, czego chciał Pan dla naszych wojsk. Będziemy tego dziedzictwa strzec jak najdroższego skarbu. Nasza służba będzie świadectwem Pana dzieła, trudu i poświęcenia dla ojczyzny – deklarowali w dniu pogrzebu.

Sześć lat po śmierci gen. Potasińskiego emocje są ciągle żywe. – Trudno o nim mówić w czasie przeszłym i trudno uwierzyć, że ta tragedia wydarzyła się już sześć lat temu – przyznaje ppłk Proskura. I zaraz dodaje: – To był niezwykły facet. Dobra dusza, każdego wysłuchał, nie był obojętny na problemy swoich podwładnych. Empatyczny, zawsze sprawiedliwy. Jego nieobecność jest ciągle bardzo zauważalna.

Włodzimierz Potasiński został pośmiertnie mianowany na stopień generała broni. Otrzymał Krzyż Komandorski Orderu Odrodzenia Polski. Pozostawił w żałobie społeczność wojsk specjalnych, żonę Martę i córkę Aleksandrę.

Magdalena Kowalska-Sendek

dodaj komentarz

komentarze


Twierdza we krwi – Festung Kolberg
 
Miliardy na wzmocnienie bezpieczeństwa
Mazurek Dąbrowskiego na zakończenie igrzysk
Amerykańska flaga nad Camp Głębokie
Wiedza w pigułce
Medale Pucharu Świata zdobyte przez żołnierzy na ringu
Podniebne wsparcie sojuszników
Pokój nie obroni się sam
Bez technologii nie ma bezpieczeństwa
Opanować kryzys
Sekrety biegu patrolowego
Bezzałogowce w Wojsku Polskim – serwis specjalny
Jastrzębie nad Grecją
Zatrzymać zło ze wschodu
Wielkanocne spotkanie z szefem MON-u
Tuzin rekordów Wojska Polskiego w pływaniu
GROM pod ostrzałem
Ustawa o obronie ojczyzny – pytania i odpowiedzi
Ustawa o obronie ojczyzny – pytania i odpowiedzi
Tych oczu nie zapomni nikt
Uważaj, gdzie robisz selfie!
Polskie rakiety do Homara-K już za trzy lata
Rodzina na wagę złota
Rusza kolejna edycja programu „Edukacja z wojskiem”
„Trójki” na strzelnicy
Sport kształtuje mentalność
Wojownicy na medal. Nasi terytorialsi na zawodach w USA
Ratownictwo w mieście duchów
Niepokonany generał Stanisław Maczek
Szwedzkie Gripeny włączą się w ochronę sojuszników
Hercules wydobyty, załoga nie żyje
Razem w walce ze skażeniami
Blekinge znaczy duch
Teatr okrucieństwa i absurdu
O Ukrainie wspólnym głosem
Rozejm na Morzu Czarnym? Tak przynajmniej twierdzi Biały Dom
Produkt polski, klasa światowa
Preselekcja. Jak szkolą się przyszli komandosi?
Polskie F-16 w służbie NATO
K9 zagrzmiały w Nowej Dębie
Warto inwestować w rozwiązania systemowe w sporcie
Strażnik nieba
Więcej polskiego trotylu dla USA
Wyrok za tragiczny wypadek
Więcej na mieszkanie za granicą
Herculesy pod lepszą opieką w Poznaniu
Uroczyste pożegnanie żołnierzy, którzy niebawem wylecą do Libanu
Wielkie czyszczenie poligonów
Plany rozbudowy infrastruktury na Pomorzu
Nagrody „Polski Zbrojnej”
Szef MON-u złożył życzenia żołnierzom w Krakowie
„Wojskowe” przepisy budowlane do zmiany
Parlamentarzyści UE o bezpieczeństwie Europy
Prawda o Katyniu wychodzi na jaw
Test wytrzymałości
Zmiany w organizacji bazy logistycznej w Jasionce
Pod żaglami – niepokonani z AMW
Wspólny cel: bezpieczna Polska
PKW Łotwa – sojusznicze zaangażowanie
WAT zaprasza medyków na szkolenie z samoobrony
Musimy być gotowi na najtrudniejsze scenariusze
Pamięć ofiar
Operacja „Feniks” – pomoc i odbudowa

Ministerstwo Obrony Narodowej Wojsko Polskie Sztab Generalny Wojska Polskiego Dowództwo Generalne Rodzajów Sił Zbrojnych Dowództwo Operacyjne Rodzajów Sił Zbrojnych Wojska Obrony
Terytorialnej
Żandarmeria Wojskowa Dowództwo Garnizonu Warszawa Inspektorat Wsparcia SZ Wielonarodowy Korpus
Północno-
Wschodni
Wielonarodowa
Dywizja
Północny-
Wschód
Centrum
Szkolenia Sił Połączonych
NATO (JFTC)
Agencja Uzbrojenia

Wojskowy Instytut Wydawniczy (C) 2015
wykonanie i hosting AIKELO