W 1 Brygadzie Pancernej trwa kurs dla strzelców wyborowych. Żołnierze ćwiczą strzelanie z różnych odległości i sprawdzają się w zadaniach snajperskich „stalking exercise” – polegających na skrytym podejściu do celu i oddaniu strzału. Za nimi już trwający dwie doby marsz na orientację. W przyszłym tygodniu żołnierzy czeka szkolenie na pasie taktycznym, będą strzelać z odległości 1,5 kilometra.
W dwutygodniowym szkoleniu w Wesołej biorą udział strzelcy wyborowi z 1 Warszawskiej Brygady Pancernej oraz dwóch batalionów w Chełmie i Zamościu, które jej podlegają. – Specjalność tych żołnierzy wymaga nieustannego dbania o kondycję strzelecką. Chodzi przecież o to, by byli gotowi celnie strzelać z jak największej odległości i w jak najtrudniejszych warunkach – mówi mł. chor. Przemysław Wójtowicz, starszy instruktor z 1 Brygady.
Dlatego doskonalące szkolenia organizowane są w 1 Brygadzie regularnie. Nie biorą w nich udziału nowicjusze. Wszyscy to uczestnicy zagranicznych misji. Wielu przeszło specjalistyczne kursy snajperskie w Polsce i za granicą, np. dotyczące strzelania dynamicznego czy przetrwania w warunkach zimowych. – Żołnierze mają różne doświadczenia, ale łączy ich jedno – to profesjonaliści, którym nie trzeba po raz kolejny wykładać podstaw balistyki czy strzelectwa. Dla nas, instruktorów z kolei, takie kursy są certyfikacją umiejętności strzelca – dodaje mł. chor. Wójtowicz.
Mistrzowie kamuflażu
Szkolenie żołnierze zaczęli od przystrzelania broni. – To konieczne, by ustawić celność i sprawdzić, czy broń działa prawidłowo. W przypadku strzałów oddawanych na „zimną lufę” zabiera to nieco więcej czasu. Naszym strzelcom zajęło to około 20 minut. Oddali maksymalnie sześć strzałów – mówi instruktor.
Zajęcia na dwóch strzelnicach oraz pasie taktycznym trwają całymi dniami. Żołnierze mają do dyspozycji m.in.: karabiny wyborowe polskiej produkcji Alex i Tor oraz fińskie Sako, a także amunicję firmy LAPUA. – Dla nas to niezwykle ważne, że możemy strzelać dużo w tak dobrych warunkach. W jednostkach nie mamy strzelnic, na których moglibyśmy prowadzić ogień na dystansie dłuższym niż 300 metrów – przyznaje jeden z żołnierzy.
Strzelcy sprawdzają się też w typowych zadaniach snajperskich, np. w zajęciach „stalking exercise” polegających na skrytym podejściu do wyznaczonego celu i oddaniu strzału. Zadanie starają się im utrudnić obserwatorzy, którzy próbują zdemaskować skradających się strzelców.
– To zawodowcy, którzy znają właściwe postawy, potrafią kontrolować oddech. Ale podczas prowadzenia obserwacji zdradzić ich może najdrobniejszy szczegół. Dlatego każdy strzelec wyborowy musi być też mistrzem kamuflażu i umieć wtopić się w otaczający teren. W lesie musi być krzewem, w terenach górzystych kawałkiem skały. Te umiejętności mogą zdecydować o końcowym sukcesie zadania – mówi mł. chor. Wójtowicz. Z tego powodu żołnierze podczas codziennych zajęć ćwiczą też techniki kamuflażu.
Strzał na 1,5 kilometra
– Każde szkolenie różni się od poprzedniego. Ostatnio mieliśmy wyłącznie zadania ogniowe, teraz trenujemy również taktykę – mówi podoficer z Zamościa. Na terenie poligonu strzelcy przez dwie doby maszerowali na orientację. Jednocześnie musieli prowadzić zwiad, rozpoznanie i obserwację. Ćwiczyli także zasady przetrwania w trudnych warunkach i przeprawę przez bagna.
Podczas szkolenia po raz pierwszy będą mieli okazję trenować na strzelnicy Wojskowego Instytutu Technicznego Uzbrojenia w Zielonce. – Warunki są tam doskonałe, bo obiekt przystosowany jest do prowadzenie ognia na dystansie 2,5 kilometra. Będziemy strzelać na odległość 800 metrów z karabinu wyborowego o kalibrze „308”. Z kolei podczas strzelania na odległość do 1, 5 kilometra będziemy wykorzystywać wielkokalibrowy karabin wyborowy wkw – opowiada kapral z 3 batalionu w Zamościu.
Pod koniec zgrupowania do żołnierzy szkolących się w Wesołej dołączą najlepsi snajperzy z 15 i 20 Brygady Zmechanizowanej. Wojskowi rywalizować będą o tytuł najlepszej pary strzelców 16 Dywizji Zmechanizowanej. Kurs zakończy się 25 listopada.
Podobne szkolenia dla strzelców odbyły się u warszawskich pancerniaków już kilkanaście razy. Wcześnie przeprowadzano je jednak co pół roku, ostatnio – co kwartał. – Zależało nam na tym, by żołnierze mogli trenować o każdej porze roku, w różnych warunkach atmosferycznych. Dzięki temu mogą stworzyć własne mapy broni i amunicji, przydatne później w obliczeniach toru lotu pocisku. Nie bez znaczenia są też większe możliwości przetrenowania taktyki, w tym dobierania kamuflażu i ubrań ochronnych do pogody – dodaje podoficer.
autor zdjęć: mł. chor. Przemysław Wójtowicz
komentarze