Biegli przez las i plaże, wspinali się po linach, pokonywali zasieki podpięte do prądu i czołgali się w kanałach. A wszystko to w pełnym umundurowaniu, z ćwiczebnym karabinkiem AK-47 i plecakiem ważącym 5 kilogramów. W Gdyni odbył się VI Bieg Morskiego Komandosa – najtrudniejszy z ekstremalnych biegów w Polsce. Wzięli w nim udział także żołnierze.
Do udziału w sobotnim Biegu Morskiego Komandosa zgłosiło się blisko 1000 uczestników. Startowali w kilku kategoriach. Jako pierwsi, o 4.40 rano, pobiegli zawodnicy, którzy wybrali kategorię Hard Historyczny. Godzina rozpoczęcia biegu nie była przypadkowa – to właśnie o tej porze w 1939 roku rozpoczęła się II wojna światowa. Kilka godzin później ruszyła reszta, w tym uczestnicy koronnej konkurencji stworzonej dla największych twardzieli, czyli Hard. Do rywalizacji w Biegu Morskiego Komandosa przystąpiły też czteroosobowe drużyny. Wszyscy zawodnicy biegli w mundurach polowych, z karabinkiem ćwiczebnym AK-47 i 5-cio kilogramowym plecakiem. Biegacze, z kategorii Hard Historyczny musieli dodatkowo mieć hełm Wojska Polskiego. Natomiast zespoły, zamiast karabinu i plecaka, biegły z ważącą 20 kilogramów belką, repliką moździerza.
Musi być ekstremalnie trudno
Zawodnicy mieli do pokonania dystans półmaratonu, czyli 21 km w niesłychanie trudnych warunkach. Trasa obejmowała bieg po plaży i lesie, a także przez dno Zatoki Gdańskiej i koryta potoków. Zawodnicy musieli również pokonać 400 metrowy odcinek prowadzący przez kanały melioracyjne. Na uczestników czekały również dwa tory przeszkód: „plażowicz” i „katorga”. Wszystkie elementy zostały zaczerpnięte z systemu szkoleń jakie przechodzą komandosi. – Bieg jest bardzo ciężki, ale nie ma w nim nic, czego nie robilibyśmy podczas naszych ćwiczeń – podkreśla „Karol” z Jednostki Wojskowej Formoza.
Wśród „atrakcji” znalazło się: zjeżdżanie i wspinanie po linach, pokonywanie zasiek i kontenerów. Trzeba też było czołgać się pod nisko rozwieszonym drutem kolczastym podpiętym do prądu. – Ta przeszkoda miała imitować ostrzał z karabinu maszynowego – zaznacza żołnierz Formozy.
Zadania nie ułatwiały też liczne podbiegi. – Tu na każdym kroku zawodnicy stają przed wyzwaniami. Muszą nie tylko wykazać się sprawnością, aby ukończyć bieg, ale też doskonale orientować się w terenie, aby nie pomylić trasy – mówi „Karol”.
Poprzeczka zawieszona wysoko
Jak podkreślali zawodnicy, w tym roku nie tylko poziom trudności był bardzo wysoki, ale też przygotowanie samych uczestników. – W tym roku pokonaliśmy trasę w 3 godziny 40 minut. Mimo, że poprawiliśmy ubiegłoroczny czas o prawie pół godziny, w tym roku zajęliśmy dopiero szóste miejsce – mówi starszy szeregowy Rafał Bujalski z 9 Warmińskiego Pułku Rozpoznawczego, który z kolegami z jednostki startował w kategorii Team.
Podobne odczucia, ma Przemysław Łada, który na co dzień trenuje Krav Magę. – W tym roku biegło mi się wyjątkowo ciężko, a wydawało mi się, że jestem dobrze przygotowany – przyznaje.
Zawodnicy uznali, że najtrudniejsza podczas biegu była przeprawa przez kanały melioracyjne. – Po pokonaniu tej przeszkody poczułem, że naprawdę pokonałem samego siebie – opowiada Sebastian Szuszko. Z kolei „Stary” i „Pencak” z 16 batalionu z Morąga przyznali, że same przeszkody nie były problematyczne, a najgorsza była walka ze zmęczeniem. Dla starszego szeregowego Przemysława Kierkowskiego z 2 Elbląskiego Dywizjonu Przeciwlotniczego, najtrudniejsza była końcówka biegu. – Dopadły mnie skurcze i straciłem przez to sporo czasu – mówi.
W Biegu Morskiego Komandosa przewidziano też kategorię Sprint. Jej uczestnicy mieli do pokonania 10 kilometrową trasę. Zawodnicy mogli wystartować w dowolnym stroju.
Dogonić komandosów
Mimo, że biegi główne odbyły się w sobotę, organizatorzy przewidzieli również atrakcyjny program na niedzielę. Tego dnia odbył się Bieg Małego Komandosa, w którym do rywalizacji stanęli najmłodsi uczestnicy, a po południu odbędzie się start kategorii rekrut. Tu biegacze zmierzą się 7-kilometrową trasa. W biegu w tej kategorii wezmą również udział komandosi, jednak ich rola będzie nietypowa. Żołnierze wojsk specjalnych wystartują 3 minuty przed zawodnikami. Biegacze będą mogli spróbować ich dogonić oraz sprawdzić, ile im jeszcze brakuje do najlepszych.
Kto zdecydował się na udział w morderczym biegu? – Nie prowadzimy szczegółowych statystyk, ale na pewno większość uczestników to funkcjonariusze służb mundurowych. Poza tym to pasjonaci i osoby zainteresowane służbą w wojskach specjalnych – mówi „Karol” z Formozy. I dodaje, że choć pokonanie trasy wymaga wielkiego wysiłku, jest to jedynie namiastką tego, co czeka kandydatów na specjalsów podczas selekcji.
Wielu ze startujących nie zdawało sobie sprawy z tego co ich czeka. – Takie osoby nie tylko bardzo się męczą podczas biegu, ale też narażają się na kontuzję – przekonuje „Karol”. I rzeczywiście, na trasie zdarzały się skręcenia oraz zwichnięcia. Mimo tego, dbający o bezpieczeństwo uczestników ratownicy medyczni, mówili, że nie mieli wielu interwencji podczas pełnionego dyżuru. – Uczestnicy niechętnie schodzą z trasy, żeby opatrzeć rany. Są bardzo zdeterminowani i chcą jak najszybciej dotrzeć do mety. I najwięcej pracy mamy wtedy, kiedy już skończą biec – mówi jeden z ratowników.
Ale takie sytuacje nie dotyczą funkcjonariuszy służb mundurowych, którzy ze względu na wykonywaną profesję są w bardzo dobrej formie przez cały czas. Potwierdza to starszy szeregowy Rafał Bujalski z 9 Warmińskiego Pułku Rozpoznawczego. – Nie przygotowywałem się specjalnie przed biegiem. Jako żołnierz muszę być w formie cały czas – mówi.
Inaczej zrobił Maciej, który na Bieg przyjechał z Warszawy. – Przed tą imprezą dużo biegałem, chodziłem na siłownie, ale i tak ledwo dotarłem do mety – mówi. Dodaje, że najgorsze chwile przeżył na finiszu. – Meta biegu usytuowana był na wzniesieniu. Kiedy myślałem, że już koniec, okazało się, że musze się jeszcze wspiąć po siatce na wysokość kilku metrów, aby do niej dotrzeć. Zrobiłem to tylko dzięki silnej woli, ciało już odmawiało mi posłuszeństwa – relacjonuje. – Przestraszyłem się, że ten wysiłek, który włożyłem w pokonanie trasy pójdzie na marne – dodaje.
Bieg Morskiego Komandosa odbył się po raz szósty. Organizatorem imprezy jest Jednostka Wojskowa Formoza, Kolibki Adventure Park i miasto Gdynia. Od samego początku Bieg Morskiego Komandosa jest organizowany ku pamięci dowódcy wojsk specjalnych generała broni Włodzimierza Potasińskiego, który zginął w katastrofie pod Smoleńskiem. Część dochodów z imprezy zasili konto Stowarzyszenia KRS Formoza, które zajmuje się pomocą poszkodowanym żołnierzom jednostki oraz ich rodzinom.
Wyniki:
Hard Historyczny:
1. Daniel Łyś (02:51:27)
2. Dawid Wysocki (02:53:37)
3. Konrad Wołoszyn (02:59:11)
Hard I:
1. Artur Pelo (02:32:48)
2. Paweł Czapla (02:48:09)
3. Tomasz Sołczykiewcz (03:03:09)
Hard II:
1. Sebastian Gołdyn (02:35:25)
2. Łukasz Kulicki (02:55:03)
3. Daniel Stroiński (02:58:18)
Sprint I:
1. Daniel Stroiński (01:20:10)
2. Adam Kloskowski (01:20:29)
3. Marcin Klonowski (01:22:11)
Sprint II:
1. Piotr Jakubowski (01:20:53)
2. Paweł Mejer (01:21:24)
3. Daniel Łyś (01:23:32)
Team:
1. Krecik/Marynarka Wojenna (03:16:41)
2. SGO Team I (03:16:41)
3. Szwoleżerowie 1BKPOW (03:16:41)
autor zdjęć: Magdalena Miernicka
komentarze