Jeden z żołnierzy utknął w górskiej szczelinie. Jego koledzy muszą wiedzieć, jak udzielić mu profesjonalnej pomocy: wyciągnąć, zaplanować ewakuację medyczną, w razie potrzeby opatrzyć rany. Zwiadowcy uczyli się tego w Tatrach pod okiem jednego z najbardziej doświadczonych polskich alpinistów Krzysztofa Tretera.
Sześciodniowe szkolenie przeszli zwiadowcy z kompanii rozpoznawczej 10 Brygady Kawalerii Pancernej. Jego organizatorem był ppor. Łukasz Dzięcielski, dowódca plutonu rozpoznawczego. – W góry wyruszyły w zdecydowanej większości osoby, które dopiero uczą się wspinaczki – mówi ppor. Dzięcielski.
W rejon wysokich Tatr z żołnierzami wyszedł Krzysztof Treter, instruktor Polskiego Związku Alpinizmu, jeden z najbardziej doświadczonych alpinistów, autor m.in. poradnika „Wspinaczka skalna”.
Żołnierze zaczęli od podstaw, czyli budowania schronienia w górach. – Poznali też podstawowe informacje dotyczące wykorzystania raków, lin, wiązań, tego jak przygotować stanowiska do wspinania się i zjeżdżania po linie – mówi ppor. Łukasz Dzięcielski.
Zwiadowcy pierwszego dnia pokonywali góry otaczające Dolinę Gąsiennicową. – Po tatrzańskich zboczach brnęliśmy po pas w śniegu. W dwuosobowych zespołach wykonywaliśmy poręczowanie, czyli zabezpieczaniu trudniejszych odcinków drogi przy użyciu lin i budowaliśmy stanowiska zjazdowe – mówi podporucznik.
Kolejne zadanie to wspinaczka po lodzie. Tego rodzaju zajęcia odbywały się w kotle Zmarzłego Stawu. Zwiadowcy wspinali się po zamarzniętych wodospadach. Jak to robić, wyjaśniał im alpinista Krzysztof Treter.
Ostatnim wyzwaniem było zdobycie Kościelca (2155 m n.p.m.), szczytu położonego w Dolinie Gąsiennicowej. – Trudność polegała na tym, że trafiliśmy na naprawdę złe warunki pogodowe. Mnóstwo śniegu, ale przede wszystkim mgła, która bardzo ograniczała widoczność – mówi ppor. Łukasz Dzięcielski. Żołnierze maszerowali 11 kilometrów, udało im się dotrzeć na szczyt po sześciu godzinach.
Prócz wspinaczki żołnierze uczyli się też podstaw ratowania ludzi w wysokich górach. – Co robić, gdy ktoś straci przytomność, ma objawy choroby wysokogórskiej albo wpadnie do szczeliny –mówi Dzięcielski.
Aby szkolenie było jak najbardziej realistyczne, upozorowano wypadek, o który w górach bardzo łatwo. Zadaniem żołnierzy było wyciągnięcie ze szczeliny „poszkodowanego”, musieli też zaplanować ewakuację medyczną i udzielenie mu doraźnej pomocy. – Wszystko to robiliśmy z minimalną ilością profesjonalnego sprzętu, tak by wiedzieć, jak wykorzystać to, co zwykle ma się przy sobie w górach – mówi dowódca plutonu.
Trening w Tatrach był pierwszym z cyklu szkoleń górskich. W planach są jeszcze: szkolenia wysokogórskie i wspinaczkowe.
autor zdjęć: kr 10 BKPanc
komentarze