Podczas szczytu w Newport przywódcy NATO zdecydowali o zwiększeniu obecności żołnierzy Sojuszu na wschodniej flance, podnieśli też gotowości i zdolność Wielonarodowego Korpusu Północno-Wschodniego – mówił Robert Kupiecki, wiceminister obrony narodowej, podsumowując efekty szczytu w Walii.
Rok 2014 drastycznie zmienił stan bezpieczeństwa Europy Środkowo-Wschodniej. Konflikt rosyjsko-ukraiński zmusił Sojusz Północnoatlantycki do przewartościowania swojej polityki. Polska zainicjowała zmiany, których efektem jest wzmocnienie wschodniej granicy NATO w Europie.
We wrześniu 2014 roku w Newport odbył się szczyt przywódców Paktu Północnoatlantyckiego. Co udało się wywalczyć polskiej delegacji? – Zwiększenie obecności NATO na wschodniej flance, decyzję o podniesieniu gotowości i zdolności Wielonarodowego Korpusu Północno-Wschodniego oraz usprawnienie mechanizmów wsparcia sojuszników na wypadek kryzysu – wymienia Robert Kupiecki, wiceminister obrony narodowej.
Na szczycie ustalono, że państwa naszego regionu zostaną wzmocnione ciągłą, choć rotacyjną, obecnością ćwiczących tu żołnierzy NATO. Decyzja jest przełomowa o tyle, że w 1997 roku Sojusz i Rosja uzgodniły, że w Europie Środkowo-Wschodniej nie będzie stałych baz NATO-wskich. – Zostanie też rozbudowana infrastruktura. Powstaną m.in. magazyny sprzętu, tak aby w przypadku kryzysu maksymalnie skrócić czas potrzebny na podjęcie interwencji przez żołnierzy – mówił po szczycie w Newport wiceminister Kupiecki.
Wzmocnieniem wschodniej flanki NATO z pewnością będzie utworzenie tzw. szpicy, czyli sił natychmiastowego reagowania. Mają one liczyć ok. 5 tysięcy żołnierzy i być gotowe do działania w ciągu kilkudziesięciu godzin. Główne dowództwo szpicy znajdzie się w Wielonarodowym Korpusie w Szczecinie, a pozostałe sześć dowództw – w krajach bałtyckich, Rumunii i Bułgarii. O wysłaniu żołnierzy w zagrożony teren za każdym razem ma decydować dowódca operacyjny Sojuszu.
Szpica ma osiągnąć gotowość w połowie 2016 roku, do tego czasu do działania przygotowana jest „tymczasowa szpica”, czyli oddział sił superszybkiego reagowania. W jego skład wchodzi około tysiąc wojskowych z Niemiec, Holandii i Norwegii. Żołnierze stacjonują w macierzystych jednostkach, ale w razie zagrożenia w ciągu 48 godzin mają być gotowi do działania.
Przywódcy Sojuszu zgodzili się również na podniesienie gotowości i zdolności Wielonarodowego Korpusu Północno-Wschodniego, którego dowództwo znajduje się w Szczecinie. Dzięki temu Korpus będzie mógł m.in. organizować i prowadzić operacje obronne na terenie wschodniej flanki.
Polska była też aktywna na forum regionalnym. Pod koniec roku szefowie resortów obrony Polski, Litwy i Ukrainy podpisali umowę o utworzeniu trójnarodowej brygady, której dowództwo będzie miało siedzibę w Lublinie. Wzmocniona też została współpraca wojskowa z państwami nadbałtyckimi oraz w ramach Grupy Wyszehradzkiej (m.in. przygotowywano do działania Wyszehradzką Grupę Bojową).
W środę, 11 marca, odbędzie się doroczna odprawa kierowniczej kadry MON i wojska. Na spotkaniu w centrum konferencyjnym Stadionu Narodowego honorowym gościem będzie Ursula von der Leyen, minister obrony Niemiec. W październiku ubiegłego roku minister obrony narodowej Tomasz Siemoniak brał udział w naradzie wojskowej i cywilnej kadry Bundeswehry w Berlinie.
Kierownictwo MON i wojska spotyka się, aby podsumować realizację zadań z ubiegłego roku oraz określić priorytety działania na kolejne lata.
Organizacja odprawy w centrum konferencyjnym Stadionu Narodowego będzie pierwszą próbą przed szczytem NATO w 2016 roku, który odbędzie się w Warszawie.
autor zdjęć: arch. MON
komentarze