moja polska zbrojna
Od 25 maja 2018 r. obowiązuje w Polsce Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016 r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych, zwane także RODO).

W związku z powyższym przygotowaliśmy dla Państwa informacje dotyczące przetwarzania przez Wojskowy Instytut Wydawniczy Państwa danych osobowych. Prosimy o zapoznanie się z nimi: Polityka przetwarzania danych.

Prosimy o zaakceptowanie warunków przetwarzania danych osobowych przez Wojskowych Instytut Wydawniczy – Akceptuję

Wielkanoc na lotnisku

Dla nich święta nie oznaczają czasu wolnego. Lotnicy marynarki wojennej z Darłowa, Gdyni i Siemirowic przez cały rok pełnią dyżury. Od początku lat 90. wzięli udział w blisko 550 akcjach ratowniczych. – Na lotnisku urządzamy śniadania wielkanocne. Każdy z chłopaków coś przynosi, siadamy razem przy stole, świętujemy, choćby symbolicznie – mówi kpt. pil. Marcin Hope.


Piętnaście dyżurów w ciągu miesiąca przytrafia się rzadko, ale już dziesięć to norma. – Czasem śmiejemy się, że jak człowiek budzi się rano i jest w domu, to znaczy, że musi się zbierać i czym prędzej biec do roboty. I odwrotnie: kiedy budzi się w pracy, to znak, że czas iść do domu – przyznaje kpt. pil. Marcin Hope, pilot śmigłowca ratowniczego Mi-14PŁ/R, który na co dzień stacjonuje w Darłowie.

I tak na okrągło. W piątek, świątek i niedzielę. 365 dni w roku, przez 24 godziny na dobę. Na lotnisku w Darłowie zawsze czeka załoga gotowa lecieć z misją ratunkową. – Na lotnisku urządzamy wigilie, śniadania wielkanocne. Wówczas każdy z chłopaków coś przynosi, siadamy razem przy stole, świętujemy, choćby symbolicznie – tłumaczy kpt. pil. Hope. Lotnicy przyznają, że wtedy na lotnisku robi się prawie jak w domu. – Służymy razem od lat, przebywamy ze sobą całymi dniami, znamy wszystkie dobre i złe cechy – wylicza st. chor. sztab. Marek Walasik, technik pokładowy. Ale, choć to zdanie mocno już ograne, to „prawie” robi wielką różnicę. Bo nawet w takiej atmosferze trudno się wyzbyć poczucia tymczasowości, w dodatku podszytej nieustannym napięciem. – Tutaj nawet gorzej się sypia, zwłaszcza gdy pogoda za oknem jest kiepska. Wtedy rośnie prawdopodobieństwo, że będziemy lecieć – zaznacza kpt. pil. Hope. Każdy lot niesie ze sobą ryzyko. – Ale to lepsze niż czekanie. Czasami człowiek siedzi, odlicza kolejne godziny i zaczyna marzyć o tym, żeby wreszcie coś się działo – podkreśla mł. chor. Robert Merta, ratownik medyczny z załogi Mi-14PŁ/R.

Na brak zajęć lotnicy na pewno jednak narzekać nie mogą. Przez lata służby akcji i związanych z nimi opowieści nazbierało się mnóstwo. Mł. chor. Merta: – Pamiętam poszukiwanie kajakarzy na jeziorze Łebsko w 2001 roku. Był maj, ale pogoda bardzo zmienna. Przyszła burza, wiatr poprzewracał kajaki. Sześć osób zdołało się uratować, pięć niestety zginęło. W ciągu jednego dyżuru mieliśmy trzy wyloty. Łącznie spędziliśmy w powietrzu dziewięć godzin.

Śmigłowce ratownicze marynarki wojennej brały też udział w ewakuacji powodzian z zalanego Wrocławia. Jednak głównym obszarem działania jest dla nich Bałtyk. – Mnie najbardziej w pamięci utkwił lot po kapitana niewielkiego jachtu, którym grupa ludzi wybrała się z Kołobrzegu na Bornholm – wspomina st. chor. sztab. Walasik. – Kapitan wypadł za burtę, nie miał kamizelki. Zanim łódź zrobiła zwrot i koledzy go wyłowili, zdążył się wychłodzić. Polecieliśmy na miejsce, a tam panika. Łódź weszła w dryf, nikt nie potrafił jej ustawić tak, żeby ułatwić nam pracę, w dodatku siła wiatru sięgała sześciu w skali Beauforta. Robert zszedł na pokład, chcieliśmy podpiąć kapitana w chustę i wciągnąć na górę. Ale lina zaplątała się wokół masztu i przeszła pod kilem. Do dziś nie wiem, jak z tego wybrnęliśmy. Człowiek dostaje wtedy zastrzyk adrenaliny, zaczyna szybciej myśleć i działać. Ostatecznie musiałem dowódcy podawać komendy. On manewrował śmigłowcem w ten sposób, że udało nam się wyplątać – opowiada.


Innego rodzaju komplikacje wspomina kpt. pil. Hope. Kilka lat temu dowodził załogą, która poleciała podjąć rannego kilkulatka z promu Karlskrona-Gdynia. Noc, wiatr, wysoka fala. Pogoda na tyle kiepska, że nieco wcześniej lotu odmówili ratownicy ze Szwecji. I tutaj też prom nie był w stanie ustawić się tak, jak tego oczekiwała załoga śmigłowca. – Musieliśmy zawisnąć tuż za kominami. Kłęby spalin szły prosto na nas. W dodatku ratownik musiał wciągnąć na pokład nie tylko chłopca, ale też dziadka, który się nim opiekował – opowiada kpt. pil. Hope. Ostatecznie akcja zakończyła się powodzeniem. Chłopiec trafił do szpitala w Słupsku i wrócił do zdrowia.

Dziś na lotnisku również dyżur pełni jedna z załóg. – Takie momenty zawsze są trudne. Z drugiej strony pogodziliśmy się ze specyfiką tej pracy i tyle. Naprawdę można czerpać z niej ogromną satysfakcję – podsumowuje st. chor. sztab. Walasik.

Brygada Lotnictwa Marynarki Wojennej to jedyna formacja w kraju, która utrzymuje ciągłą gotowość do prowadzenia akcji ratowniczych z powietrza na polskich wodach Bałtyku (tzw. strefa odpowiedzialności wynosi 30 tys. km kwadratowych). Dodatkowo lotnicy biorą udział w akcjach do stu kilometrów w głąb wybrzeża. Całodobowe dyżury pełnią śmigłowce W-3RM „Anakonda” i Mi-14PŁ/R stacjonujące na lotniskach w Gdyni-Babich Dołach oraz Darłowie. Wspomaga je samolot „Bryza” z bazy w Siemirowicach. Od początku lat 90. załogi ratownicze wzięły udział w 544 akcjach. Udzielili pomocy 285 osobom.

Łukasz Zalesiński

autor zdjęć: arch. BLMW

dodaj komentarz

komentarze


RBN przed szczytem NATO
 
Spotkanie z żołnierzami przed szczytem NATO
Naukowcy z MIIWŚ szukają szczątków westerplatczyków
Wsparcie MON-u dla studentów
Sukces lekkoatletów CWZS-u w Paryżu
Pancerny sznyt
Medalowe żniwa pływaków i florecistek CWZS-u
Śmierć przyszła po wojnie
Wodne szkolenie wielkopolskich terytorialsów
Katastrofa M-346. Nie żyje pilot Bielika
Lato pod wodą
Biało-czerwona nad Wilnem
Za zdrowie utracone na służbie
Sportowa rywalizacja weteranów misji
Szczyt NATO, czyli siła w Sojuszu
Mark Rutte pokieruje NATO
Spędź wakacje z wojskiem!
Prezydent Zełenski w Warszawie
Polski Kontyngent Wojskowy Olimp w Paryżu
Zdzisław Krasnodębski – bohater bitwy o Anglię
Szczyt NATO: wzmacniamy wschodnią flankę
Pancerniacy trenują cywilów
Jak usprawnić działania służb na granicy
Serwis bliżej domu
Polsko-litewskie konsultacje
Ustawa o obronie ojczyzny – pytania i odpowiedzi
Jack-S, czyli eksportowy Pirat
Szpital u „Troski”
Roczny dyżur spadochroniarzy
By żołnierze mogli służyć bezpiecznie
Ustawa o obronie ojczyzny – pytania i odpowiedzi
Konsultacje polsko-niemieckie w Warszawie
Powstanie polsko-koreańskie konsorcjum
„Oczko” wojskowych lekkoatletów
Włoskie Eurofightery na polskim niebie
Olimp gotowy na igrzyska!
Specjalsi zakończyli dyżur w SON-ie
Patrioty i F-16 dla Ukrainy. Trwa szczyt NATO
Spadochroniarze na warcie w UE
X ŚWIĘTO STRZELCA KONNEGO.
Czujemy się tu jak w rodzinie
Strzelnice dla specjalsów
Trzy miecze, czyli międzynarodowy sprawdzian
Oczy na Kijów
Rusza operacja „Bezpieczne Podlasie”
Oficerskie gwiazdki dla absolwentów WAT-u
Szkolenie na miarę czasów
Unowocześnione Rosomaki dla wojska
Ostatnia niedziela…
Walka – tak, ale tylko polityczna
Krzyżacka klęska na polach grunwaldzkich
Szkolenie do walk w mieście
Szczyt NATO w Waszyngtonie: Ukraina o krok bliżej Sojuszu
Niepokonana reprezentacja Czarnej Dywizji
Wojskowa odprawa przed szczytem Sojuszu

Ministerstwo Obrony Narodowej Wojsko Polskie Sztab Generalny Wojska Polskiego Dowództwo Generalne Rodzajów Sił Zbrojnych Dowództwo Operacyjne Rodzajów Sił Zbrojnych Wojska Obrony
Terytorialnej
Żandarmeria Wojskowa Dowództwo Garnizonu Warszawa Inspektorat Wsparcia SZ Wielonarodowy Korpus
Północno-
Wschodni
Wielonarodowa
Dywizja
Północny-
Wschód
Centrum
Szkolenia Sił Połączonych
NATO (JFTC)
Agencja Uzbrojenia

Wojskowy Instytut Wydawniczy (C) 2015
wykonanie i hosting AIKELO