Armia zamierza kupić 40-milimetrowe, rewolwerowe granatniki. Na przełomie stycznia i lutego MON rozpocznie rozmowy z producentami, którzy są zainteresowani dostarczeniem wojsku 200 sztuk nowej broni. Najprawdopodobniej dostaną je żołnierze jednostek zmechanizowanych. Kontrakt wart jest kilka milionów złotych.
Rewolwerowe granatniki, które chce kupić wojsko mają mieć nie więcej niż 95 centymetrów długości, ważyć mają maksymalnie sześć i pół kilograma, a w magazynku powinny zmieścić minimum sześć 40-milimetrowych granatów.
Broń musi być wyposażona w dwa celowniki – mechaniczny oraz kolimatorowy, czyli wykorzystujący wiązkę światła o niskiej rozbieżności. Powinna mieć minimum cztery szyny montażowe – jedna na szkielecie (do zamontowania celownika kolimatorowego) i trzy na lufie. Granatnik musi być przystosowany do strzelania pociskami specjalnymi – np. oświetleniowymi lub hukowymi.
– Ten typ uzbrojenia zapewnia natychmiastowe wsparcie ogniowe. Mamy automatyczne granatniki na pojazdach i powinniśmy mieć również ich wielostrzałowe, ręczne wersje – mówił były wiceminister Waldemar Skrzypczak, podczas tegorocznych targów zbrojeniowych w Kielcach.
Inspektorat Uzbrojenia MON na przełomie stycznia i lutego rozpocznie rozmowy techniczne z firmy zainteresowanymi sprzedaniem armii nowej broni.
Poza dwustoma granatnikami, które mają być dostarczane wojsku przez dwa lata – od 2015 roku do 2017 roku, MON planuje w ramach przetargu kupić również pomoce dydaktyczne, które pomogą szkolić żołnierzy z obsługi nowego uzbrojenia. Chodzi m.in. o sześć przekrojów granatnika, 72 sztuk amunicji treningowej, oraz tablice poglądowe i prezentacje multimedialne.
Na razie nie wiadomo, do jakich jednostek trafią granatniki. Można jednak przypuszczać, że zostaną w nie wyposażeni żołnierze jednostek aeromobilnych oraz jednostek zmechanizowanych najbardziej zaangażowanych w misje zagraniczne – czyli 12 i 17 Brygady Zmechanizowanej.
Przetarg zostanie ogłoszony jesienią przyszłego 2014 roku. Pierwsi żołnierze granatniki dostaną za dwa lata.
autor zdjęć: Krzysztof Wilewski
komentarze