Atakujący islamiści, którzy zeszli do podziemia, nierozwiązany problem z Tuaregami domagającymi się własnego państwa – tak w dniu pierwszej tury wyborów parlamentarnych wygląda sytuacja w Mali. Głosowanie odbywa się w czasie, gdy trwa misja wojskowa Unii Europejskiej – przypomina Tadeusz Wróbel, dziennikarz „Polski Zbrojnej”.
Od uzyskania niepodległości w 1960 r. Mali jest widownią buntów i puczów. Ma to związek z głębokimi podziałami jego społeczeństwa na tle etnicznym. Rewolta tamtejszych Tuaregów w pierwszych miesiącach 2011 r. doprowadziła do puczu wojskowego, podziału kraju i utraty kontroli przez rząd w Bamako nad dwoma trzecimi terytorium Mali. Niebawem rządy separatystów na północy kraju zostały obalone przez islamistów. Gdy ci podjęli ofensywę na południu Mali, 11 stycznia 2013 r. Francja rozpoczęła zbrojną interwencję. W ciągu kilku tygodni islamiści utracili kontrolę nad miastami, ale nadal kontynuują walkę i co jakiś czas dokonują zamachów.
Niestabilna jest także sytuacja polityczna. Zakończyła się kampania polityczna przed zaplanowaną na 24 listopada pierwszą turą wyborów parlamentarnych. Wcześniej, w sierpniu, prezydentem kraju został wybrany Ibrahim Boubacar Keita. Jednak władze w Bamako mają problem z byłym przywódcą puczu wojskowego z marca 2012 r. Amadou Sanogo. Oficer ten w sierpniu został awansowany błyskawicznie z kapitana na czterogwiazdkowego generała, co poza wysoką emeryturą dać miało mu status porównywalny z głową państwa i immunitet chroniący przed odpowiedzialnością karną.
W końcu sierpnia Sanogo usunięto ze stanowiska szefa komitetu monitorującego reformę sił zbrojnych. Potem władze zlikwidowały całe to gremium, uznając je za przechowalnię byłych puczystów. Jednak Sanogo nadal ma zwolenników w armii. Od kilku tygodni trwa pat dotyczący jego sądowego przesłuchania w związku z oskarżeniami, że w jego siedzibie, bazie Kati, torturowano i zabijano żołnierzy, którzy byli przeciwnikami junty. Otoczenie Sanogo utrzymuje, że nie musi on stawać przed sędzią, gdyż chroni go immunitet taki jak byłego prezydenta. Według sądu nie jest to prawdą.
Nierozwiązanym pozostaje problem niepodległościowych aspiracji malijskich Tuaregów. Po przegnaniu przez oddziały francuskie z północy kraju islamistów znowu odżył tam separatyzm. Zbrojne incydenty powodują, że rozejm między Tuaregami a rządem Mali może w każdej chwili być zerwany.
O skomplikowanej sytuacji w Mali świadczy to, że Francja redukuje wolniej niż zapowiadała swe wojska w tym kraju. W połowie listopada miała tam około 2800 żołnierzy. Część z nich nadal zwalcza grupy terrorystyczne. W tym tygodniu ich wojska specjalne zabiły koło miasta Tessalit Hacene'a Oulda Khalilla, Marokańczyka o pseudonimie Jouleibib, który był zastępcą Muchtara Bilmuchtara, lidera grupy odpowiedzialnej za atak w styczniu tego roku na pole gazowe w Algierii.
Innym z powodów utrzymywania dużego francuskiego kontyngentu wojskowego w Mali jest bardzo powolny rozwój misji ONZ, która zastąpiła siły Unii Afrykańskiej w tym kraju. Zgodnie z rezolucją Rady Bezpieczeństwa ONZ docelowo ma ona mieć 11200 wojskowych i 1440 policjantów. Jednak według danych ONZ z 31 października na miejscu było tylko 5056 wojskowych i 816 funkcjonariuszy policji. Stąd w połowie października ONZ zaapelowało do krajów członkowskich o przysłanie do Mali dodatkowych żołnierzy i śmigłowców. W swym raporcie sekretarz generalny Ban Ki-moon doprecyzował, że potrzebne są dwa bataliony piechoty, jednostka wywiadu oraz po jednej kompanii wojsk specjalnych i saperów. Ci ostatni mieliby zająć się odbudową pasów startowych na północy kraju.
W tej chwili w Mali działa 560 osobowa misja szkoleniowo-doradcza Unii Europejskiej, w której składzie jest 19 Polaków. Misja funkcjonuje od marca 2013 roku. W momencie jej rozpoczęcia zaplanowano przygotowanie czterech batalionów miejscowej armii. Jednak dowodzący misją generał brygady Bruno Guibert wystąpił do liderów Unii o jej przedłużenie co najmniej na przyszły rok. Pozwoliłoby to przeszkolić następne malijskie bataliony. Decyzja ma zapaść przed końcem roku.
Misja szkoleniowo-doradcza Unii Europejskiej, EUTM, w której uczestniczy Polska, kontynuuje w obozie wojskowym Koulikoro rozpoczęty na początku października trening 3 Batalionu „Sigi” (Bawoły) reorganizowanej armii malijskiej. Trzonem 720-osobowej jednostki są trzy kompanie piechoty. Wśród instruktorów prowadzących szkolenie Malijczyków są Polacy, którzy przygotowują logistyków. Kierowców batalionu szkoloną Francuzi, snajperów Portugalczycy, a saperów Niemcy. Pod okiem operatorów z hiszpańskich wojsk specjalnych ćwiczą żołnierze plutonu komandosów, a hiszpańscy spadochroniarze szkolą batalionową baterię wsparcia dysponującą wyrzutniami rakietowymi Grad 2M kal. 122 mm i 57-milimetrowymi moździerzami. Za przygotowanie lekkiego szwadronu pancernego odpowiadają wojskowi z Włoch i Słowenii. Pododdział ten liczy 46 żołnierzy i jest wyposażony w sowieckiej produkcji kołowe transportery opancerzone BTR-60.
Wcześniej w Koulikoro we wrześniu zakończyło się szkolenie 2 Batalionu „Elou” (Słonie), a w czerwcu 1 Batalionu „Waraba” (Lwy). Każda z jednostek liczyła ponad 700 żołnierzy i od 60 do ponad 80 pojazdów. Po szkoleniu obie skierowane zostały na północ Mali.
Źródła: BBC News, Reuters, RFI, defense.gouv.fr, un.org, DO SZ, EUTM Mali
komentarze