Tuaregowie wzniecili w minionym półwieczu kilka zbrojnych buntów w Mali i sąsiednim Nigrze.
Nową rewoltę Tuaregowie rozpoczęli w Mali na początku 2012 roku. Na przełomie marca i kwietnia, wykorzystawszy wewnętrzny zamęt w kraju po wojskowym puczu, opanowali najważniejsze miasta na północy i ogłosili powstanie nowego państwa – Azawadu. To ważna deklaracja w historii tego ludu, bowiem pozostający przez wieki władcami Sahary Tuaregowie długo kwestionowali istniejące granice. Są one spuścizną po epoce kolonialnej, a ich przebieg sprawił, że członkowie tego saharyjskiego ludu stali się mniejszościami w kilku krajach. Co gorsza, rządy przejęli w nich politycy zazwyczaj wywodzący się ze społeczności, które od wieków były zantagonizowane z dumnymi władcami pustyni. W Mali Tuaregowie stanowią kilka procent ludności tego państwa. Niemal połowa Malijczyków należy do ludów Mande (Mandingo), a prawie jedną trzecią mieszkańców Mali stanowią Fulanie, Voltaicowie i Songhajowie.
Marzenie o państwie
Rewolta Tuaregów stała się głośna po zamachu wojskowym z 22 marca 2012 r. i kwietniowej deklaracji o niepodległości, ale pierwsze ataki rebeliantów na miasta na północy Mali zdarzyły się już w drugiej połowie stycznia. Armia rządowa oskarżyła bojowników z Narodowego Ruchu Wyzwolenia Azawadu, że 24 stycznia zamordowali kilkudziesięciu żołnierzy wziętych do niewoli. Jednak nie ma informacji o tym zdarzeniu z niezależnych źródeł. Pojawiły się sugestie, że mordu mogli dokonać islamiści. Tuaregowie kontynuowali ofensywę w lutym i marcu, wypierając rządowe oddziały z kolejnych miejscowości. W niektórych przypadkach żołnierze malijscy wycofali się do sąsiedniej Algierii.
Pojawiły się opinie, że tegoroczna rewolta ludzi pustyni jest inna niż poprzednie. Malijscy wojskowi przyznali, że przeciwnik jest dobrze zorganizowany i dysponuje często nowocześniejszą bronią niż oddziały rządowe, a także ciężkim uzbrojeniem. Na lepszą organizację sił rebelianckich z pewnością ma wpływ fakt, że dowódca Narodowego Ruchu Wyzwolenia Azawadu Bilal Ag Acherif był za czasów Muammara Kaddafiego pułkownikiem w jego armii. Bunt Tuaregów potwierdził też opinię tych ekspertów, którzy ostrzegali, że broń z libijskich magazynów może zdestabilizować region Sahelu. Po wybuchu wojny domowej w Libii udało się tam wielu Tuaregów z Mali. Jednych skusił wysoki żołd oferowany najemnikom przez reżim, dla innych była to forma spłaty długu wdzięczności wobec Kaddafiego za jego wcześniejsze wsparcie. Gdy szala zwycięstwa przechyliła się na stronę powstańców, tuarescy bojownicy wrócili do domów, ale zabrali ze sobą z Libii pieniądze, amunicję i broń, w tym ciężką.
Według dostępnych informacji malijscy rebelianci posiadają między innymi 82-milimetrowe moździerze, ciężkie granatniki SPG-9, działa bezodrzutowe B-10 i zestawy przeciwlotnicze ZSU-23-2. Te ostatnie montuje się na terenowych pikapach i wykorzystuje do bezpośredniego wsparcia ogniowego. Wyjątkowo groźną bronią w rękach Tuaregów są wyrzutnie przeciwpancernych pocisków kierowanych Malutka. System ten uchodzi za przestarzały, ale w warunkach wojny pustynnej, w której przeciwnicy buntowników również mają stare uzbrojenie, takie jak czołgi T-34 i TT-55 czy PT-76, pozostaje on śmiertelnie groźny. Malijskie lotnictwo zaś, niemające się czym szczególnie pochwalić (eskadra myśliwców MiG-21 i kilka śmigłowców, w tym Mi-24D), musi liczyć się z tym, że Tuaregowie dysponują przywiezionymi z Libii naramiennymi wyrzutniami rakiet. Możliwe, że nie tylko Strzałami, lecz także najnowszymi Igłami rosyjskiej produkcji.
Podzieleni rywale
W sferze politycznej Tuaregowie skorzystali na chaosie wewnętrznym w Mali, ale nie mają sojusznika w regionie. Żaden z sąsiadów, na których terenach mieszkają, nie jest zainteresowany tym, aby powstało ich własne państwo, wykrojone z Mali. Dla przykładu, rząd w Nigrze musi liczyć się z tym, że taki precedens podgrzałby istniejące wśród tamtejszych Tuaregów nastroje separatystyczne. Obawa, że rebelia może się rozszerzyć, spowodowała, że szybko pojawił się pomysł zbrojnej interwencji w Mali sił Wspólnoty Gospodarczej Państw Afryki Zachodniej. Poza falą separatystycznych rewolt sąsiedzi Mali obawiają się wzrostu wpływu islamistów.
Problemem malijskich Tuaregów są wewnętrzne podziały. Niepodległość jest celem Narodowego Ruchu Wyzwolenia Azawadu. Jednak już dla grupy Ansar Dine (Obrońcy Wiary) ważniejsze jest wprowadzenie na terytorium Mali prawa islamskiego (szarłatu). Własne cele w Islamskim Maghrebie ma też Al-Kaida. Od lat kluczową sprawą są dla niej obalenie w miarę świeckich rządów w Afryce Północnej i islamizacja tego regionu. Mimo różnic separatyści i islamiści podjęli próbę współdziałania na rzecz stworzenia państwa islamskiego. Malijska armia wydaje się zbyt podzielona i zdemoralizowana, aby skutecznie przeciwstawić się rebelii. Prawdopodobnie rządzący będą musieli uciec się do wcześniej stosowanych metod – skorzystać z najemników pochodzących z plemion tradycyjnie wrogich Tuaregom. Pieniądze potrzebne na ich opłacenie mogą dostarczyć zarówno sąsiedzi, jak i Paryż. Kluczowa w tym konflikcie będzie postawa Algierii jako regionalnego mocarstwa. Jednak nikłe wydają się szanse na osiągnięcie przez Tuaregów z Narodowego Ruchu Wyzwolenia Azawadu ich strategicznego celu – niepodległości. Tym bardziej że część z żyjących na północy Mali Tuaregów wątpi, aby powstałe na tych ubogich ziemiach państwo było zdolne do samodzielnego bytu. Dla wielu wystarczyłoby, aby władze traktowały ich wreszcie jako równoprawnych obywateli.
Bunt za buntem
Tegoroczna rewolta Tuaregów jest czwartą w zaledwie 52-letniej historii Mali. Pierwsza wybuchła w 1962 roku, dwa lata po ogłoszeniu niepodległości. Starcia między buntownikami a armią rządową trwały kilka lat. W czasie największego natężenia konfliktu w 1963 roku rebeliantów nie było więcej niż półtora tysiąca. Walki sprawiły, że wielka fala uchodźców schroniła się w kontrolowanej przez Francuzów południowej Algierii. Rewolta zakończyła się w 1964 roku, a represje (aresztowania, tortury i zabójstwa), które miały wówczas miejsce, spowodowały, że Tuaregowie tylko czekali na okazję, aby odpłacić władzom w Bamako. W maju 1990 roku zbrojnie wystąpili Tuaregowie zamieszkujący nie tylko Mali, lecz także sąsiedni Niger. Ich podstawowym postulatem była autonomia dla ziem, na których żyją. Przyczyn rebelii można też upatrywać w suszach, jakie dotknęły region w latach siedemdziesiątych i osiemdziesiątych XX wieku, w których wyniku wybuchały konflikty międzysąsiedzkie o dostęp do pastwisk i wodopojów. Były one również przyczyną migracji ludności. Ponieważ Tuaregowie z Mali i Nigru nie mogli liczyć na pomoc własnych rządów, szukali jej w Algierii i Libii. Przywódca tego ostatniego kraju Muammar Kaddafi udzielił im wsparcia polityczno-militarnego.
Walki pochłonęły tysiące ofiar. W negocjacje mające zakończyć starcia włączyły się Algieria i była metropolia kolonialna Francja. Porozumienie pokojowe w Mali udało się podpisać już w styczniu 1992 roku, ale w Nigrze dopiero w 1995 roku. Większe walki między zbuntowanymi Tuaregami a armiami rządowymi ustały dopiero w 1996 roku. Niemniej jednak już w 2004 roku w Nigrze odnotowano nowe zbrojne incydenty – za broń chwycili zwolennicy niepodległości Tuaregów. Trzy lata później sytuacja ponownie się zaostrzyła. W Mali doszło do krótkiej rewolty grupy Demokratyczny Sojusz 23 Maja dla Zmiany. Starcia na północy kraju trwały od maja do lipca 2006 roku. Rebelia rozpoczęta w lutym następnego roku w Nigrze, objęła też część Mali. Zakończyła się w maju 2009 roku; podpisano kolejne zawieszenie broni i ogłoszono amnestię dla uczestników tego zbrojnego wystąpienia.
Artykuł ukazał się w lipcowym numerze Polski Zbrojnej.