NORDYCKA OSTROŻNOŚĆ

Istnieje obawa, że Norwegia odczuje skutki ochłodzenia relacji między Rosją a Zachodem.

 

Po zakończeniu zimnej wojny Norwegia starała się budować dobrosąsiedzkie relacje z Rosją. Po dziesięcioleciach obu państwom udało się w 2010 roku nawet uzgodnić przebieg granicy na Morzu Barentsa. Norwegów niepokoił jednak w ostatnim czasie wzrost aktywności wojskowej Rosjan w Arktyce. Zdarzały się też ze strony Moskwy ostrzeżenia dotyczące działań odwetowych, jeśli władze w Oslo włączą się w amerykański projekt tarczy przeciwrakietowej.

Po rosyjskiej aneksji Krymu Norwegia – podobnie jak Szwecja i Finlandia – coraz bardziej obawia się agresywnego wielkiego sąsiada na wschodzie. „Ukraina na stałe zmieniła stosunki między Rosją i społecznością międzynarodową, w tym między Rosją a NATO”, stwierdziła norweska minister obrony Ine Eriksen Søreide w wywiadzie udzielonym Agencji Reutera.

 

Razem z sojusznikami

W marcu 2014 roku norweski rząd potępił Rosję za aneksję Krymu i użycie siły przeciwko Ukrainie. Z powodu jawnego naruszenia prawa międzynarodowego Oslo odwołało wszystkie zaplanowane do końca maja przedsięwzięcia związane z dwustronną współpracą wojskową. Anulowano zatem wizyty z okazji 200-lecia norweskiej marynarki wojennej: w Oslo – rosyjskich okrętów, w Bergen – wyższych oficerów floty rosyjskiej. Norwegia odwołała też wspólne ćwiczenia wojskowe „Northern Eagle” i wykluczyła udział Rosjan w Norwegian Military Tattoo 2014. Nie odbyła się też planowana na kwiecień wizyta ministra obrony Siergieja Szojgu w Oslo.

Norwegia przyłączyła się również do sankcji wobec Rosji, jakie wprowadziła Unia Europejska. Po tej decyzji pojawiły się głosy krytyczne, choćby komentarz w dzienniku „Bergens Tidende”, w którym historyk Bjørn Nistad podał w wątpliwość legalność rządu Ukrainy, a nawet zarzucił ministrowi spraw zagranicznych Børge Brende powiązania z „faszystami w Kijowie”.

Norwegia utrzymała jednak współpracę ze stroną rosyjską w dziedzinie ratownictwa, bezpieczeństwa na morzu oraz ochrony granic. Lądowa granica norwesko-rosyjska ma bowiem 196 km, znacznie dłuższe są te na morzach Barentsa i Arktycznym.

Reakcja Norwegii na działania Moskwy była zatem wyważona. Z jednej z strony wyrażono jednoznaczną dezaprobatę działań Rosji przeciwko Ukrainie, a z drugiej zasygnalizowano, że nie dąży się do zerwania wszystkich kontaktów. Politycy w Oslo obawiają się bowiem powrotu zimnej wojny. Nie chcą, żeby Norwegia znów stała się państwem frontowym.

Do tego – w odróżnieniu od innych europejskich krajów graniczących z Rosją – Norwegia nie ma w swej historii zbrojnych konfliktów z Moskwą. Wręcz przeciwnie – od wieków te dwa państwa współpracowały ze sobą i prowadziły ożywioną wymianę handlową.

Niemniej jednak w norweskich mediach pojawiły się sugestie, że rząd norweski – dążąc do poprawienia relacji z Rosją – poszedł na znaczne ustępstwa w sferze bezpieczeństwa. Według emerytowanego oficera wywiadu norweskiego Bernharda Duncana Lynga, porozumienie z Moskwą w sprawie przebiegu granicy na Morzu Barentsa negocjowano przez 30 lat. W artykule opublikowanym w gazecie „Nordlys” napisał, że osiągnięto je po tym, gdy norwescy negocjatorzy zaproponowali wycofanie z północy myśliwców. Za główną ich bazę wybrano Orland w centralnej Norwegii, a tylko niewielką grupę szybkiego reagowania zostawiono w Evenes (region Nordland). I podobno to niejedyne ustępstwa w sferze militarnej. Niektórzy byli wojskowi zasugerowali, że przy okazji porozumienia granicznego mógł być podpisany tajny protokół, w którym Norwegia zobowiązała się nie utrzymywać znaczących sił wojskowych na północy kraju.

 

Wzrost czujności

Należy jednak pamiętać o tym, że w 2010 roku atmosfera polityczna była inna niż obecnie. „Znaleźliśmy się w zupełnie nowej sytuacji, w której Rosja pokazuje zarówno wolę, jak i zdolność do użycia środków wojskowych, by osiągnąć cele polityczne”, przyznała minister Søreide. Podkreśliła też, że Norwegia już od dłuższego czasu opowiada się za tym, by NATO nie tylko interweniowało w sytuacjach kryzysowych, czego przykładem był Afganistan, lecz także działało na rzecz wzmocnienia zbiorowej obrony swych członków. Powstrzymała się jednak od stwierdzenia, że kryzys wokół Ukrainy zwiększył poziom zagrożenia w Arktyce.

Co ciekawe, minister obrony stwierdziła, że rosyjska aktywność militarna była „normalna dla tej pory roku”, choć norweskie F-16 musiały częściej niż wcześniej reagować na myśliwce MiG-29, naruszające przestrzeń powietrzną jej państwa. Zaznaczyła jednak, że jest widoczny wzrost aktywności militarnej Rosji na północy, więc Norwegia musi być czujna. Szefowa tamtejszej służby bezpieczeństwa – Politiets Sikkerhetstjeneste (PST), Alana Bjørnland stwierdziła natomiast, że „w wyniku kryzysu na Ukrainie widoczne są zmiany w operacjach wywiadowczych w Norwegii”. Jej służba odnotowała wzrost aktywności rosyjskiego wywiadu. Szpiedzy Moskwy interesują się szczególnie norweskim sektorem petrochemicznym (wydobycie ropy naftowej i gazu na Morzu Północnym), który w 2012 roku wygenerował 23% produktu krajowego brutto. Rosjanie podejmują też działania skierowane przeciwko decydentom politycznym.

Miesiąc wcześniej podobne ostrzeżenie o wzmożonej aktywności rosyjskiego wywiadu podała szwedzka służba bezpieczeństwa. Jego agenci próbują werbować szpiegów wśród mieszkańców Szwecji oraz penetrują sieci informatyczne i łączności tamtejszego wywiadu.

Norwedzy podejmują konkretne działania, by zwiększyć swe zdolności w dziedzinie rozpoznania. Wywiad wojskowy między innymi dostanie nowy okręt. Jednostka osiągnie gotowość operacyjną w 2016 roku i zastąpi FS „Marjata”, która weszła do służby w 1995 roku. Szef wywiadu gen. por. Kjell Grandhagen stwierdził, że ten okręt będzie ważnym elementem sieci wywiadowczej na północy.

Norwegia w ostatnich latach przeznaczała na obronę 1,4–1,6% produktu krajowego brutto. Chociaż nie jest to wymagane przez sojusz 2%, to i tak w przeliczeniu na jednego mieszkańca są to najwyższe wydatki obronne wśród wszystkich członków NATO. W odróżnieniu od większości z nich państwo nie zmniejszyło nakładów na tę sferę w czasie kryzysu gospodarczego, lecz wręcz przeciwnie – pojawiła się zapowiedź ich zwiększenia. Dzięki temu Norwegowie mogą efektywnie modernizować swe siły zbrojne.

Najbardziej spektakularnym zamierzeniem w tej dziedzinie jest planowany zakup 52 myśliwców piątej generacji F-35A Lightning II. Na razie Oslo zamówiło pierwsze 16 maszyn, które zastąpią 57 dotychczas używanych F-16. Samoloty mają przenosić między innymi pociski manewrujące JSM, którymi można atakować okręty i cele lądowe.

Na przełomie wieków Norwegia zainwestowała również w siły morskie. W 2000 roku Oslo zamówiło w Hiszpanii pięć nowoczesnych fregat wielozadaniowych, które kosztowały około 3,6 mld dolarów, a wcześniej flota wojenna dostała sześć nowych okrętów rakietowych typu Skjod.

Norwegia korzysta też z okazji, by wzmocnić swój potencjał obronny sprzętem z drugiej ręki. Dlatego odkupiła 52 czołgi Leopard 2A4 od Holandii i zmodernizowała je do standardu Leopard 2A5. Wojska lądowe mają tylko jedną brygadę zmechanizowaną (Nord), w której znajdują się wszystkie jednostki operacyjne. Ich trzonem jest dziewięć batalionów: pancerny, piechoty zmotoryzowanej, zmechanizowany (Telemark), artylerii, saperów, wywiadu, łączności, logistyczny i medyczny.

Ogółem norweskie siły zbrojne liczą 16–17 tys. żołnierzy zawodowych i pracowników wojska oraz 8 tys. żołnierzy służby zasadniczej. W odróżnieniu od większości sojuszników NATO, Norwegia nie zdecydowała się bowiem na rezygnację z poboru. W siłach zbrojnych uzawodowiono jednak część jednostek, w tym batalion Telemark i wojska specjalne.

Od lat Norwegia blisko współpracuje w sferze wojskowej z innymi państwami regionu, także nienależącymi do NATO Szwecją i Finlandią. Politycy z Oslo od dawna zachęcają je, by dołączyły do sojuszu obronnego. Jak dotychczas, Szwedzi i Finowie odnosili się do propozycji Oslo i Brukseli dość oschle. Sondaże wykazywały, że przeciwna członkostwu jest także większość obywateli tych państw. Agresywna polityka Rosji może jednak wpłynąć na zmianę ich stanowiska, tym bardziej że politycy natowscy zasugerowali, że jeśli Szwecja i Finlandia pozostaną poza strukturami sojuszu, to w razie konfliktu nie mają co liczyć na jego pomoc. Obecność tych państw w NATO poprawiłaby też bezpieczeństwo Norwegii.

Tadeusz Wróbel

autor zdjęć: Forsvarets Mediearkiv





Ministerstwo Obrony Narodowej Wojsko Polskie Sztab Generalny Wojska Polskiego Dowództwo Generalne Rodzajów Sił Zbrojnych Dowództwo Operacyjne Rodzajów Sił Zbrojnych Wojska Obrony
Terytorialnej
Żandarmeria Wojskowa Dowództwo Garnizonu Warszawa Inspektorat Wsparcia SZ Wielonarodowy Korpus
Północno-
Wschodni
Wielonarodowa
Dywizja
Północny-
Wschód
Centrum
Szkolenia Sił Połączonych
NATO (JFTC)
Agencja Uzbrojenia

Wojskowy Instytut Wydawniczy (C) 2015
wykonanie i hosting AIKELO