PRESTIŻOWA BOMBA

 

Nigdy dotąd nadzieje Zachodu na porozumienie z Iranem nie były tak duże.

Nadzieje na dyplomatyczne rozwiązanie konfliktu dotyczącego irańskiego programu nuklearnego związane są z wyborem nowego prezydenta Hassana Rouhaniego. Ma on opinię umiarkowanego reformatora i zdecydowanie odróżnia się od swego poprzednika, ultrakonserwatywnego Mahmuda Ahmadineżada, który szokował słowami o zmieceniu Izraela z powierzchni ziemi.

Dyplomacja uśmiechów

Rouhani wygrał wybory między innymi dzięki obietnicom normalizacji stosunków z Zachodem. Zaproponował „nowe otwarcie” i zapowiedział, że porozumienie w sprawie irańskiego programu nuklearnego będzie gotowe w ciągu kilku miesięcy. Opinie analityków w tej sprawie są jednak rozbieżne. Optymiści uważają, że Rouhani może ożywić irańską scenę polityczną, a porozumienie z Zachodem osłabi fanatyków, zarówno po stronie konserwatystów, jak i reformatorów. Pesymiści natomiast są bardziej sceptyczni. Twierdzą, że są to nadzieje na wyrost, bo Rouhani nie jest reformatorem. Sprawował najwyższe stanowiska, także w armii i jednostkach odpowiedzialnych za bezpieczeństwo narodowe. Przypominają ponadto, że wybory w Iranie trudno nazwać demokratycznymi, bo mogli w nich wystartować tylko kandydaci zaakceptowani przez ajatollaha Alego Chameneiego. Hassan Rouhani był jednym z nich. Nie jest on pierwszym irańskim prezydentem, z którym Zachód wiąże duże nadzieje. Już dziesięć lat temu o Mohammadzie Chatamim mówiono, że to irański Gorbaczow i nazywano go uśmiechniętym mułłą. Dlatego dziś wielu analityków zachowuje ostrożność w formułowaniu optymistycznych prognoz. Tym bardziej że Rouhani – mimo zapewnień o chęci do dialogu z Zachodem – od początku powtarza, że Teheran nie wyrzeknie się prawa, jakie daje mu traktat o nierozprzestrzenianiu broni jądrowej (Nuclear Non-Proliferation Treaty, NPT) do rozwijania cywilnego programu nuklearnego. Podkreśla, że prawo Iranu, żeby wzbogacać uran, to „czerwona linia”, która nigdy nie zostanie przekroczona. I choć od wyborów minęło już kilka miesięcy, prezydent Hassan Rouhani tak naprawdę niewiele przez ten czas zrobił – udzielił kilku wywiadów, wystąpił na sesji Zgromadzenia Ogólnego ONZ w Nowym Jorku, gdzie zadeklarował gotowość do rozmów. Prasa pisała wówczas o „dyplomacji uśmiechów”.

„Rouhani musi zachować równowagę między żądaniami Zachodu, domagającego się ustępstw nuklearnych i postępu w kwestii praw człowieka, a ograniczeniami, którym podlega w kraju”, ocenił „Time”. „Musi się tam liczyć ze starą gwardią zdecydowaną chronić rewolucję islamską, a jednocześnie starać się spełnić obietnice złożone młodemu blokowi reformistów, który wyniósł go do władzy”.

Rozmowy Grupy 5+1 (USA, Wielka Brytania, Francja, Rosja, Chiny oraz Niemcy) z Teheranem na temat irańskiego programu nuklearnego sięgają 2006 roku. Ich kolejna runda rozpoczęła się w październiku 2013 roku w Genewie. Nie są to łatwe dyskusje, ponieważ trudno o bardziej rozbieżne stanowiska stron. Zachód twierdzi, że Iran potajemnie prowadzi prace nad bronią jądrową, Teheran natomiast zaprzecza temu i utrzymuje, że jego program nuklearny ma charakter cywilny (raport Międzynarodowej Agencji Energii Atomowej – MAEA z listopada 2011 roku sugeruje, że może on mieć militarne aspekty).

Na razie ze wszystkich stron dochodzą głosy optymizmu co do wyniku rozmów dyplomatów Grupy 5+1 z ministrem spraw zagranicznych Mohammadem Dżawadem Zarifem, który stoi na czele irańskiej delegacji. Wyraża je nie tylko prezydent Hassan Rouhani, lecz także najwyższy przywódca duchowo-polityczny Iranu ajatollah Ali Chamenei oraz Biały Dom.

8 października do Genewy przyjechał amerykański sekretarz stanu John Kerry (odroczył podróż do Algierii i Maroka), a wkrótce do zachodnich dyplomatów dołączył rosyjski minister spraw zagranicznych Siergiej Ławrow. Przyjazd Kerry’ego oraz szefów dyplomacji Wielkiej Brytanii, Niemiec i Francji – Williama Hague’a, Guido Westerwellego i Laurenta Fabiusa – został odebrany jako sygnał, że blisko do kompromisu. „Porozumienie w sprawie irańskiego programu nuklearnego jest na stole i może zostać zawarte”, potwierdził po ostatniej rundzie negocjacji (7–9 listopada) szef brytyjskiej dyplomacji William Hague.

W Genewie nie doszło jeszcze do zawarcia kompromisu (zapowiedziano kolejną turę rozmów), gdy 11 listopada z Teheranu nadeszła dobra wiadomość. Podpisano porozumienie z Międzynarodową Agencją Energii Atomowej. Władze irańskie między innymi zobowiązały się do tego, że w ciągu trzech miesięcy zapewnią inspektorom ONZ „kontrolowany dostęp” do kopalni uranu Gchine oraz do zakładu produkcji ciężkiej wody w miejscowości Arak.

Niewiele wiadomo na temat szczegółów negocjacji Grupy 5+1 z Teheranem. Iran chciałby szybkiego złagodzenia sankcji bankowych i naftowych. Tymczasem, jak donosił Reuters, mocarstwa zaproponowały dostęp do 50 miliardów dolarów środków zamrożonych za granicą i na wstępnym etapie porozumienia wykluczyły szersze złagodzenie sankcji. Dyskusje dotyczą także 40-megawatowego reaktora na ciężką wodę IR-40 w Araku, bo Zachód obawia się, że po uruchomieniu będzie on produkował pluton, który posłuży jako materiał rozszczepialny do bojowych ładunków jądrowych. Analitycy dopuszczają wzbogacanie uranu do 20 procent (dopiero 90-procentowy nadaje się do bomb atomowych), sugerują jednak ograniczenie liczby wirówek go wzbogacających oraz podpisanie dodatkowego protokołu do układu o nierozprzestrzenianiu broni jądrowej, który umożliwiałby niespodziewane inspekcje w irańskich obiektach nuklearnych.

Obu stronom zależy na kompromisie. Zachód chce zyskać kontrolę nad irańskim programem atomowym, a Teheran dąży do zniesienia sankcji (eksport ropy to ponad połowa dochodów budżetu). Nie wszyscy jednak zgadzają się na takie ustępstwo wobec Iranu. Wielu amerykańskich senatorów jest temu przeciwnych, a niektórzy nalegają nawet na zaostrzenie sankcji. Przeciwnikiem porozumienia z Iranem pozostaje również premier Izraela Beniamin Netanjahu, który uważa, że Rouhani to wilk w owczej skórze. Jeśli jednak administracja USA nie wyjdzie naprzeciw pojednawczym gestom ze strony Rouhaniego, osłabnie jego pozycja w Teheranie i może dojść do ponownego usztywnienia kursu wobec Zachodu.

Potęga w regionie

Iraniści zwracają uwagę, że trudno spodziewać się gwałtownej zmiany kierunku rozwoju programu nuklearnego. Irańska scena polityczna jest dość skomplikowana. Uprawnienia prezydenta ograniczają się głównie do kompetencji administracyjnych i gospodarczych, a faktycznie liczą się nieformalne więzi. Kluczowe resorty są dublowane przez struktury religijne, niejako nadbudowane nad demokratycznymi strukturami władzy. Ostatnie słowo w każdej sprawie należy do lidera duchowego, ajatollaha Alego Chameneiego. Nie ma on jednak władzy absolutnej. Musi liczyć się z Radą Strażników i Zgromadzeniem Ekspertów.

„Washington Post” pisał, że wraz z osłabieniem historycznych wrogów Iranu, czyli Afganistanu i Iraku, oraz problemami wynikającymi z ostatnich zmian w świecie arabskim, irańscy konserwatyści uważają, że nastał czas, aby Islamska Republika Iranu przejęła rolę regionalnego lidera. Aby tak się stało, musi ona dysponować bronią atomową. Dlatego mimo wysyłania sygnałów ocieplenia stosunków ze światem zachodnim Iran nie zrezygnuje z programu atomowego.

Najważniejsze cele, które może jednak osiągnąć rząd Rouhaniego, to rozwój współpracy gospodarczej z Unią Europejską, konstruktywna współpraca z MAEA oraz umiejętne negocjacje w sprawie programu atomowego zakończone zawarciem porozumienia. Poza jego zasięgiem pozostają jednak nawiązanie stosunków dyplomatycznych z USA czy podjęcie dialogu z Izraelem.

 

DŁUGA EWOLUCJA

Trzy pytania do profesor Anny Krasnowolskiej, iranistki na Uniwersytecie Jagiellońskim

Jakiego rezultatu rozmów prowadzonych w Genewie przez Iran i Grupę 5+1 spodziewa się Pani?

Jestem umiarkowaną optymistką, chociaż nie wierzę w szybką zmianę. Mam nadzieję, że stopniowo dojdzie do kompromisu. Nie będzie on idealny dla żadnej ze stron, ale może pozwoli im wypracować w końcu jakiś sensowny model koegzystencji, o ile wystarczy wszystkim cierpliwości i dobrej woli.

Czy powinniśmy bać się irańskiej bomby atomowej?

Nie. Iran nie ma ambicji ekspansji w kierunku Zachodu. Chce być liczącą się potęgą w regionie. Program atomowy w dużej mierze jest atrybutem regionalnego prestiżu – podobnie jak w wypadku Pakistanu czy Izraela. Przypomnę, że obecny program atomowy jest kontynuacją polityki monarchii irańskiej – został zapoczątkowany jeszcze przez szacha. Ważną rolę odgrywa także wewnętrzna polityka, która polega na wzbudzaniu w społeczeństwie atmosfery strachu z powodu obecności Amerykanów wokół Iranu. Poczucie osaczenia umacnia w obywatelach przekonanie, że posiadanie bomby zapewni im bezpieczeństwo. Uważa tak nawet wielu Irańczyków, którzy nie popierają władzy.

Czy sankcje nałożone na Iran zmiękczyły stanowisko ajatollahów?

Sankcje najmniej szkodzą władzy. Godzą w średniozamożną i najbiedniejszą część społeczeństwa. W Iranie narastają bezrobocie i inflacja. Niewiele się u nas mówi o licznie wybuchających strajkach pracowniczych w irańskich zakładach pracy. Wpływ na uelastycznienie stanowiska władzy może mieć stała oddolna presja społeczna, spowodowana niezadowoleniem z pogarszających się warunków życia. Niedawno Uniwersytet Jagielloński odwiedziła Szirin Ebadi, irańska obrończyni praw człowieka, laureatka Pokojowej Nagrody Nobla, która ostrzegała przed przesadnym optymizmem wobec zmian w Iranie. Nowy prezydent jest członkiem duchownego establishmentu, od którego aż tak bardzo mentalnie nie odbiega. Przy tym istotne decyzje polityczne w Iranie podejmuje nie on, lecz najwyższy przywódca religijny. Noblistka przypomniała też, że każda poprawa sytuacji wewnętrznej, każde, choćby niewielkie poluzowanie śruby oznacza trwały krok do przodu w formowaniu się świadomości społecznej. W Iranie trudno liczyć na gwałtowną zmianę, raczej dokona się ona stopniowo, w długim procesie ewolucji. Żaden reżim nie jest wieczny.

Małgorzata Schwarzgruber

autor zdjęć: UN/militarium studio





Ministerstwo Obrony Narodowej Wojsko Polskie Sztab Generalny Wojska Polskiego Dowództwo Generalne Rodzajów Sił Zbrojnych Dowództwo Operacyjne Rodzajów Sił Zbrojnych Wojska Obrony
Terytorialnej
Żandarmeria Wojskowa Dowództwo Garnizonu Warszawa Inspektorat Wsparcia SZ Wielonarodowy Korpus
Północno-
Wschodni
Wielonarodowa
Dywizja
Północny-
Wschód
Centrum
Szkolenia Sił Połączonych
NATO (JFTC)
Agencja Uzbrojenia

Wojskowy Instytut Wydawniczy (C) 2015
wykonanie i hosting AIKELO