Dziś w Sztabie Generalnym WP oraz czterech dowództwach sił zbrojnych pracuje blisko 2,5 tys. żołnierzy. Po reformie będzie ich 1,6 tys. Szacujemy, że połowa oficerów, którzy będą przenoszeni na niższe stanowiska, może odejść ze służby – mówi gen. dyw. dr Mirosław Różański w wywiadzie dla Polskiej Agencji Prasowej.
Generał Różański, jeden z twórców koncepcji reformy systemu dowodzenia siłami zbrojnymi, jest pełnomocnikiem ministra obrony ds. wdrożenia jej w życie. Niedawno projekt zmian opracowany przez MON i wojskowych trafił do Sejmu. W wywiadzie udzielonym PAP generał tłumaczy, dlaczego zdecydowano się wprowadzić zmiany, jakie są cele reformy oraz jakie skutki może wywołać wejście w życie reformy.
Główną słabością obecnego systemu jest skupienie w rękach szefa Sztabu Generalnego Wojska Polskiego różnych funkcji: planowania, dowodzenia ogólnego i dowodzenia operacyjnego. Zostaną one rozdzielone między trzy organy podporządkowane bezpośrednio szefowi MON – nowe dowództwo generalne, powstałe z połączenia dowództw czterech rodzajów sił zbrojnych, oraz przekształcone dowództwo operacyjne i Sztab Generalny WP. – Wdrażamy też nowoczesną ideę „połączenia” dowodzenia (ang. joint) – praktycznie wszystkie współczesne operacje to operacje połączone, czyli prowadzone z udziałem różnych rodzajów sił zbrojnych. Zmiany mają też przygotować dowództwa do wojennego systemu dowodzenia – podkreślił gen. Różański.
Kolejnym argumentem za przeprowadzeniem reformy dowodzenia była zmniejszająca się liczba żołnierzy służących w wojsku, przy jednoczesnym zachowaniu liczebności dowództw. – Poddaliśmy szczegółowej analizie ostatnie 15 lat, kiedy siły zbrojne zmniejszyły się o ponad 55 proc., zaś dowództwa przez ten czas miały się dobrze, a nawet rosły – zauważa gen. Różański. I dodaje, że dziś w SGWP oraz czterech dowództwach sił zbrojnych pracuje blisko 2,5 tys. żołnierzy. Po wejściu w życie reformy ta liczba zmniejszy się do 1,6 tys. Spośród 900 oficerów, którzy będą przeniesieni z dowództw na niższe stanowiska, najprawdopodobniej ze służby połowa odejdzie.
– Z wyliczeń dotyczących skutków wprowadzenia reformy wynika, że blisko 500 oficerów starszych – pułkowników i podpułkowników – nie znajdzie miejsca w nowych strukturach dowodzenia – przyznaje generał. Zapewnia jednak, że w ciągu dwóch lat oficerowie ci zostaną ulokowani na właściwych stanowiskach. Zanim to nastąpi, dostaną zadania w ramach rezerwy kadrowej. – Stanowiska dla nich będą stopniowo się zwalniać wskutek rotacji. W stutysięcznej armii fluktuacja na poziomie trzech tysięcy żołnierzy rocznie jest naturalna. Jako państwa nie stać nas na zwolnienie tych 500 ludzi. To byłaby niepowetowana strata – przekonuje generał.
Reforma wzbudza kontrowersje w środowisku wojskowych, ponieważ dla wielu może oznaczać nie tylko przesunięcie na niższe stanowisko, ale także przeniesienie do innej miejscowości. To z kolei może spowodować rozłąkę z rodziną. – Jako żołnierze musimy być dyspozycyjni. Jeśli myślimy inaczej, lepiej zmienić formację. Kadra powinna być rotowana na stanowiskach, by mogła się rozwijać. Jeżeli ktoś się nie godzi na dyspozycyjność, to naprawdę nie powinien się wiązać z wojskiem – odpowiada gen. Różański.
Mówiąc o zmienionej strukturze dowództwa generalnego gen. Różański podkreślił, że będzie ono integrowało dotychczasowe cztery dowództwa rodzajów sił zbrojnych.– Będziemy unifikować to, co możliwe: kadry, finanse, łączność itd. Oczywiście w dowództwie generalnym będzie sztab, przewidujemy piony, które nazywamy inspektoratami – cztery inspektoraty rodzajów sił zbrojnych: Wojsk Lądowych, Sił Powietrznych, Marynarki Wojennej i Wojsk Specjalnych, do tego inspektorat szkolenia oraz inspektorat rodzajów wojsk – ten ostatni dotyczący saperów, przeciwlotników, artylerzystów, obrony przed bronią masowego rażenia i służby zdrowia – wymieniał gen. Różański.
Najprawdopodobniej dowódca generalny i operacyjny będą mieli etat generałów broni, a jego zastępca i inspektorzy – generałów dywizji. Szef Sztabu Generalnego WP nadal ma być generałem „czterogwiazdkowym”.
Generał wspomniał też o budzącej emocje propozycji przeniesienia części dowództwa Marynarki Wojennej do Warszawy. – Z ogólnej liczby ponad 200 żołnierzy z Dowództwa Marynarki Wojennej szacujemy, że kilkudziesięciu – myślę, że ok. 60 – wejdzie w struktury dowództwa generalnego, nie tylko w inspektoracie tego rodzaju sił zbrojnych. Trzeba pamiętać, że o interesy Marynarki Wojennej, i nie tylko jej, należy dbać w Warszawie. Pozostali oficerowie zasilą Centrum Operacji Morskich w Gdyni i jednostki poziomu taktycznego – zapowiedział.
Reforma ma kosztować ponad 104 mln złotych, lecz według generała Różańskiego, rzeczywisty koszt wprowadzenia zmian może być niższy.
Źródło: PAP
autor zdjęć: fot mjr Szczepan Głuszczak, Ewa Korsak
komentarze