Sześciu cywilom udało się wejść na teren Jednostki Wojskowej Komandosów w Lublińcu. Jak? Pół roku temu wygrali aukcje komandosów dla Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy.
– Dzień zaczął się od śniadania i włożenia kombinezonów – mówi major Mariusz Jakubowski, rzecznik prasowy dowódcy jednostki. – Potem opowiedzieliśmy im o jednostce, o jej historii i zadaniach. Ale to był dopiero wstęp do odebrania prawdziwej nagrody – szkolenia w jednostce specjalsów. Najpierw mężczyźni przymierzali oporządzenie komandosów: kombinezony, szelki, pasy, na których żołnierze umieszczają broń i noże. – W końcu przeszliśmy do spadochroniarni, miejsca w którym ćwiczy się przygotowanie do skoku spadochronowego – opowiada major. – Znajduje się tam symulator, dzięki któremu można się poczuć jak tuż przed skokiem. Nie było łatwo, trzeba sporych umiejętności, aby odpowiednio balansować ciałem, zwłaszcza, kiedy jest spięte uprzężą. Chcieliśmy jednak, żeby poczuli, jak jest w rzeczywistości. Dali radę.
Przyszedł czas na kolejne sprawdziany: wspinaczkę na wieżę wysokościową, a potem zjeżdżanie z niej po linach, strzelanie i udzielanie pierwszej pomocy na polu walki. – Koniec dnia był już mniej intensywny, obejrzeli pokaz szturmowania budynków przez komandosów i spotkali się z dowódcą jednostki na wspólnym obiedzie. Żaden z nich nie był nigdy związany z wojskiem, ale zapewniali, że u nas im się podoba – mówi major Jakubowski.
Jutro do jednostki trafi kobieta, która wygrała skok ze spadochronem. Razem z instruktorem skoczy z wysokości 3–4 tysięcy metrów.
autor zdjęć: major Mariusz Jakubowski
komentarze