Konflikt rosyjsko-ukraiński udowadnia, jak wielkie możliwości daje wojsku wykorzystanie niewielkich dronów latających w działaniach taktycznych. Żołnierze 15 Giżyckiej Brygady Zmechanizowanej mogli się o tym przekonać na szkoleniu poligonowym, podczas którego komercyjne drony dawały im przewagę zarówno w rozpoznaniu, jak i rażeniu celów z ukrycia.
– Wojska dronowe są przyszłością polskiej armii, przyszłością wszystkich rodzajów sił zbrojnych. Będą w nich setki tysięcy dronów: latających, naziemnych, nawodnych i podwodnych – powiedział w środę podczas dorocznej odprawy rozliczeniowo-zadaniowej kierownictwa MON-u i kadry dowódczej Wojska Polskiego wicepremier, minister obrony narodowej Władysław Kosiniak-Kamysz. Wojska dronowe funkcjonują w Siłach Zbrojnych RP od 1 stycznia 2025 roku, Agencja Uzbrojenia systematycznie kupuje kolejne bezzałogowce dla różnych rodzajów wojsk. O ile jednak nikt nie podważa zalet wykorzystywania maszyn takich jak FlyEye, Warmate czy systemu Gladius, to działanie pododdziałów nie zawsze musi być zależne od posiadania drogich i często skomplikowanych pod kątem logistycznym bezzałogowych statków powietrznych (BSP), montowanych na specjalnych wyrzutniach na pojazdach opancerzonych, wymagających lądowiska czy po prostu wyjścia z ukrycia w celu rozpoczęcia sekwencji startowej.
– Rozpoznanie na poziomie batalionu odbywa się na odległość około 7 km, dla brygady jest to 30 km. Do tego wcale nie potrzeba stricte wojskowych BSP, wystarczą komercyjne mikrodrony, które można kupić w każdym większym sklepie z elektroniką. A podstawowe przeszkolenie z obsługi takiego urządzenia zajmuje kilka dni – mówi mjr Andrzej Seweryniak, cz. p.o. dowódca 1 Batalionu Zmechanizowanego Szwoleżerów Mazowieckich 15 Giżyckiej Brygady Zmechanizowanej.
Major Seweryniak i żołnierze dwóch batalionów zmechanizowanych 15 BZ biorą udział w szkoleniu na poligonie w Orzyszu (woj. warmińsko-mazurskie), gdzie oprócz odbywania szkolenia ogniowego, taktycznego, realizowania działań w terenie zurbanizowanym itp. mają okazję przekonać się, jak cennym narzędziem na współczesnym polu walki są mikrodrony. Urządzenia tanie, łatwe w obsłudze, niewymagające od operatora wychodzenia z kryjówki podczas startu, a zapewniające szczegółowe obrazowanie obszaru zainteresowania pododdziału, mogące przenosić ładunki wybuchowe lub pełnić funkcję amunicji krążącej.
Film: Jakub Zagalski, Paweł Sobkowicz / ZbrojnaTV, Zdjęcia z drona: 16 Batalion Powietrznodesantowy
Wykorzystanie mikrodronów w szkoleniu poligonowym to oddolna inicjatywa żołnierzy 15 BZ, którzy otrzymali w tym zakresie wsparcie ze strony instruktorów z 16 Batalionu Powietrznodesantowego, 8 Dywizji Piechoty Armii Krajowej, Stowarzyszenia Militarnego Drobiarze FPV, a także wojsk specjalnych – Jednostki Wojskowej Agat, Jednostki Wojskowej Nil, Centrum Szkolenia Wojsk Specjalnych. – Próbujemy zaimplementować do naszego pododdziału nowe formy rozpoznania i rażenia – tłumaczy mjr Seweryniak, który zwraca uwagę na to, że skończyły się czasy, kiedy batalion bronił się liniowo w okopach doskonale widocznych z powietrza. Konieczne jest więc zarówno rozszerzenie świadomości żołnierzy, jak i poprawa w zakresie maskowania oraz ochrony wojsk. – Nawet jeśli dysponujemy bronią precyzyjną, artyleryjską, to jeśli nie schowamy się przed dronami, może ona stać się bezużyteczna – podkreśla dowódca 1 batalionu.
Czym są mikrodrony wykorzystywane w szkoleniu wojskowym? Z jednej strony mowa o komercyjnych BSP za kilka tysięcy złotych, które dzięki wbudowanej kamerze mogą z wysokości obserwować wskazany obszar, śledzić przemieszczające się cele itp., z drugiej strony są to drony FPV, które wymagają samodzielnego złożenia z ogólnodostępnych komponentów, a operator poza kontrolerem w dłoniach ma na głowie specjalistyczne gogle. FPV to skrót od First Person View, co oznacza, że użytkownik ma przed oczami widok z drona niczym pilot siedzący w kokpicie. Mikrodrony komercyjne i FPV są zbliżone pod względem gabarytów i rodzaju napędu (elektryczne wielowirnikowce), choć w przypadku tych drugich nic nie stoi na przeszkodzie, by wykorzystać większą ramę czy mocniejsze silniki. Wszystko zależy od potrzeb i warsztatu konstruktora, bo o ile komercyjne mikrodrony służą do celów rozpoznawczych, tak FPV wykorzystuje się głównie do przenoszenia ładunków i rażenia celów.
Na szkoleniu jeden z takich dronów był wyposażony w mechanizm mocujący i zwalniający ładunek w postaci granatu dymnego z dorobioną na drukarce 3D głowicą i lotkami. I tego typu rozwiązania są z powodzeniem wykorzystywane za naszą wschodnią granicą. Drony FPV z podczepionym improwizowanym ładunkiem wybuchowym atakują cele niczym bombowce lub wlatują w obiekt nieprzyjaciela jak amunicja krążąca jednorazowego użytku. Poruszające się z prędkością 100 km/h miniaturowe BSP stanowią bardzo poważne zagrożenie zarówno dla piechoty, jak i załóg pojazdów opancerzonych czy innych dronów znajdujących się w powietrzu.
Operowanie dronem to jedno, ale w działaniach taktycznych, opartych na dowodzeniu pododdziałami, szczególne znaczenie ma komunikacja i wydawanie rozkazów. Dlatego żołnierze poznawali nie tylko sposób działania i możliwości mikroBSP. W punkcie dowodzenia batalionem znajdowała się niezbędna infrastruktura, która łączyła system rozpoznania i uderzenia w jedną całość. Mowa o aplikacji ATAK (Android Team Awareness Kit), której odpowiednik jest narzędziem sprawdzonym w warunkach bojowych na Ukrainie. – Od kilku lat zbierałem informacje z Ukrainy, gdzie podstawową rzeczą, która teraz działa na polu walki, są drony komercyjne klasy mikroBSP i FPV o działaniu opartym na nowoczesnym systemie rozpoznania obrazowego ATAK – mówi kpt. Adam Krzemiński z 8 Dywizji Piechoty Armii Krajowej, biorący udział w szkoleniu w Orzyszu jako instruktor.
ATAK to rodzaj mobilnego BMS (Battlefield Management System – system zarządzania polem walki), który z użyciem dronów umożliwia pozycjonowanie żołnierzy w czasie rzeczywistym, stawianie zadań i rysowanie elementów koordynacji działań. Zbierając informacje z rozpoznawczych BSP, dowódca może w kilka minut nanieść na obraz satelitarny danego obszaru np. wykryte jednostki i błyskawicznie przesłać taką mapę do swoich żołnierzy w terenie. – Decyzja jest podejmowana natychmiastowo, gdyż nie polegamy na rozwiązaniach analogowych, nie łączymy się przez radio, tylko przez satelitarny system Starlink. Szybkość wyznaczania zadań podwładnym w porównaniu z działaniem na mapie i tradycyjnym przekazywaniem koordynatów przez radio jest nieporównywalna – podkreśla kpt. Krzemiński.
– Wszystkie te doświadczenia płyną do nas ze współczesnego pola walki, które mamy na Ukrainie – dodaje instruktor, mówiąc o ATAK-u jako aplikacji, która scala wszystkie potrzebne elementy do dowodzenia batalionem zmechanizowanym na poziomie rozpoznania i rażenia celów z wykorzystaniem moździerzy, BSP czy procedury Call For Fire (wezwanie ognia artyleryjskiego).
– Komercyjne drony i FPV dają ogromną przewagę na poziomie kompanii czy batalionu. Mamy w brygadzie pasjonatów, którzy posiadają własne BSP i po krótkim przeszkoleniu mogliby ich używać do celów taktycznych. Liczymy, że pójdzie to właśnie w tym kierunku, bo zaimplementowanie mikrodronów do działania pododdziałów nie wymaga ogromnego wysiłku, a efekty są bardzo pozytywne, co pokazują realia wojny na Ukrainie – dodaje mjr Seweryniak.
autor zdjęć: szer. Aneta Lewoń
![](/Content/Images/Public/loading.gif)
komentarze