Cel: wzmocnienie osłony wschodniej flanki NATO i budowa interoperacyjności z polskimi pilotami F-16. W bazie na poznańskich Krzesinach od kilku tygodni stacjonuje kontyngent norweskich sił powietrznych wyposażony w F-35, czyli samoloty piątej generacji. Dziś lotnicy z Polski i Norwegii spotkali się z dziennikarzami, by opowiedzieć o swoich działaniach.
Zimno, temperatura oscyluje w granicach kilku kresek poniżej zera, ale akurat to nie stanowi większego problemu. Gorzej, że nad 31 Bazą Lotnictwa Taktycznego na poznańskich Krzesinach rozpościera się gęsta mgła. Loty trzeba trochę przesunąć. W ciągu kilku godzin powinno się wypogodzić. Na razie możemy obejrzeć samoloty na ziemi. Przed hangarem stoi już jeden z polskich F-16, za moment dołączy do niego drugi. Dziś jednak to nie na nich będzie skupiona nasza uwaga. Jeszcze chwila i holownik wyprowadza z hangaru F-35 norweskich sił powietrznych. To jedna z czterech maszyn, które od grudnia stacjonują w Polsce w ramach natowskiej misji Integrated Air and Missile Defence.
– Naszym głównym zadaniem jest ochrona wschodniej granicy Sojuszu i hubu logistycznego w Jasionce, przez który płynie pomoc dla Ukrainy – tłumaczy ppłk pil. „Morgan”, dowódca norweskiego komponentu. Do Poznania Norwegowie wysłali pokaźne siły. Prócz pilotów to także pododdziały odpowiadające za ochronę sił, technicy przydzieleni do obsługi samolotów, specjaliści od utrzymania systemów komputerowych. Dodatkowo w okolicach wspomnianej Jasionki norwescy żołnierze rozlokowali systemy obrony powietrznej NASAMS.
Sam przerzut wojsk został przeprowadzony w błyskawicznym tempie. Decyzja zapadła w grudniu, a jeszcze przed końcem ubiegłego roku F-35 zameldowały się na Krzesinach. – To efekt bardzo dobrego przygotowania naszej bazy, ale też doskonałego zabezpieczenia logistycznego, które zapewniła strona norweska – przyznaje ppłk pil. Michał Zloch, dowódca 3 Eskadry Lotniczej w 31 BLT. Sam proces wpisuje się w natowską koncepcję ACE (z ang. Agile Combat Employment). Polega on na stworzeniu warunków do szybkiego przebazowania samolotów na sojusznicze lotniska.
F-35 z Norwegii pełnią w Poznaniu całodobowe dyżury. – Kiedy przychodzi sygnał o zagrożeniu, podrywamy samoloty i kierujemy je we wskazany rejon – wyjaśnia ppłk pil. „Morgan”. Tak było w połowie stycznia podczas jednego z intensywnych ostrzałów Ukrainy przez rosyjskie wojska. Radary monitorujące wschodnią flankę wykryły wówczas grupę samolotów zbliżających się do granic Polski. Para norweskich F-35 wystartowała z Krzesin, ale jak się szybko okazało, do naruszenia polskiej przestrzeni powietrznej ostatecznie nie doszło.
Norwegowie nie tylko dyżurują na bojowo, ale też ćwiczą z pilotami polskich F-16. Wspólne treningi ruszyły w styczniu. Misje powietrze–powietrze są realizowane nad terytorium całej Polski. – Nasi piloci bardzo sobie tę współpracę chwalą – zapewnia ppłk pil. „Morgan”. W podobnym tonie wypowiada się ppłk pil. Zloch. – Dla nas współdziałanie z Norwegami jest o tyle ważne, że wkrótce sami staniemy się użytkownikami F-35 – podkreśla. Polska kupiła 32 tego typu maszyny. Będą stacjonować w Łasku i Świdwinie, a ich dostawy zostały przewidziane na lata 2026–2032. Obecnie w USA szkolą się już pierwsi polscy piloci, którzy zasiądą za ich sterami. – Już w przyszłym roku będziemy więc dysponowali samolotami czwartej i piątej generacji. Kluczową kwestią stanie się integracja F-35 i F-16, czyli przygotowanie pilotów obydwu typów maszyn tak, by potrafili jak najefektywniej ze sobą współpracować. A treningi z Norwegami są w tym pomocne – zaznacza ppłk pil. Zloch i dodaje, że F-35 i F-16 potrafią doskonale się uzupełniać. Razem stanowią wielką siłę. – Można powiedzieć kolokwialnie, że podczas wspólnych działań F-35 wyważa drzwi. Innymi słowy niszczy systemy ziemia–powietrze, którymi dysponuje przeciwnik. A F-16 wchodzi przez tę wyrwę, donosząc inne typy uzbrojenia – opisuje pilot.
Tymczasem po kilku godzinach pogoda się poprawia. Jedziemy w pobliże miejsca, gdzie bazują F-35. Wkrótce z hangarów wytaczają się dwie maszyny. Kołują w stronę pasa startowego i czekają na sygnał, po czym z hukiem silników jeden po drugim wzbijają się w powietrze. Chwilę później jedziemy pod kolejne hangary. Tam z kolei możemy obserwować przygotowania do startu F-16.
Takie loty będą prowadzone jeszcze przez kilka miesięcy. Zgodnie z planem norweski kontyngent opuści Krzesiny dopiero w okolicach Wielkanocy.
autor zdjęć: Łukasz Zalesiński
komentarze