Flota transportowców w polskich siłach powietrznych rośnie. O dostawie kolejnego przekazanego przez USA Herculesa C-130H poinformowała Agencja Uzbrojenia. Transportowiec wylądował już w Powidzu i niebawem wejdzie do służby. Dwa amerykańskie samoloty, które do Polski dotarły rok wcześniej, jeszcze przechodzą okresowe przeglądy strukturalne w Bydgoszczy.
– Kolejny Hercules dotarł do Polski. W 33 Bazie Lotnictwa Transportowego w Powidzu zameldował się trzeci z pięciu zakontraktowanych w 2021 roku samolotów C-130H. Niebawem zyska polskie barwy, czyli biało-czerwoną szachownicę, a następnie rozpocznie służbę w naszych siłach powietrznych – informuje ppłk Grzegorz Polak, rzecznik Agencji Uzbrojenia. – To najmłodszy z Herculesów, jakie otrzymamy. Samolot został wyprodukowany w 1991 roku. Maszyna przejdzie jeszcze przegląd odbiorczy, tzw. acceptance inspection, a następnie zostanie zarejestrowana i przekazana do eksploatacji bazie w Powidzu – dodaje mjr Martyna Fedro-Samojedny, rzecznik prasowy 3 Skrzydła Lotnictwa Transportowego. Agencja Uzbrojenia podaje, że proces przygotowania samolotu do służby nie powinien zająć więcej niż cztery tygodnie. Stanie się to szybko, ponieważ transportowiec przed przylotem do Polski przeszedł już przegląd techniczny w zakładach lotniczych w Portugalii.
To trzeci Hercules C-130H przekazany przez stronę amerykańską. Dwie maszyny dotarły do Polski w ubiegłym roku (w lipcu i październiku). Transportowce te zanim zostaną wprowadzone do służby muszą zostać poddane tzw. przeglądom strukturalnym PDM (programmed depot maintenance). PDM obowiązkowo wykonuje się raz na pięć lat. W trakcie takiego remontu sprawdzana jest struktura samolotu, jego poszycie, wszystkie systemy i elektronika. Zajmują się tym Wojskowe Zakłady Lotnicze nr 2 w Bydgoszczy.
Moc Herculesa
– Hercules to duży samolot transportowy, absolutnie niezbędny w Wojsku Polskim. To maszyna pierwszego wyboru, gdy mamy przewieźć duży ładunek na duże odległości albo operować w strefie działań wojennych. Pozyskanie dodatkowych pięciu maszyn w wersji H znacznie zwiększy możliwości przewozowe polskich sił zbrojnych. Dzięki temu więcej samolotów będzie przeznaczanych do lotów operacyjnych – podkreśla gen. dyw. pil. Cezary Wiśniewski, zastępca dowódcy generalnego RSZ. Polskie Herculesy wykonują zadania nie tylko w Europie. Transportowce lądowały na każdym z kontynentów, wykonując zadania od Mali i Republiki Środkowoafrykańskiej po Wietnam, Stany Zjednoczone, Irak, Afganistan czy Pakistan. Czas, jaki piloci 33 Bazy Lotnictwa Transportowego spędzają za sterami transportowców, rośnie z roku na rok, co wynika także z intensywnego szkolenia polskiej armii. Ostatnio Herculesy i załogi samolotów zasłużyły się w czasie operacji „Neon” i „Neon-E”, czyli ewakuacji polskich obywateli z Izraela oraz Stefy Gazy.
Herculesy w wersji H są o około 15 lat młodsze od obecnie użytkowanych w 33 Bazie samolotów C-130E, są także nowocześniejsze. Jednak obie wersje maszyny najbardziej różnią się silnikiem. Zainstalowane w modelu H cztery turbośmigłowe motory Allison T56-A-15 mają moc 4591 KM każdy. Te w wersji E, czyli Allison T56-A-7, nie tylko mają mniejszą moc (4200 KM), lecz także zużywają więcej paliwa. Kolejna różnica między samolotami w tych dwóch wersjach dotyczy awioniki. Przyrządy nawigacyjne i systemy komunikacyjne w transportowcach C-130H są nowsze i bardziej dokładne. Piloci w nowych maszynach będą posługiwali się systemem flight director, służącym do kontrolowania toru lotu, oraz autopilotem.
Choć zmiany w wyposażeniu nowszej wersji maszyny są niewielkie, załogi oraz personel naziemny muszą przejść szkolenie uprawniające do eksploatacji C-130H w Polsce. – To jedynie formalność. Znamy dobrze ten samolot, bo właśnie na wersji H szkolimy się w bazie Little Rock w stanie Arkansas w Stanach Zjednoczonych – mówi lotnik z Powidza.
Gotowe do służby
Decyzja o pozyskaniu kolejnych samolotów transportowych zapadła w Ministerstwie Obrony Narodowej w 2017 roku. Fazę analityczno-koncepcyjną programu operacyjnego o kryptonimie „Drop” uruchomiono w 2018 roku. Rok później Inspektorat Uzbrojenia (dziś Agencja Uzbrojenia) zaprosił firmy lotnicze do tzw. dialogu technicznego, czyli zaprezentowania wojsku informacji o oferowanych przez siebie samolotach. Zbiegło się to w czasie z podjętą przez rząd amerykański redukcją własnej floty Herculesów w wersji H. Waszyngton zaproponował kilku państwom przekazanie maszyn po obniżonych kosztach lub bezpłatnie w ramach procedury EDA (excess defense articles). Polsce zaoferowano pięć samolotów. Ze względu na pandemię zawarcie umowy w tej sprawie przesunęło się w czasie. Dokument podpisano ostatecznie 12 kwietnia 2021 roku, a rok później zmodyfikowano zapis tej umowy. Zrezygnowano z przekazania wszystkich maszyn w ramach procedury EDA, a skorzystano z innej, tzw. ramp to ramp (R2R). W takiej formule odbiorca statków powietrznych otrzymuje je gotowe do służby, czyli dostaje maszynę z ważnym przeglądem strukturalnym. Dla sił powietrznych RP zmiana procedury pozyskania trzech ostatnich C-130H oznacza duże przyspieszenie. I tak się właśnie teraz dzieje. Bo właśnie zgodnie z umową R2R w poniedziałek w Powidzu wylądował samolot z ważnym przeglądem strukturalnym PDM. Kolejne dwie maszyny również przejdą przegląd PDM w zakładach w Portugalii.
Dowództwo Generalne zapewnia, że starsze wersje Herculesów, czyli C-130E, nie będą wycofywane ze służby.
autor zdjęć: 33 BLTr
komentarze