Sprzęt jest niezawodny oraz intuicyjny w obsłudze – tak o armatohaubicach K9 mówią artylerzyści z 18 Dywizji Zmechanizowanej. W Żelaznej Dywizji trwają testy południowokoreańskiego uzbrojenia, prowadzone są także strzelania bojowe. Mają one potwierdzić, czy sprzęt – w którym zamontowano polskiej produkcji systemy łączności i zarządzania polem walki – działa poprawnie.
Armatohaubice K9A1 Thunder wyprodukowane przez południowokoreańską firmę Hanwha Defense do żołnierzy 18 Dywizji Zmechanizowanej trafiły w pierwszym kwartale tego roku. Sprzęt zasilił 14 Dywizjon Artylerii Samobieżnej z Jarosławia, czyli jednostkę podległą dowództwu 21 Brygady Strzelców Podhalańskich.
– Jesteśmy w trakcie badań eksploatacyjno-wojskowych tego uzbrojenia – mówi płk Marek Wasielewski, szef wojsk rakietowych i artylerii z Dowództwa 18 DZ. – Armatohaubice w Polsce zostały doposażone w polskie systemy łączności i zarządzania polem walki. I naszym zadaniem jest zweryfikowanie, czy wszystko teraz działa poprawnie. Chodzi o ocenę systemu kierowania ogniem, sprawdzenie wszystkich parametrów uzbrojenia, danych balistycznych i tabel strzelniczych – tłumaczy oficer. Wspomniane systemy łączności i zarządzania polem walki to radiostacje RRC 9311 AP, Fonet oraz system kierowania ogniem Topaz.
– W ramach badań prowadzimy także strzelania bojowe na poligonie w Nowej Dębie. Ogniowy test przeszły wybrane egzemplarze armatohaubic. Artylerzyści z Jarosławia prowadzili ogień do celów oddalonych o siedem kilometrów – podaje płk Wasielewski. Oficer wyjaśnia, że zanim żołnierze przystąpili do zadań ogniowych, odbyli odpowiednie szkolenia z obsługi sprzętu. Wybrana grupa wojskowych przeszła szkolenia instruktorskie w Korei Południowej, a następnie odpowiadała za przeszkolenie kolejnych załóg już w Polsce.
– Armatohaubice sprawdzają się bardzo dobrze, a artylerzyści przyznają, że K9 są intuicyjne w obsłudze i niezawodne – mówi płk Wasielewski. Szef wojsk rakietowych i artylerii 18 DZ przyznaje jednocześnie, że podhalańczycy wcześniej posługiwali się bardzo zbliżonym uzbrojeniem, bo armatohaubicami Krab. – Przesiadka z Krabów na K9 nie stanowi wielkiego problemu. Koreański sprzęt ma podobną konstrukcję, funkcjonalności, a zdolności bojowe są identyczne. Zarówno K9, jak i Krab mają działa o kalibrze 155 mm, podobne podwozia, napędzają je silniki o mocy 1000 KM. Nawet amunicji można używać takiej samej. Różnice są jedynie w systemie wieżowym uzbrojenia – dopowiada oficer.
Badania eksploatacyjno-wojskowe K9 w 18 Dywizji trwać będą do końca listopada. Sprawdzane będzie jeszcze m.in.: zużycie oleju napędowego, prawidłowe funkcjonowanie wszystkich podzespołów i mechanizmów przedziału bojowego, części jezdne armatohaubic oraz ich możliwości podczas przemieszczania się w trudnym terenie.
21 BSP jest kolejną jednostką, po 1 Mazurskiej Brygadzie Artylerii z Węgorzewa, która otrzymała te południowokoreańskie armatohaubice. Pierwsze bojowe strzelania K9 przeprowadzili artylerzyści z Mazur pod koniec lutego 2023 roku.
Producentem K9A1 Thunder jest koncern Hanwha Defense z Korei Południowej. Uzbrojenie główne ważącego 47 t „Grzmota” stanowi armata kalibru 155 mm, która w zależności od typu amunicji umożliwia precyzyjne prowadzenie ognia na dystansie ponad 40 km. Uzbrojeniem pomocniczym jest wielkokalibrowy (12,7 mm) karabin maszynowy. Opancerzenie K9 zapewnia ochronę przed bronią małokalibrową i odłamkami artyleryjskimi, a mobilność gwarantuje silnik wysokoprężny o mocy 1000 KM z automatyczną skrzynią biegów.
Umowę z południowokoreańską firmą Hanwha Defense szef MON-u zatwierdził w lipcu 2022 roku. Na mocy tego porozumienia do Wojska Polskiego trafią łącznie 672 haubice samobieżne K9A1 i ich spolonizowane wersje K9PL wraz z wozami towarzyszącymi, pakietami szkoleniowym i logistycznym, zapasem amunicji oraz wsparciem technicznym producenta. W umowie wykonawczej, która została podpisana w sierpniu 2022 roku, doprecyzowano, że 212 egzemplarzy tego sprzętu zostanie dostarczonych w latach 2022–2026.
autor zdjęć: kpr. Sławomir Kozioł, szer. Denis Rubelt
komentarze