To już pewne! Do wojska trafi tysiąc czołgów K2, 672 armatohaubice K9 oraz 48 samolotów FA-50. Wicepremier Mariusz Błaszczak zatwierdził jedno z największych zamówień uzbrojenia w historii Wojska Polskiego. Dostawy opracowanego w Korei Południowej sprzętu mają się rozpocząć jeszcze w tym roku.
Zatwierdzone dzisiaj przez wicepremiera Mariusza Błaszczaka umowy oznaczają, że Korea i Hyundai Rotem stają się jednym z najważniejszych partnerów Ministerstwa Obrony Narodowej w procesie modernizacji Wojska Polskiego. Dzięki realizacji tych kontraktów w najbliższych latach do armii trafi w sumie tysiąc czołgów K2, 672 armatohaubice K9 oraz 48 samolotów FA-50. – To wzmocnienie jest niezwykle ważne w związku z sytuacją, z jaką mamy do czynienia za naszą wschodnią granicą – mówił dzisiaj wicepremier. – Nie mamy czasu, nie możemy czekać. Chodzi o to, żeby polskie siły zbrojne były tak silne, aby agresor nie zdecydował się na zaatakowanie naszego kraju – podkreślił.
Umowa przewiduje zakup łącznie 1000 czołgów K2 i spolonizowanej wersji K2PL wraz z wozami towarzyszącymi, tj. wozami zabezpieczenia technicznego, wsparcia inżynieryjnego czy mostami towarzyszącymi. Co ważne z punktu widzenia polskiej zbrojeniówki, kontrakt gwarantuje też transfer technologii, w pierwszym etapie zdolności umożliwiających serwis czołgów, a docelowo ich produkcję w Polsce. Co więcej, obie strony zadeklarowały chęć współpracy nad opracowaniem nowej generacji broni pancernej. Pierwsze wozy K2 trafią do Wojska Polskiego jeszcze w tym roku. Do 2025 roku ma ich być w linii 150 sztuk. Dostawy pozostałych 820 egzemplarzy, już w wersji K2PL, ruszą w 2026 r.
Także w tym roku do Polski mają trafić pierwsze armatohaubice K9. Ma to być 48 dział. Natomiast początek dostaw kolejnych 600, już w wersji K9PL, zaplanowano na rok 2024. Co istotne, także i ten typ uzbrojenia ma być w przyszłości produkowany w Polsce. Ten proces ma się rozpocząć w 2026 roku.
Nieco później, w połowie 2023 roku, rozpoczną się dostawy pierwszych 12 z 48 zamówionych samolotów. Pozostałe mają trafić do polskich sił powietrznych do 2028 roku. Także ta część umowy przewiduje transfer technologii – w Polsce powstanie centrum serwisowe koreańskich samolotów. Jego uruchomienie planowane jest na 2026 rok.
Film: MON
Wicepremier Błaszczak mówił dzisiaj, że decyzja o wyborze tego konkretnego uzbrojenia zapadła m.in. na podstawie analiz i wniosków dotyczących sytuacji panującej w Ukrainie. – Widzimy, że na polu walki olbrzymie znaczenie mają wojska pancerne i artyleria. W przypadku czołgów to niezwykle ważne, abyśmy dysponowali bardzo dużą siłą, stąd ta duża liczba – powiedział. Zaznaczył, że czołgi, jakie Polska chce kupić od Korei Południowej, to sprzęt sprawdzony. – Korea od 70 lat jest zagrożona, dlatego sprzęt musi być na najwyższym poziomie – podkreślił.
Mówiąc o armatohaubicach K9, zwrócił uwagę, że ich konstrukcja jest zbliżona do polskich Krabów. – Bardzo mocno podkreślam, że zamówimy tak dużo Krabów w Polsce, jak tylko jest możliwe. Wszystkie moce produkcyjne polskich zakładów będą wykorzystane, ale nasze potrzeby są dużo większe niż możliwości produkcyjne Huty Stalowa Wola, dlatego zdecydowaliśmy się na taką transakcję – powiedział. Dodał, że w przyszłości konstrukcje K9 i Krabów mają zostać ujednolicone tak, aby oba państwa dysponowały tożsamym uzbrojeniem.
Dzięki pozyskaniu samolotów FA-50 możliwe będzie m.in. zwiększenie liczby podchorążych, którzy będą się szkolić w Lotniczej Akademii Wojskowej. – To są samoloty szkolno-bojowe, więc również będą mogły być wykorzystane przy różnego rodzaju misjach, jakie realizujemy jako członkowie Sojuszu Północnoatlantyckiego – powiedział. Zaznaczył także, że przy projektowaniu maszyn Korea współpracowała ze Stanami Zjednoczonymi, dzięki czemu są one spójne z F-16, jakimi obecnie dysponuje Polska. – Nasi piloci już latali na tych samolotach w Korei i podkreślali, że łatwo przesiąść się z F-16 do FA-50 i na odwrót – wyjaśnił wicepremier.
Pozyskanie FA-50 umożliwi także wycofanie postsowieckich samolotów. – Musimy wycofać MiG-i – stwierdził szef MON. Ocenił, że maszyny mają niską wartość bojową i brakuje do nich części. Przypomniał także o katastrofie, podczas której zginął polski pilot. – Te samoloty muszą wyjść ze służby. FA-50 je zastąpią. To głęboko przemyślana decyzja, która wzmocni polskie siły powietrzne – powiedział.
Wicepremier podkreślił, że zatwierdzenie umów ramowych to dopiero pierwszy etap polsko-koreańskiej współpracy. – Ta współpraca wzmocni polskie siły zbrojne i jest szansą dla polskiego i koreańskiego przemysłu zbrojeniowego – mówił. – W tej transakcji wszyscy są wygrani. A co dla mnie jest najważniejsze, zapewniamy bezpieczeństwo naszej ojczyźnie – podkreślił.
Film: MON
Podobną opinię wyraził Lee Yong-Bae, prezes koreańskiego producenta sprzętu Hyundai Rotem. – Nasze kraje rozpoczynają strategiczne partnerstwo i strategiczną współpracę. Hyundai Rotem na pewno poszerzy to partnerstwo z Polską, szczególnie jeżeli chodzi o ulokowanie produkcji wraz z pełnym transferem technologii – powiedział.
Zadowolenia z zakończenia polsko-koreańskich rozmów nie krył także Sebastian Chwałek, prezes Polskiej Grupy Zbrojeniowej, która będzie głównym partnerem koreańskiego koncernu. – To początek drogi, w której polski przemysł zbrojeniowy ma już swoje znaczące miejsce – zaznaczył. Dodał, że fakt, iż w przyszłości zakłady wchodzące w skład PGZ będą zaangażowane w produkcję uzbrojenia oznacza, że ich możliwości muszą zostać zwiększone. – Już dziś zaczynamy przygotowania – zapewnił.
autor zdjęć: MON
komentarze