Wnioski i doświadczenia z lotniczej części wojny w Ukrainie, modernizacja Wojska Polskiego, rola bezzałogowców na polu walki oraz program inwestycji w rodzimą infrastrukturę lotniskową – to główne tematy międzynarodowej konferencji naukowej „Lotnictwo nowej generacji”, która odbyła się w Warszawie.
Organizatorem odbywającej się już po raz 16 konferencji był Zarząd Targów Warszawskich, a honorowy patronat nad tegoroczną odsłoną imprezy objęli Biuro Bezpieczeństwa Narodowego, Ministerstwo Infrastruktury oraz poseł Michał Jach, przewodniczący sejmowej Komisji Obrony Narodowej.
Jednodniowa konferencja podzielona została na osiem sesji dyskusyjnych, uszeregowanych w dwa równolegle realizowane bloki tematyczne. Pierwszy, militarny, koncentrował się na szeroko rozumianym lotnictwie wojskowym – od samolotów poprzez śmigłowce na dronach skończywszy. Obejmował również zagadnienia związane z wojskowym wykorzystaniem kosmosu. Debata w drugim bloku tematycznym – cywilnym – skoncentrowała się na inwestycjach w infrastrukturę do obsługi ruchu pasażerskiego, najnowszych rozwiązaniach technologicznych służących do zarządzania przestrzenią powietrzną oraz przyszłości linii lotniczych po pandemii COVID-19.
O tym, że w obecnej sytuacji geopolitycznej nawet tematy stricte związane z lotnictwem cywilnym nie mogą być omawiane bez odniesienia do bezpieczeństwa militarnego naszego kraju, dowiodła dyskusja podczas pierwszej z dwóch sesji otwierających konferencję, która poświęcona była Centralnemu Portowi Komunikacyjnemu. Marcin Horała, sekretarz stanu w Ministerstwie Funduszy i Polityki Regionalnej i pełnomocnik rządu ds. Centralnego Portu Komunikacyjnego, podkreślał w czasie panelu wojskowe znaczenie CPK. – To inwestycja cywilna o znaczeniu militarnym. Choć nie jest to baza wojskowa, zwiększa wojskową mobilność na wschodniej flance NATO – wskazywał wiceminister.
Wnioski z Ukrainy
Tematem, który zdominował drugą z sesji konferencji „Lotnictwo nowej generacji”, były wnioski płynące z lotniczej wojny w Ukrainie. Jednym z prelegentów był płk Wołodymyr Łogaczow, szef wydziału rozwoju sił powietrznych w Dowództwie Sił Powietrznych Ukrainy. Oficer, opisując lotniczy wymiar rosyjskiej agresji na jego ojczyznę, podkreślał, że nieprzyjacielskie siły powietrzne już 23 lutego (a więc dzień przed atakiem lądowym) przeprowadziły wiele operacji mających na celu wprowadzenie Ukraińców w błąd. Łogaczow przyznał, że przyniosły one efekt. – Rosjanom na początku wojny udało się opanować przestrzeń powietrzną – mówił. Zaznaczył jednak, że mimo zmasowanego ataku rakietowego ukraińska armia ocaliła od zniszczenia własne lotnictwo taktyczne. – Czynnikami, które działały na naszą korzyść, były wielkość terytorium Ukrainy i to, że posiadaliśmy wiele lotnisk, które mogliśmy wykorzystać – komentował.
Pułkownik był pytany o sukcesy Rosjan w początkowej fazie wojny, czyli mniej więcej do zakończenia walk o lotnisko w Hostomelu (operacja trwała od 25 lutego do 1 kwietnia 2022 roku). – Wszelkie sukcesy rosyjskiego lotnictwa można przypisać ich przewadze liczebnej. Siły, które Rosjanie zgromadzili przed atakiem, były ośmiokrotnie większe od tych, którymi dysponowała Ukraina – komentował. Podobnie jak pozostali uczestnicy dyskusji ukraiński oficer krytycznie ocenił zarówno wyposażenie, jak i taktykę rosyjskiego lotnictwa.
Swojego oburzenia działaniami sił powietrznych Federacji Rosyjskiej nie krył m.in. gen. dyw. pil. Dariusz Malinowski, zastępca dowódcy operacyjnego Rodzajów Sił Zbrojnych. – Oni nie walczą z ukraińską armią, oni walczą z cywilami. To są ataki terrorystyczne – tak komentował bombardowania ukraińskich miast. Generał przestrzegł jednocześnie przed lekceważeniem potencjału rosyjskiej armii do odbudowy po przegranej wojnie.
Oceniając potencjał rosyjskiej armii w zakresie walki radioelektronicznej, która jest nieodzowną częścią każdej kampanii o panowanie w przestrzeni powietrznej, gen. bryg. pil. rez. Tomasz Drewniak, były dowódca Sił Powietrznych RP, wskazywał, że wojna w Ukrainie odsłoniła jej prawdziwe oblicze. – Rosjanie często pokazują coś, co jest całkiem nowoczesne, samolot, czołg czy inny system. A potem okazuje się, że są to pojedyncze egzemplarze, które wdrożono do służby nieprawidłowo i np. nie opracowano dla nich odpowiedniej taktyki. Tak było z rosyjskimi systemami walki radioelektronicznej. Pojedyncze sztuki, które były nieumiejętnie wykorzystywane i nie przyniosły wartości dodanej – komentował.
Modernizacja sił powietrznych
Drugim szeroko dyskutowanym tematem była modernizacja techniczna sił powietrznych. Eksperci omawiali kilka aspektów tego procesu, m.in. konstrukcje, które mają wejść dopiero do służby – czyli samoloty F-35 oraz FA-50, a także dronizację Wojska Polskiego. W przypadku tego ostatniego zagadnienia kwestią, która wzbudziła sporo emocji, była przyszłość ludzi w wojskowym lotnictwie. Eksperci starali się zmierzyć z pytaniem, czy autonomiczne bezzałogowe statki powietrzne są w stanie całkowicie zastąpić maszyny pilotowane przez żołnierzy. Gen. bryg pil. Ireneusz Nowak, zastępca Inspektora Sił Powietrznych, szef Zarządu Wojsk Lotniczych DGRSZ, wskazywał, że choć drony są przyszłością wojskowego lotnictwa, to jeszcze nie są zdolne odgrywać tej samej roli co maszyny konwencjonalne. – W walce powietrznej używamy pułapek termicznych czy radiolokacyjnych, stosujemy środki walki elektronicznej połączone z manewrem. Wszystko dzieje się bardzo dynamicznie. Myślę, że drony jeszcze tego nie potrafią – mówił.
Gen. Nowak, pytany o koreańskie samoloty FA-50 i ich rolę na polu walki, podkreślał, że konstrukcje te po wejściu do służby w Wojsku Polskim przyspieszą wycofanie z niej poradzieckiej techniki wojskowej – samolotów MiG-29 i Su-22. – FA-50PL jest pomyślany jako lekki samolot wielozadaniowy. Będzie miał radar AESA, zdolny do współpracy z pociskami AIM-120 AMRAAM. Dodatkowo poza zdolnością do walki w obronie powietrznej będzie miał znaczące zdolności do niszczenia celów naziemnych, przede wszystkim z użyciem amunicji precyzyjnej – wyjaśniał generał.
autor zdjęć: Lockheed Martin
komentarze