Ma nieco inny zestaw pojazdów podwodnych, silniejszy ster strumieniowy, większą i lepszą armatę. „Albatros” to młodszy brat ORP „Kormoran”, który ma być jeszcze bardziej zaawansowany od niego. Kilka dni temu okręt został oficjalnie wcielony do służby. 28 listopada zaś po raz pierwszy przeszedł pod biało-czerwoną banderą.
Kiedy wchodzę na pokład ORP „Albatros”, jest kilka minut po ósmej, a wśród załogi trwa już gorączkowa krzątanina. Punktualnie o dziewiątej okręt ma odbić od nabrzeża. I choć przed nim ledwie kilkunastominutowy transfer pomiędzy basenami gdyńskiego portu, chwila jest historyczna. Poprzedniego dnia drugi z polskich niszczycieli min typu Kormoran II został oficjalnie wcielony do służby. Tym samym zakończył żywot cywilnej jednostki pływającej i stał się pełnoprawnym okrętem. A dziś czeka go pierwsze w historii przejście pod biało-czerwoną banderą. Przejście, w którym będę uczestniczył.
Twarze z „Orła”
Tymczasem minęła dziewiąta. Okręt gładko odbija od miejsca, w którym cumował, po czym wykonuje błyskawiczny zwrot. Taki efekt umożliwiają pędniki cykloidalne. Niszczyciele min typu Kormoran II na dziobie mają ster strumieniowy, na rufie zaś – dwa pionowe urządzenia przypominające koła z pięcioma łopatami. Dzięki ich wychyleniom okręt może wykonywać manewry niemal w miejscu. Idziemy więc przez basen portowy, a okrętowy mostek rozbrzmiewa kolejnymi komendami:
- 20 naprzód, ster zero!
- Jest 20 naprzód, ster zero!
- 40 naprzód!
- Jest 40 naprzód!
Przechadzam się pomiędzy stanowiskami, przy jednym przystając na dłużej. Na monitorze przewijają się cumujące w porcie statki. W stoczniowym doku stoi okręt podwodny ORP „Orzeł”. Na kiosku majaczą sylwetki trzech marynarzy. Jedno kliknięcie joystickiem i naraz widzę ich twarze. – Stąd sterujemy głowicą optoelektroniczną. Pozwala ona lustrować otoczenie okrętu. Daje niesamowite możliwości. Możemy śledzić obiekty oddalone nawet o 30 km, zarówno w świetle dziennym, jak i podczerwieni – wyjaśnia bsm. Sebastian Antoniewski z działu obserwacji technicznej.
Jeszcze chwila i po prawej burcie pojawiają się szare sylwetki kilku okrętów przeciwminowych. Znak, że zbliżamy się do nabrzeża zajmowanego przez 13 Dywizjon Trałowców. Liczba komend rośnie. „Albatros” wykonuje kolejny zwrot. Krótka przymiarka i okręt idealnie wpasowuje się pomiędzy dwie inne jednostki. Jesteśmy u celu, a ja mam małe déjà vu. Podobne przejście zaliczyłem pięć lat temu, nazajutrz po pierwszym podniesieniu bandery na ORP „Kormoran”. To prototypowy niszczyciel min projektu 258, można powiedzieć – starszy brat „Albatrosa”. Starszy i nieco inny. Część różnic mam okazję zobaczyć sam podczas zwiedzania okrętu. O innych usłyszę od załogi.
Film: Łukasz Zalesiński/Zbrojna TV
Armata po zmianie
W sumie tych różnic jest około stu. W dużej części są to drobiazgi, choć nie wyłącznie. – „Albatros” zyskał nową armatę. Na dziobie zamiast 23-milimetrowego zestawu „Wróbel” została zamontowana 35-milimetrowa OSU-35K – mówi kmdr ppor. Michał Narłowski, dowódca okrętu. Ma ona większy zasięg, w ciągu minuty zaś potrafi wystrzelić 550 pocisków, które rażą cele w odległości 5 km. Do tego operator, aby prowadzić z niej ogień, nie musi wychodzić na otwarty pokład. Armata jest obsługiwana z BCI, czyli bojowego centrum informacji, które znajduje się pod pokładem, albo ze stanowiska zapasowego w formie przenośnego pulpitu. Takie rozwiązanie w znaczącym stopniu zwiększa bezpieczeństwo operatora – wyjaśnia dowódca. Nową armatę oglądam jeszcze z nabrzeża, a potem z wysokości okrętowego mostka. Rzeczywiście robi ona imponujące wrażenie, choć akurat ten konkretny egzemplarz na „Albatrosie” został zamontowany jedynie na chwilę. – Armata docelowo trafi na pokład ORP „Mewa”, czyli trzeciego Kormorana II. Nasza przechodzi jeszcze testy środowiskowe, ale niebawem powinna być gotowa – dodaje kmdr ppor. Narłowski.
Kolejna ważna zmiana: ster strumieniowy. W porównaniu z „Kormoranem” ten na nowej jednostce został dwukrotnie wzmocniony. Takie rozwiązanie pozwala jeszcze lepiej manewrować choćby w porcie, przekłada się również na system dynamicznego pozycjonowania. – Dzięki pędnikom i sterowi strumieniowemu okręt może stanąć i utrzymać się na danej pozycji bez rzucania kotwicy. Jest to bardzo pomocne podczas poszukiwania min, kiedy np. pod wodę schodzi nurek – tłumaczy kpt. mar. Patrycja Jurdzińska, zastępca dowódcy okrętu.
Wreszcie ostatnia z kluczowych zmian: pojazdy podwodne. Załoga nowego okrętu dostała do dyspozycji nieco inny zestaw niż marynarze z ORP „Kormoran”. – W miejsce sonaru zmiennej głębokości Double Eagle Mk. III na „Albatrosie” pojawiła się Gavia, a także sonar holowany Kraken Katfish. Zniknął też Morświn, zastąpiony przez Double Eagle Sarov – wylicza kmdr ppor. Narłowski. Wszystko po to, by okręt stał się na morzu jeszcze bardziej efektywny niż pierwsza z jednostek projektu 258, która i tak przecież uchodzi za jeden z najnowocześniejszych niszczycieli min w Europie.
Co skrywa morskie dno
Aby obejrzeć pojazdy, idę na rufę okrętu. Na tle szarego pokładu wyraźnie odcina się żółta sylwetka Double Eagle Sarov. Urządzenie ma 3 m długości, waży 730 kg i potrafi zejść na głębokość 300 m. Pod wodą może działać jako pojazd półautonomiczny – korzysta wówczas z własnej baterii, z pokładem zaś połączony jest za pomocą światłowodu. Może też być sterowany i zasilany z okrętu poprzez tzw. pępowinę. – Pojazd służy do identyfikacji obiektów w toni morskiej i podkładania pod nie ładunków wybuchowych. Został przystosowany do przenoszenia polskich Toczków – zarówno w wersji A, jak i B. Różnią się one wielkością, a co za tym idzie ilością materiału wybuchowego – wyjaśnia bsm. Antoniewski. Tuż obok Sarova jest umieszczony sonar holowany Kraken Katfish. – Urządzenie zostało stworzone z myślą o poszukiwaniu min. Na pokład przesyła obraz w czasie rzeczywistym. Okręt wraz z nim może rozwinąć prędkość nawet 10 węzłów, a i tak operator dostanie zapis wysokiej jakości – zapewnia por. mar. Oktawian Haftkiewicz, dowódca działu obserwacji technicznej. Jest to możliwe dzięki technologii apertury syntetycznej. Jak to działa? – Mówiąc w najprostszy sposób: zwyczajny sonar raz na pewien czas wysyła wiązkę, która odbija się od obiektu pod kątem 90 stopni, po czym wraca i zostaje w odpowiedni sposób przetworzona. Obraz obiektu otrzymujemy więc na podstawie kilku wiązek. Sonar wyposażony w technologię apertury syntetycznej wysyła od kilkudziesięciu do kilkuset wiązek. Po przetworzeniu pozwala to otrzymać obraz w niesamowitej rozdzielczości – tłumaczy kmdr ppor. Narłowski.
Kraken Katfish nie został zamontowany na „Albatrosie” na stałe. – Sonar będziemy dzielić z ORP „Mewa”. System ALARS, który służy do jego opuszczania i podejmowania, bardzo szybko można zdemontować i przełożyć na inny pokład. W tym samym miejscu możemy z kolei zainstalować tory służące do rozstawiania min – zaznacza dowódca okrętu. „Albatros” jednorazowo może zabrać na pokład od sześciu do dziewięciu min. Wszystko zależy od ich wielkości.
Kolejne dwa pojazdy to znane z ORP „Kormoran” Hugin i Gavia. Obydwa to podwodne drony służące do poszukiwania min. Pierwszy potrafi zejść pod wodę na głębokość tysiąca metrów, w ciągu doby zaś zlustrować obszar dziewięciu mil kwadratowych. Gavia z kolei potrafi zejść 200 m pod powierzchnię i pracować niemalże przy dnie. Marynarze korzystali z niej już wcześniej. Tyle że urządzenia te na pokład trafiały np. przy okazji ćwiczeń. Na „Albatrosie” Gavia znalazła się na stałe.
Nowe możliwości marynarki
W obsłudze pojazdów pomóc mają nowe i większe monitory, które znalazły się w bojowym centrum informacji. Urządzenie zostało też nieco inaczej zaaranżowane, ale więcej szczegółów podawać nie można. BCI to serce okrętu, które dla postronnych pozostaje tajne.
Niezależnie jednak od korekt wiele rozwiązań z prototypu zostało przeniesionych na pierwszy okręt serii. „Albatros” jest wyposażony np. w system zarządzania walką SCOT. Kadłub, podobnie jak w przypadku „Kormorana”, został wykonany z amagnetycznej stali. Cel: ograniczenie emisji pola magnetycznego, a co za tym idzie ryzyka, że wywoła ono niekontrolowany wybuch rozstawionych na morzu min. Podobną funkcję ma spełniać napęd. – Okręt korzysta z dwóch silników spalinowych i trzech zespołów prądotwórczych. Jeśli zajdzie taka potrzeba, „Albatros” może przejść na napęd elektryczny – mówi kpt. mar. Marcin Zbiczak, dowódca działu elektromechanicznego. Jednostka staje się cicha. To ważne, bo mina może zostać pobudzona także przez falę dźwiękową o dużym natężeniu. I jeszcze mostek. Kiedy zaglądam tutaj po raz pierwszy, jest niemal pusty. Przyglądam się więc połyskującym monitorom. – Tutaj mamy konsolę radaru wojskowego, tam cywilnego, tutaj znów mapę nawigacyjną i system Conning wyświetlający wszystkie dane nawigacyjne – tłumaczy bsm. Wojciech Pępek, dowódca sekcji w dziale nawigacji. – A tutaj znajduje się manipulator steru – dodaje podoficer, wskazując na niewielkie koło. Jak mówi, wystarczy wykonać niewielki ruch, aby okręt zmienił kierunek. – Różnica w porównaniu z „Kormoranem” polega na tym, że korzystamy tutaj z innego oprogramowania – informuje bsm. Pępek.
Po dobiciu do brzegu załoga pozostanie na okręcie do końca dnia. Kolejne będą dla niej równie pracowite. – Musimy przygotować się do zaliczenia zadań programowych O1 i O2 – podkreśla kmdr ppor. Narłowski. Pierwsze sprawdza gotowość okrętu do opuszczenia portu, drugie – do operowania na morzu. – Mam nadzieję, że tę sprawę uda się sfinalizować w pierwszej połowie przyszłego roku – dodaje dowódca „Albatrosa”.
W przyszłości jednostka będzie brała udział w operacjach rozminowywania i ćwiczeniach – zarówno krajowych, jak i międzynarodowych. Oprócz tego jest przeznaczona do służby w stałych zespołach przeciwminowych NATO. Tymczasem okręty typu Kormoran II mogą pełnić jeszcze jedną ważną funkcję. Podczas uroczystości pierwszego podniesienia bandery na ORP „Albatros” napomknął o tym Jacek Siewiera, szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego. Chodzi o ochronę infrastruktury krytycznej – choćby rurociągu Baltic Pipe, którym do Polski płynie norweski gaz. – System dynamicznego pozycjonowania pozwala „Albatrosowi” na zajęcie i utrzymanie pozycji w stosunku do dowolnego obiektu podwodnej infrastruktury. W tym czasie do Bałtyku można opuścić pojazdy podwodne. Hugin w ciągu 24 godzin dokona pełnej inspekcji 100 km ułożonej na dnie morskim rury, zbierając materiał zdjęciowy o bardzo wysokiej rozdzielczości. Podobnie działa Double Eagle Sarov wyposażony w trzy kamery i mający zdolność niezwykle precyzyjnego manewrowania. Z kolei sonar holowany Kraken Katfish może budować modele 3D dla morskiego dna. To potężny kapitał – uważa kmdr por. Michał Dziugan, dowódca 13 Dywizjonu Trałowców. Zaraz jednak dodaje, że przypisanie takich zadań marynarce wymagałoby zmian w prawie. – Moim zdaniem jednak warto o tym pomyśleć – podsumowuje.
autor zdjęć: Łukasz Zalesiński
komentarze