Terytorialsi uczyli się od strażaków z Kielc i Starachowic, jak pomóc komuś, pod kim załamał się lód. Tego rodzaju umiejętności mogą być przydatne podczas służby na wschodniej granicy Polski, gdzie dochodzi do prób nielegalnego przekroczenia granicy na Bugu. W kursie z ratownictwa wodnego wzięli udział żołnierze z 10 Świętokrzyskiej Brygady OT.
Jednodniowe szkolenie z ratownictwa wodnego odbywało się na jeziorze w Cedzynie niedaleko Kielc. Kurs przeszli żołnierze wszystkich trzech batalionów 10 Świętokrzyskiej Brygady OT, w sumie około 60 terytorialsów. W roli instruktorów wystąpili strażacy z Państwowej Straży Pożarnej z jednostek w Kielcach i Starachowicach.
– Terytorialsi uczyli się zasad udzielania pomocy osobom na zamarzniętych akwenach wodnych, bezpiecznych sposobów dotarcia do osób poszkodowanych oraz ich ewakuacji. Dowiedzieli się także, jak się samemu ratować, gdy załamie się pod nami lód oraz metod zabezpieczenia i asekuracji ratowników – wyjaśnia kpt. Marcin Kowal, oficer prasowy 10 Świętokrzyskiej Brygady OT.
Podpułkownik Artur Litwinek, dowódca 101 Batalionu Lekkiej Piechoty w Kielcach, przyznaje, że wiedza, którą zdobyli na szkoleniu terytorialsi, zostanie wykorzystana w służbie przy granicy polsko-białoruskiej. – Akurat ta grupa żołnierzy, która wzięła udział w treningu, przygotowywała się do wyjazdu na granicę. Będą stacjonować nieopodal rzeki Bug, która na niektórych odcinkach jest zamarznięta. Cudzoziemcy chcą to wykorzystać i przekroczyć granicę przechodząc po lodzie – wyjaśnia ppłk Litwinek.
Migranci wielokrotnie usiłowali nielegalnie przekroczyć granicę na pontonach, prowizorycznych tratwach, a niektórzy nawet płynąc wpław. Wiele z tych prób kończyło się dramatycznie i osoby te potrzebowały natychmiastowej pomocy. A pomaganie w takiej sytuacji nie jest proste. – Na szkoleniu strażacy zwracali uwagę na to, by ratując innych, nie narażać siebie na niebezpieczeństwo. Nie powinno się wchodzić bez asekuracji na lód, który choć przy brzegu jest gruby, to im dalej, staje się cieńszy – mówi dowódca batalionu. – Tym, którzy potrzebują pomocy możemy rzucić linę, podać konar i w ten sposób holować do brzegu. Strażacy uczyli nas, jak tworzyć tzw. łańcuch. Polega to na tym, że kilka osób łapie się za ręce i leżąc wczołguje się na lód – opisuje ppłk Artur Litwinek. Dodaje, że pozycja leżąca jest bardzo ważna, bo w ten sposób rozkładamy ciężar ciała i zmniejszamy ryzyko, że lód pęknie.
Terytorialsi przyznają, że choć kurs trwał tylko jeden dzień, był przydatny. – Oczywiście nie dysponujemy specjalistycznym wyposażeniem, jakie posiada straż, brakuje nam umiejętności i doświadczenia, jakie mają strażacy, ale po tym szkoleniu czujemy się zdecydowanie pewniej. Wiemy, co robić w razie sytuacji kryzysowej – mówi ppłk Artur Litwinek, który brał udział w szkoleniu.
Pułkownik Piotr Hałys, dowódca 10 Świętokrzyskiej Brygady OT, podkreśla, że zdobyte umiejętności mogą się przydać nie tylko podczas służby na granicy, ponieważ do wypadków na oblodzonych jeziorach czy rzekach często dochodzi w różnych miejscach kraju.
autor zdjęć: DWOT
komentarze