moja polska zbrojna
Od 25 maja 2018 r. obowiązuje w Polsce Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016 r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych, zwane także RODO).

W związku z powyższym przygotowaliśmy dla Państwa informacje dotyczące przetwarzania przez Wojskowy Instytut Wydawniczy Państwa danych osobowych. Prosimy o zapoznanie się z nimi: Polityka przetwarzania danych.

Prosimy o zaakceptowanie warunków przetwarzania danych osobowych przez Wojskowych Instytut Wydawniczy – Akceptuję

Dopaść korsarza!

13 grudnia 1939 roku eskadra Royal Navy osaczyła u ujścia La Platy dumę Kriegsmarine – „Admirala Grafa Spee”. Starcie tych okrętów traktuje się jako pierwszą wielką bitwę morską II wojny światowej, choć o zwycięstwie w niej nie do końca zadecydowała siła ognia okrętowych dział, lecz fortel.

Kmdr Hans Wilhelm Langsdorff wyjrzał przez okno, z którego miał rozległą panoramę na Buenos Aires. Nie kontemplował jednak długo egzotycznego piękna argentyńskiej stolicy. Wrócił do biurka, na którym była rozłożona bandera wojenna jego okrętu, a na niej leżały list i służbowe parabellum. Oficer sięgnął po kartkę papieru i wczytał się w słowa, które sam skreślił dzień wcześniej, jakby chciał sprawdzić, czy nie popełnił jakiegoś błędu. List był zaadresowany do niemieckiego ambasadora w Argentynie i obwieszczał dramatyczną decyzję: „Jedynie moją śmiercią mogę dowieść, że marynarze Trzeciej Rzeszy są gotowi umrzeć, broniąc honoru bandery. Ponoszę odpowiedzialność za zatopienie pancernika »Admiral Graf Spee«. Jestem szczęśliwy płacąc moim życiem za jakiekolwiek możliwe uchybienie honoru bandery. Wychodzę naprzeciw mojemu losowi z głęboką wiarą w sprawę, przyszłość narodu i mojego Führera”. Kmdr Langsdorff starannie złożył kartkę i sięgnął po pistolet… Tak 20 grudnia 1939 roku zakończył życie jeden z najzdolniejszych bojowych i honorowych oficerów Kriegsmarine. Dowodził jednym z najnowocześniejszych okrętów niemieckiej floty wojennej. I on sam, po paśmie bojowych sukcesów, posłał tę jednostkę na dno u wybrzeży Urugwaju.

Okręt widmo

„Admirala Grafa Spee” (do służby wszedł w 1936 roku) nazywano pancernikiem kieszonkowym, gdyż przy niewielkiej wyporności posiadał niezwykle mocne uzbrojenie. W oficjalnej nomenklaturze morskiej był klasyfikowany jako ciężki krążownik (Panzerschiff). Obydwie nazwy trafnie charakteryzowały ten okręt, którego długą listę uzbrojenia otwierało sześć dalekonośnych dział kalibru 280 mm, osiem dział kalibru 150 mm, sześć dział przeciwlotniczych 105-milimetrowych i osiem wyrzutni torpedowych. Jego salwa mogła dosięgnąć przeciwnika z odległości 30 km, a manewrować mógł z prędkością maksymalną 28,5 w. W rękach doświadczonego i zdolnego kapitana stanowił niszczycielską siłę. Takim właśnie oficerem był kmdr Hans Wilhelm Langsdorff. Syn pastora, który wbrew ojcu włożył mundur marynarki wojennej, bohater I wojny światowej, odznaczony za odwagę w bitwie jutlandzkiej Krzyżem Żelaznym II klasy, od pierwszych dni września 1939 roku udowodnił, że jest także wytrawnym korsarzem.

Pod koniec sierpnia 1939 roku „Admiral Graf Spee” wypłynął ze swego macierzystego portu w Wilhelmshaven z poleceniem udania się na południowy Atlantyk, gdzie miał czekać na dalsze rozkazy. 1 września kmdr Langsdorff odczytał oficerom depeszę o wybuchu wojny z Polską, a dwa dni później o wojnie z Anglią i Francją. W tym momencie okręt miał rozpocząć akcje bojowe. Hitler liczył na to, że wypowiedzenie mu wojny przez zachodnie mocarstwa to jedynie demonstracja, tak więc Langsdorffowi zakazano atakowania okrętów Royal Navy; mógł jedynie zatapiać alianckie statki handlowe. Listę jego trofeów 26 września otworzył frachtowiec „Clement”. Przez następne dwa miesiące działa „Admirala Grafa Spee” posłały na dno jeszcze osiem statków handlowych. Przy tym nie zginął ani jeden z członków ich załóg. Na rozkaz Langsdorffa za każdym razem nieprzyjacielskim marynarzom dawano czas, by przed zniszczeniem ich statku weszli do szalup i odpłynęli na bezpieczną odległość. Po zatopieniu jednostki niemiecki korsarz natychmiast odpływał i znikał za horyzontem, by po pewnym czasie znów zaatakować niczego niepodejrzewającą ofiarę.


Tonący „Admiral Graf Spee”. Fot. Wikipedia

Alianckich marynarzy zaczęła ogarniać psychoza strachu, tym bardziej że niespodziewanie niemiecki rajder nagle pojawił się na Oceanie Indyjskim, gdzie 15 listopada zatopił tankowiec „Africa Shell”, po czym wrócił na wody południowego Atlantyku, by 2 i 3 grudnia posłać na dno statki „Doric Star” i „Tairoa”. W czym tkwiła tajemnica nieuchwytności „pancernika kieszonkowego”? Przede wszystkim nie musiał zawijać do żadnych portów, gdyż towarzyszył mu zbiornikowiec „Altmark”, z którego tankował paliwo na pełnym morzu i zaopatrywał się w żywność. W komunikatach do Berlina kmdr Langsdorff podszywał się też pod kapitanów innych okrętów Kriegsmarine – „Admirala Sheera” czy „Deutschlanda”, by Brytyjczycy myśleli, że na południowym Atlantyku operuje więcej niemieckich rajderów.

Trafiony, ale niezatopiony

Ostatnim, ósmym statkiem handlowym, który miał pecha napotkać w czasie rejsu „Admirala Grafa Spee” był „Streonshalh”. Został zatopiony 7 grudnia u wybrzeży południowoamerykańskich. Zaraz potem Langsdorff postanowił powrócić do Niemiec. Swoją decyzję przekazał kapitanowi „Altmarka” i polecił mu odpłynąć do macierzystego portu. Komandor zdawał sobie sprawę, że nie jest „Latającym Holendrem” i nie może bez końca wodzić za nos potężnej Royal Navy. Zbyt późno jednak zaczęły go nachodzić złe przeczucia, gdyż pułapkę na niego zastawiła już Eskadra Południowoamerykańska, nazywana też Zespołem „Force G”, kmdr. Henry’ego Harwooda. Eskadra składała się z dwóch ciężkich krążowników HMS „Cumberland” i HMS „Exeter” oraz dwóch bliźniaczych lekkich krążowników HMS „Ajax” i nowozelandzkiego HMNZS „Achilles”. Harwood trafnie przewidział, że niemiecki rajder będzie płynął u wybrzeży Urugwaju. Nie zważając na to, że jego eskadra została osłabiona przez uszkodzenie „Cumberlanda”, który musiał odpłynąć do remontu na Falklandy, zaczaił się na nieprzyjaciela u ujścia La Platy.

Końcem korsarskiej eskapady „Admirala Grafa Spee” okazała się środa 13 grudnia. Wówczas to o godzinie 5.30 zameldowano kmdr. Langsdorffowi o alianckich okrętach na horyzoncie. Ich sylwetki komandor wziął za ciężki krążownik i dwa niszczyciele, i zdecydował, że ogniem swych najcięższych dział zniszczy wszystkie trzy okręty naraz. To był błąd, gdyż „niszczycielami” w istocie były dwa lekkie krążowniki „Ajax” i „Achilles”. Niemcy powinni więc, utrzymując bezpieczną odległość, na co pozwalały im działa kalibru 280 mm, wyeliminować najgroźniejszego dla nich „Exetera”, a następnie zniszczyć pozostałe dwa lekkie krążowniki. Kiedy Langsdorff zorientował się, że mylnie rozpoznał okręty, było już za późno. Kmdr Harwood z pokładu flagowego „Ajaxa” rozkazał otoczyć nieprzyjacielski okręt. „Exeter” zaatakował go od zachodu, a dwa krążowniki od północnego wschodu. W tym momencie brytyjscy marynarze przekonali się, z jak potężnym przeciwnikiem mają do czynienia. Niemiecki pancernik celnymi salwami w kilkanaście minut zmienił pokład „Exetera” w płonące rumowisko złomu. Jego główne wieże artyleryjskie stały się bezużyteczne i w końcu, spowity gęstym dymem pożarów, odpłynął w kierunku Falklandów. Również pozostałe dwa krążowniki zaliczyły poważne trafienia – „Ajax” został pozbawiony połowy dział, a „Achilles” miał zniszczony maszt główny i mostek kapitański.

Jednak i na pokładzie „Admirala Grafa Spee” sytuacja była równie poważna. Był mocno pokiereszowany, a ogień alianckich okrętów zabił 36 i ranił 60 marynarzy. Mimo że okręt zachowywał zdolność bojową, kmdr Langsdorff rozkazał postawić zasłonę dymną i obrać kierunek na port w Montevideo. Jego śladem – nie zważając na uszkodzenia – podążyły obydwa krążowniki. Kmdr Harwood nie zamierzał wypuścić „zwierzyny” z rąk i wysłał depeszę, by HMS „Cumberland” jak najszybciej wypłynął z Falklandów i dołączył do pościgowej eskadry.

Śmiertelna mistyfikacja

14 grudnia „Admiral Graf Spee” zacumował w porcie Montevideo. Mimo że zegar wybił dopiero 5.00 rano, okręt na nabrzeżach witały tłumy ciekawskich. Gazety zdążyły już donieść o bitwie, która poprzedniego dnia rozegrała się u wybrzeży Urugwaju. Do walczących marynarzy dołączyli wówczas dyplomaci: niemiecki ambasador w Urugwaju dr Otto Langmann i brytyjski – Eugen Millington-Drake. Według morskiego prawa międzynarodowego, pobyt wojennego okrętu w neutralnym porcie mógł trwać jedynie 72 godziny. Trzy doby to było jednak zbyt mało, by Brytyjczycy mogli wzmocnić swe siły i skutecznie rozprawić się z kmdr. Langsdorffem, kiedy ponownie wyjdzie w morze. Przybycie „Cumberlanda” także nie gwarantowało jeszcze decydującej przewagi.

Wobec tego ambasador Millington-Drake wpadł na pomysł zastosowania sprytnego fortelu. Przepisy wzmiankowanego prawa morskiego przedłużały każdorazowo pobyt wojennego okrętu w neutralnym porcie o 24 godziny, jeśli wcześniej wyszedł zeń statek należący do strony zaangażowanej w konflikt zbrojny. Millington-Drake polecił więc, by każdego dnia port w Montevideo opuszczał jeden brytyjski statek, co automatycznie zatrzymywało niemieckiego rajdera o kolejne 24 godziny. Ponadto Brytyjczycy rozpuścili plotki, które podchwyciła urugwajska prasa, jakoby do blokady portu dołączyły pancernik i lotniskowiec. Langsdorff nie mógł sprawdzić tych wieści, gdyż jedyny wodnosamolot, którym dysponował, został zniszczony podczas bitwy. Ponadto komandor był poddany presji kategorycznych rozkazów płynących z Berlina. Hitler nie chciał słyszeć o internowaniu okrętu w Urugwaju lub przedarciu się do Argentyny. To wówczas objawiła się po raz pierwszy skłonność Führera do wysyłania podwładnych do samobójczej walki, byle tylko nie okazać słabości. Dowódca Kriegsmarine, adm. Erich Raeder wysłał jednak do Langsdorffa depeszę łagodzącą te kategoryczne żądania. By ustrzec załogę przed zagładą, sugerował komandorowi, że korzystniej będzie zatopić okręt.

17 grudnia „Admiral Graf Spee” w asyście statku „Tacroma” wypłynął do ujścia La Platy. Tam o godzinie 19.52 odpalono rozstawione wcześniej pod jego pokładem ładunki wybuchowe. Kiedy Hitler dowiedział się o samozatopieniu pancernika, wpadł w szał. Wiadomości o reakcji „ukochanego Führera” psychicznie dobiły Langsdorffa, który w międzyczasie dowiedział się, że padł ofiarą brytyjskiej dezinformacji i w istocie miał szansę wyrwać się z matni. Po trzech dniach od zagłady swego okrętu popełnił samobójstwo w Buenos Aires. Tymczasem alianci fetowali swe pierwsze wielkie zwycięstwo w wojnie z Niemcami.

Bibliografia
J. Dimbleby, „Bitwa o Atlantyk. Jak alianci wygrali II wojnę światową”, przeł. M. Ronikier, Kraków 2017
E. Kosiarz, „Bitwy morskie”, Gdańsk 1995
M. Milner, „Bitwa o Atlantyk”, przeł. G. Siwek, Warszawa 2012

Piotr Korczyński , historyk, redaktor kwartalnika „Polska Zbrojna. Historia”

autor zdjęć: Wikipedia

dodaj komentarz

komentarze


Wojna w świętym mieście, epilog
 
Strategiczna rywalizacja. Związek Sowiecki/ Rosja a NATO
Tusk i Szmyhal: Mamy wspólne wartości
Wojna w Ukrainie oczami medyków
Aleksandra Mirosław – znów była najszybsza!
Optyka dla żołnierzy
Przełajowcy z Czarnej Dywizji najlepsi w crossie
Na straży wschodniej flanki NATO
Jeśli nie Jastrząb, to…
Wojna w świętym mieście, część trzecia
Kolejne FlyEle dla wojska
Ocalały z transportu do Katynia
Szpej na miarę potrzeb
Ustawa o obronie ojczyzny – pytania i odpowiedzi
Żołnierze ewakuują Polaków rannych w Gruzji
25 lat w NATO – serwis specjalny
Marcin Gortat z wizytą u sojuszników
Kurs z dzwonem
Puchar księżniczki Zofii dla żeglarza CWZS-u
Przygotowania czas zacząć
Więcej pieniędzy dla żołnierzy TSW
Potężny atak rakietowy na Ukrainę
Odstraszanie i obrona
Bezpieczeństwo ważniejsze dla młodych niż rozrywka
Sprawa katyńska à la española
Prawda o zbrodni katyńskiej
W Ramstein o pomocy dla Ukrainy
Święto wojskowego sportu
Koreańska firma planuje inwestycje w Polsce
Zmiany w dodatkach stażowych
Polscy żołnierze stacjonujący w Libanie są bezpieczni
Zbrodnia made in ZSRS
Kolejni Ukraińcy gotowi do walki
NATO na północnym szlaku
WIM: nowoczesna klinika ginekologii otwarta
Cyberprzestrzeń na pierwszej linii
Morska Jednostka Rakietowa w Rumunii
W Rumunii powstanie największa europejska baza NATO
Mundury w linii... produkcyjnej
Szarża „Dragona”
Wojna w świętym mieście, część druga
Jakie wyzwania czekają wojskową służbę zdrowia?
Barwy walki
Polak kandydatem na stanowisko szefa Komitetu Wojskowego UE
V Korpus z nowym dowódcą
Ramię w ramię z aliantami
Wieczna pamięć ofiarom zbrodni katyńskiej!
Strażacy ruszają do akcji
Żołnierze-sportowcy CWZS-u z medalami w trzech broniach
NATO zwiększy pomoc dla Ukrainy
W Brukseli o wsparciu dla Ukrainy
Ustawa o obronie ojczyzny – pytania i odpowiedzi
Głos z katyńskich mogił
Kosiniak-Kamysz o zakupach koreańskiego uzbrojenia
Rakiety dla Jastrzębi
Charge of Dragon
Gen. Kukuła: Trwa przegląd procedur bezpieczeństwa dotyczących szkolenia
Ustawa o obronie ojczyzny – pytania i odpowiedzi

Ministerstwo Obrony Narodowej Wojsko Polskie Sztab Generalny Wojska Polskiego Dowództwo Generalne Rodzajów Sił Zbrojnych Dowództwo Operacyjne Rodzajów Sił Zbrojnych Wojska Obrony
Terytorialnej
Żandarmeria Wojskowa Dowództwo Garnizonu Warszawa Inspektorat Wsparcia SZ Wielonarodowy Korpus
Północno-
Wschodni
Wielonarodowa
Dywizja
Północny-
Wschód
Centrum
Szkolenia Sił Połączonych
NATO (JFTC)
Agencja Uzbrojenia

Wojskowy Instytut Wydawniczy (C) 2015
wykonanie i hosting AIKELO