moja polska zbrojna
Od 25 maja 2018 r. obowiązuje w Polsce Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016 r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych, zwane także RODO).

W związku z powyższym przygotowaliśmy dla Państwa informacje dotyczące przetwarzania przez Wojskowy Instytut Wydawniczy Państwa danych osobowych. Prosimy o zapoznanie się z nimi: Polityka przetwarzania danych.

Prosimy o zaakceptowanie warunków przetwarzania danych osobowych przez Wojskowych Instytut Wydawniczy – Akceptuję

Tragedia sojuszniczych armii

Zgodnie z polsko-sowieckim rozejmem, 2 listopada 1920 roku Polskę musiały opuścić wojska sojusznicze. Kiedy nasi żołnierze świętowali zawieszenie broni i myśleli o powrocie do domu, ich sojusznicy ostrzyli bagnety i ładowali nabojami taśmy do cekaemów. Ukraińcy, Rosjanie, Kozacy i Białorusini szykowali się do ostatniej – straceńczej akcji przeciw bolszewikom.

Grupa Gruzinów, którzy opuścili szeregi bolszewickie i zgłosili się do Armii Polskiej. 1920 r. Źródło zdjęcia: Wojskowe Biuro Historyczne

O wojnie polsko-bolszewickiej mówi się czasem, że było to starcie Zachodu ze Wschodem. Niesłuszny to pogląd, jeśli weźmie się pod uwagę fakt, że u boku lub w szeregach Wojska Polskiego walczyli żołnierze ze wszystkich zakątków byłego carskiego władztwa, którzy nie mogli się pogodzić z tym, że po krótkim okresie niepodległości zostali poddani tyrani bolszewickiej. Co więcej, po stronie Polaków znalazło się sporo Rosjan, którzy w polskiej wygranej widzieli szansę na „trzecią Rosję” – po carskiej i bolszewickiej. Wszyscy oni pokładali swe nadzieje w federacyjnym projekcie Józefa Piłsudskiego. Marszałek wierzył, że stworzenie za wschodnią granicą Rzeczypospolitej przyjaznych państw zabezpieczy ją trwale przed rosyjskim imperializmem.

 

Jedyne wyjście – walczyć

Paradoksalnie jednak zwycięstwo nad Armią Czerwoną w październiku 1920 roku przyniosło fiasko planów federacyjnych Marszałka i tragedię tym, którzy marzyli o własnej państwowości, wywalczonej u boku Polaków. Artykuł drugi podpisanego 12 października 1920 roku rozejmu polsko-sowieckiego zobowiązywał obie strony do niepopierania cudzych działań wojskowych skierowanych przeciwko drugiej stronie. Tym samym Polska została zmuszona do wypowiedzenia układu państwowego z Ukraińską Republiką Ludową. Walcząca po stronie Polaków armia URL pod dowództwem gen. Mychajły Omelianowycza-Pawlenki stanowiła wówczas niebagatelną siłę. Jesienią 1920 roku jej stan szacowano na około 40 tys. żołnierzy zgrupowanych w pięciu dywizjach oraz jednej dywizji jazdy. W ramach polskiej 3 Armii walczyła samodzielna ukraińska 6 Dywizja Strzelecka.

Postanowienia rozejmu, które – co trzeba zaznaczyć – nie były po myśli Józefa Piłsudskiego, oznaczały, że armia URL i inne sojusznicze formacje muszą być rozwiązane, a ich żołnierze internowani w obozach. Wykorzystując jednak fakt, że rokowania pokojowe w Rydze nadal trwały i formalnie utrzymywał się stan wojny między Polską a Rosją bolszewicką, dowództwo armii URL zdecydowało się na dalszą walkę z Armią Czerwoną. Do Ukraińców przyłączyła się formowana na terenie Polski 3 Armia Rosyjska gen. mjr. Borysa Peremykina, licząca około 8 tys. żołnierzy i oddziały kozackie esauła Wadima Jakowlewa (blisko 3 tys. szabel). W sumie zebrało się więc ponad 50 tys. żołnierzy plus około 20 tys. cywilów, w większości rodzin żołnierskich. Dowódcy tych wojsk ustalili, że zaatakują Bracław, a następnie będą przebijać się na Krym, by połączyć się tam z armią gen. lejtnanta Piotra Wrangla.

18 października polski Naczelny Wódz Józef Piłsudski wydał specjalny rozkaz, w którym podkreślał zasługi sojuszników – zwłaszcza ukraińskich żołnierzy: „Armia nasza pamięta krwawe walki, w których uczestniczyły wytrwale zarówno w dni zwycięstwa, jak i w godzinach próby, wojska ukraińskie. Wspólnie przelana krew i braterskie mogiły położyły kamień węgielny wzajemnego porozumienia i pomyślności obu narodów. Obecnie, po dwóch latach ciężkich walk z barbarzyńskim najeźdźcą, żegnam wspaniałe wojska Ukraińskiej Republiki Ludowej i stwierdzam, że w najcięższych chwilach, wśród nierównych walk niosły one wysoko swój sztandar, na którym wypisane hasło «Za naszą i waszą wolność» jest wyznaniem wiary każdego uczciwego żołnierza”.

Kozacy dońscy po opuszczeniu szeregów bolszewickich i zgłoszeniu do armii polskiej. 1920 r. Źródło zdjęcia: Wojskowe Biuro Historyczne

Te słowa uznania Marszałka nie mogły jednak zniwelować rozgoryczenia, a nawet poczucia zdrady ze strony Polski. 2 listopada 1920 roku, czyli w dniu kiedy przypadał ostateczny termin wymarszu wojsk sojuszniczych z terytorium Polski, armie ukraińskie, rosyjskie i oddziały kozackie wraz z rodzinami ciągnącymi za nimi na taborach przekroczyły Zbrucz i znalazły się na Podolu. Nie uszły jednak daleko, gdyż Armia Czerwona dobrze przygotowała się do walki z nimi. Po zaciętych, ale krótkich bojach wojska sojusznicze zostały w połowie listopada rozbite. Części z nich udało z powrotem przekroczyć Zbrucz i wrócić do Polski. Według polskich władz w obozach internowania znalazło się wtedy około 20 tys. Ukraińców (żołnierzy i cywilów) oraz kilka tysięcy Rosjan i Kozaków.

„Lisowczycy” 1920 roku

Podobny los jak wojska ukraińskie, rosyjskie i kozackie spotkał Ochotniczą Sprzymierzoną Armię gen. mjr. Stanisława Bułak-Bałachowicza, która zyskała status „odrębnej”, co dobrze oddaje specyfikę tej formacji, będącej w istocie prawdziwą wieżą Babel. Zaczynem tej armii był oddział, który w marcu 1920 roku Bułak-Bałachowicz przyprowadził do Polski z Łotwy, walcząc tam najpierw z Niemcami, a następnie z bolszewikami. Liczył on wówczas 900 żołnierzy: Rosjan, Ukraińców, Białorusinów, Polaków, Finów, Szwedów, Łotyszy, Estończyków i przedstawicieli narodów Kaukazu. Z czasem ta mozaika narodowościowa wraz z rozrostem oddziału jeszcze bardziej się powiększyła, bo dołączyli doń Kozacy, Żydzi, Tatarzy, a nawet kilku Chińczyków – wszystko dezerterzy lub jeńcy z Armii Czerwonej (pod koniec sierpnia 1920 roku oddział liczył już ponad 1600 żołnierzy). Celnie charakter oddziału uchwycił Józef Piłsudski, mówiąc o jego dowódcy, że Bałachowicz to „dziś Rosjanin, jutro Polak, pojutrze Białorusin, a następnego dnia – Murzyn”.

Ta w istocie kondotierska formacja (porównywana często nie bez podstaw do lisowczyków) okazała się jednak niezwykle skuteczna w bojach z bolszewikami po stronie polskiej. Między innymi 22 września 1920 roku bałachowcy po zdobyciu Pińska, wzięli do niewoli cały sztab sowieckiej 4 Armii z oddziałem osłonowym – w sumie 400 oficerów i 2000 szeregowych! W uznaniu tego sukcesu polskie Ministerstwo Spraw Wojskowych 28 września 1920 roku nadało oddziałowi status odrębnej Armii Sprzymierzonej.

Marsz w próżnię

Po podpisaniu rozejmu w Rydze gen. Stanisław Bułak-Bałachowicz podjął decyzję, że nie przyłączy się ze swymi żołnierzami do wojsk ukraińskich, rosyjskich i kozackich i nie ruszy z nimi na Krym. Prawdopodobnie Józef Piłsudski, chcąc uratować jak najwięcej ze swych federacyjnych planów, rozkazał generałowi, by „został Białorusinem” – trzymając się terminologii z wyżej cytowanego zdania Marszałka. Mianowicie Bułak-Bałachowicz dał rozkaz marszu na Mozyrz i dalej – do wschodniej Białorusi, by wywołać tam antybolszewickie powstanie.

Żołnierze Ochotniczej Sprzymierzonej Armii na czapkach nosili trupie czaszki, by podkreślić swą odrębność i gotowość do straceńczych akcji. W istocie ofensywa na Mozyrz do takich właśnie należała, choć 10 listopada 1920 roku bałachowcy zdobyli to miasto i proklamowali w nim niepodległą Białoruś. Z rozpędu następnego dnia zdołali zająć jeszcze Kalenkowicze i to był już koniec zarówno sukcesów, jak i samej Ochotniczej Sprzymierzonej Armii. Nie mając prawie żadnego poparcia wśród miejscowej ludności (nie licząc kilku oddziałów partyzanckich), atakowana przez coraz silniejsze oddziały Armii Czerwonej, poszła w rozsypkę. Do 28 listopada za granicę polską zdołało wrócić 7 tys. niedobitków wraz ze swym rannym wodzem. Podobno jeszcze długo do polskiej granicy dochodziła kanonada broni maszynowej straceńców, którzy starali się wyrwać z bolszewickiego kotła. Tak skończyła się epopeja armii sprzymierzonych z Wojskiem Polskim w 1920 roku, choć wielu sojuszników w swej nowej ojczyźnie wstąpiło w jego szeregi i walczyło pod polskimi barwami w II wojnie światowej.

Bibliografia:

S. Lis-Błoński, „Bałachowcy”, Warszawa–Kraków 2013
P. Korczyński, „Wojownicy, żołnierze i śmierć nie zawsze pełna chwały”, Kraków 2015
„Wojna o wszystko. Opowieść o wojnie polsko-bolszewickiej 1919–1920”, pod red. W. Sienkiewicza, Warszawa 2010

Piotr Korczyński

autor zdjęć: Wojskowe Biuro Historyczne

dodaj komentarz

komentarze

~as
1604648520
Ta cala wojna, wyprawa Kijowska wybuchla w interesie ukraincow, po zajeciu Kijowa przez WP do armii Petlury zglosilo sie 20 tys ludzi tak to ukraincow. Dzieki geniuszowi marszalka i "pomocy" ukraincow omal sami nie utracilismy niepodleglosci i to juz w 1920r.
61-D4-27-36

„Armia mistrzów” – sporty wodne
 
Formoza. Za kulisami
Jak usprawnić działania służb na granicy
Posłowie wybrali patronów 2025 roku
Jaki będzie czołg przyszłości?
Most III, czyli lot z V2
Ustawa o obronie ojczyzny – pytania i odpowiedzi
Awaria systemów. Bezpieczeństwo Polski nie jest zagrożone
Z parlamentu do wojska
Terytorialsi w gotowości do pomocy
The Suwałki Gap in the Game
Krzyżacka klęska na polach grunwaldzkich
Pioruny dla sojuszników
Kaczmarek z nowym rekordem Polski!
Ciężko? I słusznie! Tak przebiega selekcja do Formozy
Polski Kontyngent Wojskowy Olimp w Paryżu
Tridon Mk2, czyli sposób na drona?
Prezydent Zełenski w Warszawie
Ustawa o obronie ojczyzny – pytania i odpowiedzi
Paryż – odliczanie do rozpoczęcia igrzysk!
Medycy na poligonie
Roczny dyżur spadochroniarzy
Incydent przy granicy. MON chce specjalnego nadzoru nad śledztwem
„Armia mistrzów” – sporty walki
Lotnicy pamiętają o powstaniu
Patrioty i F-16 dla Ukrainy. Trwa szczyt NATO
Silniejsza obecność sojuszników z USA
Spadochroniarze na warcie w UE
Ankona, czyli polska operacja we Włoszech
Posłowie o efektach szczytu NATO
International Test
Prezydent Warszawy: oddajmy hołd bohaterom!
Londyn o „Tarczy Wschód”
Hala do budowy Mieczników na finiszu
Włoski Centauro na paryskim salonie
Szczyt NATO, czyli siła w Sojuszu
W Sejmie o zniszczeniu Tupolewa
Olimp gotowy na igrzyska!
Operacja „Wschodnia zorza”
Zabezpieczenie techniczne 1 Pułku Czołgów w 1920
Nie wierzę panu, mister Karski!
„Armia mistrzów” – kolarstwo, łucznictwo, pięciobój nowoczesny, strzelectwo, triatlon i wspinaczka sportowa
Letnia Bryza na Morzu Czarnym
Sejm podziękował za służbę na granicy
Feniks – następca Mangusty?
„Armia mistrzów” – lekkoatletyka
Kmdr Janusz Porzycz: Wojsko Polskie wspierało i wspiera sportowców!
„Operacja borelioza”
Za zdrowie utracone na służbie
Bezpieczeństwo granicy jest również sprawą Sojuszu
Szczyt NATO w Waszyngtonie: Ukraina o krok bliżej Sojuszu
Rusza operacja „Bezpieczne Podlasie”
Szczyt NATO: wzmacniamy wschodnią flankę
Partyzanci z republiki
Na ratunek… komandos
Specjalsi zakończyli dyżur w SON-ie

Ministerstwo Obrony Narodowej Wojsko Polskie Sztab Generalny Wojska Polskiego Dowództwo Generalne Rodzajów Sił Zbrojnych Dowództwo Operacyjne Rodzajów Sił Zbrojnych Wojska Obrony
Terytorialnej
Żandarmeria Wojskowa Dowództwo Garnizonu Warszawa Inspektorat Wsparcia SZ Wielonarodowy Korpus
Północno-
Wschodni
Wielonarodowa
Dywizja
Północny-
Wschód
Centrum
Szkolenia Sił Połączonych
NATO (JFTC)
Agencja Uzbrojenia

Wojskowy Instytut Wydawniczy (C) 2015
wykonanie i hosting AIKELO