15 kwietnia 1945 roku 1 Dywizja Pancerna ruszyła do natarcia na Kanał Nadbrzeżny na terenie Niemiec. Przeszkoda okazała się bardzo silnie broniona. Dopiero po kilku dniach ciężkich walk, dzięki silnemu wsparciu lotnictwa i artylerii, Dywizja sforsowała kanał. Żołnierzom gen. Stanisława Maczka zostało jeszcze zdobycie bazy marynarki w Wilhelmshaven.
Odjazd czołgów Cromwell VII szwadronu sztabowego. Na czołgu z prawej od lewej: gen. Stanisław Maczek, rotmistrz T. Wysocki. Fot.: Datka Czesław / NAC
„Polacy weszli do akcji na wszystkich frontach, 2 Korpus rozpoczął ofensywę, Dywizja Pancerna idzie naprzód, Amerykanie za Łabą – o 65 mil od Berlina. Żołnierz polski na ziemi niemieckiej” – napisał 13 kwietnia 1945 roku wydawany w Wielkiej Brytanii „Dziennik Polski i Dziennik Żołnierza”.
Kilka dni wcześniej rozpoczęła się wiosenna ofensywa aliantów na północnym odcinku frontu zachodniego. Brała w nim udział 1 Dywizja Pancerna pod dowództwem gen. Stanisława Maczka. W 1944 roku polska jednostka po przebyciu szlaku bojowego we Francji, Belgii i Holandii, stoczeniu m.in. bitwy pod Falaise i wyzwoleniu wielu miejscowości, w tym Gandawy i Bredy, zatrzymała się w listopadzie nad rzeką Mozą. – Pancerniacy zajęli stanowiska na zimę, z zadaniami obrony zdobytych terenów, dozbrojenia się i szkolenia – mówi Marcin Lewicki, historyk II wojny.
Z początkiem kwietnia 1945 roku 1 Dywizja wchodząca w skład 2 Korpusu Kanadyjskiego wyruszyła w kierunku Niemiec i wkroczyła na terytorium III Rzeszy. Niedługo po przekroczeniu granicy maczkowcy otrzymali zadanie zdobycia niemieckiej bazy morskiej w Wilhelmshaven. Bezpośredni atak na bazę miała przeprowadzić nacierająca po prawej stronie Polaków 4 Dywizja Kanadyjska, natomiast pancerniacy dostali zadanie natarcia w kierunku miejscowości Emden.
Pierwszą poważną przeszkodą na drodze do zwycięstwa okazał się Kanał Nadbrzeżny (Küstenkanal), łączący rzekę Hunte z Kanałem Dortmund – Ems. Żołnierzom gen. Maczka nie udało się sforsować go z marszu. – Szerokiej na 20 metrów przeszkody bronili dobrze okopani na północnym brzegu niemieccy strzelcy, którzy nacierających Polaków przywitali ogniem z broni maszynowej, moździerzy i armat – opowiada historyk. Natarcie utrudniał też bagnisty i grząski teren. „Nie byłoby przesadą określić, że topiliśmy się w błocie, szczególnie czołgi i działa samobieżne, zrywające gąsienicami cienką warstwę torfu i zagłębiające się w ciemną maź błota”, zapisał gen. Maczek we wspomnieniach „Od podwody do czołga”.
Pancerniacy ruszyli do ataku na kanał 15 kwietnia. Natarcie utknęło jednak pod ogniem niemieckich jednostek piechoty, które podjęły zażartą walkę. Wówczas gen. Maczek przerwał operację. Dla wzmocnienia natarcia dowódca ściągnął dodatkowe jednostki artylerii, strzelców i wojsk pancernych. Wsparcia Polakom miało udzielić też alianckie lotnictwo.
19 kwietnia 1 Dywizja ponowiła atak w kierunku kanału. Zaczęto od ostrzału pozycji wroga z broni maszynowej i artylerii. Potem Niemców ostrzelały alianckie myśliwce. – Po kilkudziesięciu minutach walk z udziałem m.in. czołgów i miotaczy ognia, Polakom udało się przełamać niemiecką obronę – podaje Lewicki. Po zdobyciu kanału pancerniacy ruszyli w kierunku bazy Kriegsmarine. W tym czasie zmieniło się zadanie dywizji. Zgodnie z nowym rozkazem kierunek na Emden przekazano oddziałom kanadyjskim, natomiast 1 Dywizji miały atakować Wilhelmshaven.
autor zdjęć: Datka Czesław / NAC
komentarze