Amerykanie mówili o nim Slugger, czyli pięściarz. To dlatego, że potrafił naprawdę mocno uderzyć w pancerze niemieckich Tygrysów i Panter. Niszczyciel czołgów M36 Jackson pokonał na lawecie 1200 km ze Słowenii do Muzeum Broni Pancernej w Poznaniu. To drugi w Polsce zabytek tego rodzaju. Unikatowy eksponat najpewniej jeszcze w tym roku zostanie uruchomiony.
– O pozyskanie tego pojazdu zabiegaliśmy od kilku lat – przyznaje ppłk Tomasz Ogrodniczuk, kierownik Muzeum Broni Pancernej w Poznaniu. Niszczyciel czołgów M36 Jackson do niedawna stał w słoweńskim mieście Pivka. Był częścią ekspozycji tamtejszego muzeum. Wcześniej służył w siłach zbrojnych Jugosławii. – Trafiliśmy na niego, kiedy poszukiwaliśmy eksponatów, które mogłyby wzbogacić nasze zbiory. Z polskiego punktu widzenia Jackson to unikat. W kraju do tej pory mieliśmy tylko jeden tego typu pojazd. Stoi on na pomniku w Żaganiu. Tymczasem egzemplarz z Pivki jest w stanie na tyle dobrym, że najpewniej będzie można go uruchomić – podkreśla ppłk Ogrodniczuk.
Negocjacje ze Słoweńcami były długie. W ich prowadzeniu pomagał Bogusław Winid, były ambasador Polski przy ONZ, a obecnie doradca prezydenta Andrzeja Dudy. Ostatecznie muzeum w Pivce zgodziło się wymienić Jacksona na śmigłowiec Mi-8. – Dla nich maszyna ta była cenna ze względów historycznych. Takie same maszyny były wykorzystywane podczas wojny domowej w byłej Jugosławii. Wówczas to Słowenia ogłosiła niepodległość – przypomina szef poznańskiego muzeum. W listopadzie niszczyciel czołgów został przerzucony do Polski. Pomogli żołnierze z 10 Opolskiej Brygady Logistycznej. – Jacksona sprowadziliśmy na zestawie niskopodwoziowym. W sumie przejechał on 1200 kilometrów – informuje kpt. Piotr Płuciennik, rzecznik opolskiej brygady. Operacja tego typu wymaga specjalnej zgody Szefostwa Transportu i Ruchu Wojsk, instytucji podlegającej Inspektoratowi Wsparcia MON. Służący w niej specjaliści planują trasę przejazdu. – Nasi żołnierze nigdy wcześniej nie transportowali zabytkowych pojazdów. Ale sam dystans, który mieli do pokonania nie jest dla nich niczym niezwykłym. Przy okazji ćwiczenia „Trident Juncture” przerzucaliśmy już sprzęt do Hiszpanii. Jeździmy też z transportami dla naszych kontyngentów stacjonujących w Rumunii, a nawet na Sycylii – wylicza kpt. Płuciennik.
Jackson dotarł do Poznania pod koniec listopada. Pojazd został już dokładnie obejrzany przez muzealny zespół, który zajmuje się renowacją zabytkowych pojazdów. – Chcielibyśmy go uruchomić jeszcze przed końcem tego roku – zapowiada ppłk Ogrodniczuk. Na chodzie jest spora część pojazdów z muzealnej kolekcji. W poprzednich latach były one prezentowane podczas różnego rodzaju uroczystości i festynów.
M36 Jackson był wykorzystywany przez armię amerykańską od połowy 1944 roku. Walczył między innymi podczas batalii w Ardenach. Niszczyciel został wyposażony w wielkokalibrowy karabin maszynowy 12,7 mm, przede wszystkim jednak w armatę M3 kalibru 90 mm, dzięki której mógł skutecznie ostrzeliwać niemieckie czołgi z dużych odległości. Na drodze rozwijał prędkość blisko 50 km/h, zaś w terenie przygodnym o 20 kilometrów mniejszą. Do US Army trafiło łącznie 1400 tego typu pojazdów.
Tymczasem sprowadzony ze Słowenii Jackson to nie jedyny nowy eksponat w Muzeum Broni Pancernej. W ciągu kilku ostatnich miesięcy placówka wzbogaciła się o francuski karabin Chatellerault wz. 31. Takie same były zamontowane na czołgach Renault, z których polska armia korzystała zarówno podczas wojny obronnej we wrześniu 1939 roku, jak też rok później we Francji. Muzeum pozyskało również transportery opancerzone SKOT, KTO Ryś, BTR-152 oraz opancerzony samochód rozpoznawczy BRDM-2. Pojazdy tego typu przez lata używane były przez armie Układu Warszawskiego. Sprzęt często trafiał też na eksport. SKOT-y na przykład służyły w siłach zbrojnych Indii, Algierii i Urugwaju, zaś BTR-152 – w Mozambiku, Korei Północnej czy Nikaragui.
Poznańskie Muzeum Broni Pancernej to oddział Muzeum Wojska Polskiego w Warszawie. Przez lata placówka mieściła się w koszarach Centrum Szkolenia Wojsk Lądowych. Od października funkcjonuje w nowej, ogólnodostępnej siedzibie. W zbiorach posiada kilkadziesiąt pojazdów pancernych z różnych epok. Wśród nich są między innymi największe na świecie sowieckie czołgi IS-2 i IS-3, polska tankietka z 1935 roku czy też czołgi T-54 i T-55, które pojawiły się na planie filmu „Most szpiegów” w reżyserii Stevena Spielberga.
autor zdjęć: ppłk Tomasz Ogrodniczuk
komentarze