O interwencję Zachodu w sprawie granicy wnioskowali Litwini. Jednak z propozycją podziału spornych terytoriów nie chcieli się pogodzić. Głównie dlatego, że zachodni dyplomaci przyznali Wilno Polsce. O przynależności miasta ostatecznie rozstrzygnęło wojsko. A przez kolejne dwie dekady stosunki Polski z Litwą pod wieloma względami były gorsze niż z Niemcami i ZSRS.
Generał Lucjan Żeligowski i komendant miasta major Stanisław Bobiatyński po wkroczeniu wojsk polskich do Wilna.
Rok 1918 przeorał mapę Europy. Wśród kilkunastu nowych państw, które się na niej pojawiły, były Polska i Litwa. Kraje te, nim ponad sto lat wcześniej popadły w niewolę, przez wieki tworzyły wspólny organizm. Jednak w XX wieku miały diametralnie odmienne wizje rozwoju. – Józef Piłsudski i jego zwolennicy chcieli federacji nawiązującej do wzorców dawnej Rzeczpospolitej. Jednak w epoce narodów, które definiowały się w oparciu o kryteria etniczne, takie rozwiązanie było mało realne. Litwini bali się, że zostaną zdominowani przez większego sąsiada. Chcieli odrębności – tłumaczy Dominik Wilczewski, politolog i ekspert od stosunków polsko-litewskich.
Problemem było także ustalenie granicy satysfakcjonującej obie strony. – Aspiracje Litwinów obejmowały Grodno, Lidę, przede wszystkim zaś Wilno, które było historyczną stolicą Wielkiego Księstwa Litewskiego. Tyle że miasto to z czasem zyskało typowo polską tożsamość – podkreśla Wilczewski. W czasie, gdy obydwa państwa odzyskiwały niepodległość, Polacy stanowili blisko 70 procent jego mieszkańców. Liczba Litwinów nie przekraczała dwóch procent. Podobnie było na całej Wileńszczyźnie. Piłsudski nie chciał więc z tych ziem rezygnować, a do działania dodatkowo pchał go fakt, że sam stamtąd pochodził. Konflikt wisiał na włosku.
Fortel marszałka
Po zakończeniu wojny sytuacja w Wilnie zaczęła się zmieniać niczym w kalejdoskopie. Aby ustrzec się przed zakusami litewskiego państwa, jesienią 1918 roku miejscowi Polacy powołali Samoobronę Krajową Litwy i Białorusi. 1 stycznia 1919 roku opanowała ona miasto, które jednak utrzymała zaledwie przez pięć dni. Wówczas do rozgrywki włączył się trzeci gracz – bolszewicy. Przejęli kontrolę nad Wilnem i ogłosili je stolicą Radzieckiej Socjalistycznej Republiki Litwy i Białorusi. Nie na długo. Miastu na odsiecz ruszyło regularne polskie wojsko. Wilno zostało odbite 19 kwietnia, zaś Piłsudski ogłosił, że jego mieszkańcy sami zadecydują o własnym losie w wyborach. Litwini wiedzieli, że w walce na głosy nie mają szans na Wileńszczyźnie. Dlatego zwrócili się o pomoc do zachodnich mocarstw.
26 lipca Rada Najwyższa skupiająca przywódców, którzy w Wersalu decydowali o przyszłości świata, zatwierdziła tymczasową granicę między obydwoma państwami. Opracował ją francuski marszałek Ferdinand Foch. Wskazał on, że po polskiej stronie powinny zostać między innymi Wilno, Suwałki i Sejny. Dla Litwinów był to dotkliwy cios. Postanowienia mocarstw realizowali opieszale. Mimo wcześniejszych ustaleń nie opuścili ziemi sejneńskiej, czym sprowokowali wybuch powstania. W sierpniu 1919 roku oddziały Polskiej Organizacji Wojskowej, z czasem wsparte przez regularną armię, przez kilka dni toczyły boje z armią Litwy. Zginęło niemal 40 Polaków, kilkudziesięciu zostało rannych. Straty litewskie pozostały nieznane. Ostatecznie jednak Litwinów udało się wypchnąć poza linię demarkacyjną, a tę obsadzić wojskiem. Na tym jednak historia się nie skończyła, bo Litwini zawarli układ z prącą na zachód Armią Czerwoną. Bolszewicy zdobyli miasto, które jednak obiecali oddać Litwie. Obietnicę zrealizowali podczas odwrotu spod Warszawy. Wkrótce pod Wilnem stanęli Polacy. Znaleźli się jednak w niezręcznej sytuacji, bo tymczasem sprawa przynależności miasta znów trafiła na międzynarodowe forum. I wtedy Piłsudski sięgnął po fortel.
W październiku wezwał do siebie generała Lucjana Żeligowskiego, polecił mu upozorować niesubordynację i wraz z podległymi sobie oddziałami pomaszerować na Wilno. Żeligowski po krótkich wahaniach przystał na to, zajął miasto, po czym ogłosił, że staje się ono stolicą Litwy Środkowej. Litewskie wojsko zaczęło się przygotowywać do kontrataku. Na pograniczu znów doszło do walk. Zachód z niepokojem śledził eskalację napięcia. Najgłośniej protestowała Wielka Brytania. Mocarstwa pragnęły jednak załatwić sprawę polubownie. Ostatecznie rządy zwaśnionych stron zawarły rozejm. Wkrótce Wileńszczyzna została włączona w granice Rzeczpospolitej. Piłsudski przekuł w czyn zasadę, którą w lutym 1919 roku tak opisał jednemu ze swoich współpracowników: „W tej chwili Polska jest właściwie bez granic i wszystko, co możemy w tej mierze zdobyć na zachodzie, to zależy od Entanty, i o ile zechce mniej lub więcej ścisnąć Niemcy. Na wschodzie to inna sprawa: tu są drzwi, które się otwierają i zamykają, i zależy, kto i jak szeroko siłą je otworzy...”.
Polska zyskała ważne dla siebie terytorium. Ceną była jednak zimna wojna z tak niegdyś bliskim sąsiadem.
Czas zimnej wojny
Sytuacja w jakiej znalazły się Polska i Litwa był ewenementem na skalę ówczesnej Europy. – Państwa nie utrzymywały stosunków dyplomatycznych, nie prowadziły wymiany handlowej, nie miały nie tylko połączeń kolejowych, ale nawet pocztowych czy telefonicznych. Granica pomiędzy nimi była zamknięta – wylicza Wilczewski. Litewski rząd rezydował w Kownie, jednak za oficjalną stolicę nadal było tam uznawane Wilno. Według miejscowej wykładni – tymczasowo okupowane przez Polaków. Z czasem stosowny zapis pojawił się nawet w projekcie konstytucji. – W dwudziestoleciu międzywojennym pod wieloma względami lepsze kontakty Polska miała nawet w Niemcami czy ZSRS – przyznaje Wilczewski. Choć Litwa nie była mocarstwem, zamrożenie wzajemnych stosunków było dla Rzeczpospolitej niewygodne. – Warszawie zależało na utrzymywaniu bliskich kontaktów z państwami bałtyckimi: Łotwą, Estonią, także zaliczaną do nich wówczas Finlandią. Miało to wzmacniać jej pozycje w regionie. Bez Litwy jednak nie bardzo się to udawało – zaznacza Wilczewski.
Cały czas dochodziło do napięć. Tak było chociażby w 1927 roku. Wówczas to nowy litewski rząd Augustinasa Voldemarasa wysłał do Ligi Narodów skargę, w której zarzucał Polsce chęć agresji. Warszawa musiała się z tego tłumaczyć. Do tego litewski premier publicznie powiedział, że Litwa i Polska właściwie są w stanie wojny. W grudniu w Genewie zwołane zostało posiedzenie Ligi Narodów. Przyjechał na nie sam Piłsudski, który zapytał Voldemarasa wprost: „Czego pan chce: pokoju, czy wojny?”. Litwin kluczył, ale ostatecznie zmuszony był wycofać się z ostrej retoryki. „Pokoju” – stwierdził. – Według niektórych przekazów posiedzenie przebiegało w burzliwej atmosferze. Piłsudski miał krzyczeć i uderzać pięścią w stół. Wydaje się jednak, że to legenda – podkreśla politolog.
Po raz kolejny gorąco na linii Kowno-Warszawa zrobiło się w roku poprzedzającym wybuch kolejnej światowej wojny. Tamten kryzys doprowadził do przełamania wieloletniego impasu.
Szantaż i odprężenie
W marcu 1938 roku na polsko-litewskiej granicy doszło do incydentu, w wyniku którego zginął żołnierz Korpusu Ochrony Pogranicza Stanisław Serafin. Podczas nocnego patrolu dostrzegł on dwoje ludzi usiłujących nielegalnie przeprawić się na terytorium Litwy. Ruszył w pościg, przypadkowo przekroczył granicę i wdał się w strzelaninę z litewskim policjantem. Polska wykorzystała incydent, by postawić rządowi w Kownie ultimatum. Zażądała natychmiastowego wznowienia stosunków dyplomatycznych. Litwa była temu niechętna. Tymczasem przez Warszawę przetoczyła się wielotysięczna demonstracja, podczas której padały hasła zagrzewające władze do wojny przeciwko sąsiadowi. Ostatecznie Litwini nie wytrzymali presji i przystali na polskie warunki. – W Kownie panowały mieszane uczucia. Litewskie elity miały świadomość, że uległy szantażowi. Z drugiej strony stanowił on pierwszy krok ku normalności – uważa Wilczewski. Państwa ustanowiły w swoich stolicach dyplomatyczne przedstawicielstwa, pomiędzy krajami zaczęli krążyć artyści, organizowano spotkania wojskowych. Odprężenie rychło jednak przerwał wybuch wojny.
– Niemcy naciskali na Litwę, by przyłączyła się do inwazji i zajęła Wileńszczyznę. Rząd w Kownie jednak na to nie przystał. Można powiedzieć, że zachował się przyzwoicie – zaznacza Wilczewski. Ostatecznie jednak w październiku 1939 roku Wilno zostało zajęte przez Sowietów i przekazane Litwinom. Taki stan nie trwał jednak długo. W czerwcu 1940 ponownie wkroczyła tam Armia Czerwona. Dla Litwinów rozpoczął się trwający blisko 50 lat okres niewoli, zaś Wilno na stałe wypadło z polskiego terytorium. Dziś jest ono stolicą niepodległego litewskiego państwa. Wileńszczyzna podzielona jest pomiędzy dwa kraje: Litwę i Białoruś. Granica pomiędzy Polską a Litwą w dużej części przebiega jednak tak, jak sto lat wcześniej wymyślił marszałek Foch.
Korzystałem z książek: Piotra Łossowskiego, Polska-Litwa. Ostatnie sto lat, Warszawa 1991, a także Władysława Baranowskiego, Rozmowy z Piłsudskim 1916-1931, Warszawa 1990
autor zdjęć: NAC
komentarze