96 lat temu „zbuntowane” polskie oddziały dowodzone przez gen. Lucjana Żeligowskiego zajęły Wilno. Oficjalnie była to samowolna akcja, którą władze w Warszawie potępiły. Jednak za starannie zaplanowaną operacją stał marszałek Józef Piłsudski, który wiedział, że tylko w ten sposób Wileńszczyzna może zostać włączona w obszar Rzeczypospolitej.
Obchody rocznicy wyzwolenia Wilna w Wilnie, rok 1933. Marszałek Józef Piłsudski na trybunie. Na lewo od Marszałka stoi Adam Sokołowski. 1. od prawej Mieczysław Lepecki, 2. Kazimierz Busler. Obok trybuny stoją od lewej 1. Marian Przewłocki, 2. Aleksander Litwinowicz, 3. Gustaw Orlicz-Dreszer, 4. Lucjan Żeligowski, 5. biskup Józef Gawlina.
„W imię prawa i honoru naszego wspólnego z Wami uwolnię ziemie nasze od najeźdźcy, ażeby Sejm Ustawodawczy tych ziem w Wilnie zwołać, który jedyny o ich losach decydować będzie”, głosiła odezwa gen. Lucjana Żeligowskiego wydana rankiem 8 października 1920 roku do żołnierzy 1 Dywizji Litewsko-Białoruskiej. Tak rozpoczął się słynny „bunt” Żeligowskiego, w efekcie którego oddziały generała, wypowiadając posłuszeństwo polskiemu dowództwu, zajęły Wilno.
Wilno przechodzi z rąk do rąk
By zrozumieć wydarzenia z października 1920 roku, trzeba się cofnąć o dwa lata. W 1918 roku powstała niepodległa Litwa, jednak ustalanie jej granic było dość burzliwe, a spór dotyczył głównie przynależności Wilna. Początkowo znalazło się ono w granicach litewskich, jednak w noc sylwestrową, z 31 grudnia 1918 na 1 stycznia 1919 roku, wojska polskie wywodzące się z tzw. Samoobrony Wileńskiej zajęły miasto. Nie na długo, bo już 5 stycznia Wilno zostało przejęte przez bolszewików. – Rozwiązanie sprawy przynależności Wileńszczyzny i Wilna do Polski było dla Józefa Piłsudskiego sprawą prestiżową, jednak utworzona w 1918 roku Litwa odrzucała pomysły tworzenia wspólnego sfederowanego państwa – mówi Krzysztof Lipicki, miłośnik okresu międzywojennego i rekonstruktor.
Atmosfera między Polską a Litwą była napięta, a rozmowy dyplomatyczne dotyczące przebiegu granicy nie przynosiły efektów. W 1919 roku doszło do kolejnych walk. 19 kwietnia Wilno znów znalazło się w polskich rękach. Kwestiami terytorialnymi zajęła się w końcu Rada Najwyższa Ententy i wyznaczyła linię demarkacyjną nazywaną Linią Focha, zostawiając miasto po stronie polskiej.
Gdy wybuchła wojna polsko-bolszewicka Litwini początkowo byli neutralni. Jednak gdy Rosjanie ruszyli na Warszawę, Litwini złamali zasadę neutralności. – Pozwolili armii sowieckiej przejść przez swoje terytorium, a następnie we współdziałaniu z Rosjanami przekroczyli linię Focha, atakując wojska polskie – opisuje Lipicki. 12 lipca Litwini podpisali układ z Rosją, na mocy którego zdobyte przez Armię Czerwoną Wilno zostało przekazane Litwinom.
Michaił Tuchaczewski, dowódca rosyjskiego Frontu Zachodniego, tak opisywał woltę Litwinów: „Kiedy tylko Litwini wyczuli, że Armia Czerwona odnosi zupełnie wyraźne powodzenia, ich stanowisko neutralności natychmiast zmieniło się na wrogie w stosunku do Polski. Oddziały litewskie uderzyły na polskie siły”.
Sytuacja zmieniła się w sierpniu 1920 roku, kiedy Polacy odparli Armię Czerwoną pod Warszawą, a we wrześniu rozgromili Sowietów nad Niemnem. - Wkroczenie do Wilna nie wchodziło jednak w grę z powodu międzynarodowego zobowiązania rządu polskiego – mówi Lipicki. Na konferencji w belgijskim Spa 10 lipca zabiegający o pomoc w walce z bolszewikami polski rząd zobowiązał się bowiem do oddania Wilna Litwie.
Jesienią 1920 roku sprawy skomplikowały się dla Polaków jeszcze bardziej. Polskie władze negocjowały z Litwinami przebieg linii demarkacyjnej między wojskami obu państw. 7 października została podpisana tzw. umowa suwalska, zgodnie z którą Wilno pozostawało po stronie litewskiej. Zapisy dokumentu miały wejść w życie 10 października. Wydawało się, że klamka zapadła.
Jednak w tym samym czasie, gdy dyplomaci uzgadniali szczegóły porozumienia, Józef Piłsudski miał już gotowy plan zajęcia Wilna. „Zdecydowałem jednak, by stan faktycznego posiadania orężem do Wilna wprowadzić”, napisał marszałek we wspomnieniach. Na Wileńszczyznę i Wilno miały ruszyć „zbuntowane” polskie oddziały, które przy wsparciu miejscowej ludności wyprą wojska litewskie. Do realizacji tego zadania Piłsudski wybrał pochodzącego z Wileńszczyzny gen. Lucjana Żeligowskiego. 1 października Piłsudski przedstawił mu swój plan. „Marszałek tak ocenił sytuację: Jeżeli teraz Wilna nie uratujemy, to historycy nam tego nie darują. Zrobić to tylko może sama ludność za pomocą Litewsko-Białoruskiej Dywizji. Trzeba zorganizować powstanie”, opisywał generał w książce „Wojna w roku 1920”.
Żeligowski zaakceptował propozycję i stanął na czele liczącego 15 tys. zgrupowania wojsk. Jego główną siłą była 1 Dywizja złożona z żołnierzy pochodzących z Kresów Północno-Wschodnich. Wzmacniały ją dwa pułki kawalerii oraz oddział ochotniczy mjr. Mariana Kościałkowskiego.
Marsz na miasto
Świtem 8 października generał wysłał depeszę do gen. Władysława Sikorskiego, dowódcy 3 Armii, której podlegało zgrupowanie. Informował o wypowiedzeniu posłuszeństwa i objęciu dowództwa nad „zbuntowanymi'' żołnierzami. –Większość żołnierzy 1 Dywizji z entuzjazmem przyjęła wiadomość o marszu na Wilno, jednak część oficerów niechętnie odniosła się do „buntu” – mówi Lipicki.
Mimo to 8 października o 6 rano oddziały ruszyły na Wilno. Siły litewskie w kilku miejscach próbowały stawić opór, jednak Polacy mieli kilkukrotną przewagę i wieczorem zatrzymali się 20 km przed miastem. Następnego dnia polscy mieszkańcy Wilna zaatakowali jednostki litewskie i zajęli sporą część miasta. Litewskie władze cywilne ewakuowały się, przekazując władzę przedstawicielom Ententy. O godzinie 14.15 9 października do Wilna wkroczyły oddziały Żeligowskiego. „W całym mieście zapanował bezgraniczny entuzjazm. Żołnierzom całowano ręce, ściskano, obejmowano konie”, opisywał generał.
Generał Lucjan Żeligowski i komendant miasta major Stanisław Bobiatyński po wkroczeniu wojsk polskich do Wilna.
Na spotkaniu z przedstawicielami Ententy gen. Żeligowski stwierdził, że zajął Wilno „żeby bronić praw ludności i dać jej możność powiedzenia, czego chce”. Oficer wydał dekret proklamujący powstanie Litwy Środkowej i powołał Tymczasową Komisję Rządzącą. W jej skład weszli przedstawiciele wszystkich liczących się polskich ugrupowań. Generał obwieścił też, że o przynależności politycznej Wilna i Litwy Środkowej zadecyduje sejm ustawodawczy.
Polskie wybory
„Bunt” polskiego generała wywołał protesty Litwinów, akcję gen. Żeligowskiego oficjalnie potępił także rząd w Warszawie. W rozwiązanie konfliktu zaangażowała się Liga Narodów, proponując m.in. podział Litwy na dwa kantony: wileński i kowieński. Rząd litewski odrzucili tę propozycję. 8 stycznia 1922 roku na Litwie Środkowej odbyły się wybory do Sejmu. Wzięło w nich udział 64% uprawnionych - głównie Polacy. Sejm wileński na pierwszym posiedzeniu 20 lutego przyjął uchwałę o przyłączeniu Litwy Środkowej do Polski. „Ziemia Wileńska stanowi bez warunków i zastrzeżeń nierozerwalną część Rzeczypospolitej Polskiej”, napisali posłowie.
Z decyzją posłów wileńskich nie pogodziły się władze Litwy. Chociaż tymczasową siedzibą rządu było Kowno, za stolicę uważano dalej Wilno. Do dziś w historii Litwy zajęcie Wileńszczyzny traktowane jest jako okres „polskiej okupacji”. – Działania Żeligowskiego stanowiły naruszenie międzynarodowych porozumień, jednak trzeba pamiętać, że był to czas walki Polski o swoje granice – ocenia Lipicki. Część historyków sądzi także, że gdyby nie wojskowa interwencja Żeligowskiego, na Wileńszczyźnie i tak wybuchłby bunt polskich mieszkańców. – W okręgu wileńskim Polacy stanowili przeszło 66% ludności, natomiast w Wilnie mieszkali głównie Polacy i Żydzi, Litwinów było mniej niż 2% – wylicza Lipicki.
„Rzeczpospolita” z 11 października 1920 roku październikowe wydarzenia podsumowała w ten sposób: „Krok litewsko-białoruskiej dywizji, który z punktu widzenia wojskowego każdy trzeźwy i rozsądny Polak uważać musi za objaw smutny i niepożądany, jest odruchem zdrowego instynktu narodowego, który w rozpaczliwym wysiłku buntu postanowił rozciąć ten węzeł gordyjski, jaki około sprawy Wilna i ziem wileńsko-grodzieńskich naplątały dwa lata bałamutnej i szkodliwej polityki wschodniej”.
autor zdjęć: Narodowe Archiwum Cyfrowe
komentarze