moja polska zbrojna
Od 25 maja 2018 r. obowiązuje w Polsce Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016 r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych, zwane także RODO).

W związku z powyższym przygotowaliśmy dla Państwa informacje dotyczące przetwarzania przez Wojskowy Instytut Wydawniczy Państwa danych osobowych. Prosimy o zapoznanie się z nimi: Polityka przetwarzania danych.

Prosimy o zaakceptowanie warunków przetwarzania danych osobowych przez Wojskowych Instytut Wydawniczy – Akceptuję

Błękitna Armia przybywa do Polski

Gdy wielka wojna właśnie dobiegała końca, we Francji powstała Armia Polska pod dowództwem generała Józefa Hallera. Doskonale wyposażona i wyszkolona po przybyciu do odrodzonej Polski mogła na naszą stronę przechylić szalę zwycięstwa w wojnie o granice. Jednak przyjazd hallerczyków wcale nie był sprawą prostą i oczywistą.


Transport oddziałów armii generała Józefa Hallera z Francji do Polski

Na przełomie 1918 i 1919 roku Armia Polska we Francji liczyła pięć dywizji strzelców, dywizję instrukcyjną, siedem eskadr lotniczych, pułk czołgów i oddziały pomocnicze – razem ponad 60 tysięcy ludzi. Niebagatelna siła, którą tworzyli ochotnicy polscy ze wszystkich stron świata: emigranci z ziem polskich, Polacy z armii niemieckiej i austro-węgierskiej, którzy albo zdezerterowali, albo dostali się do alianckiej niewoli, a przede wszystkim przedstawiciele Polonii francuskiej i amerykańskiej (choć zdarzali się także ochotnicy z Rosji, a nawet Chin). Wszyscy założyli francuskie mundury i przypięli do nich polskie odznaki, z tego powodu nazwano ich Błękitną Armią.

Tylko niewielka jej część wzięła udział w walkach pod koniec I wojny światowej, ale jej potencjał i siła bojowa były oczywiste zarówno dla polityków zachodnich, którzy jako zwycięzcy zaczęli układać nowy porządek w Europie, jak i polskich, którzy trzy byłe zabory starali się scalić w jedno państwo. Józef Piłsudski już 16 listopada 1918 roku monitował francuskiego naczelnego wodza, marszałka Ferdinanda Focha, by wysłał Błękitną Armię do Polski. Piłsudski miał wówczas szczególnie dramatyczną sytuację we Lwowie i w całej Galicji Wschodniej, a przybycie armii z Francji mogło dać szybkie zwycięstwo w wojnie z Ukraińcami. Niestety, nic z tych planów wówczas nie wyszło.

Kunktatorstwo Brytyjczyków

Przeciwnikiem wyjazdu Błękitnej Armii do Polski był przede wszystkim brytyjski premier David Lloyd George. Brytyjczycy, w odróżnieniu od Francuzów, byli przeciwni zbytniemu osłabianiu Niemiec, a żołnierze generała Hallera mogli według nich znacząco przyczynić się do tego. Lloyd George zablokował więc ekspedycję Błękitnej Armii nie tylko wtedy, kiedy rozpoczęły się walki o Lwów, ale także gdy wybuchło powstanie wielkopolskie. Nie zgodził się również, by Polacy podążali do kraju przez Gdańsk, który w jego opinii mógłby być przez nich łatwo opanowany. Brytyjczycy w żadnym wypadku nie chcieli, by to miasto znalazło się w polskich granicach.

Po długich dyskusjach w końcu przeważyło francuskie stanowisko – 8 kwietnia 1919 roku marszałek Foch wydał rozkaz regulujący terminy i porządek wyjazdu Armii Polskiej do kraju. Jako pierwsi do pociągów mieli wsiąść żołnierze z kwatery głównej generała Hallera, 1 Dywizja Strzelców Polskich oraz eskadry lotnicze. Ostatnie oddziały miały wyjechać do Polski w czerwcu 1919 roku. Przejazd przez terytorium Niemiec miał odbywać się bez broni, którą załadowano na oddzielne zaplombowane wagony. Do każdego pociągu przydzielono dwóch oficerów alianckich, którzy zobowiązani byli do uzgadniania z Niemcami ewentualnych kwestii spornych w czasie transportu. Pierwotnie marszałek Foch wyznaczył wyjazd polskiego wojska na 14 kwietnia, ale przygotowania i organizacja transportu opóźniły go o dwa dni.


Transport oddziałów armii gen. Józefa Hallera z Francji do Polski - czołg Renault FT-17 Fot. NAC 

15 kwietnia 1919 roku generał Haller wydał swym żołnierzom oficjalny „Rozkaz powrotu”, w którym pisał między innymi: „Jadą do kraju Dywizje Polskie, stworzone na obcych ziemiach wysiłkiem całego narodu polskiego, a zwłaszcza dzięki dzielności i tężyźnie jego wychodźstwa w obu Amerykach: Północnej i Południowej; dzięki wytrwałej pracy polskich mężów stanu, jak oto: Ignacego Paderewskiego i Romana Dmowskiego, dzięki orężnemu czynowi Naczelnika Rzeczypospolitej Polskiej, Józefa Piłsudskiego”. Dzień później, 16 kwietnia, pierwsze pociągi z żołnierzami w błękitnych mundurach wyruszyły z francuskich stacji ku granicy niemieckiej.

Nareszcie w Polsce

Pociąg, w którym jechał generał Haller 20 kwietnia, w Niedzielę Wielkanocną stanął na peronie dworca w Ostrowie Wielkopolskim. Tak generał w swym pamiętniku wspominał pierwsze chwile w ojczyźnie: „Dojeżdżamy do Ostrowa Wielkopolskiego. Tam dopiero uciecha, żołnierze wyskakują po prostu z pociągu i leżą pokotem, całując ziemię świętą polską. Pierwsze Święta Wielkanocne na ziemi wielkopolskiej, na tej ziemi, która była kolebką całej Polski, na tej ziemi, gdzie Chrobry wytyczał granice”. Generała Hallera i jego żołnierzy przywitali na dworcu generał Józef Dowbor-Muśnicki i jego adiutant rotmistrz Władysław Anders opromienieni zwycięstwem w powstaniu wielkopolskim, na pomoc któremu generał Haller nie mógł przybyć. Następnie błękitni żołnierze wzięli udział w polowej mszy świętej, a po jej zakończeniu zostali poczęstowani przez ostrowian święconką wielkanocną, co utrwalone zostało na taśmie filmowej i stało się jednym z kadrów późniejszego filmu o Błękitnej Armii.

Takie były w Polsce pierwsze chwile żołnierzy, z których niejeden urodził się na amerykańskiej prerii lub brazylijskiej pampie. Tymczasem przez Niemcy mknęły kolejne transporty z błękitnym wojskiem. W czerwcu 1919 roku jako jedni z ostatnich Francję opuścili polscy pancerniacy z 1 Pułku Czołgów. Jeden z oficerów, porucznik Michał Piwoszczuk, tak wspominał przejazd przez Niemcy: „Piękny, dobrze umundurowany i uzbrojony oraz doskonale odżywiony żołnierz Armii generała Hallera wzbudzał ogromną zawiść w odwiecznym swym wrogu, Niemcu, który pokonany stalową pięścią ententy musiał znieść i to ostatnie upokorzenie. Przez kraj jego z wesołą pieśnią na ustach przejeżdżał żołnierz młodej, oswobodzonej Polski, śpiesząc na obronę Jej granic. A chyba największą zawiść i niezadowolenie musiały wzbudzać transporty czołgów, gdyż one to ostatecznie złamały siły Niemiec na froncie zachodnim”.

W boju

Generał Haller przybył do Warszawy 21 kwietnia 1919 roku, gdzie fetowany był jak bohater narodowy, a magistrat nadał mu tytuł honorowego obywatela miasta. Jednak ani generał, ani jego żołnierze nie mieli zbyt wiele czasu na  świętowanie. Już w maju jednostki armii wysłano do walki z Ukraińcami w Galicji Wschodniej i na Wołyniu, tam stały się trzonem Frontu Galicyjskiego.

Jesienią 1919 roku Błękitną Armię rozformowano i zreorganizowano, tworząc na jej bazie między innymi 11, 12, 13 i 18 Dywizję Piechoty Wojska Polskiego. Posunięcie to tłumaczono koniecznością zjednoczenia w jeden wojskowy organizm żołnierzy, którzy pochodzili z różnych zaborów i krajów. Jednak według opinii niektórych świadków tamtych wydarzeń i historyków taka decyzja miała też swoje drugie dno. Błękitna Armia stworzona z inicjatywy endeków z Romanem Dmowskim na czele była dla Józefa Piłsudskiego niepewna politycznie. Naczelnik Państwa nie ufał też jej wodzowi, a i zazdrość o wojenną sławę nie była tu bez znaczenia. W konsekwencji generał Haller po oddaniu dowództwa swojej armii stanął w październiku 1919 roku na czele Frontu Pomorskiego. Jego zadaniem było przejęcie obszarów nadbałtyckich przyznanych Polsce w Wersalu. Operacja przejmowania Pomorza trwała od 17 stycznia do 10 lutego 1920 roku, kiedy to w Pucku generał Haller dokonał symbolicznych zaślubin Rzeczypospolitej z Bałtykiem, wrzucając w jego fale symboliczny pierścień.


Wkroczenie wojsk polskich do Pucka - "zaślubiny Polski z morzem". 10.02.1920. Źródło: NAC

Rozformowanie Błękitnej Armii postawiło w bardzo trudnej sytuacji przede wszystkim ochotników z Polonii amerykańskiej. Liczbę zdemobilizowanych hallerczyków z Ameryki w lutym 1920 roku szacowano na 10–12 tysięcy. Większość z nich wróciła do Stanów Zjednoczonych, Kanady lub państw Ameryki Południowej w złym stanie zdrowia i bez pieniędzy. Pozbawieni byli również praw kombatanckich, które mieli żołnierze pochodzenia polskiego służący w armii amerykańskiej lub kanadyjskiej. To doświadczenie spowodowało między innymi bardzo niewielki zaciąg Polonii amerykańskiej do Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie w czasie II wojny światowej.

Kiedy jednak ojczyzna znalazła się w niebezpieczeństwie z powodu najazdu bolszewików w 1920 roku, pozostali w Polsce hallerczycy byli w awangardzie jej obrońców. Generała Hallera Piłsudski mianował Generalnym Inspektorem Armii Ochotniczej. Naczelnik zdawał sobie sprawę, że nie znajdzie lepszego organizatora w swym sztabie, który będzie zdolny szybko wystawić nową armię. Generał Haller dzięki swej charyzmie i wierze w ostateczne zwycięstwo sformował ze studentów, robotników, chłopów i rzemieślników ponadstutysięczną armię. W walce odznaczyły się również jednostki o błękitnym rodowodzie, zwłaszcza 12, 13 i 18 Dywizja Piechoty bijące się z konną armią Budionnego na froncie południowym.


Generał Józef Haller składa przysięgę przed frontem oddziałów Armii Polskiej we Francji

Jak istotne dla Wojska Polskiego było zasilenie go wyszkolonymi żołnierzami i nowoczesnym sprzętem z Francji, świadczy przykład 1 Pułku Czołgów. Podczas wojny polsko-bolszewickiej pełnił on rolę „straży pożarnej”. Dzielony na bataliony i kompanie rzucany był na najbardziej zagrożone przełamaniem lub okrążeniem odcinki frontu, gdzie swoimi nowoczesnymi czołgami Renault FT-17 siał zniszczenie i popłoch w szeregach nieprzyjaciela. Tak porucznik Michał Piwoszczuk wspominał starcia polskich pancerniaków w przełomowych walkach pod Radzyminem 16 sierpnia 1920 roku: „Na III batalion grodzieńskiego pułku, który zajmował pozycję na północny-wschód od Radzymina, natarły oddziały 79. Brygady sowieckiej z poparciem trzech samochodów pancernych. Dzielna postawa doświadczonego żołnierza grodzieńskiego pułku nic nie mogła zdziałać wobec pancerza. Samochody nieprzyjaciela, wjechawszy w ugrupowanie pułku, siały zniszczenie, a piechota rosyjska podchodziła. Tymczasem do Radzymina zdążało dziesięć czołgów, naglonych osobiście przez generałów Żeligowskiego i Rządkowskiego. Rzecz jasna, że w tak szalonej jeździe jak na wyścigach, czołgi rozciągnęły się po szosie. Pierwszy wpadł do Radzymina czołg z armatką kaprala Makowskiego – w samą porę. Dowódca, na którego batalionie używały sobie rosyjskie samochody pancerne, osobiście go wyprowadził z Radzymina na szosę, po której posuwały się samochody. Krótka była walka, jeden trafiony, a dwa inne nie czekając swej kolejki, uciekły”. Ten fragment dobitnie pokazuje, że znacznie trudniej byłoby osiągnąć zwycięstwo z Armią Czerwoną bez żołnierzy w błękitnych mundurach świetnie przygotowanych do nowoczesnej wojny.

Bibliografia:

M. Piwoszczuk, 1. Pułk Czołgów w wojnie polsko-bolszewickiej 1920 roku, Kraków 2016

Cz. Skonka, Na szlakach Błękitnego Generała. W 80-lecie przybycia Błękitnej Armii z Francji do Polski (1919-1999) i zaślubin Polski z morzem (1920-2000), Gdańsk 2000

Piotr Korczyński

autor zdjęć: NAC

dodaj komentarz

komentarze


Polacy pobiegli w „Baltic Warrior”
 
Jesień przeciwlotników
Operacja „Feniks”. Żołnierze wzmocnili most w Młynowcu zniszczony w trakcie powodzi
Srebro na krótkim torze reprezentanta braniewskiej brygady
Determinacja i wola walki to podstawa
Czarna Dywizja z tytułem mistrzów
Donald Tusk po szczycie NB8: Bezpieczeństwo, odporność i Ukraina pozostaną naszymi priorytetami
Wszystkie oczy na Bałtyk
SkyGuardian dla wojska
Podziękowania dla żołnierzy reprezentujących w sporcie lubuską dywizję
Czworonożny żandarm w Paryżu
Druga Gala Sportu Dowództwa Generalnego
Sejm pracuje nad ustawą o produkcji amunicji
Ogień Czarnej Pantery
Fundusze na obronność będą dalej rosły
„Szczury Tobruku” atakują
Zyskać przewagę w powietrzu
Aplikuj na kurs oficerski
Więcej pieniędzy za służbę podczas kryzysu
Cele polskiej armii i wnioski z wojny na Ukrainie
Żaden z Polaków służących w Libanie nie został ranny
Użyteczno-bojowy sprawdzian lubelskich i szwedzkich terytorialsów
W obronie Tobruku, Grobowca Szejka i na pustynnych patrolach
Wybiła godzina zemsty
Ostre słowa, mocne ciosy
Olympus in Paris
Olimp w Paryżu
Setki cystern dla armii
Wojsko otrzymało sprzęt do budowy Tarczy Wschód
Rekordowa obsada maratonu z plecakami
Ustawa o obronie ojczyzny – pytania i odpowiedzi
Transformacja wymogiem XXI wieku
Homar, czyli przełom
„Nie strzela się w plecy!”. Krwawa bałkańska epopeja polskiego czetnika
Terytorialsi zobaczą więcej
Rosomaki w rumuńskich Karpatach
Co słychać pod wodą?
Mniej obcy w obcym kraju
W Toruniu szkolą na międzynarodowym poziomie
Karta dla rodzin wojskowych
„Jaguar” grasuje w Drawsku
Zmiana warty w PKW Liban
Medycyna „pancerna”
„Siły specjalne” dały mi siłę!
„Feniks” wciąż jest potrzebny
Polsko-ukraińskie porozumienie ws. ekshumacji ofiar rzezi wołyńskiej
Pożegnanie z Żaganiem
Operacja „Feniks” – pomoc i odbudowa
Wielkie inwestycje w krakowskim szpitalu wojskowym
Bój o cyberbezpieczeństwo
Ustawa amunicyjna podpisana przez prezydenta
Trzy medale żołnierzy w pucharach świata
Trudne otwarcie, czyli marynarka bez morza
Ustawa o obronie ojczyzny – pytania i odpowiedzi
Ustawa o zwiększeniu produkcji amunicji przyjęta
Nasza broń ojczysta na wyjątkowej ekspozycji
Nowe Raki w szczecińskiej brygadzie
Szkoleniowa pomoc dla walczącej Ukrainy
Ustawa o obronie ojczyzny – pytania i odpowiedzi
Polskie „JAG” już działa
Kluczowa rola Polaków
Jak Polacy szkolą Ukraińców

Ministerstwo Obrony Narodowej Wojsko Polskie Sztab Generalny Wojska Polskiego Dowództwo Generalne Rodzajów Sił Zbrojnych Dowództwo Operacyjne Rodzajów Sił Zbrojnych Wojska Obrony
Terytorialnej
Żandarmeria Wojskowa Dowództwo Garnizonu Warszawa Inspektorat Wsparcia SZ Wielonarodowy Korpus
Północno-
Wschodni
Wielonarodowa
Dywizja
Północny-
Wschód
Centrum
Szkolenia Sił Połączonych
NATO (JFTC)
Agencja Uzbrojenia

Wojskowy Instytut Wydawniczy (C) 2015
wykonanie i hosting AIKELO