Generał Stanisław Sosabowski był jednym z najlepszych oficerów Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie. Twardy, ale lubiany przez żołnierzy swojej doborowej jednostki zapłacił wysoką cenę za szczerość i podkreślanie błędów brytyjskiego dowództwa w operacji „Market-Garden”. Anglicy mu tego nie darowali, stracił dowództwo nad swoją 1 Samodzielną Brygadą Spadochronową.
Gen. Sosabowski (z lewej) z gen. Frederickiem Browningiem
Miłośnicy kina wojennego znają zapewne znakomity film Richarda Attenborough „O jeden most za daleko”, przedstawiający przebieg tragicznej dla alianckich wojsk powietrznodesantowych bitwy pod Arnhem. Wyższe dowództwo sił sprzymierzonych pokazane zostało tam w nie najlepszym świetle. Większość oficerów – poza nielicznymi wyjątkami – bezrefleksyjnie i często nieodpowiedzialnie podchodziła do śmiałego, by nie powiedzieć szalonego planu marszałka Montgomery’ego na opanowanie przepraw na Renie, zanim zrobi to jego znienawidzony rywal – gen. Patton. Dowódcy bagatelizowali doniesienia własnego wywiadu o zgrupowaniu wojsk pancernych wroga w Holandii – akurat na terenie planowanego desantu spadochronowego. Jednym z nielicznych oficerów wśród sztabowców alianckich, który nie przemilczał słabości planu Montgomery’ego i zdawał sobie sprawę z konsekwencji jego klęski był dowódca 1 Samodzielnej Brygady Spadochronowej, gen. Stanisław Sosabowski. Zagrał go Gene Hackman.
Tyle film…
Żołnierze 1 Samodzielnej Brygady Spadochronowej wraz ze swym dowódcą, gen. Stanisławem Sosabowskim włączyli się do bitwy pod Arnhem w czwartym dniu operacji „Market-Garden” – 21 września 1944 roku. Od pierwszej chwili desantu pod Driel przyszło im walczyć z przeważającymi siłami nieprzyjaciela. Niemcy skutecznie blokowali polskim spadochroniarzom przeprawę przez Ren, gdzie w rejonie sąsiadującego z Arnhem Oosterbeek broniła się zdziesiątkowana brytyjska 1 Dywizja Powietrznodesantowa – słynne „Czerwone Diabły” gen. Roberta E. Urquharta. Ponadto polska brygada pozbawiona była prawie zupełnie sprzętu do przeprawy, a to, co przywieźli jej brytyjscy saperzy wieczorem 22 września – kilka pontonów i łodzi – nie rokowało sukcesu. Mimo to gen. Sosabowski zdecydował się natychmiast iść na pomoc brytyjskim towarzyszom broni.
Bój na Renie
Do godziny 3 w sobotę 23 września kompania brytyjskich saperów przeprawiła na drugi brzeg 52 polskich żołnierzy z 8 kompanii spadochronowej. Kolejnej części 3 batalionu nie zdołano już przeprawić, gdyż Niemcy podziurawili kulami wszystkie łodzie i pontony. 8 kompania weszła do walki na kierunku Oosterbeek–Heveadorp osłaniając brzegi rzeki. Tymczasem Niemcy od rana położyli silny ogień na Driel. Trafiony został m.in. punkt opatrunkowy brygady, w którym zginęło wielu rannych i sanitariuszy. W tym dniu do brygady dołączyła ta część rzutu spadochronowego, którą dwa dni temu zawrócono z trasy przelotu z powodu gęstego zachmurzenia. Około godziny 23 Polacy ponownie udali się na miejsce przeprawy, gdzie tym razem miał na nich czekać sprzęt wypożyczony z brytyjskiej 43 Dywizji Piechoty.
Do godziny 2 w niedzielę 24 września Brytyjczycy dostarczyli na brzeg 16 łodzi FB-3 (mieściły czterech wioślarzy plus 12 przeprawianych żołnierzy). O 2.45 rozpoczęła się przeprawa pod ogniem moździerzy, artylerii i broni maszynowej, oświetlona flarami i pożarami. Przeprawiający się spadochroniarze otrzymali wsparcie własnych moździerzy i artylerii 43 Dywizji Piechoty. Około 5 rano przeprawę przerwano. Drugi brzeg osiągnęło 153 żołnierzy 3 batalionu, dyonu przeciwpancernego i sztabu. Polacy od razu weszli do walki, ponosząc znaczne straty.
W godzinach przedpołudniowych w Driel zapanował spokój, ale później nieprzyjaciel wznowił ostrzał artyleryjski ze wzmożoną siłą. O godzinie 10 przyjechał do Driel gen. Brian Horrocks. Po inspekcji polskich pozycji, dowódca 30 Korpusu zaprosił gen. Sosabowskiego na odprawę do Valburga, gdzie znajdował się sztab dowódcy 43 Dywizji Piechoty, gen. Ivora Thomasa.
„Sąd” nad polskim generałem
Oficerowie brytyjscy zdali sobie sprawę z błędów, jakie popełnili w czasie planowania oraz w trakcie operacji „Market-Garden”, ale odpowiedzialnością za niepowodzenia postanowili obciążyć gen. Sosabowskiego, który wiele razy wskazywał na trudności, jakie mogą wystąpić w toku tak skomplikowanych działań strategicznych. Gen. Sosabowski i jego adiutant mjr Jerzy Dyrda byli ostatnimi oficerami, którzy przybyli na odprawę. Po zajęciu przez Polaków wyznaczonych miejsc, gen. Thomas pobieżnie zrelacjonował sytuację i wydał nowe rozkazy. Polska brygada podporządkowana została dowódcy 130 Brygady z 43 Dywizji Piechoty – brygadierowi Waltonowi i otrzymała wraz z 4 batalionem „Dorset” ze 130 Brygady zadanie ponownej przeprawy w tym samym miejscu, które od kilku dni było pod ogniem zaporowym Niemców. Podporządkowanie polskiej brygady dowódcy 130 Brygady było jawną prowokacją, gdyż brygadier Walton, oficer młodszy stopniem i stażem, ustępował polskiemu generałowi doświadczeniem bojowym.
Po przemówieniu gen. Thomasa głos zabrał Sosabowski. Szczegółowo przedstawił tragiczną sytuację 1 Dywizji Powietrznodesantowej i zaznaczył, że w rejonie przystani promowej w Heveadorp nie może być mowy o przeprawie, tylko o forsowaniu rzeki pod ciągłym ogniem nieprzyjaciela. Następnie poinformował Brytyjczyków o rozpoznaniu przez polskie patrole rejonu Heteren–Renkun, leżącego zaledwie kilka kilometrów od przystani promowej i prawie zupełnie wolnego od wojsk niemieckich! W ocenie generała, zorganizowanie w tym miejscu przeprawy całej dywizji i pozostałych oddziałów pozwoliłoby stworzyć silny przyczółek na północnym brzegu rzeki, uwolnić okrążone oddziały i zdobyć Arnhem, a tym samym uratować całą operację „Market-Garden”. Jak podkreślił w swoich wspomnieniach mjr Dyrda, gen. Thomas całkowicie zignorował propozycję polskiego dowódcy i tonem wykluczającym dalszą dyskusję oświadczył, że zgodnie z wydanymi rozkazami przeprawy zostaną wykonane o 22 i w miejscach przez niego wyznaczonych.
Tej impertynencji Sosabowski nie mógł już znieść. Wstał z krzesła i zaczął w bezpośrednich słowach replikować. Im bardziej był zdenerwowany, tym płynniej mówił po angielsku. Gdy ponownie chciał podkreślić oficerom 30 Korpusu sensowność swojego planu, gen. Thomas próbował przerwać jego przemówienie. To nietaktowne zachowanie znacznie młodszego od niego generała już zupełnie wytrąciło go z równowagi. Polak z gniewem w głosie wytknął Brytyjczykom, że zapominają, iż nad Renem giną niepotrzebnie już od ośmiu dni nie tylko polscy spadochroniarze, ale również też „najlepsi synowie Anglii” – żołnierze-ochotnicy 1 Dywizji Powietrznodesantowej! W tym momencie na pomoc Thomasowi przyszedł gen. Horrocks. Przerwał dyskusję obu dowódców i oświadczył, że odprawa została zakończona, a rozkazy gen. Thomasa mają zostać wykonane. Zwracając się do Sosabowskiego, zagroził mu, że jeśli nie chce wykonywać otrzymanych rozkazów, to znajdzie się na jego miejsce inny dowódca, który będzie je wykonywał bez dyskusji.
Ustalono ostatecznie, że przeprawa będzie prowadzona na dwóch liniach. Pierwszą miał płynąć 4 batalion „Dorset” i polski 1 batalion spadochronowy oraz reszta 3 batalionu. Drugą – 2 batalion i sztab brygady. O godzinie 2 oddziały wyruszyły na brzeg. Wskutek dostarczenia jedynie części obiecanych łodzi z 43 Dywizji Piechoty odwołano przeprawę 2 batalionu i sztabu brygady. Linię przeprawową uruchomiono o północy.
W poniedziałek 25 września do godziny 4 przeprawiło się 350 żołnierzy batalionu „Dorset”, ale z powodu silnego ognia przerwano dalszą przeprawę oddziałów. Rankiem przystąpiono do ewakuacji rannych z Driel. Po godzinie 10 Niemcy wznowili ostrzał artyleryjski miasteczka, który trwał nieprzerwanie do dnia następnego. W południe gen. Sosabowski został powiadomiony o zaplanowanej na najbliższą noc ewakuacji 1 Dywizji Powietrznodesantowej. Broniące się z „Czerwonymi Diabłami” oddziały polskie miały osłaniać ich odwrót. Pod osłoną huraganowego ognia 30 Korpusu, o godzinie 22 niedobitki 1 Dywizji Powietrznodesantowej oderwały się od wroga i rozpoczęły odwrót w stronę rzeki. Na południowy brzeg spadochroniarzy przewozili w nielicznych łodziach kanadyjscy saperzy. Wielu żołnierzy musiało przeprawiać się przez rzekę wpław.
26 września o godzinie 3 („D + 9”) rozpoczęto ewakuację polskich żołnierzy. W tym momencie bitwa praktycznie zmieniła się w rzeź. Niemcy coraz gwałtowniej atakowali niedobitki brytyjskie i polskie, zatapiając łodzie i strzelając do ludzi starających się przepłynąć rzekę wpław. Coraz mniej żywych wychodziło na południowy brzeg.
Ewakuację zakończono o godzinie 5.30. Na aliancką stronę rzeki dotarło 20 proc. żołnierzy brytyjskiej dywizji powietrznodesantowej, reszta zginęła lub dostała się do niewoli. 1 Dywizja Powietrznodesantowa praktycznie przestała istnieć.
Polska brygada spadochronowa pod ciągłym ogniem nieprzyjaciela o 9 opuściła Driel i udała się do Nijmegen. Stąd Polacy zostali przewiezieni samochodami ciężarowymi w rejon Neerloon–Ravenstein–Herpen (ok. 25 km od Nijmegen). Tutaj otrzymali rozkaz obrony pobliskich mostów i lotnisk. W tym rejonie brygada stała do 6 października, kiedy została przewieziona do Ostendy. Stąd na statkach polscy żołnierze odpłynęli do Wielkiej Brytanii. Po przeglądzie przerzedzonych szeregów okazało się, że brygada w walkach na kontynencie straciła 97 żołnierzy, a 218 zostało rannych lub ciężko kontuzjowanych.
Brytyjczycy nie zapomnieli gen. Sosabowskiemu krytycznych uwag pod adresem ich sztabu – 9 grudnia 1944 roku generał jako „dowódca zbyt trudny do współpracy” został pozbawiony swojej funkcji. Jego żołnierze na znak solidarności odmówili przyjmowania posiłków. Dopiero osobista mediacja Sosabowskiego zażegnała konflikt. Po odejściu generała, brygadą dowodzili kolejno: ppłk Stanisław Jachnik, płk Jan Kamiński i ppłk Antoni Szczerbo-Rawicz. Od maja 1945 roku brygada pełniła służbę wartowniczą na terenie okupowanych Niemiec. 30 czerwca 1947 roku 1 Samodzielna Brygada Spadochronowa – jednostka, która miała iść na pomoc powstańczej Warszawie – została rozwiązana.
Bibliografia
J. Dyrda, Przemilczana odprawa w historiografii bitwy pod Arnhem, [w:] „Wojskowy Przegląd Historyczny”, 1989, nr 1
J. Dyrda, O pomocy brygady spadochronowej powstańczej Warszawie, [w:] „Wojskowy Przegląd Historyczny”, 1994, nr 3
S. Sosabowski, Droga wiodła ugorem, Kraków 1990
S. Sosabowski, Najkrótszą drogą, Warszawa 1992
P. Korczyński, Elitarne oddziały specjalne Wojska Polskiego 1939–45, Poznań 2013
autor zdjęć: Wikipedia
komentarze