Mój stosunek do nagród Defender, przyznawanych w Kielcach, jest większości czytelnikom portalu polska-zbrojna znany. Rzadko jednak piszę o stronie formalnej tego przedsięwzięcia. A to niezwykle istotne. Skoro bowiem Międzynarodowy Salon Przemysłu Obronnego aspiruje do najważniejszych imprez wystawienniczych branży obronnej, to organizatorzy nie powinni podejmować inicjatyw, które ujmują targom powagi. Ani na londyńskich DSEI ani na paryskich Eurosatorach nie przyznaje się nagród za najładniejsze stoisko (sic!). I choć takie pomysły z Kielc mnie dziwią, to zdecydowanie popieram nagradzanie najbardziej innowacyjnych produktów pokazywanych podczas Salonu. Często to jedyna okazja do uhonorowania ich twórców za wieloletnią pracę nad unikatowymi rozwiązaniami. Ale i tu, niestety, jest pewien mankament. Trudno bowiem pojąć, dlaczego Defendery wręcza się ostatniego dnia targów. Nikt nie zdąży już obejrzeć wyróżnionych produktów i porozmawiać z laureatami, bo to dzień, w którym wystawcy po prostu… się pakują.
Nieraz już na łamach portalu polska-zbrojna.pl krytykowałem jury konkursu nagrody Defender za to, że uhonorowywało wyroby niezasługujące na laury. W tym roku chcę szacownemu gremium powiedzieć „dziękuję”. Nagrodziliście ciekawe i innowacyjne produkty, które – skromnym zdaniem publicysty – zdecydowanie zasłużyły na to, aby je pochwalić. To prawda, że na liście dziesięciu wybrańców nie wszystkie pozycje to nowości. Trudno za takową uznać np. pocisk Feniks HE, który od kilku lat jest już w wyposażeniu polskich jednostek artyleryjskich. Ale tą nagrodą pokazano, że nie tylko artylerzyści doceniają, jaką rewolucję spowodowała ta rakieta w polskich wojskach artyleryjskich i rakietowych, zwiększając dwukrotnie (!) zasięg zestawów Langusta, BM-21 i RM-70. Podobnie użytecznym rozwiązaniem, które przeniosło naszych żołnierzy w XXI wiek, jest system sondażowy atmosfery RSSA BAR. Trzykrotne, a nawet w ocenie niektórych ekspertów czterokrotne skrócenie czasu, w jakim zespół meteo może zebrać dane, to niebagatelny postęp. A gdy doda się do tego, iż żołnierze, zamiast pałatki i namiotu, mają wygodny pojazd, w którym mogą czekać w ukryciu nawet kilka dni, aż będą potrzebni, to nowego BAR-a doceni z pewnością każdy członek załogi meteo.
Gdy patrzę na listę nagrodzonych w tym roku, mam wrażenie, że jury chciało uhonorować twórców, którzy na swoje badania poświęcili około dziesięciu lat. Poza Feniksem takim produktem jest też okrętowy system uzbrojenia OSU-35, w którego stworzenie byli zaangażowani inżynierowie z konsorcjum składającego się z wojskowych uczelni: Wojskowej Akademii Technicznej i Akademii Marynarki Wojennej, ale też firm PIT-Radwar i Zakładów Mechanicznych Tarnów. A system wsparcia dowodzenia Jaśmin, który niedawno doczekał się zakupu przez armię (wersja na szczebel dowództw brygad, dywizji i korpusów)? Początek prac nad tym rozwiązaniem to przecież połowa ubiegłej dekady. Podobnie z Turawą, opracowanym w Instytucie Technicznym Wojsk Lotniczych systemem informatycznym do zarządzania bezpieczeństwem lotów. Te produkty zdecydowanie zasługują, aby pamiętać, ile wysiłku i czasu włożono w ich stworzenie i dopracowanie do wersji, która może służyć polskiemu wojsku.
Po podziękowaniach mam też, niestety, na koniec parę gorzkich słów. Bardzo, naprawdę bardzo starałem się zrozumieć powody, dla których najważniejsze – według deklaracji organizatorów – laury wręcza się ostatniego dnia wystawy. Właściwie na trzy godziny przed jej końcem. Można było wcześniej uhonorować firmy np. za najładniejsze stoiska (pewnie dlatego, aby potem ich prezesi, spotykając się z dziennikarzami branżowymi, mogli się pochwalić: a wie Pan/Pani, że na MSPO dostaliśmy medal za piękne blat i szafki?). Ale złośliwości na bok. Nieodgadnione jest dla mnie, dlaczego statuetki Defender, nagroda prezydenta oraz wyróżnienia ministrów są przyznawane, gdy w targowych halach trwa już pakowanie. Na jednych stoiskach mniej, na innych bardziej dyskretne.
Po co więc wręczać nagrody za produkty, gdy nie ma już właściwie szans, by zobaczyć je na żywo i pogadać z ich twórcami, inżynierami zaangażowanymi w konstruowanie? Czy nie lepiej byłoby ogłosić dzień wcześniej, np. koło południa, kto dostał Defendera? Sama uroczystość wręczenia nagród może nawet odbywać się ostatniego dnia. Jestem głęboko przekonany, że targi tylko zyskałyby na takim rozwiązaniu. Oznaczałoby to więcej oglądających wyróżnione produkty i lepszą reklamę firm, którym dziś nie pozostaje nic innego, jak tylko po zakończonych targach zamieścić na stronie internetowej fotkę dyplomu i statuetki… A jeśli ktoś ma obawy, że po ogłoszeniu zwycięzców część stoisk opustoszeje, wystarczy wprowadzić stosowne zapisy do umowy z firmami, regulujące zasady zakończenia udziału w targach. To naprawdę nie jest skomplikowane, tak robi się na całym świecie.
komentarze