Solo to największy bezzałogowy śmigłowiec w Europie. Maszyna została stworzona do wykonywania misji rozpoznawczych, poszukiwawczych i ratowniczych. – Solo jest wielofunkcyjny. Może bowiem latać jako statek załogowy lub bezzałogowiec – wyjaśnia pil. Grzegorz Lenart z PZL-Świdnik. Firma należąca do koncernu Leonardo zaprezentowała śmigłowiec podczas MSPO.
Najnowszy Śmigłowcowy Bezzałogowy System Powietrzny (Rotary Unmanned Air System – RUAS) to efekt pracy inżynierów PZL-Świdnik i Leonardo Helicopters. Konstrukcja maszyny opiera się na lekkim śmigłowcu SW-4, którego wojskowa wersja od lat służy w polskiej armii.
– Prace trwały kilka lat, ponieważ chodziło nie tylko o stworzenie bezzałogowca, lecz także zamontowanie na jego pokładzie różnego rodzaju sensorów, np. głowic obserwacyjnych i radarów. Musieliśmy też opracować sposoby przesyłania danych ze śmigłowca do stacji sterującej – mówi Grzegorz Lenart, pilot doświadczalny PZL-Świdnik. – SW-4 Solo składa się zatem z dwóch zasadniczych części. Pierwsza to nośnik, czyli śmigłowiec, druga to cały osprzęt elektroniczny, w który jest on wyposażony – dodaje pilot.
To co odróżnia SW-4 Solo od klasycznego śmigłowca SW-4, to przede wszystkim zdolność do wykonywania autonomicznych misji powietrznych. Nowym śmigłowcem może sterować znajdujący się na pokładzie pilot, ale w dowolnym momencie można zmienić ustawienia lotu i włączyć tryb autonomiczny. Wówczas maszyna będzie sterowana z ziemi przez operatora, który zdecyduje o trasie lotu i jego parametrach, np. wysokości i prędkości. Solo działa całkowicie samodzielnie: od uruchomienia silnika, poprzez start, lot, aż po lądowanie i wyłączenie silnika.
Film: Paweł Sobkowicz / portal polska-zbrojna.pl
Do jakich zadań może być wykorzystany? – Śmigłowiec z powodzeniem nadaje się do prowadzenia misji z zakresu nadzoru, obserwacji i interwencji, jak również zadań wywiadowczych czy przewozu ładunków – mówił Krzysztof Krystowski, wiceprezes Leonardo Helicopters. Solo sprawdzi się również w misjach poszukiwawczo-ratowniczych, rozpoznawczych oraz do patrolowania, monitoringu infrastruktury krytycznej, zwalczania pożarów i niesienia pomocy podczas klęsk żywiołowych.
Wyposażenie zamontowane na pokładzie SW-4 Solo pozwala na przedstawienie i rejestrowanie obrazu oraz wykonywanie zdjęć w dzień i w nocy. – Bezzałogowiec sprawdzi się w misjach wysokiego ryzyka, kiedy do rozpoznania powietrznego wysyła się sam sprzęt, nie ryzykując przy tym zdrowia i życia pilotów – dodaje Grzegorz Lenart z PZL-Świdnik.
Solo jest największym bezzałogowym śmigłowcem w Europie. Waży 1800 kg, a w powietrzu może spędzić do 6 godzin, jego maksymalny zasięg zaś to 940 km. Może przewozić ładunek o wadze nieprzekraczającej 470 kg.
Podczas Międzynarodowego Salonu Przemysłu Obronnego przedstawiciele firmy PZL-Świdnik poinformowali o możliwościach rozwoju śmigłowca SW-4 Solo. Jest on bowiem częścią programu OCEAN 2020, najważniejszego projektu związanego z inicjatywą Europejskiego Funduszu Obronnego (dotyczy on rozbudowy potencjału bezzałogowych platform powietrznych, nawodnych oraz podwodnych w prowadzeniu rozpoznania i nadzoru akwenów Unii Europejskiej) oraz projektu HELIMARIS, mającego na celu modyfikację opcjonalnie pilotowanego śmigłowca do wykonywania misji morskich. Ten drugi projekt jest prowadzony w PZL-Świdnik we współpracy z polskimi ośrodkami badawczo-rozwojowymi oraz wyższymi uczelniami.
Z okazji tegorocznej edycji Międzynarodowego Salonu Przemysłu Obronnego wydaliśmy specjalny 140-stronicowy numer „Polski Zbrojnej” zawierający artykuły o żywotnych problemach naszych sił zbrojnych. Piszemy m.in. o tym, jak bardzo potrzebne są naszym siłom zbrojnym nowe śmigłowce i gruntownie analizujemy koncepcję modernizacji czołgu Twardy.
autor zdjęć: Michał Niwicz
komentarze