Najpierw rejs nawigacyjno-szkoleniowy, potem test w prestiżowym brytyjskim ośrodku FOST, a na koniec udział w „Trident Juncture ‘18”, jednym z od lat największych ćwiczeń NATO. Oto plan marynarzy z fregaty ORP „Gen. K. Pułaski” na najbliższe trzy miesiące. W niedzielę okręt opuścił port w macierzystej Gdyni.
Blisko trzymiesięczna wyprawa będzie dla jednostki ostatnim testem przed wejściem w skład Sił Odpowiedzi NATO. Na początku przyszłego roku ORP „Gen. K. Pułaski” po raz kolejny w swojej historii dołączy do zespołu okrętów SNMG1, który dba o bezpieczeństwo szlaków żeglugowych w północnej części Europy. Sprawdzian rozpocznie się od rejsu nawigacyjno-szkoleniowego po Bałtyku i Morzu Północnym. – Załoga przetestuje między innymi działanie okrętowych systemów artyleryjskich, rakietowych i broni podwodnej – zapowiada kmdr ppor. Radosław Pioch, rzecznik 3 Flotylli Okrętów w Gdyni. Następnie fregata obierze kurs na brytyjskie miasto Plymouth, by już we wrześniu zameldować się w prestiżowym ośrodku FOST (z ang. Flag Officer Sea Training). – Organizowane tam szkolenie trwa sześć tygodni i całkowicie pochłania marynarzy – mówił kilka miesięcy temu kmdr por. Paweł Werner, dowódca ORP „Pułaski”.
Ośrodek został założony w 1958 roku z inicjatywy admirała Louisa Mountbattena. Jest placówką treningową Royal Navy. Dużą rolę odegrał po wojnie o Falklandy. Brytyjczycy dostrzegli wówczas niedociągnięcia w funkcjonowaniu swojej marynarki. Specjaliści z FOST pomogli udoskonalić procedury i gruntownie przeszkolić marynarzy. Dziś z ich wiedzy korzystają także sojusznicy z zagranicy. Szkolenie w ośrodku muszą przejść na przykład załogi dużych okrętów przeznaczonych do służby w zespołach NATO. ORP „Pułaski” pierwszy test w FOST zaliczył kilkanaście lat temu, przed misją w SNMG1. Zadania wykonywali tam również marynarze z okrętu podwodnego ORP „Sęp”. W 2006 roku odgrywali oni rolę przeciwnika dla jednostek z lotniczo-morskich zespołów Sojuszu Północnoatlantyckiego.
Teraz załoga „Pułaskiego” po raz kolejny będzie miała okazję sprawdzić w Plymouth swoje umiejętności. W maju polscy marynarze spędzili w ośrodku tydzień. Przeszli procedurę, która miała przynieść odpowiedź, czy są gotowi na właściwy test. Wkrótce do niego przystąpią. Będą odpierać symulowane ataki okrętów podwodnych, nawodnych, baterii nabrzeżnych oraz uderzenia z powietrza. Pokażą, w jaki sposób radzą sobie podczas pożaru na okręcie, przebicia kadłuba czy awarii silników.
Jedno z zadań ma też polegać na niesieniu pomocy cywilom. Brytyjczycy zbudowali na lądzie miasteczko, które według scenariusza pustoszy huragan. Marynarze mają tam dostarczyć pomoc humanitarną i wydobyć rannych spod gruzów. – Specjaliści z FOST zawsze dbają, by wykreowana przez nich sytuacja była jak najbardziej zbliżona do realnej – mówi kmdr por. Werner. W rolę spanikowanych mieszkańców wcielają się na przykład aktorzy, a tłum tworzą dzieci z okolicznych szkół.
Ostatnim etapem rejsu będzie udział w ćwiczeniach „Trident Juncture ‘18”. Rozpoczną się one pod koniec października w Norwegii i będą odbywać się na poligonach lądowych tego kraju oraz na Atlantyku i Morzu Bałtyckim. Część sztabowców będzie pracowała w kwaterze Sojuszniczego Dowództwa Sił Połączonych NATO (JFC) w Neapolu. Jak zgodnie przyznają organizatorzy, „Trident Junctur ‘18” to jedno z od lat największych ćwiczeń organizowanych przez Sojusz Północnoatlantycki. Pojawi się na nim blisko 40 tysięcy żołnierzy, 70 okrętów i 130 samolotów oraz śmigłowców z 29 państw NATO, Szwecji i Finlandii. Manewry pomyślane zostały jako certyfikacja wojsk, które w wejdą w skład Sił Odpowiedzi NATO 2019, a także test dla wspomnianego dowództwa z Neapolu. – Ogromna liczba ćwiczeń, które się u nas odbywają, to dla nas świetna okazja, by w możliwie realistycznych warunkach potrenować przyjęcie i wsparcie sił NATO. Sojusz z kolei ma możliwość przetestowania planów wsparcia Norwegii – tłumaczył podczas niedawnej konferencji prasowej wiceadm. Ketil Olsen, przedstawiciel wojskowy Norwegii przy NATO. – Wzmacnia to wspólną zdolność do radzenia sobie z kryzysem, gdyby do niego doszło – dodawał. Olsenowi wtórował adm. James G. Foggo, dowódca JFC w Neapolu. – NATO jest sojuszem obronnym. Nie szukamy walki, ale jesteśmy zaangażowani w obronę i odstraszanie. W tych ćwiczeniach właśnie o to chodzi. Chcemy wzmocnić gotowość do reagowania na wszelkie zagrożenia z dowolnego kierunku i w dowolnym momencie – podkreślał amerykański wojskowy.
ORP „Pułaski” ma wrócić do Gdyni w połowie listopada.
autor zdjęć: kmdr ppor. Radosław Pioch
komentarze