Odpierali ataki samolotów, okrętów podwodnych i nawodnych, a także baterii nabrzeżnych. Test wypadł pozytywnie. Polski okręt ORP „Generał Kazimierz Pułaski” został zakwalifikowany do szkolenia w brytyjskim ośrodku FOST. Należy on do Royal Navy i uchodzi za jedną z najlepszych tego typu placówek na świecie.
– Szkolenie trwa sześć tygodni. I jest to faktycznie sześć tygodni przerwy w życiorysie – przekonuje kmdr por. Paweł Werner, dowódca ORP „Gen. K. Pułaski”. Trudno mu nie wierzyć – przez trening w FOST przechodził już trzy razy. We wrześniu przystąpi do niego po raz kolejny. Dla „Pułaskiego” i jego załogi będzie to element przygotowań do służby w Siłach Odpowiedzi NATO. Fregata ma do nich dołączyć w 2019 roku.
Ośrodek FOST (Flag Officer Sea Training) został założony w 1958 roku z inicjatywy admirała Louisa Mountbattena. Obecnie mieści się w Plymouth. Jest placówką treningową Royal Navy. Dużą rolę odegrał m.in. po wojnie o Falklandy. Mimo że Brytyjczycy zdecydowanie pokonali w niej armię Argentyny, przy okazji dostrzegli pewne niedociągnięcia związane z funkcjonowaniem swojej floty. Ośrodek pozwolił udoskonalić procedury i gruntownie przeszkolić marynarzy. Dziś z placówki korzystają nie tylko Brytyjczycy. – Została otwarta dla innych państw NATO, a także krajów funkcjonujących w ramach Partnerstwa dla Pokoju. Ćwiczą tam choćby Szwedzi – tłumaczy kmdr por. Werner. Po wstąpieniu do Sojuszu Północnoatlantyckiego zalety FOST mieli okazję poznać także Polacy. W 2004 roku test w ośrodku zaliczył np. ORP „Gen. K. Pułaski”, a okazją – podobnie jak teraz –stały się przygotowania do służby w SON. Zadania w ramach FOST wykonywał też okręt podwodny ORP „Sęp”, który w 2006 roku miał za zadanie podgrywać przeciwnika jednostek z lotniczo-morskich zespołów NATO.
Teraz polski okręt ponownie został skierowany do ośrodka Royal Navy. ORP „Gen. K. Pułaski” na razie spędził w Plymouth tydzień. – Poddaliśmy się procedurze, która miała przynieść odpowiedź na pytanie, czy jesteśmy gotowi na właściwy test – informuje kmdr por. Werner. Egzaminatorzy z ośrodka sprawdzili m.in. obowiązujące na okręcie procedury bezpieczeństwa. Fregata wyszła też dwukrotnie w morze. – Ćwiczyliśmy obronę przeciwlotniczą, ale też odpieranie symulowanych ataków okrętów nawodnych, podwodnych, a nawet baterii nabrzeżnych – wylicza dowódca „Pułaskiego”. Test wypadł pozytywnie. Ale prawdziwe wyzwanie dopiero stanie przed załogą. – We wrześniu zadania będą znacznie bardziej rozbudowane – zaznacza kmdr por. Werner. Obejmą nie tylko walkę z nieprzyjacielem na morzu, współpracę ze śmigłowcem czy obronę przeciwawaryjną – marynarze np. pokażą, w jaki sposób radzą sobie z pożarem i przebiciem kadłuba. – Brytyjczycy zbudowali miasteczko, które według scenariusza jest na przykład pustoszone przez huragan. Marynarze mają dostarczyć tam pomoc humanitarną, ale też na przykład wydobyć spod gruzów rannych – tłumaczy kmdr por. Werner. – Specjaliści z FOST zawsze dbają o to, by wykreowana przez nich sytuacja była jak najbardziej zbliżona do realnej. Spanikowany tłum na przykład tworzą specjalnie wynajęci aktorzy i dzieci sprowadzone z okolicznych szkół. Robi to naprawdę niesamowite wrażenie – podkreśla dowódca polskiej fregaty. Oficerowie z okrętów przechodzą też szkolenie medialne. – Przed kamerą uczą się, w jaki sposób podczas kryzysu zachować zimną krew, jak rozmawiać z dziennikarzami, jak dobierać słowa, by nie potęgować paniki – wylicza kmdr por. Werner.
Szkolenie w FOST zazwyczaj przechodzi jednocześnie kilka okrętów. Polacy będą poddani sprawdzianowi wspólnie z załogami jednostek z Niemiec i Holandii oraz najpewniej z okrętów brytyjskich. – Dla nas to pożyteczny sprawdzian, tym bardziej że w ostatnim czasie załoga ORP „Pułaski” zmieniała się. Mamy trochę marynarzy młodych, z nieco mniejszym doświadczeniem. Przed nimi naprawdę trudne zadanie. Pamiętam, że po ostatnim pobycie w ośrodku powiedziałem jednemu z dziennikarzy, że choć wracam do domu z tymi samymi marynarzami, faktycznie są już oni zupełnie innymi ludźmi. Mam nadzieję, że tak będzie i tym razem – podkreśla kmdr por. Werner.
Tymczasem FOST w Plymouth to nie jedyny zagraniczny ośrodek, w którym ćwiczą polskie okręty. – Podobna placówka, tyle że przeznaczona dla jednostek przeciwminowych mieści się w bazie Faslane. Byłem tam 15 lat temu, kiedy służyłem jeszcze na niszczycielu min ORP „Flaming”, a okręt akurat działał w natowskim zespole SNMCMG1 – wspomina kmdr por. Piotr Sikora, dowódca 13 Dywizjonu Trałowców. W tamtejszym ośrodku trenują jednak przede wszystkim Brytyjczycy. Jednostki z państw NATO regularnie kierują się do Zeebrugge w Belgii. – Pełny cykl szkoleniowy przeszedł tam wspomniany ORP „Flaming”, ale liczba naszych okrętów, które tam ćwiczyły jest dużo większa – podkreśla kmdr por. Sikora. Ośrodek w Zeebrugge ściśle współpracuje z MARCOM, czyli natowskim dowództwem sił morskich. – W placówce regularnie pojawiają się okręty, które w danej chwili wchodzą w skład SNMCMG1. Przechodzą skrócone, ale niezwykle wymagające szkolenie – tłumaczy kmdr por. Sikora. – Taki sprawdzian w efekcie nie tylko pozwala podnieść kwalifikacje załóg na wyższy poziom, ale też daje impuls do modyfikowania procedur, które obowiązują na okrętach – podsumowuje.
autor zdjęć: MON
komentarze