Šumadija, odpowiednik naszego Homara, może pociskami o kalibrze 400 mm razić cele oddalone nawet o 300 km. Aleksander i Nora to bałkańskie Kryle, czyli 155 mm haubice na podwoziu kołowym. Pierwsza jest działem z wieżą załogową, druga – z bezzałogową. Nowoczesnymi systemami artylerii rakietowej i lufowej Serbia chce podbić światowe rynki.
Po tym, jak na początku 2000 roku serbski rząd zdecydował o zainwestowaniu znacznych środków w zbrojeniówkę, wskazując jednocześnie jej artyleryjską specjalizację, tamtejszy przemysł obronny ma do zaoferowania broń rakietową i lufową nie tylko dorównującą zachodniej konkurencji, lecz także znacznie tańszą. Bogatą ofertę można było zobaczyć na paryskich targach Eurosatory.
Serbowie mają się czym chwalić. Państwowy koncern Yugoimport SDPR J.P. oferuje zestawy artylerii rakietowej uzbrojone w 267 mm niekierowane pociski o zasięgu około 100 kilometrów oraz w 400 mm kierowane rakiety o zasięgu około 300 kilometrów. Poza tym armatohaubice na podwoziu kołowym z dwoma typami 155-milimetrowych systemów ogniowych – załogowym i bezzałogowym, 122-milimetrowe moździerze zainstalowane na podwoziu kołowym trzyosiowym oraz 105-milimetrowe na dwuosiowym. I wreszcie przeciwpancerne pociski kierowane o zasięgu około 25 kilometrów, którymi można zwalczać nie tylko czołgi czy transportery, lecz takze cele nawodne.
Serbski pomysł: na Kryla…
Na szczególną uwagę zasługują dwie 155 mm armatohaubice na podwoziu kołowym (rosyjskiego czteroosiowego Kamaza 6560). Wbrew pozorom Nora i Aleksander, bo takie noszą kryptonimy, nie są prostymi odpowiednikami naszej haubicy Kryl, nad którą na zlecenie wojska pracują specjaliści z Huty Stalowa Wola. Mimo podwozia kołowego zdecydowanie bliżej im do polskiego Kraba. Podobnie jak w nim, system uzbrojenia ukryto w wieży. W Norze jest to konstrukcja załogowa – trzy osoby plus kierowca oraz dowódca działa. W Aleksandrze jest to wieża bezzałogowa.
Obie haubice uzbrojone są w taką samą, 155-milimetrową armatę z lufą o długości 52 kalibrów, która umożliwia skuteczne rażenie celów oddalonych o 37 kilometrów (a z użyciem amunicji o wydłużonym zasięgu – prawie 50 kilometrów). Jeśli chodzi o szybkostrzelność, to teoretycznie oba działa są w stanie wystrzelić 6 pocisków na minutę. Jednak to Aleksander wyposażony jest w zautomatyzowany system kierowania ogniem, który umożliwia takie obliczenie nastaw i wielkości ładunków, żeby aż cztery wystrzelone po sobie pociski spadły na cel w tym samy czasie (Multiple Round Simultaneous Impact – MRSI).
Trzeba w tym miejscu podkreślić, że o ile Aleksander to konstrukcja względnie nowa (po raz pierwszy pokazano go publicznie w zeszłym roku), o tyle Nora jest już produktem sprawdzonym. Stanowi bowiem jedynie nieco unowocześnioną (zmodyfikowano podwozie oraz w nieznacznym stopniu wieżę) wersją Nory B-52, którą serbski koncern sprzedał już do Bangladeszu, Kenii, Mjanmy (dawniej Birma) oraz Algierii.
… i na Homara
Drugim system artyleryjskim, którym chwali się koncern Yugoimport SDPR J.P., jest Šumadija, czyli w ogromnym skrócie wieloprowadnicowa wyrzutnia pocisków rakietowych. Podobne uzbrojenie zamierzamy kupić w ramach programu Homar.
Serbski wynalazek umożliwia rażenie celów dwoma typami pocisków. Niekierowanymi o kalibrze 267 mm (Jerina 2) można razić cele oddalone o około 100 kilometrów (rakieta uzbrojona jest w głowicę bojową o wadze około 100 kg). Z kolei pociskami kierowanymi o kalibrze 400 mm (Jerina 1) można atakować obiekty oddalone o około 300 kilometrów. Jerina 1, dysponująca prawie 200-kilogramową głowicą bojową, jest naprowadzana na cel przy użyciu hybrydowego systemu, wykorzystującego zarówno GPS, jak i układ inercyjny.
Przeciwpancerne pociski kierowane
Poza mobilnymi systemami artyleryjskimi serbski koncern oferuje także przenośną artylerię przeciwpancerną. Zaprezentowana w ubiegłym roku po raz pierwszy publicznie rakieta ALAS-C, jest naprowadzana na cel przy użyciu światłowodu, a głowicą bojową o masie około 10 kg (penetracja do 800 mm RHA) można atakować cele oddalone nawet o 25 kilometrów. Mniejsza siostra ALAS-C, o kryptonimie Lorana (długość 1800 mm, podczas gdy ALAS-C – 2300 mm), ma zasięg około 9 kilometrów.
Serbowie nawet nie ukrywają, że głównym odbiorcą ich produktów mają być rynki zagraniczne. Strategia jest prosta – uzbrojenie porównywalne technicznie z zachodnią konkurencją oferują za znacznie mniejsze pieniądze. – Nasz najnowszy transporter opancerzony Lazar 3, który można porównywać z Patrią AMV, jest od niej trzy razy tańszy – przekonywał podczas paryskich targów jeden z pracowników handlowych Yugoimportu.
Obecnie serbska armia liczy około 30 tys. żołnierzy i składa się z dwóch rodzajów wojsk: lądowych oraz lotniczych i obrony powietrznej. Rocznie Serbia przeznacza na armię około 700 mln dolarów.
autor zdjęć: Krzysztof Wilewski
komentarze