Terytorialsi szkolą się poza poligonami, bo w ten sposób lepiej poznają region, w którym kiedyś być może będą walczyć. Aby jednak umundurowani żołnierze wyszli w teren potrzebują zgody swoich przełożonych i władz samorządowych. Takie zasady obowiązywały przez rok. Teraz dowództwo WOT-u zamierza jeszcze bardziej zaostrzyć przepisy dotyczące organizacji takich ćwiczeń.
Kilka dni temu w Mięćmierzu w okolicy Kazimierza Dolnego odbyło się weekendowe szkolenie żołnierzy z 22 Batalionu Lekkiej Piechoty z Dęblina (jednostka podlega 2 Lubelskiej Brygadzie Obrony Terytorialnej). Terytorialsi mieli planowe zajęcia z taktyki, w czasie których używali środków pozoracji pola walki. Obecność mundurowych z bronią, a także strzały ze ślepej amunicji zaniepokoiły odpoczywających w tym regionie turystów. Żołnierze wyjaśniali, że ich obecność nie miała nikogo przestraszyć i byli zdziwieni reakcją ludzi, bo dotychczas – a takich ćwiczeń w regionie odbywało się już kilka – spotkali się z zupełnie innym odbiorem społeczeństwa. Kpt. Damian Stanula, rzecznik prasowy 2 LBOT podkreśla, że informacje o ćwiczeniach z dwudniowym wyprzedzeniem otrzymały odpowiednie władze i służby: gmina Kazimierz Dolny, policja i Nadleśnictwo Puławy. – W Mięćmierzu wszystkie dotychczas obowiązujące procedury organizacji takich szkoleń zostały zachowane. Szkolenie, o którym głośno było w mediach było kolejnym organizowanym w tym rejonie, nigdy wcześniej społeczność lokalna nie zgłaszała żadnych uwag do zajęć, wręcz przeciwnie, bardzo przyjaźnie odnosiła się do ćwiczących żołnierzy – przyznaje ppłk Marek Pietrzak, rzecznik prasowy WOT-u. – Żołnierze WOT szkolą się w terenie, w którym kiedyś może będą walczyć lub pomagać miejscowej ludności. Żeby przygotować się dobrze do tego zadania, muszą wyjść z koszar – dodaje.
Bez paniki – jest zgoda
Szkolenia kompanii lekkiej piechoty odbywają się na terenie powiatu, który jest tzw. stałym rejonem odpowiedzialności (SRO) danego pododdziału. SRO to obszar, którego w razie konfliktu zbrojnego lub sytuacji kryzysowych będą bronić terytorialsi, tam też będą udzielać pomocy cywilom. – Naszą nadrzędną zasadą jest terytorialność. Ważna jest dla nas tzw. mobilność szkoleniowa, czyli zdolność do szkolenia w terenie SRO, poza poligonami i wojskowymi placami ćwiczeń – wyjaśnia rzecznik WOT-u. Ppłk Pietrzak podkreśla, że sposób organizacji ćwiczeń na cywilnych terenach został wypracowany w Dowództwie WOT-u, ale opiera się na praktyce 3 Podkarpackiej Brygady OT, która ćwiczeń w SRO prowadziła najwięcej. Do tej pory, na terenie Podkarpacia żołnierze 3 PBOT prowadzili szkolenia rotacyjne w 54 rejonach na terenie 20 powiatów i 3 miast.
– Szkolenia poza wojskowymi obiektami były dotąd domeną żołnierzy wojsk specjalnych oraz formacji podległych MSWiA. Wojska operacyjne korzystały z obiektów cywilnych rzadko, najczęściej podczas dużych ćwiczeń wojskowych – mówi ppłk Pietrzak. – Jednym z naszych celów jest nawiązywanie relacji z lokalną społecznością, poznawanie terenu, jego zabudowy. To podstawa działania terytorialsów, stąd nasza obecność w miejscowościach i na szlakach komunikacyjnych – dodaje rzecznik.
Cywile powinni zatem obecność mundurowych zaakceptować. Trzeba pamiętać, że ćwiczenia rotacyjne są wcześniej zaplanowane i uzgodnione z władzami samorządowymi. Żeby kilkudziesięciu terytorialsów szkoliło się z terenoznawstwa, topografii lub łączności na terenie powiatów, musi zostać spełnionych kilka warunków. Dowództwa brygad OT przed rozpoczęciem cyklu szkoleń w SRO otrzymały listę obiektów i gruntów, na których możliwe jest potencjalne szkolenie wojska. I z tej bazy danych korzystają później dowódcy kompanii podczas planowania zajęć. Gdy dowodzący kompanią oficer wybierze teren pasujący mu do tematu planowanych zajęć, musi uzyskać zgodę na użytkowanie danego gruntu od władz gminy lub powiatu czy też właściciela prywatnego terenu. – Następnie żołnierze muszą wypełnić tzw. kartę obiegową, która jest dokumentem poświadczającym powiadomienie o organizacji ćwiczeń. Na takiej karcie obiegowej podpisać się muszą władze lokalne, służby porządkowe (straż miejska, policja, nadleśnictwo, koła myśliwskie). Ćwiczenie weekendowe poprzedza jeszcze rekonesans w terenie – dodaje ppłk Pietrzak.
WOT zaostrza przepisy
Szkolenia w SRO jednostki WOT-u organizują raz w miesiącu. Terytorialsi – uczestnicy szkoleń oraz ich dowódcy bardzo chwalą takie zajęcia. – Nie ogranicza nas płot poligonu. W zależności od zagadnienia, którego się uczymy, możemy korzystać z lasu, terenu otwartego czy zabudowanego, zbiorników wodnych. Takie warunki szkolenia znacznie podnoszą realizm i budują motywację żołnierzy – podkreśla por. Oskar Namaczyński-Kapała, dowódca 5 kompanii lekkiej piechoty z 31 Batalionu (3 PBOT). Zalety szkoleń w SRO widzi także kpt. Tomasz Jajko, który dowodzi 1 kompanią piechoty z rzeszowskiego 31 Batalionu. – Kompania, którą dowodzę, ma charakter miejski. A to oznacza, że dla nas stałym rejonem odpowiedzialności jest właśnie Rzeszów. Dlatego raz w miesiącu spotykamy się na zajęciach z topografii, terenoznawstwa. Organizujemy wielokilometrowe marsze po mieście, a gdy jest taka możliwość, to korzystając z pustostanów, trenujemy czarną taktykę – wyjaśnia.
Zgodnie z założeniem zajęcia rotacyjne rozpisane są na 24 godziny. Szkolenie może zatem trwać nieprzerwanie całą dobę lub dwa razy po 12 godzin z przerwą na odpoczynek. W czasie weekendowych zajęć terytorialsi uczą się taktyki, mają zajęcia strzeleckie, a także szkolą się z wybranych tematów, np. nawigacji, terenoznawstwa, łączności, obrony przed bronią masowego rażenia czy obrony przeciwlotniczej. – Miejsce do szkolenia wybiera sam dowódca kompanii, prowadzi rekonesanse w terenie i ocenia, które miejsce w zależności od tematyki zajęć będzie dla niego najlepsze. Ja najczęściej szukam błoni i lasów. Najlepsze dla mnie są tereny, gdzie lasy łączą się z terenami otwartymi, bo wtedy najlepiej ćwiczyć zieloną taktykę – mówi ppor. Sebastian Burghardt, oficer 32 Batalionu Lekkiej Piechoty, do niedawna pełniący obowiązki dowódcy 3 kompanii lekkiej piechoty z Niska. – Ostatnio szkoliliśmy się w okolicach jeziora Tarnobrzeskiego. Pośród cywilnych mieszkańców terytorialsi wykonywali kilkunastokilometrowe przemarsze z wyposażeniem. Ćwiczyliśmy łączność i nawigację. Nikt z władz miejskich nie miał uwag do naszego programu szkolenia, a cywile byli do nas bardzo pozytywnie nastawieni – dodaje oficer.
By nie powtórzyła się historia z Mięćmierza, dowództwo WOT-u postanowiło wprowadzić nowe przepisy dotyczące organizacji szkoleń w SRO. – W pierwszej kolejności organizator szkolenia będzie musiał przedstawić jego szczegółową koncepcję i uzasadnić potrzebę szkolenia w SRO oraz przedstawić graficzny schemat realizacji zajęć, w tym trasy przemarszu i regionu użycia amunicji ćwiczebnej – mówi ppłk Marek Pietrzak. Oficer dodaje, że na organizację szkoleń z użyciem środków pozoracji zgodę wydawać będzie dowódca WOT-u. Szkolenie takie będzie jednak poprzedzone akcją informacyjną, tak by strzały nie przestraszyły mieszkańców danego regionu. – Będziemy w tym celu korzystać np. z pomocy mediów lokalnych, tablic ogłoszeniowych czy nawet ogłoszeń podczas mszy w kościele. Będziemy się także spotykać z przedstawicielami władz lokalnych – zaznacza ppłk Pietrzak.
Powiadomienie władz lokalnych o organizacji ćwiczeń będzie się odbywać co najmniej 14 dni przed ich rozpoczęciem. Samorządowcy, władze gmin i powiatów będą mieli natomiast 7 dni na zgłoszenie zastrzeżeń do przebiegu planowanego szkolenia.
autor zdjęć: Michał Niwicz
komentarze