80 lat temu nasi rodacy ginęli tylko za to, że byli Polakami. Wystarczyło mieć polskie nazwisko, powiedzieć coś po polsku, pójść do już nielicznych wtedy kościołów, wspomnieć Polskę – mówił dr Jarosław Szarek, prezes Instytutu Pamięci Narodowej. W Sejmie odbyła się konferencja naukowa „Operacja Polska NKWD 1937–1938. Zapomniane ludobójstwo”.
Konferencję z okazji przypadającej w tym roku 80. rocznicy wydania rozkazu rozpoczęcia masowej eksterminacji Polaków zamieszkujących Związek Radziecki zorganizowały Ministerstwo Obrony Narodowej, Instytut Pamięci Narodowej, Narodowe Centrum Kultury oraz Stowarzyszenie „Mamoriał”. Patronatem objął ją minister obrony narodowej Antoni Macierewicz.
– To ludobójstwo, które do dzisiaj nie zostało właściwie upamiętnione. Dzisiejsza wystawa i konferencja mają być krokiem w kierunku wydobycia z niepamięci tamtych dramatycznych wydarzeń, tamtej części historii narodu polskiego. Bo choć Polacy, którzy wówczas zostali zamordowani, nie byli nigdy obywatelami państwa polskiego, bez wątpienia stanowili część narodu polskiego – mówił Michał Dworczyk, sekretarz stanu w MON, podczas otwarcia konferencji.
Jak podkreślali prelegenci, społeczeństwu polskiemu data 11 sierpnia 1937 roku wciąż niewiele mówi. Tego dnia szef NKWD Nikołaj Jeżow wydał rozkaz operacyjny nr 00485, który nakazywał systematyczną i masową eksterminację Polaków zamieszkałych w Związku Sowieckim. Rozkaz, przed jego wydaniem, zatwierdziło Biuro Polityczne Komitetu Centralnego WKP(b), z Józefem Stalinem na czele.
Prezes Instytutu Pamięci Narodowej dr Jarosław Szarek zaznaczył, że dla Stalina i władz sowieckich wszystko to, co wiązało się z polskością – tradycja i kultura chrześcijańska – było zawadą na drodze do „nowego, komunistycznego świata”. Wymordowanie co najmniej 111 tys. Polaków, a szacunkowe dane mówią nawet o 200 tys., mieszkających na terenie ZSRS miało uwolnić sowieckie społeczeństwo od tych, którzy do niego „nie pasują”. Marszałek senior Kornel Morawiecki przypomniał zebranym, że w wyniku eksterminacji w Rosji zginął co drugi dorosły mężczyzna polskiej narodowości, wliczając nastoletnich chłopców, a przed śmiercią Polaków nie chroniła ani partyjna legitymacja, ani nawet przynależność do NKWD.
W konferencji wzięli udział m.in. przedstawiciele rosyjskiego „Memoriału”, z zastępcą przewodniczącego Borysem Bielenkinem na czele. Wiceminister Dworczyk podziękował naukowcom za wieloletnią walkę o odkrywanie prawdy o polskich ofiarach sowieckiego systemu, także tych z lat tzw. wielkiej czystki.
Prof. Mikołaj Iwanow, rosyjski dysydent, obecnie wykładowca na Uniwersytecie Opolskim, podkreślił, że wreszcie spełnia się jego wielkie marzenie, by w polskich podręcznikach do historii młodzież mogła przeczytać o ofiarach ludobójstwa z lat 1937–1938. Jak zaznaczył, zbrodnię NKWD do niedawna upamiętniał jedynie brzozowy krzyż w jednej z miejscowości na Ukrainie, której mieszkańcy padli ofiarą Operacji Polskiej. Dr Szarek zadeklarował, że jeszcze w tym roku obok Krzyża Katyńskiego pod Wawelem powinna znaleźć się tablica upamiętniająca ofiary Operacji Polskiej NKWD.
Konferencji towarzyszyła wystawa zdjęć więziennych kilkunastu Polaków – ofiar NKWD, symbolizująca tysiące pomordowanych. Fotografie pochodzą ze zbiorów Stowarzyszenia „Memoriał” w Moskwie, a ich wystawę przygotowali Aleksandra Kaiper-Miszułowicz, Sergiusz Kaziemierczuk oraz dr Paweł Rokicki. Już te kilkanaście fotografii uświadamia, jak duża część społeczeństwa padła ofiarą czystek. Na zdjęciach widzimy m.in. Różę Rappel, bibliotekarkę z Moskwy; Władysława Banasza, robotnika niewykwalifikowanego; Borysa Wojciechowskiego, nawigatora rejsów dalekomorskich, oraz Agnieszkę Radecką-Wendke, gospodynię domową – wszyscy zginęli w egzekucjach w 1937 roku tylko dlatego, że byli Polakami.
Stalin i Jeżow. Fot. Wikimedia
W wyniku Operacji Polskiej NKWD w latach 1937–1938 według różnych szacunków wymordowano od ponad 100 do nawet 200 tys. ludzi, a kolejne tysiące zesłano do łagrów lub deportowano do Kazachstanu i na Syberię. Represje wymierzone były w obywateli radzieckich polskiego pochodzenia. Rozkazem 00485 objęto wszystkie warstwy społeczne – od chłopów po inteligencję. Co było głównym powodem tej zbrodni prócz nienawiści Stalina do Polski za przegraną wojnę z 1920 roku? W tym okresie fiaskiem okazał się eksperyment z polskimi okręgami narodowościowymi: Polskim Rejonem Narodowym im. Juliana Marchlewskiego nazywanym Marchlewszczyzną na Ukrainie i Polskim Rejonem Narodowym im. Feliksa Dzierżyńskiego – Dzierżyńszczyzną na Białorusi. W założeniu miały to być wzorcowe okręgi, w których planowano wykształcić elity przyszłej Polskiej Republiki Rad oraz kadry polskich formacji Armii Czerwonej. Tymczasem, kiedy zaczęła się kolektywizacja, okazało się, że Polacy zupełnie nie ulegają jej hasłom. Nie chcą oddawać ziemi, a ponadto nadal deklarują przywiązanie do katolicyzmu i zbierają się na modlitwy w kościołach. Na podstawie raportów dotyczących sytuacji w okręgach dyktator uznał, że Polacy są „niereformowalni”.
Enkawudziści nie przebierali w środkach. Najczęściej zabijali swoją wypróbowaną metodą – strzałem w tył głowy, stosowaną później także w Katyniu, ale dochodziło niejednokrotnie do rzezi bez broni palnej, nawet przy użyciu kijów. Z reguły, po otoczeniu polskiej wsi, zdolne do pracy kobiety z małymi dziećmi oddzielano od mężczyzn i chłopców, których na miejscu mordowano. Tych, którzy przeżyli, czekała gehenna łagrów lub przymusowe zsyłki. Akcja polska NKWD była jedną z wielu ludobójczych operacji tzw. wielkiej czystki, która pochłonęła ponad osiem milionów ludzi, ale jednocześnie odróżniała się tym, że wymierzona była w członków jednej, konkretnej narodowości – Polaków.
autor zdjęć: MON, Wikimedia
komentarze