moja polska zbrojna
Od 25 maja 2018 r. obowiązuje w Polsce Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016 r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych, zwane także RODO).

W związku z powyższym przygotowaliśmy dla Państwa informacje dotyczące przetwarzania przez Wojskowy Instytut Wydawniczy Państwa danych osobowych. Prosimy o zapoznanie się z nimi: Polityka przetwarzania danych.

Prosimy o zaakceptowanie warunków przetwarzania danych osobowych przez Wojskowych Instytut Wydawniczy – Akceptuję

W okrążeniu - bitwa pod Mławą

W pierwszych trzech dniach września 1939 roku nacierającym na Mławę pięciu dywizjom niemieckim silny opór stawiły dwie polskie dywizje piechoty i dwie brygady kawalerii. Po czterech dniach przemęczeni marszami i szturmami polscy żołnierze zasypiali tam, gdzie akurat zajmowali stanowiska. Artyleria niemiecka strzelała coraz silniej i celniej.

Rankiem 1 września główne siły niemieckiej 3 Armii gen. Küchlera rozpoczęły natarcie na Mławę – przez tę miejscowość bowiem wiodła najkrótsza droga lądowa z Prus Wschodnich w kierunku Warszawy. Broniąca tego kierunku armia „Modlin” (po dowództwem gen. Emila Krukowicza-Przedrzymirskiego) dysponowała w okolicach Mławy 8 i 20 Dywizją Piechoty (8 i 20 DP), Nowogródzką i Mazowiecką Brygadą Kawalerii oraz paroma oddziałami Obrony Narodowej. Na polskie umocnienia i schrony na północ od Mławy – bronione przez 20 Dywizję Piechoty (dowodzoną przez płk. dypl. Wilhelma Lawicza-Liszkę) – uderzyły cztery niemieckie dywizje piechoty, Dywizja Pancerna Kempf i brygada kawalerii.

Niemiecki nieprzyjaciel, zaskoczony silnym ogniem polskiej broni maszynowej oraz celnym ostrzałem artyleryjskim, poniósł jednak ciężkie straty. Po niepowodzeniu kolejnego natarcia swej piechoty Niemcy wprowadzili do walki 50 czołgów. Gdy utracili 6 z nich, pozostałe wycofały się z pola walki i zawróciły.

Ciężkie boje 2 września

Następnego dnia (2 września) niemiecki I Korpus ponawiał bezskuteczne ataki. Korpus Wodrig (dwie dywizje piechoty) opanował natomiast dwa kluczowe punkty polskiej obrony: Żaboklik i Górę Kamieńską. Z kolei Dywizja Pancerna Kempf została przesunięta (nocnym marszem pozafrontowym) na wschodnie skrzydło polskiej obrony, aby w następnych dniach zaatakować całą kolumną. W nocy z 1 na 2 września rozpoczęto wycofywanie pododdziałów tej niemieckiej dywizji na jej pozycje wyjściowe - na południe od Nidzicy. Miejsce tych wojsk pancernych na linii frontu zajęły Pułki 11 i 61 Dywizji Piechoty.

Działania ofensywne wymienionych jednostek niemieckich cechowała już duża ostrożność - raczej nie szykowały się one do ponownych frontalnych ataków na polskie schrony. Niemieckie lotnictwo i artyleria I Korpusu natomiast cały czas prowadziły ostrzał skierowany na wykryte polskie pozycje i schrony. W przerwach pomiędzy artyleryjskimi nawałami, piechota w sile do batalionu próbowała zdobywać polskie pozycje, ale nie zbliżyła się do nich na więcej niż 200 metrów. Zatrzymywał ją ogień polskich karabinów maszynowych ze schronów oraz doskonała polska artyleria. Ogień niemiecki czynił natomiast poważne szkody na tyłach polskiej dywizji, ostrzelano m.in. stację kolejową i miejski las. Polskie załogi meldowały, że w atakach uczestniczyły również czołgi nieprzyjaciela - w sile do 50 pojazdów (najwyraźniej dowódca I Korpusu nadal szukał rozstrzygnięcia w ataku frontalnym). Ale polski 80 Pułk Piechoty, mimo dużych strat własnych, odparł wszystkie niemieckie natarcia. Jedynym większym zagrożeniem dla żołnierzy tego pułku i innych jednostek 20 DP była wówczas potężna artyleria wroga.

Obecność niemieckich czołgów odnotowano również w okolicach Windyk, ale i tam zostały one odparte. Należy pamiętać, że tego dnia na całym froncie polskim wszystkie inne niemieckie dywizje pancerne właśnie dokonywały przełamań frontu i wnikały coraz głębiej w polskie zgrupowania wojsk. A pod Mławą Dywizja Pancerna Kempf nie mogła się przebić i stała jakby w odwodzie.

Podobna sytuacja miała miejsce na odcinku bronionym przez 78 Pułk Piechoty. Tu również Niemcy rozpoczęli od ostrzeliwania polskich pozycji, po czym nadleciały ich samoloty szturmowe. Po nich do akcji ruszyła piechota - wsparta pojedynczymi czołgami. Te natarcia były jednak na tyle słabe, że nie dochodziły nawet do polskich linii zasieków z drutu kolczastego. Spektakularne były za to pojedynki artyleryjskie, w których na ogół górowała, dzięki lepszej celności, artyleria polska. Niestety, zapasy pocisków kurczyły się w zastraszającym tempie.

Rozbity niemiecki czołg Panzer II.

Pomoc mieszkańców Mławy

Niemcom udało się dojść do Mławy. Wkrótce zaczęły płonąć liczne budynki w centrum miasta oraz pełen rannych miejski szpital. Mławianie z narażeniem życia wynosili pacjentów ze szpitala i wszelkimi sposobami pomagali wojsku. Harcerze pod ostrzałem biegali z meldunkami, a sanitariuszki kierowano nawet na pierwszą linię walk. Ta spontaniczna pomoc mieszkańców Mławy podnosiła morale walczących polskich żołnierzy, którzy wiedzieli, że mają za sobą tak ofiarne miasto.

Podobnie wyglądała sytuacja na odcinku 79 Pułku Piechoty, który bronił swoich pozycji przed atakami niemieckiej 1 DP. O ile jednak ataki frontalne żołnierze polscy odpierali dość skutecznie, o tyle niemieckie przenikanie skrzydłami było już nie do zatrzymania – głównie z powodu szczupłości sił polskich. Coraz bardziej zagrożony był odcinek Błota Niemyje, na który zaczęły przenikać coraz liczniejsze oddziały niemieckie. Aby temu przeciwdziałać, dowódca 79 Pułku Piechoty skierował tam odwód w postaci 7 i 8 Kompanii - tym samym osłabiając pozycję rzęgnowską. Jak wkrótce miało się okazać, Niemców na Błotach Niemyje już nie było, a polskie kompanie przeszły w skwarze ponad 20 km i po powrocie na stanowiska wyjściowe były już skrajnie wyczerpane.

Tych kompanii niestety zabrakło w krytycznym momencie boju, gdy Niemcy zaczęli włamywać się w polskie pozycje. Wkrótce prawe skrzydło tych pozycji zostało opanowane przez Niemców. Wskutek tego powstała luka pomiędzy 79 Pułkiem Piechoty a Mazowiecką Brygadą Kawalerii, w którą zaczęły wnikać oddziały niemieckiej 12 DP. Na szczęście dla Polaków Niemcy mieli tu pewien problem logistyczny. Otóż był to akurat styk działań dwóch niemieckich dywizji piechoty i żadna z nich nie zamierzała wówczas rzucać do boju w tym miejscu swoich odwodów. Zwłaszcza że niemiecka 1 DP wciąż atakowała od frontu pozycję rzęgnowską, a 12 DP zamierzała zdobyć Przasnysz.

Natarcie 8 Dywizji Piechoty

W tym czasie jednostki drugiej polskiej dywizji (8 DP), broniące pozycji na północ od Mławy, podczas swych porannych przegrupowań były osłaniane przez myśliwce 153 Eskadry Myśliwskiej - stacjonującej na lotnisku Sokołówek (5 km na południe od Ciechanowa). Gwarantowało to w miarę bezpieczne przemarsze. 3 września o godz. 11.00 do sztabu 8 DP (dowodzonej przez płk. dypl. Teodora Furgalskiego) przybył łącznik ze sztabu armii „Modlin”, wręczając płk. Furgalskiemu rozkazy od gen. Przedrzymirskiego: głównymi siłami należało uderzyć na Przasnysz, aby odciążyć Mazowiecką Brygadę Kawalerii - ubezpieczając się od strony Gruduska jednym pułkiem piechoty. Pułkownik Furgalski wydał więc odpowiednie rozkazy, modyfikując wcześniejsze własne decyzje dotyczące ataku na Grudusk. Rozkazał przegrupowanie do nowego ataku. O godz. 12.00 o swoich rozkazach poinformował dowódcę armii.

Jednak o godz. 14.00, pod wpływem raportów z 20 DP o zagrożonym prawym skrzydle tej dywizji, gen. Przedrzymirski zmienił swój rozkaz dla 8 DP i polecił jej wykonanie dwóch oddzielnych natarć:
– pierwszego – siłami 21 Pułku Piechoty „Dzieci Warszawy” (21 pp), wspieranego przez II Dywizjon 8 Pułki Artylerii Lekkiej (II/8 pal)
– drugiego – siłami 32 i 13 Pułku Piechoty (32 pp i 13 pp), wspartych całym 8 Pułkiem Artylerii Lekkiej (8 pal) (bez II/8) i 8 Dywizjonem Artylerii Ciężkiej (8 dac).

Te zmiany rozkazów wpłynęły jednak niekorzystnie na procedury dowodzenia w sztabie 8 DP. Jeszcze gorzej przyjmowali to żołnierze w pierwszej linii. Częste zmiany pozycji i zajmowanie kolejnych rubieży do ataku powodowały zmęczenie (jednostka ta maszerowała przez całą noc i na pozycjach wyjściowych musiała jeszcze odpocząć przed rozpoczęciem walk). Treść ostatniego rozkazu nakazywała atak trzema pułkami w trzech różnych kierunkach. 21 pp miał uderzać na wschód – w kierunku Przasnysza, 12 pp na północ - na Grudusk, a 32 pp na północny-zachód, aby odciążyć 79 pp atakowany przez Niemców pod Dębskiem. Tymczasem przez cały dzień pozycje niemieckie były wzmacniane nadchodzącymi z północy kolejnymi jednostkami. Nad przegrupowującą się polską dywizją wciąż latały niemieckie samoloty rozpoznawcze, a nad Gruduskiem zawisł obserwacyjny balon. Nie było więc mowy o jakimkolwiek zaskoczeniu przeciwnika. Co ciekawe, Niemcy nie prowadzili żadnej akcji obliczonej na osłabienie polskich przygotowań do ataku. Najprawdopodobniej ich artyleria wciąż przebijała się przez lasy i pola na północ od Gruduska.

Przed godz. 16 ruszył do natarcia 21pp „Dzieci Warszawy”. Jak wspominali jego uczestnicy, rozwijało się ono wręcz modelowo. Dowodzący tym pułkiem płk Stanisław Sosabowski prowadził to natarcie „jak na manewrach”. Sprawne współdziałanie z II/8 pal zapewniało artyleryjskie wsparcie wszędzie tam, gdzie było ono potrzebne. Gdy tylko odzywała się niemiecka obrona, szybko lądowały tam pociski polskich dział. Do godziny 18.00 21pp opanował wyznaczone cele, tj. Czernice Borowe i Chojnowo. O godz. 22.30 natarcie zostało wstrzymane, gdyż wszystkie cele pułku zostały już osiągnięte. Rozpoczęto przygotowania do obrony opanowanych stanowisk.

Tu dowodził Sosabowski

Był także inny powód zatrzymania natarcia tego pułku - ze sztabu dywizji nie nadchodziły dla niego żadne nowe meldunki czy rozkazy, a gdy już się pojawiły, były dość alarmujące (mówiły bowiem o rozpadzie dywizji podczas ataku na Grudusk). W tym samym rozkazie zapowiedziano odejście całej dywizji na południe.

Tymczasem 21 Pułk Piechoty wchodził w lukę pomiędzy dywizjami niemieckimi: 1 i 12 Jednocześnie był oskrzydlany od południa. Płk Sosabowski nie zdawał sobie sprawy, że jego pułk był już okrążony z niemal wszystkich stron. Jedynym kierunkiem odwrotu był południowy-wschód, a więc kierunek, z którego pułk rozpoczynał swój atak. Ale i z tego zadania dowódca pułku wywiązał się wręcz wzorowo. Mimo obecności Niemców na prawie wszystkich kierunkach, nocą zdołał wycofać z okrążenia wszystkie podporządkowane mu oddziały. Ten sukces częściowo zawdzięczał biernej postawie niemieckiej piechoty.

A jak rozwijało się lewe skrzydło natarcia? Atakujące tu pułki (13 i 32) – obydwa dwubatalionowe – na czas natarcia zostały podporządkowane dowódcy dywizyjnej piechoty płk. Ludwikowi de Laveaux. Ten zaś, aby usprawnić dowodzenie w polu, postanowił przybliżyć swoje stanowisko dowodzenia do nacierających wojsk. Gdy już udało mu się dotrzeć na właściwe miejsce, okazało się, że na stanowisku nie zostały zainstalowane środki łączności z pułkami. Postanowił więc udać się osobiście do dowódców pułków. Niestety, przez pół nocy nie udało mu się zrealizować tego zamierzenia i w końcu płk de Laveaux wycofał się z falą odchodzących na południe polskich wojsk – nie odegrawszy żadnej roli w toku natarcia.

Jednak zanim do tego doszło, atakujące pułki maszerowały w kierunku Gruduska. Początkowo wszystko szło zgodnie z planem. Cztery czołowe bataliony, mimo coraz silniejszego ognia, posuwały się sprawnie na północ. Prawoskrzydłowy 13pp opanował wieś Pszczółki i znalazł się w odległości 2 km na południe od Gruduska. Tymczasem 32 pp związał się walką o Łysakowo, którego nie mógł zdobyć. Broniący tej miejscowości Niemcy nie mieli innego wyjścia, jak bronić się do ostatniego żołnierza, gdyż zarówno od wschodu (13 pp), jak i od zachodu (II batalion 32 pp atakujący Mierzanowo) byli oskrzydleni przez nacierających Polaków.

Odwrót

Wkrótce potem nastąpił jednak kryzys w bojach polskich pułków. Wysunięty na północ 13 Pułk Piechoty nie mógł już dalej nacierać, gdyż nie był w stanie bronić się przed niemieckimi kontratakami na skrzydła i przed ciągłym ostrzeliwaniem polskich żołnierzy z niezdobytych przez nich niemieckich pozycji. A 32 pp wciąż walczył o zdobycie Łysakowa. Późnym wieczorem 3 września łączność pomiędzy polskimi pułkami została zupełnie zerwana - nie było żadnej koordynacji ich działań. Na domiar złego z Gruduska wyszło niemieckie natarcie pancerne na 13 pp, który został zmuszony do zatrzymania się.

Po zmroku sytuacja stała się jeszcze bardziej dramatyczna. Przemęczeni marszami i szturmami polscy żołnierze zasypiali tam, gdzie akurat zajmowali stanowiska. A artyleria niemiecka zaczęła strzelać coraz silniej i celniej. Rozpoczął się więc powolny, a w miarę upływu nocnego czasu coraz liczniejszy i coraz bardziej samorzutny odpływ polskich żołnierzy na południe. W końcu przemienił się on w niekontrolowany przez dowódców bezładny odwrót z pola bitwy (jedynie 21 Pułk Piechoty płk. Sosabowskiego wycofywał się w zwartym szyku - zbierając po drodze pododdziały z rozbitych pułków i maszerując w kierunku twierdzy Modlin). Część polskich żołnierzy skierowała się na Ciechanów, gdzie wpadła w ręce Niemców, a część uciekła do Lasu Opinogóra (większość z nich przedostała się później w okolice Modlina).

4 września, wobec niemożliwości utrzymania dotychczasowych pozycji – już oskrzydlonych od wschodu - polskie dowództwo zdecydowało się na odwrót 20 Dywizji Piechoty w kierunku Modlina.

Więcej na ten temat w książce Wojciecha Zalewskiego „Mława 1939”.

Wojciech Zalewski

autor zdjęć: Małgorzata Schwarzgruber, arch. dobroni.pl

dodaj komentarz

komentarze


Triatloniści CWZS-u wojskowymi mistrzami świata
 
Podlasie jest bezpieczne
Nasza Niepodległa – serwis na rocznicę odzyskania niepodległości
Kancelaria Prezydenta: Polska liderem pomocy Ukrainie
Hokeiści WKS Grunwald mistrzami jesieni
NATO odpowiada na falę rosyjskich ataków
Lotnicza Akademia rozwija bazę sportową
Wicepremier na obradach w Kopenhadze
Czworonożny żandarm w Paryżu
Ustawa o obronie ojczyzny – pytania i odpowiedzi
Trzynaścioro żołnierzy kandyduje do miana sportowca roku
Silne NATO również dzięki Polsce
Karta dla rodzin wojskowych
Zawsze z przodu, czyli dodatkowe oko artylerii
Kto dostanie karty powołania w 2025 roku?
Siła w jedności
Wielka pomoc
Nurkowie na służbie, terminal na horyzoncie
Ustawa o obronie ojczyzny – pytania i odpowiedzi
Polskie mauzolea i wojenne cmentarze – miejsca spoczynku bohaterów
Baza w Redzikowie już działa
Szturmowanie okopów
Polskie „JAG” już działa
Olympus in Paris
Powstaną nowe fabryki amunicji
Zmiana warty w Korpusie NATO w Szczecinie
Olimp w Paryżu
Polacy pobiegli w „Baltic Warrior”
Udane starty żołnierzy na lodzie oraz na azjatyckich basenach
Komplet Black Hawków u specjalsów
Kamień z Szańca. Historia zapomnianego karpatczyka
Roboty jeszcze nie gotowe do służby
Wzlot, upadek i powrót
Jutrzenka swobody
Rosomaki w rumuńskich Karpatach
Wojskowy Sokół znów nad Tatrami
Breda w polskich rękach
Umowa na BWP Borsuk w tym roku?
Medycyna w wersji specjalnej
Zmiana warty w PKW Liban
Będzie nowa fabryka amunicji w Polsce
Operacja „Feniks” – pomoc i odbudowa
Jak Polacy szkolą Ukraińców
Kolejne FlyEye dla wojska
Czarna taktyka czerwonych skorpionów
Ustawa o obronie ojczyzny – pytania i odpowiedzi
Wojna na planszy
Żołnierze z Mazur ćwiczyli strzelanie z Homarów
Patriotyzm na sportowo
Jacek Domański: Sport jest narkotykiem
Ostre słowa, mocne ciosy
Fabryka Broni rozbudowuje się
Żaden z Polaków służących w Libanie nie został ranny
Mamy BohaterONa!
1000 dni wojny i pomocy
Ämari gotowa do dyżuru
Powstanie Fundusz Sztucznej Inteligencji. Ministrowie podpisali list intencyjny
Pod osłoną tarczy
Gogle dla pilotów śmigłowców
Zostań podchorążym wojskowej uczelni

Ministerstwo Obrony Narodowej Wojsko Polskie Sztab Generalny Wojska Polskiego Dowództwo Generalne Rodzajów Sił Zbrojnych Dowództwo Operacyjne Rodzajów Sił Zbrojnych Wojska Obrony
Terytorialnej
Żandarmeria Wojskowa Dowództwo Garnizonu Warszawa Inspektorat Wsparcia SZ Wielonarodowy Korpus
Północno-
Wschodni
Wielonarodowa
Dywizja
Północny-
Wschód
Centrum
Szkolenia Sił Połączonych
NATO (JFTC)
Agencja Uzbrojenia

Wojskowy Instytut Wydawniczy (C) 2015
wykonanie i hosting AIKELO