Zestrzelenie rosyjskiego bombowca przez turecki myśliwiec 24 listopada sprowokowało głęboki kryzys w relacjach rosyjsko-tureckich. Rosyjskie władze oskarżyły Ankarę o popieranie terrorystycznych ugrupowań w Syrii (Państwo Islamskie), a 28 listopada prezydent Władimir Putin wydał dekret nakładający na Turcję sankcje ekonomiczne i wizowe. Podsycając napięcia z Turcją, Kreml dąży do jej izolacji i wyeliminowania z rozgrywki o przyszłość Syrii. Jednocześnie liczy, że dyskredytując Turcję i pogłębiając atmosferę kryzysu, zwiększa szanse na zawarcie, na swoich warunkach, porozumienia z Zachodem w sprawie Syrii. Dla osiągnięcia tego celu Kreml gotów jest poświęcić dobre stosunki z Turcją, chociaż jednocześnie stara się ograniczyć ekonomiczne koszty konfliktu.
Koniec zbliżenia rosyjsko-tureckiego
Przez ponad dekadę (od 2004 roku) Moskwa cierpliwie budowała bliskie relacje z Ankarą. Ważnym elementem tych relacji były osobiste kontakty prezydenta Putina z tureckim przywódcą, szefem rządzącej partii AKP, długoletnim premierem (2003–2014), obecnym prezydentem Turcji Recepem Tayyipem Erdoğanem. Fundamentem stosunków była rozwijająca się współpraca ekonomiczna, zwłaszcza w sferze energetycznej. Wzajemne obroty handlowe osiągnęły w przedkryzysowym 2008 roku 38 mld USD; Turcja stała się drugim co do wielkości (po Niemczech) importerem rosyjskiego gazu, w 60 proc. uzależnionym od rosyjskich dostaw. Strategicznym celem rosyjskiej polityki wobec Turcji było sprzyjanie dywersyfikacji tureckich powiązań międzynarodowych i rozluźnienie więzi pomiędzy Turcją a Stanami Zjednoczonymi i NATO. Rezultatem zbliżenia turecko-rosyjskiego była ostrożna reakcja Ankary tak na rosyjską operację wojskową przeciwko Gruzji w 2008 roku, jak i na aneksję Krymu w 2014 roku. Jest symptomatyczne, że Turcja nie przyłączyła się do zachodnich sankcji wobec Rosji.
Rozbieżności w sprawie Syrii
Po raz pierwszy poważne rozbieżności między partnerami pojawiły się wraz z wybuchem w 2012 roku wojny domowej w Syrii. Kreml od początku wspierał prezydenta Baszara al-Asada, zapewniając mu m.in. dostawy sprzętu wojskowego, podczas gdy prezydent Erdoğan postawił sobie za cel odsunięcie syryjskiego prezydenta od władzy i udzielił pomocy antyasadowskiej zbrojnej opozycji. Mimo rozmaitych incydentów (m.in. zmuszenie do lądowania w Turcji w 2013 roku syryjskiego samolotu pasażerskiego w celu zarekwirowania znajdującego się na pokładzie rosyjskiego sprzętu wojskowego) tak Moskwa, jak i Ankara starały się, aby rozbieżności w kwestii Syrii nie odbiły się negatywnie na całokształcie wzajemnych relacji. Sądząc po wypowiedziach samego Erdoğana, Kreml podsycał w nim iluzję, że wcześniej czy później zgodzi się na rozwiązanie konfliktu syryjskiego, zakładające odsunięcie Asada. Rozpoczęta 30 września rosyjska interwencja wojskowa, wymierzona głównie w popieraną przez Turcję opozycję antyasadowską w północnej i północno-zachodniej Syrii, oznaczała zapewne kres tych złudzeń.
Rosyjskie reakcje na zestrzelenie samolotu
Rosyjskie reakcje na incydent 24 listopada miały na celu: 1) zademonstrowanie, że Rosja nie zmieni swojej polityki w Syrii i jest gotowa na zbrojną konfrontację z Turcją w tej sprawie; 2) dyplomatyczną izolację Turcji; 3) demonstracyjne „ukaranie” Turcji poprzez nałożenie sankcji ekonomicznych.
Pierwszą reakcją Kremla było wzmocnienie ugrupowania w Syrii systemami przeciwlotniczymi S-400 i przesunięcie uzbrojonego również w systemy przeciwlotnicze krążownika rakietowego Moskwa bliżej granicy turecko-syryjskiej. Jednocześnie rosyjski Sztab Generalny ostrzegł, że „wszystkie cele stanowiące dla nas potencjalne niebezpieczeństwo będą likwidowane”. Rosyjskie samoloty kontynuowały ataki na tereny zamieszkane przez mniejszość turecką i kontrolowane przez wspieranych przez Turcję rebeliantów w bezpośredniej bliskości tureckiej granicy.
Turcja na cenzurowanym
Kierownictwo rosyjskie de facto zawiesiło kontakty z przywódcami tureckimi. Putin nie tylko odmówił Erdoğanowi spotkania na konferencji w Paryżu, ale także nie przyjmuje od niego telefonów. Podobnie rosyjski minister spraw zagranicznych odmawia spotkania ze swoim tureckim kolegą (rozmawiał z nim jednak przez telefon zaraz po incydencie). Strona rosyjska odwołała przewidziane na koniec listopada konsultacje ministrów spraw zagranicznych oraz zapowiadane na grudzień rosyjsko-tureckie forum połączone ze spotkaniem na szczycie.
Jednocześnie rosyjskie władze i media wszczęły propagandową ofensywę przeciwko Turcji. Rosyjski prezydent, premier i minister spraw zagranicznych oskarżyli władze tureckie o wspieranie terrorystów z Państwa Islamskiego, a zwłaszcza o pośrednictwo w prowadzonym przez tę organizację handlu ropą naftową (media rosyjskie insynuowały, że w procederze uczestniczy syn tureckiego prezydenta). Wizerunek Turcji w mediach uległ gwałtownej zmianie – z kraju przyjaznego w kraj zasadniczo Rosji nieprzyjazny.
Napięcie nie słabnie
Publicznie formułując upokarzające dla Turcji i niewykonalne warunki ugody (publiczne przeprosiny, wynagrodzenie materialnych strat i ukaranie winnych) Kreml zdaje się dążyć do utrzymania napięcia w relacjach bilateralnych. W połączeniu z oskarżeniami o popieranie Państwa Islamskiego ma to zdyskredytować Turcję w oczach jej zachodnich sojuszników jako niewiarygodnego partnera w walce z terroryzmem, powodującego niepotrzebne konflikty z Rosją (a tym samym utrudniającego zawarcie z nią antyterrorystycznego sojuszu) i jako kraju przyczyniającego się do dalszej destabilizacji w regionie. Celem wydaje się izolacja Ankary i wyeliminowanie jej wpływu na warunki uregulowania kryzysu wewnętrznego w Syrii. W kalkulacji Kremla napięcia bilateralne z Turcją, przyczyniając się do dalszej destabilizacji sytuacji wokół Syrii, powinny być dodatkowym czynnikiem skłaniającym Stany Zjednoczone i Europę Zachodnią do przyjęcia rosyjskiej recepty rozwiązania problemu Syrii, czyli pozostawienia prezydenta Asada u władzy i wspólnej z nim walki przeciwko islamskim radykałom. (…)
Pełna wersja komentarza ukazała się na stronach www.osw.waw.pl
komentarze