Latem ubiegłego roku koalicja państw zachodnich i arabskich rozpoczęła operację powietrzną przeciwko ekstremistom z tzw. Państwa Islamskiego. Bombardowane są pozycje islamistów walczących na terenie Iraku i Syrii. Jednak dotychczasowa forma zaangażowania państw koalicji nie przesądza o zwycięstwie którejś ze stron. Odbicie jednego miasta zaraz powoduje utratę innego, nie mniej ważnego. A walki toczące się na kilku frontach świadczą niestety o ciągłej sile dżihadystów – pisze Katarzyna Kobrzyńska z Wojskowego Centrum Geograficznego.
Prowadzone pod dowództwem USA operacje lotnicze na terenie Iraku zaczęły się w sierpniu ubiegłego roku, a naloty na pozycje ekstremistów w Syrii rozpoczęto miesiąc później. Od tego czasów Kurdom irackim i siłom rządowym w Iraku udało się odbić tereny graniczące z Kurdystanem. Natomiast w Syrii spod kontroli dżihadystów przejęto ważne przejścia na granicy z Turcją. Tak zwane Państwo Islamskie nie pozostaje jednak w defensywie. W Syrii zajmuje teraz tereny, gdzie naloty w ogóle nie są prowadzone, a w Iraku – miasta, gdzie walczy tylko z siłami rządowymi.
W ostatnich tygodniach doszło do odbicia przez Kurdów syryjskich (YPG) i Wolną Armię Syryjską miasta Tall Abjad. To kilkunastotysięczne miasteczko jest kolejnym, po Kobani, wyrwanym z rąk tzw. Państwa Islamskiego (zwanego też Daesh) przyczółkiem wzdłuż granicy z Turcją. Dżihadyści wcześniej właśnie tam umocnili swą obecność, gdyż tą drogą napływa do nich większość zaopatrzenia i nowi rekruci gotowi walczyć pod czarną flagą.
Walki o strategiczne pozycje
Tall Abjad jest o tyle ważne, że prowadzi z niego proste połączenie drogowe do Ar-Raqqi, uznawanego za stolicę tzw. Państwa Islamskiego w Syrii. Odbicie tego granicznego miasta utrudni działanie dżihadystom. Zmuszeni są oni do wykorzystywania znacznie dłuższej drogi do przejścia w Jarabulus na zachodzie. Miasto to, położone nad Jeziorem Assada, od stycznia jest w ich rękach. Zapewne będzie kolejnym miejscem nasilonych walk w najbliższym czasie. Podobnie jak okolice samego Aleppo i miast na drodze z niego do Ar-Raqqi. Kontrola nad nimi dla dżihadystów jest kluczowa w kontekście utrzymania połączenia z granicą turecką. Wiedzą o tym Kurdowie (YPG) i Wolna Armia Syryjska, zjednoczeni jako grupa Wulkan Eufratu i zapowiadają o nie walkę.
Utrata Tall Abjad w Syrii, a wcześniej Tikritu w , nie świadczy jednak o defensywie tzw. Państwa Islamskiego. W maju zajęli oni Ramadi w Iraku i małą Palmyrę (Tadmur) w Syrii. Miasto położone jest na węźle drogowym do Homs (150 km) i Damaszku (200 km). Jest zatem strategicznym punktem, także cennym poprzez starożytne zabytki i pamiątki. Ramadi to z kolei duże miasto i ośrodek administracyjny irackiego regionu Al-Anbar. Z niego biegnie bezpośrednie drogowe połączenie z granicą jordańską.
20 tysięcy zagranicznych rekrutów
Wydaje się, że obecnie walka z dżihadystami większe efekty przynosi w Syrii. Naloty państw arabskich pod egidą USA koncentrują się tam na okolicach Kobani, Ar-Raqqa oraz Dajr az-Zaur i Al-Hasaka. Od początku operacji, tj. od września ubiegłego roku, było ich już tam blisko 1,6 tys. Znacznie więcej ich jest jednak w Iraku. Już ponad 2,6 tys. USA i państwa tzw. zachodu prowadzą je na miasta wzdłuż Tygrysu i Eufratu, tj. Al-Falludżę, Baiji, Mosul, Kirkuk i Sinjar. Obecnie wojska rządowe zapowiadają walkę o odbicie Ramadi z rąk dżihadystów, jak wcześniej zrobili to z Tikritem.
Państwo Islamskie sięga jest już praktycznie od Al-Falludży (na płn. od Bagdadu) i Mosulu w Iraku po Ar-Raqqę i okolice Aleppo w Syrii. Szlak ten pokrywa się z największymi rzekami regionu, tj. Tygrysem i Eufratem. W ich widłach kontrolują oni sytuację. Chcą utworzyć państwo sięgające od syryjskiego Aleppo po iracką prowincję Diyala na wschód od Bagdadu. Według analiz w szeregach dżihadystów walczy 31 tys. bojowników, z czego aż 20 tys. to zagraniczni rekruci. Większość stanowią Arabowie, ale i też muzułmanie z Europy i państw Azji Środkowej.
Niestety, bilans prowadzonej od ubiegłego roku operacji nie napawa optymizmem. Bo trudno uznać, że przez ten czas siły dżihadystów osłabły.
komentarze