Przy okazji podjęcia przez rząd decyzji o podniesieniu wydatków na obronność do 2 proc. PKB od 2016 roku rozgorzała dyskusja na temat wysokości sum przeznaczanych na wojsko i zbrojenia. Jedni się zastanawiają, czy polskie 2 proc. produktu krajowego brutto to dużo, inni czy mało. Mnie jednak zastanawia głównie to, ile konkretnie pieniędzy wydajemy na obronność oraz to jak pod tym względem wypadamy na tle innych państw – pisze kpt. Robert „Eddie” Pawłowski, były oficer Formozy.
Podam dwa przykłady – na początek Afganistan. W 2013 roku Islamska Republika Afganistanu procentowo przeznaczyła na obronność prawie siedem razy tyle co Polska – 14 proc. PKB. Jeśli jednak przeliczyć to na konkretne sumy, to okazuje się, że ich wydatki stanowią sumę kilkukrotnie mniejszą od tej, jaką stanowi suma uzyskana z naszych dotychczasowych 1,95 PKB. Z kolei Francja w ubiegłym roku przeznaczyła na obronność „zaledwie” 1,5 proc. PKB. Tyle że ich produkt krajowy brutto jest około pięciokrotnie wyższy niż nasz. Dlatego gdy czytam, że Polska przoduje w wydatkach na obronność wśród krajów NATO, to ogarnia mnie pusty śmiech. Zapewne dobrze brzmi, gdy mówimy o procentach PKB, jednak nie oddaje to realnych wydatków.
Wśród 15 państw, których łączny budżet obronny stanowi około 70 proc. wydatków globalnych, jest pięć państw NATO-wskich: Stany Zjednoczone, Wielka Brytania, Francja, Niemcy i Wochy. W Sojuszu jest 28 państw – Polska pod względem wydatków na zbrojenia plasuje się wśród nich na 10. miejscu. Trzymamy się peletonu, ale nie jesteśmy w czołówce. Takie państwa europejskie jak Wielka Brytania, Francja czy Niemcy systematycznie utrzymują się w czołówce, przeznaczając ogromne sumy na zbrojenia. Nawet informacje o możliwych cięciach w budżetach tych państw nie są w stanie zbliżyć nas do poziomu ich wydatków. Nie wspomnę już o budżetach obronnych Rosji czy Stanów Zjednoczonych. Stany Zjednoczone są na pierwszym miejscu w światowym rankingu wydatków na zbrojenia i nawet informacje o cięciach w ich budżecie obronnym niewiele tu zmieniają. Przecież Stany Zjednoczone wycofały się z misji w Iraku i Afganistanie, gdzie ponosiły główny ciężar finansowy prowadzonych operacji. Nawet jeśli Departament Obrony Stanów Zjednoczonych dostanie mniej pieniędzy niż w poprzednich latach, to i tak dostanie ich wystarczającą ilość, by utrzymać swoje wydatki na zbrojenia. Podobnie ma się z innymi wiodącymi państwami NATO.
Jeszcze innym problemem związanym z naszym budżetem obronnym jest celowość czy sensowność wydatków. Istotne jest też pytanie, ile z tych obowiązujących od 2016 roku 2 proc. PKB pójdzie na obronę terytorialną, której znaczenia nie można lekceważyć. Ile pochłoną różne „reformy” struktur. Czas pokaże, czy pieniądze, jakie zostaną przekazane na budżet obronny, będą sensownie wydawane.
komentarze